Labdryn, apropos glejtów. Z całą pewnością jest "glejt" w którym XVI Karmapa nazywa Olego "mistrzem buddyjskim" (skan w "Dosiadając Tygrysa" ). Już to samo starczy, żeby propozycja greywoolfalabdryn pisze:Mogę jedynie potwierdzić powyższe. Asti, kogo z zen niby zaprosił Ole? Kaisena hehemiluszka pisze:W dawanych czasach ( lata 80-poczatek 90) Ole często wyrażał swój sprzeciw przeciwko zapraszaniu tych czy innych nauczycieli, mimo iż o konflikcie o Karmapów mowy nie było. Z drugiej strony już wtedy istniały nieskoordynowane ruchy obywatelskiego nieposłuszeństwa, których uczestnicy tych niechętnie widzianych nauczycieli zapraszali.e dawniej, w czasach początków buddyzmu w Polsce, zapraszał ze sobą nauczycieli także z zupełnie innych tradycjijest na to dokument ? bez glejtu nie da rady.Rozpoznany przez Jego Świątobliwość XVI Karmapę
Jako strażnik i nauczyciel godny szacunku,
Twoja niestrudzona aktywność rozprzestrzenia się jak ożywczy powiew.
Wspaniały opiekunie i przyjacielu wszystkich,
Lamo Ole, oby Twoja moc i miłość trwały!
Stosowanie argumentów, które są akceptowalne dla jedenj ze stron niczego nie wniesie dodyskusji. To, że Szamar to czy tamto i ten Karmapa też...dla opozycjonistów tego pierwszego i zwolenników innego Karmapy ma prawo nie być przekonywującym dowodem.Green Tea niejednemu charyzmatycznemu przywódcy udało sie dokonać wielkich rzeczy, choć część z nich było szaleńcami, oczywiście nic nie insynułuje, a tylko podkreślam, że może być to bardzo subiektywne. No i wiesz porzekadło "miliony much jedzą g..., pewnie mają rację", dobitnie wskazuje, że argumenty ilościowe mogą być bardzo negatywnie odebrane.4. założenie 600 ośrodków to tylko kwestia trików marketingowych Lamy Ole bez możliwości partycypowania w rzeczywistym błogosławieństwie XVI Karmapy?
Osobiście wolę chyba podzielic się wrażeniam, ale takim, które oprate jest na wieloletnim doświadczeniu. Moim zdaniem będzie to bardziej prawdziwe niż posługiwanie się linkami, i dowodami z sieci, bo wynika z bezposredniego uczesnictwa w pewnych zdarzeniach, z faktu bycia świadkiem. Ustawiczne odsłyłanie adwersarzy do stron DD naprawdę nie stanowi żadnego argumentu, wołe usłayszeć czyjąś prywatną opinię, wynikającą z jego doświadczenia, głębokie szczere odczucia.To jak uczniowie zachowują się wobec nauczyciela w tak powaznym stopniu wynika właśnie z jego sposobu nauczania, że aż nie chce się tego dalej argumentować...Moim zdaniem problemem w temacie lamy Olego nie jest sam lama Ole, ale stosunek jego uczniów do niego. U wielu to coś dużo więcej, niż wdzięczność i szacunek. Odniosłem wrażenie, że Kagyupowie trochę przesadzają w tej kwestii i w efekcie zbytnio się napinają, gdy przychodzi do rozmowy na temat lamy Olego. Dystans, niezależność, umiejętność spojrzenia na kwestię z różnych stron - to zawsze wartościowe cechy.
Sam Ole nie jest problemem, jak zresztą nikt z nas, tylko to czasem robi i za kogo się uważa, może jego "duchowe urzeczywistnienie" nie jest na takim poziomie o jakim sam jest przekonany? To pytanie...nie zarzut.
Wydała się nieco dziwna (Btw, czy ktoś z Kwan um wpadłby na pomysł, żeby za YMJJ z Andrzejem JDPSN płacić mniej niż z Bom Shim SSN? - nawet gdyby uznac że ten "mistrz buddyjski" to nizszy tytuł niż lama po 3 letnim odosobnieniu. )graywolf pisze:Do tematu zen a wadżrajana nie będę się ustosunkowywał (zresztą i tak nie brałem udziału w tej dyskusji i mnie nie dotyczy), bo się nie znam na zenie a i o wadżrajanie wiem jeszcze bardzo mało.
Jedno wiem, w temacie o olku nigdy nikt nie będzie 100% obiektywny. O tym człowieku i jego stylu można mówić, albo źle albo dobrze. Taka jest niestety prawda.
Niektórzy zwracali mi uwagę, abym nie poruszał kwestii pieniędzy - właściwie dlaczego? 500 zł? 1000 zł? W porządku zapłacę tyle za kurs, bo mnie stać. Jest to niemała kasa, hehe niektórzy może nie 500 ale trochę powyżej 1000 zarabiają miesięcznie, ale co tam. Tylko że za kurs z LAMĄ, ewentualnie za kurs z "licencjonowanym" mistrzem zen (chociaż jak wspomniałem nie interesuję się zenem, ale taki przykład). Ale nie za 5 dni biwakowania i dobrej zabawy w kucharach, z człowiekiem który tytuł lamy w zasadzie nadał sobie sam. Błagam niech nikt nie mówi, że prześladuję go bo jest biały, a nie żółty...
Brałem udział w organizacji różnych "imprez" (nie związanych z dharmą) i wiem że takie przedsięwzięcia sporo kosztują. Niektórzy często nie zdają sobie sprawy, że nawet z dużej wpłaty "występujący" widzi jakiś procent. Zgodzę się.
Ile kosztują wykłady czy kursy weekendowe z "nauczycielami" DD którzy przybywają z zagranicy? Tyle mogę dać olemu.
Ole pisze iż Karmapa nazywałał go lamą, ale glejt był wynikiem kompromisu z Kalu Rinpocze, który chciał aby ten tytuł przysługiwał tylko mnichom. I uwaga, pisze również, że chcieli wraz z Hannah zrobić 3letnie odosobnienie, ale XVI Karmapa im powiedział, aby tego nie robili tylko zabrali się za zakładanie ośrodków, bo tak samo się rozwiną praktykując pod jego kierunkiem A skoro XVI Karmapa tak powiedział, to zakładam, że wiedział co mówi. Myślę, ze mozna by to porównać do sytuacji kiedy wybitnie uzdolniony student dostaje od dziekania Indywidualny TOk Studiów i nie musi chodzić na część zajęc, a zamiast tego uczestniczy np w projektach badawczych. Trochę smiesznie by było jakby pani Krysia z portierni stwierdziła, że ktos taki nie ma prawa do tytułu magistra bo na wykłady nie chodził
Dla mnie też kluczowa jest postawa Tseczu Rinpocze, który będąc najbliższym uczniem XVI Karmapy bardzo wspierał Lame Ole