Od jakiegoś czasu zmagam się z podtrzymywaniem motywacji do praktyki. Minął rok regularnej medytacji (30 minut rano i czasami dodatkowe pół godziny wieczorem). Wcześniej moja medytacja to była taka partyzantka gdzieś na ławce w parku przed pracą, lub w jakimś zacisznym pomieszczeniu w pracy. W domu bardzo rzadko udawało się medytować ze względu na innych domowników i ich zapał do oglądania tv. Usłyszałem od kogoś że można nawet przez kilka lat tkwić w tzw złudnej medytacji czyli w zwykłym siedzeniu i marnowaniu czasu. Zastanawiam się czy aby i mnie nie spotkało coś takiego. Zdarza mi się że na 30 minut siedzenia ponad 90% to rozmyślanie. Przywołuje się z powrotem do obiektu medytacji, nawet dziesiątki razy w czasie tych 30 minut. Ale też zdarzało mi się że trwałem w skupieniu bez większego wysiłku, przy jednoczesnym zrelaksowaniu. Na początku byłem bliżej związany z tradycją zen i starałem się praktykować "tylko siedzenie", później zmieniłem praktykę na anapanasati i mettę z theravady (wiem że taka zmienność jest mało rozwojowa ale był to etap poszukiwań), teraz zastanawiam się nad kasina ognia jako obiekt medytacji. Trochę czasu też zajęło mi znalezienie odpowiedniej dla mnie pozycji do siedzenia - wszystko metodą prób i błędów. Stawiam sobie pytanie czy ja w ogóle praktykuję? Jeśli chodzi o ośmioraką ścieżkę to wcześniej nie przykładałem do niej dużo uwagi. Teraz podciągnąłem się, zwłaszcza w dyscyplinie moralnej (ale właściwa mowa nadal jest u mnie bardzo niewłaściwa). Nie wiem czy tak krótki okres praktyki powinien znajdować odbicie w codziennym życiu, ale ja zauważam u siebie pozytywne zmiany np umiejętność dystansowania się do problemów, umiejętność kreowania swoich emocji, większa cierpliwość, wzrost samoakceptacji, zwiększona tolerancja na ból...
Mam kilka pytań: Czy jest na forum ktoś kto osiągnął jahnę (wchłonięcie)? Czy jest to osiągalne przy normalnym świeckim życiu? Czy powinienem praktykować jednocześnie vipassanę tzn kolejne np pół godziny dziennie? Czy vipassana i satipattana to to samo? Jak u was kształtuje się stosunek rozmyślania do właściwej medytacji podczas siedzenia (chodzi o proporcje)? Czym jest wgląd i czy jest on możliwy od początku praktyki (nie chodzi mi o ostateczny wgląd czyli oświecenie)?
Z góry dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam
Darek
ps. wiem że po wielu godzinach wczytywania się w forum, znalazłbym odpowiedzi ale uznałem że tak będzie efektywniej.
Ocenianie swojego postępu
Moderator: Har-Dao
Re: Ocenianie swojego postępu
Daro
Od siebie poradzę, skup się dalej na samej Ānāpānie czyli na uważności oddechu (oddech - imho - jest świetnym obiektem do treningu koncentracji na obiekcie). Praktykuj Ānāpānę - uważnie !, obejmuj oddech uważnością, gdy czujesz, że umysł za chwile odleci (będziesz bardziej uważny to zauważysz, że umysł daje pewne znaki tego, że za chwile odleci w rozmyślanie), okresy odlotu umysłu znikną. Nie ma Vipassany bez Śamathy. I wzmacniaj KONIECZNIE swoją motywację i wysiłek. Ale nie rób nic na siłę. Umysł puszcza sam siebie.
Wglądy np. w nietrwałość zjawisk, wcale nie muszą pojawiać się tylko podczas siedzenia w medytacji. Możesz zmywać naczynia i zobaczyć ''to i owo''. Próbuj zachować uważność nie tylko podczas tych 30 minut dziennie. Każdą czynność w życiu obejmuj uważnością i świadomością. Jedz uważnie, rozmawiaj uważnie, drap się po nosie też uważnie. Zwykłe, rutynowe codzienne czynności niech będą przedłużeniem medytacji. Jak będziesz potem siadał to ''medytacji właściwej'' to nie będziesz zaczynał od zera, tylko kontynuował.
Życzę Ci powodzenia i Pozdrawiam
p.s. : 1. Odpowiedzi na twoje pytania znajdziesz na tym forum; jest tu tego mnóstwo i nieporównywalnie lepiej napisane niż te moje kulawe wypociny, przez o wiele wiele bardziej doświadczonych praktykujących.
- czy to marnowanie czasu ? TAK .Niech teraz 50% twojej medytacji będzie okresem uważnej obserwacji, potem 70%, potem 90%, potem 100%.Zdarza mi się że na 30 minut siedzenia ponad 90% to rozmyślanie
-jak chyba każdy praktykujący w ten sposób, włączając w to mnie. . Jeśli spośród 365 medytacji, 90 % było rozmyślaniem, to nie ma się co dziwić,że postępy są marne i to wszystko idzie jak krew z nosa. Marne efekty wynikają najzwyklej z niewłaściwego wysiłku, a nie z tego że jesteś ,,beznadziejnym medytującym''. Okresy odlotu umysłu stają się coraz krótsze i rzadsze w miarę rozwoju praktyki. Ale piszesz, że zauważyłeś ,,większą cierpliwość, wzrost samoakceptacji, zwiększoną tolerancję na ból'' - to nie są marne postępy ! - miażdżąca większość ludzi na tej planecie nigdy w obecnym życiu nawet tego nie osiągnie. A ty już to osiągnąłeś! . Nie poprzestawaj na tym i praktykuj dalej. Skoro umysł nauczył się nieuważności to nauczy się i uważności.Przywołuje się z powrotem do obiektu medytacji, nawet dziesiątki razy w czasie tych 30 minut. Ale też zdarzało mi się że trwałem w skupieniu bez większego wysiłku, przy jednoczesnym zrelaksowaniu
Od siebie poradzę, skup się dalej na samej Ānāpānie czyli na uważności oddechu (oddech - imho - jest świetnym obiektem do treningu koncentracji na obiekcie). Praktykuj Ānāpānę - uważnie !, obejmuj oddech uważnością, gdy czujesz, że umysł za chwile odleci (będziesz bardziej uważny to zauważysz, że umysł daje pewne znaki tego, że za chwile odleci w rozmyślanie), okresy odlotu umysłu znikną. Nie ma Vipassany bez Śamathy. I wzmacniaj KONIECZNIE swoją motywację i wysiłek. Ale nie rób nic na siłę. Umysł puszcza sam siebie.
Wglądy np. w nietrwałość zjawisk, wcale nie muszą pojawiać się tylko podczas siedzenia w medytacji. Możesz zmywać naczynia i zobaczyć ''to i owo''. Próbuj zachować uważność nie tylko podczas tych 30 minut dziennie. Każdą czynność w życiu obejmuj uważnością i świadomością. Jedz uważnie, rozmawiaj uważnie, drap się po nosie też uważnie. Zwykłe, rutynowe codzienne czynności niech będą przedłużeniem medytacji. Jak będziesz potem siadał to ''medytacji właściwej'' to nie będziesz zaczynał od zera, tylko kontynuował.
- jeśli się nie wysilałeś, był relaks, przyjemność, błogość to być może to była 1sza Jhāna Śamathy.zdarzało mi się że trwałem w skupieniu bez większego wysiłku, przy jednoczesnym zrelaksowaniu
- oczywiście, że jest . Lecz trudniejsze o wiele. Ile to rzeczy nas tu odciąga od uważności. Odosobnienie polecane. Zachęcam od czasu do czasu odbyć sobie, w miarę możliwości, okresowe odosobnienie.Czy jest to osiągalne przy normalnym świeckim życiu
- moim zdaniem, nie ma vipassany bez uprzedniego wytrenowania niezachwianej uważności np. w postaci praktyki ānāpāny. Abyś mógł obserwować wszelkie doznania w ciele, zjawiska w umyśle musisz być stale uważny tego co się dzieje i nie dać się porwać w myślenie. Praktykowanie śamathy (np.anapana) wzmacnia vipassanę.Czy powinienem praktykować jednocześnie vipassanę tzn kolejne np pół godziny dziennie
- Satipatthāna sutta to opis ,,co i jak'', podręcznik do tego jak medytować, tak samo jak Ānāpānasati Sutta, z tym że ona dotyczy jedynie oddechu, a w Satipatthāna suttcie to masz ,,wszystko''.Toteż vipassana naturalnie wypływa z tego podręcznika jako konkretny sposób medytacji. Vipassana, jeśli wziąć ją za technikę, to jest ona obserwacją uczuć,doznań, emocji, myśli, reakcji i zjawisk w ciele i umyśle, zobaczenia w sobie wszystkiego takim jakim to jest, bez oceny. Vipassana ma dać ci wgląd w trzy cechy rzeczywistości: anicca, anatta i dukkha. Dodam, że z kolei śamatha służy jedynie do osłabiania aktywności umysłu. Te dwie techniki nawzajem się uzupełniają.Czy vipassana i satipattana to to samo?
- z początku, w wyniku niewłaściwego wysiłku i motywacji i z powodu olewactwa i ,,chcenia'' szybkich wyników to było tak - z 30 min siedzenia - 25 min. odlotu umysłu, 5 min. uważności z ogromnym wysiłkiem. Obecnie w ciągu 30minutowego siedzenia mam dosłownie 2-3, arcykrótkie odloty - a raczej. zwykle nieudane, próby odlotu podejmowane przez mój umysł. Powtórzę jak mantrę - rozwijaj motywację i właściwy wysiłek.Jak u was kształtuje się stosunek rozmyślania do właściwej medytacji podczas siedzenia (chodzi o proporcje)?
- wg mnie - nie ma wglądu bez zastosowania uważności i świadomości tego co się dzieje, a to trzeba stale trenować. Więc z początku to raczej można mieć trudności.Czym jest wgląd i czy jest on możliwy od początku praktyki
Życzę Ci powodzenia i Pozdrawiam
p.s. : 1. Odpowiedzi na twoje pytania znajdziesz na tym forum; jest tu tego mnóstwo i nieporównywalnie lepiej napisane niż te moje kulawe wypociny, przez o wiele wiele bardziej doświadczonych praktykujących.
Re: Ocenianie swojego postępu
Dzięki za odpowiedź/podpowiedź
Wysiłek. Ostatnio wczytuje się w rozdział o właściwym wysiłku z tekstu B. Bodhi o ośmiorakiej ścieżce. Coś tam próbuje zastosować w praktyce ale potrzeba mi więcej czasu.
Pozdrawiam Darek
Nie wiem o jaką motywację chodzi bo są one różne. Mam kilka motywacji: rozwój osobisty, zredukowanie cierpienia, chęć bycia pożyteczną jednostką, i ogółem innej sensownej drogi dla siebie nie dostrzegam. Jest też motywacja rozumiana jako prawidłowe intencje: nie pożądanie, nie nienawiść, nie ignorancja, a rozwój tych intencji jest warunkowany przez właściwy pogląd. Tutaj mam dużo do przemyślenia (np użycie przemocy w obronie lub jako mniejsze zło itd) ale ogółem kwestie typu 4 szlachetne prawdy, 4 pieczęcie, koncepcja kammy - to wszystko wydaje mi się jak najbardziej do przełknięcia.wzmacniaj KONIECZNIE swoją motywację i wysiłek
Wysiłek. Ostatnio wczytuje się w rozdział o właściwym wysiłku z tekstu B. Bodhi o ośmiorakiej ścieżce. Coś tam próbuje zastosować w praktyce ale potrzeba mi więcej czasu.
Dobrze się składa bo pracuje na zmywaku a jak wiadomo praca fizyczna i właściwa uważność to dobre połączenie. Wcześniej nie byłem świadomy swojego braku uważności. A startowałem z poziomu minus ileś tam do potęgi (tzn musiałem przejść kilka psychoterapii zanim mogłem usiąść na poduszce).Możesz zmywać naczynia i zobaczyć ''to i owo''
Zrobiłem sobie takie domowe: 10 razy po 50 minut przez 3 dni. Ciężko było. Ale mam już powierzchowny wgląd w pierwsze dwie szlachetne prawdy, głównie za sprawą bólu w nogach.Odosobnienie polecane
Pozdrawiam Darek
Re: Ocenianie swojego postępu
Napaplałem, a tu masz ładnie wyłożone przez starego wyjadacza, fachowca w dziedzinie- Bhante Sujato, który był niedawno w Polsce i wykładał m.in. na temat odkrywania przyjemności w medytacji. ( linki do filmików poniżej)
Osobiście uważam, że odkrycie przyjemności/przekonanie umysłu, że np. obserwacja/bycie z oddechem jest przyjemne to wielki krok naprzód w rozwoju właściwego wysiłku i motywacji.
Choć do nauk pana Jiddu Krishnamurti mam wiele wątpliwości i nie zgadzam się z nim w wielu kwestiach to pozwolę sobie go zacytować - „Medytacja nie jest środkiem do celu. Medytacja jest zarówno środkiem, jak i celem.“
Oto linki z odosobnienia. Obejrzysz oczywiście co zechcesz. Aczkolwiek każdy jest inspirujący, bo jest oczywistą kontynuacją i uzupełnieniem poprzedniego.
https://www.youtube.com/watch?v=MVffOCNfmKg (dzień 1 cz.1)
https://www.youtube.com/watch?v=Os6SDoirhNc (dzień 1 cz.2)
https://www.youtube.com/watch?v=wgN7r_AP038 (dzień 2)
https://www.youtube.com/watch?v=T4am5eY3Re4 (dzień 3)
https://www.youtube.com/watch?v=5Y-Nt0lVMzE (dzień 4)
Osobiście uważam, że odkrycie przyjemności/przekonanie umysłu, że np. obserwacja/bycie z oddechem jest przyjemne to wielki krok naprzód w rozwoju właściwego wysiłku i motywacji.
Choć do nauk pana Jiddu Krishnamurti mam wiele wątpliwości i nie zgadzam się z nim w wielu kwestiach to pozwolę sobie go zacytować - „Medytacja nie jest środkiem do celu. Medytacja jest zarówno środkiem, jak i celem.“
Oto linki z odosobnienia. Obejrzysz oczywiście co zechcesz. Aczkolwiek każdy jest inspirujący, bo jest oczywistą kontynuacją i uzupełnieniem poprzedniego.
https://www.youtube.com/watch?v=MVffOCNfmKg (dzień 1 cz.1)
https://www.youtube.com/watch?v=Os6SDoirhNc (dzień 1 cz.2)
https://www.youtube.com/watch?v=wgN7r_AP038 (dzień 2)
https://www.youtube.com/watch?v=T4am5eY3Re4 (dzień 3)
https://www.youtube.com/watch?v=5Y-Nt0lVMzE (dzień 4)