Medytuje od jakiegoś czasu nad zagadnieniem karmy i pamięci, a konkretnie różnic w znaczeniu tych dwóch słów i korelacji między nimi. Zastanawiam się w jaki sposób pamięć przeszłych zdarzeń wpływa na tworzenie obecnej karmy, i w jaki sposób tworzenie nowej karmy wpływa na pamiętanie przeszłych zdarzeń. Co dzieje się z pamięcią w czasie codziennej aktywności, w czasie załatwiania kolejnych spraw, a co dzieje się z pamięcią w czasie i przestrzeni sprzyjającym refleksji typu odosobnienia, urlopy, nowe miejsca, krótko mówiąc, w sytuacjach w których realizacja codziennych przyzwyczajeń jest niemożliwa.
Odnośnie przyzwyczajeń i pamięci - "europejski", psychologiczny punkt widzenia wymienia zjawisko zwane Habituacją, czyli: wielokrotne powtarzanie się tego samego bodźca sprawia, że organizm reaguje na niego coraz słabiej, np. noszenie ubrań czy dźwięk stukotu klawiatury. Umysł zdaje się wychwytywać te informacje, które uznaje za istotne, ale w jaki sposób dokonuje tej klasyfikacji? Bardzo popularna teoria głosi, że to zwierzęcy instynkt przetrwania dyktuje w którym kierunku skierowana jest uważność, tzn. zapewnienie materialnych potrzeb (Piramida Maslowa) typu: najpierw zdobędę pieniądze, żeby zdobyć żywność/schronienie itp, żeby przeżyć następną zimę itd... Taka perspektywa zdaje się zakładać, że umysł klasyfikuje zdarzenia na fundamentalnie prymitywnym poziomie jako zagrożenie/nie zagrożenie, czyli opiera się na strachu przed śmiercią i szuka rozwiązania które by ten strach zniwelowały.
Zdaje się, że 'bardziej współczesna' psychologia odchodzi od tego typu behawiorystyczno-genetycznego rozumowania, na rzecz np. kognitywnego poszukiwania spójnej sieci intelektualnych, symbolicznych, lingwistycznych skojarzeń, mitów i metafor. Dla mnie jednak kognitywistyka jest tylko kolejną opowieścią na temat dyskursywności kultury jako takiej, tzn porusza się w obrębie wymyślonej przez człowieka symboliki, odżegnując się od jakiegokolwiek absolutu.
Kontrapunktem dla tego typu punktu widzenia może być np. Therevadyjska sutra, Bhayabherava Sutta, w której Budda wspomina swoje zmagania, w noce medytacji poprzedzające osiągnięcie Oświecenia.
Narzucającą się interpretacją jest psychologiczny mechanizm wyparcia i przezwyciężenie go przez Budde. Ale czy nie jest to spłycanie tego o co chodziło Buddzie? Mechanizm wyparcia zdaje się koncentrować na jednym tylko życiu, Budda natomiast wielokrotnie podkreślał realność i dosłowność reinkarnacji. A może Budda szukał odpowiedniej retoryki by wyrazić swoje poglądy?Sutra o Grozie i Strachu pisze:' Tak więc [jakiś czas] później -- uznawszy, wybrawszy noce takie jak ósma, czternasta i piętnasta [noc] księżycowych dwóch tygodni -- pozostawałem w miejscach wzbudzających strach, stawiające włosy dęba takie jak parkowe sanktuaria, leśne sanktuaria i drzewne sanktuaria. I kiedy tam przebywałem przychodziły [ w okolice sanktuarium] dzikie zwierzęta lub ptaki potrącały gałązki lub wiatr szeleścił zwiędłymi liśćmi. W takich momentach myślałem: 'Czy to nadchodzi strach i groza?' Lecz nadeszła kolejna myśl: 'Dlaczego czekam na strach? Co jeśli ujarzmię strach i grozę w jakiejkolwiek tylko nadejdzie formie?' Tak więc kiedy nadejdzie strach i groza gdy będę szedł, nie będę stał, siedział czy leżał. Będę chodził aż poskromię strach i grozę. Kiedy nadejdzie strach i groza gdy będę stał, nie będę chodził, siedział czy leżał. Będę stał aż poskromię strach i grozę. Kiedy nadejdzie strach i groza gdy będę siedział, nie będę leżał, stał czy chodził. Będę siedział aż poskromię strach i grozę. Kiedy nadejdzie strach i groza gdy będę leżał, nie będę siedział, stał czy chodził. Będę leżał aż poskromię strach i grozę.
Istnieją buddyskie praktyki uważności zalecające skupienie na ciele, oddechu, na chwili obecnej, na robieniu czegoś na 100%. Są teorie w rodzaju Alaya-Vijnany, która oczyszczona [zgodnie z Lankavatara Sutrą] jest tożsama z Tathagathagarbą, naturą Buddy.Sutra o Grozie i Strachu pisze:"Kiedy umysł był tak skoncentrowany, oczyszczony, jasny, nieskalany, uwolniony od skalań, lamentu, giętki, spokojny, osiągnąwszy niewzruszoność, zwróciłem się do wiedzy o mych przeszłych żywotach. Wspomniałem me wielorakie przeszłe żywoty, tj. jedne narodziny, dwoje... pięć, dziesięć... pięćdziesiąt, sto, tysiąc, sto tysięcy, wiele eonów kurczenia się kosmosu, wiele eonów rozszerzania się kosmosu, wiele eonów kurczenia i rozszerzania się kosmosu: 'Takie a takie miałem imię, należałem do takiego a takiego klanu, tak a tak wyglądałem.
A więc kluczowe (ambitne ) pytanie: Czym rożni się pamięć Buddy od pamięci zwykłego człowieka?
Moje przedstawienie obydwu punktów widzenia, tzn. "europejskiego" i "buddyjskiego" jest oczywiście wielkim uproszczeniem i -mam nadzieję- zachętą do polemiki na temat różnic w rozumieniu działania mechanizmu pamięci.
Pozdrawiam