siristru pisze:Kwestia wpływu "hipizmu" na kształt i poglądy dzisiejszych buddystów - pogadajmy o tym co?
Ująłbym to odwrotnie - wpływ buddyzmu na hipisów polskich.
Jak dla mnie, po prostu hipisom bardzo po drodze z buddyzmem, o ile są w stanie odstawić dragi do kąta i nie utożsamiać tzw wolnej miłości z jakimiś wydumanymi wizjami na temat praktyk tantrycznych.
Pozdrawiam
kunzang
Wśród hippiesów, było duzo ludzi, poszukujących duchowych wartości,tak że z buddyzmem było im po drodze.Ta pierwsza fala hippiesów,(koniec lat 60) paliła tylko trawe(a i tej trawy nie było za wiele) i czasami jak ktoś dostał z zachodu LSD,ale to od swięta.Twarde narkotyki wkroczyły znacznie pózniej,a z nimi degeneracja,ale sporo ludzi było "czystych",naprawdę!Najwiekszy narkotyk, to była muzyka, i to jaka.Jest wiele mitów i stereotypów,ale to tak jak wszedzie. http://www.gazeta.olawa.pl/archiwum/doc ... kowicz.php
pozdro. hippies M.
drodzy moi parafianie całkiem dobrze piszecie czytałem ten temat dwa razy - powoli bo szybko nie potrafię i stwierdzam że moja głupota jest nie skończona bo mimo wielkich starań nie kumam całej zaistniałej sytuacji :shock:
.............w zupie
a tak naprawdę Kopernik też była kobietą 8)
Matu pisze:(...) Twarde narkotyki wkroczyły znacznie pózniej,a z nimi degeneracja,ale sporo ludzi było "czystych",naprawdę!
Miałem na myśli tylko tych, którzy dzięki buddyzmowi odstawili np ''kompot'', który pominąłeś, a który - i tu się z Tobą nie zgadzam - towarzyszył hipisom w Polsce od samego początku, a to tzw twardy narkotyk jest.
Natomiast co do hipisów generalnie, to jasne, że większość nie zarzucała dragów, jednak stereotyp hipis=ćpun funkcjonuje chyba do dzisiaj :roll:
myślę że buddyzm i ruch hipisowski mieszał się ze sobą przynajmniej w końcu lat 70 pamiętam rok79 kiedy zamieszkałem w wielkim mieście Gdańsku i jako dzieciak obserwowałem zmiany w społeczeństwie ?był to szok-w pewnym słowa znaczeniu - chłopca z małego miasta - / myślę że KUNZANG ma więcej do powiedzenia na ten temat - jest starszy i więcej z tego rozumiał / ale z tego co zaobserwowałem w latach 80 hipisi / HEJE/ chodzili na spotkania z Olem a buddyści początkowo ubierali się jak hipisi wiem że ubiór nie świadczy o niczym /przynajmniej w dzisiejszych czasach/ ale wtedy styl ubioru i fryzury określał przynależność ewentualnie poparcie "danej myśli czy frakcji itp."
Matu pisze:(...) Twarde narkotyki wkroczyły znacznie pózniej,a z nimi degeneracja,ale sporo ludzi było "czystych",naprawdę!
Miałem na myśli tylko tych, którzy dzięki buddyzmowi odstawili np ''kompot'', który pominąłeś, a który - i tu się z Tobą nie zgadzam - towarzyszył hipisom w Polsce od samego początku, a to tzw twardy narkotyk jest.
Pozdrawiam
kunzang
I tu, nie masz racji, "kompot" rozpowszechnił się na szersza skalę dopiero w drugiej połowie lat 70.Kochany Kunzangu, dobrze to pamiętam,wielu moich kolegów on wykończył,próbowałem zainteresowac ich buddyzmem, ale nie udało się!
Hippies M.
domber pisze:ale z tego co zaobserwowałem w latach 80 hipisi / HEJE/ chodzili na spotkania z Olem
Punki też. I co z tego? :lol:
http://www.rogatybudda.pl Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wątek nacjonalistyczno-aryjski został wydzielonyTUTAJ I tu, ma gorąca prośba do Siristru by nie zaśmiecał innych tematów propagandą nacjonalistyczną. Został stworzony po temu odpowiedni wątek /podany wyżej/. Dalsze tego typu wtręty w różne tematy, będą z automatu lądowały w niebycie :neutral: kunzang
Wikipedia pisze:Za początek ruchu hippisów przyjmuje się dzień 14 stycznia 1967, podczas The World’s First Human Be-in (Pierwsze Światowe Połączenie Człowieka) w San Francisco, na którym wyrzucony z Harvardu wykładowca psychologii i piewca LSD Timothy Leary, przemawiając do młodzieży, ogłosił koniec amerykańskich bożków: pieniądza i pracy, a początek ery miłości i nowej religii będącej zmodyfikowanym buddyzmem zen. Do tego dodał nowy sakrament, jak nazywano LSD; dopiero połączenie tych dwóch elementów pozwalało według niego osiągnąć pełne oświecenie umysłu.
Haha! Przeczytajcie sobie ksiązkę pt. "Fear and loathing in Las Vegas" Huntera S. Thompsona. Na polskie "Las Vegas Parano", ale nie dotarło do nas w wersji papierowej, po polsku można dostać tylko film z Johnnym Deppem i Benicio del Toro. Film nie jest zły, jest nawet bardzo dobry, ale tylko na końcu upchnął wywody nt. Leary'ego i kultury kwasu, i jak to się nagle i boleśnie dla wielu skończyło. Wydaje mi się, że w książce było tego jednak więcej (ale czytałem 4 lata temu, więc mogę nie pamiętać).
Obecnie chyba nikt nie bawi się w żaden "sakrament" LSD.
Wątek nacjonalistyczno-aryjski został wydzielony TUTAJ
I tu, ma gorąca prośba do Siristru n by nie zaśmiecał innych tematów propagandą nacjonalistyczną. Został stworzony po temu odpowiedni wątek /podany wyżej/. Dalsze tego typu wtręty w różne tematy, będą z automatu lądowały w niebycie Neutral
kunzang
Aluzju poniał - dajesz mi podwórko, gdzie mogę pokopać piłkę z kolegami Dzięki tato - postaram się hamować <słowo>.
Hi, buddyzm byl w Polsce juz za czasow carskiej Warszawy, wzmianki o tym sa w literaturze z tamtego okresu, oraz w rejestrze wiezniow obozow koncentracyjnych sa polscy buddysci, narka
skrzypas2 pisze:Hi, buddyzm byl w Polsce juz za czasow carskiej Warszawy, wzmianki o tym sa w literaturze z tamtego okresu, oraz w rejestrze wiezniow obozow koncentracyjnych sa polscy buddysci, narka
podasz zrodla?
Jestem maniakiem tekstow zrodlowych i czytam cyrylice :mrgreen:
buddyzm jest troche starszy od hippisow, oni raczej byli czyms w rodzaju katalizatora dla nauk wschodu, przed Iwś przyjechal do Warszawy polski szlachcic z wieloletniej podrozy z Tybetu i okolic (prawdopodobnie zbieg z Syberi)i opowiadal buddyzm pobierajac za to oplatę, nie byla to kszazka A. Szklarskiego ale napisana wlasnie wtedy przez ... i tu mnie pamiec zawiodla bo czytalem to kilka lat temu, ale dotre do niej. A co do wiezniow obozow, o jednym ktory przezyl i byl uczniem buddysty z obozu to byl program tv pod koniec komuny. Przezyl i wrocil do zdrowia dzieki cwiczeniom oddechowym yogi. Jego nauczycielowi nie pomogly...
pozdrawiam postaram sie jak najszybciej podac autorow i tytoly tych ksiazek
W. Reymont w ,,Wampirze" napisal jak za jego podchodzono do tematu np sylab A i OM uzywa sie do wywolywania duchów i innych obrzedow spirytystycznych. Warto przeczytac, ja z tej ksiazki wynioslem to, ze wlasciwe nauki mogo pochodzic tylko od wlasciwych osob dla osob raczej o uregulowanej karmie
Szczegolnie interesuje mnie ksiazka. Poczekam.
Mam wrazenie, ze w watku bardziej chodzi o nauczycieli i zorganozowane grupy niz o indywidualnych sympatykow lub praktykujacych.
skrzypas2 pisze:w Auschwitzu było dwu naszych, trzeba poszukac w innych
Mogło być więcej... tylko dwóch odnotowano w Księdze Zgonów... gdzie jest tylko 46 tys. ludzi wpisanych... a w wielu ponoć wypadkach nie wypełniano rubryk... dlatego mogło być więcej...
Nie odnotowano żadnego poganina/rodzimowiercy
skrzypas2 pisze:buddyzm jest troche starszy od hippisow, oni raczej byli czyms w rodzaju katalizatora dla nauk wschodu,
Może jako katalizator w rozprzestrzenianiu. Byli zafascynowani "nirwaną" itp. mistycznymi doświadczeniami. To oni uczynili buddyzm popularny. Oczywiście buddyzm pojawiał sie już wcześniej ale hipisi zrobili z niego "błyszczące cacko", które zaczęło przyciągać wzrok...
pamiec splatala mi figla, to ksiazka to ,,Czarny romans" Wladyslawa Terleckiego napisana w 1974 roku. Wspomnialem wątek buddyjski...jest tam w Warszawie przejazdem osobnik który przyjechal z Petersburga i naucza, jest nazwany jasnowidzem z Tybetu, bo spedzil tam wiele lat...Nie potrafie sie skontaktowac z pisarzem, bo juz nie zyje wiec mozna tylko przypuszczac skad wzial ta postac w swojej ksiazce.
Słyszałem, że było przed wojną kilkudziesięciu Theravadinów, ale ich zabito w Oświęcimiu.
Hiler sprowadzil kilkudziesieciu mnichów w celu wyciagniecia z nich recepty na nadczlowieka( Bractwo zielonych ludzi- chyba) ale gdy oni odkryli prawde o Rzeszy i odmowili wspolpracy to zostali zabici w obozie, ciezko cokolwiek znaleźć opartego na dokumentach lub swiadkach
pozdrawiam
Slyszalem ze Hitler zabil tez Swietego Mikolaja. Sprowadzil go by zdradzil mu sekret na latajace refiniery. Niestety, Kubus Puchatek odradzil Mikolajowi wspolpracy z Hitlerem, bo ten wczesniej zabil juz Prosiaczka. Hitler wiec wyslal Mikolaja na madagaskar gdzie umarl w wieku 348 lat na impotencje. Tymczasem kontrole nad gwaizdka przejal Microsoft, po czym sprzedal prawa do niej sieci handlowej Target.
Do czego daze? Ze z tymi theravadinami w Polsce przed wojna to jakos malo dla mnie prawdopodobne. CHCE ZRODLA jakiegos... prosze?
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
Słusznie. Faktem jest jednak, że Hitler szedł w stronę mistycyzmu np. organizacja THULE... chociaż też dużo tu spekulacji. Ale jeśli szukali mistyków to raczej nie sprowadzali by theravadinów lecz lamaistów...
Ale o dowody sie rozchodzi... bo inaczej pozostaje nam Mikołaj i Kubuś Puchatek
No, tak nazywam wyznawców buddyzmu północnego, przyjmujących schronienie w lamach - wyznawców buddyzmu lamaistycznego, tybetańskiego czy też vadżrajāny.
siristru pisze:No, tak nazywam wyznawców buddyzmu północnego, przyjmujących schronienie w lamach - wyznawców buddyzmu lamaistycznego, tybetańskiego czy też vadżrajāny.
Ach... to ci z południowego to buddaiści - warto wiedzieć
Pozdrawiam
kunzang
EDIT
ps
Tylko wiesz, ci z północnego to przyjmują schronienie różnie
- budda, dharma, sanga
- lama, yidam, dakini
- tigle, kanały, energia
Bo: budda, lama, tigle ... no skoro lamaizm, to buddaizm i tiglaizm.
Ale może być zabawniej, bo czasami wymiennie zamiast tigle mówi się o esencji, a więc jestem esencjonalistą :lol:
Chyba nic złego? Mogę nazywać chi też tak jak sobie życzą, żaden problem czy tez manifestacja z mojej strony
Ale pojawia się problem bo słowa "buddyzm tybetański" niosą w sobie niejako już wskazanie (tybetański - tybet) a jak ich użyć w odniesieniu do buddyzmu z Tuvy, Burjacji, Kałmucji czy Mongolii? Wydawało mi sie, ze "lamaizm" bedzie dobry skoro cechą wspólną dla tych buddyzmów jest osoba lamy...
myślę, że najlepiej będzie pozostać przy nazwie buddystów mahāyāna (kierujących się metodami vajrayāna) z (i tu już w zależności i o kim mówimy) Tybetu, Mongolii, etc..