Czy arhaci mają poczucie humoru?

dyskusje i rozmowy

Moderator: Har-Dao

podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

Har-Dao pisze: już wiem skąd podróżniku Twoje nowe słownictwo typu "przeciętniak" - hehe - to Varapanyo tłumaczący puthujjana...
Co do przeciętniaka:

Przybywszy do Eno Genkaku obszedł go trzy razy dookoła i zatrzymał się przed
nim nie wykonując pokłonu.

Eno: ,,Buddyjski mnich ucieleśnia trzy tysiące reguł moralnych i osiem tysięcy zasad. Skąd przybywasz, dlaczego jesteś tak zarozumiały?''
Genkaku: ,,Problem niekończących się nardzin jest ważny. W każdej chwili może przyjść śmierć. Nie chcę tracić czasu na formalizm. Szybko udziel mi odpowiedzi.''
Eno: ,,Dlaczego nie pojmujesz zasady braku narodzin i nie rozwiążesz przez to problemu przemijalności życia?''
Genkaku: ,,Zrozumieć prawdziwą naturę umysłu, oznacza uwolnić się od ponownych narodzin. W ten sposób pytanie o przemijalność życia staje się zbyteczne.''
Eno: ,,Tak właśnie jest, tak właśnie jest!''
Genkaku pokłonił się, jakby chciał się pożegnać.
Eno: ,,Spieszysz się aby stąd odejść, czyż nie?''
Genkaku: ,,Jak możesz mówić o pośpiechu, jeśli w istocie nie ma żadnego ruchu?''
Eno: ,,Czym jest ten, który mówi, że nie ma ruchu?''
Genkaku: ,,Czyżbyś chciał się zajmować nie istotnymi szczegółami?''
Eno: ,,Twoje zrozumienie wyobrażenia braku narodzin jest rzeczywiście głębokie.''
Genkaku: ,,Czy w braku narodzin istnieje jeszcze jakieś wyobrażenie?''
Eno: ,,Kto mógłby mówić o szczegółach bez wyobrażenia?''
Genkaku: ,,To co dotyczy szczegółów nie jest wyobrażeniem.''
Eno: Tak właśnie jest, tak właśnie jest! Usiądź przy mnie i pozostań jeszcze jedną noc w moim klasztorze. ''


Dla jednych buddyzm musi obrosnąć w fiołki i lilie a dla innych w nic nie musi obrastać. Ja nie szukam w buddyzmie ucieczki ani religii. Chciałem przejrzeć tylko rzeczywistość i pojąć cierpienie i bezsens pospolitych dążeń które postrzegałem od dziecka. Przeciętniak to dla mnie słowo bez znaczenia - nic się nie stało tym bardziej, że nie skierowałem go do nikogo - tak więc nic się nie stało (poza tym nie nazwałbym nikogo tak - co najwyżej w myślach jako impuls powstałoby).

Ten krótki fragment Har-Dao odnośnie Gaja jest jak haiku. Jeśli z poezji to ta ZENowska...

A co do Gaji...to SYNONIM. Har-Dao proszę nie przywołuj jakichś mitologii itd. bo to niefortunne porównanie tutaj. Chodziło o Naturę. Napisałeś: "(...) przyglądającą się sobie (...)" i "Czym jesteśmy? No ale w sensie jesteśmy Gają?"

Pomijając znaczenie dosłowne - Gaja - bo to synonim. Potraktujmy to jako Natura, Rzeczywistość. To jak czym jesteśmy? Czy to poczucie realności JA jest prawdziwe? Kompletnie rozjechały się nam fale. Przecież doskonale znasz prawidłową interpretację W/P. Jak powstaje JA. Czym są te puste Skandhy? Czy to co sobie wyobrazimy na bazie zachodzącego procesu W/P jest trwałe i realne? To tylko wyobrażenia...złączone w całość akcje i reakcje w tak szybkim i dynamicznym procesie. Czy jest coś nieuwarunkowanego poza Nibbaną? Kim chciałbyś żeby było to co na siebie patrzy w lustrze? Rzekłbym: Prawda patrzy na Prawdę....a że przy tym jest Avijja i koncepcja JA jest generowana to już nieistotne tutaj było :)


Proszę nie mówić, że się rozpisałem bo jestem wielowątkowy. Wszystko z kontekstu zlepia się w jedną całość gdyby CHCIEĆ się przyjrzeć.

Nie chcę uchodzić za pyszałka ale przedstawię śmiało pogląd na sprzeczne kwestie między Maha a Thera w zakresie Nibbany jak i przekraczania jej (łącznie z samsarą).

Otóż uważam, że Theravadini zbyt dosłownie biorą to "przekraczanie samsary i nibbany" przez co nie rozumieją o co chodzi tak naprawdę a Mahajaniści nie rozumieją, że Theravadini biorą zbyt dosłownie i przez to nie rozumieją znaczenia tego. Oczywiście przy tym wielu Mahajanistów nie sama nie rozumie tego co mówi (w zakresie przekraczania tego).

Uważam, że cokolwiek można przekraczać to z perspektywy Niewiedzy i wyobrażenia JA. Gdy nie postrzega się prawdziwie pustości zjawisk wtedy takie koncepcje jak: przekraczanie czegoś mają realny sens i znaczenie. Wiem, że w ramach niedualizmu uważa się rozróżnianie na samsarę i nibbanę - i chcąc iść z duchem niedualizmu złączono oba pojęcia i powstała kwestia przekraczania w celu uzyskania dzięki temu stanu buddhy (Ostatecznej Prawdy).

Tak naprawdę Ostateczną Prawdą jest Nibbana bo jest ona nieuwarunkowana - a czy Pusta? NIE MOŻNA jej określić niczym. Pustość Nibbany to taka sama koncepcja jak sprawa przekraczania. Wszelkie pojęcia i koncepcje, dosłownie: urodzone są (W/P) z poziomu jakiejkolwiek Egzystencji.

Nieporozumienia te sięgają bardzo głęboko w zawiłości, które powstawały stopniowo na przestrzeni wieków. To jest cały ciąg implikacji.
Jednym z prowodyrów takiego postrzegania sprawa przez Mahajanę jest rozdzielenie W/P na 3 czasy: przeszłość, teraźniejszość, przyszłość. Zgadzam się z tym podziałem w ramach samsarycznego cyklu gdy jest Avijja i koło w ruchu jest. Ale nie postrzega się pełności cyklu W/P tu i teraz (o czym część Theravady odtruta Buddhagosą prawi). IMHO należałoby postrzegać W/P w zakresie nie tylko w rozbiciu na 3 czasy ale tu i teraz.

Najzabawniejsze jest to, że zaawansowani w medytacji Mahajaniści postrzegają ciągły proces rodzenia się i umierania JA na bazie kontaktu i lgnięcia ALE nadaje się temu procesowi inne trochę znaczenie używając innej nomenklatury w dodatku wszystko przysłonięte jest postrzeganiem W/P TYLKO w rozbiciu na te 3 czasy.

To m.in. właśnie z tego powodu (dodajmy tu jeszcze kwestię niedualizmu i wszystkiego innego wymieszanego ze sobą) i mamy przekraczanie samsary i nibbany. A co ta kwestia przekraczania wywołała to brakłoby tu miejsca - ile tradycji, sekt itp. Szał pał. W dodatku Ostateczna Prawda po Szengtonowsku ociera się o Eternalizm (co także przyznaje wielu Tybetańskich mistrzów) - przez co musiał Szengton nieźle naprodukować się żeby obronić tez. Po grzyba tak komplikować Dhammę to ja nie mam pojęcia.

Tu najbliższy jest Nagardżuna, ZEN, Theravada. Reszta to nadbagaż - z całym szacunkiem do tych sekt/szkół.

Tak więc Ostateczna Prawda to Nibbana - niedualizm jest świetny na poziomie relatywnym...na poziomie -> Ostatecznym, Nibbany, Poza-egzystencjalnym nie da się nawet przyłożyć niedualizmu. WSZYSTKO dosłownie, cokolwiek by nie było powiedziane, jakikolwiek punkt odniesienia - nie da się przyłożyć do Nibbany. Bo po prostu ona nastaje w momencie przekroczenia stanu egzystencji więc kto miałby cokolwiek projektować i przykładać?

Ale tu zaczyna mieszać się w głowie Mahajanistom i nie mogą tego zrozumieć bo: W/P postrzegają w rozbiciu na 3 czasy. Gdyby widzieli - tu i teraz - jak na drodze W/P powstaje koncept JA zrozumieliby to i niedoszukiwaliby się przekraczania Nibbany ponieważ widząc W/P tu i teraz, zaakceptowaliby możliwość życia Oświeconego, jedzącego, pierdzącego - ale to już nie jest OSOBA. To jest Jednostka biologiczna bez wyobrażenia JA. Ta jednostka po ustaniu procesu biologicznego ciała odchodzi i już nigdy nie wraca - bo już jej nie ma. Już jej nie było w momencie Oświecenia - bo wygaszony został proces samoidentyfikacji...można rzec - Pustki.

I jeszcze na koniec coś, za co mogę dostać po twarzy. Wydaje mi się, jak to pisał jeden z Ajahnów..., że faktycznie powymyślano miriady rzeczy związanych z Oświeceniem w lęku przed utratą czegoś najcenniejszego dla nich - egzystencji. Myślę, że nie docenia się potęgi Niewiedzy...chronić egzystencji można bez kresu.
Ale jeśli się mylę i pozbyto się lęku o utratę tej najcenniejszej rzeczy - to jakim cudem jest parcie na przekraczanie Nieuwarunkowanego - liczy się na jakąś formę egzystencji? Trwania we wszechwiedzy? Stopienia się z Pustką? Stania się jednym z Pustką? A może te wyobrażenia powstały na poziomie którejś niematerialnej Jhany i zaczęto fizolować?

Wszelkie przekraczanie, samsarowanie i nibbanowanie to tylko pojęcia.

I na koniec: jak dla mnie, przekroczeniem samsary jak i nibbany jest postrzeżenie tu i teraz Prawdy, odcięcie wszelkiego konceptualnego myślenia i zatrzymanie autoidentyfikacji na drodze W/P - no i mamy przekroczenie. Jak wspomniałem, IMHO przekroczyć można cokolwiek z poziomu konwencji. Przekroczyć je jako koncepcje. Gdy tego się dokona nie ma niczego do przekraczania. I oto mamy Ostateczną Prawdę...jak powiadają z resztą w ZEN - mamy ją przed nosem gdziekolwiek spojrzymy tylko nie postrzegamy jej z powodu Niewiedzy. Ostateczna Prawda nie różni się faktycznie od samsary i nibbany bo to tylko koncepcje z poziomu wyobrażeń. Gdy usuniemy wyobrażenia mamy OP.

Dlatego pozostanę przy Theravadzie oraz Bodhidharmie, Huang-Po i innych...nie oczekując niczego więcej.

To tyle w temacie, dziękuję za uwagę i liczę na konstruktywne odniesienie się, bez wycieczek personalnych.

Tak więc Har-Dao...Mahajana ma rację co do tego, że samsara=nibbana - takich równości można mnożyć w nieskończoność póki jednostka TRWA. Kałuża = nibbana - niech ktoś to podważy. Na poziomie koncepcji to jest taka sama prawda jak samsara=nibbana. Mahajanie chodziło o przekroczenie koncepcji, wyjście poza koncepcje, poza dualizm...I MA RACJĘ. Szkoda tylko, że przy okazji rozmija się z Therą nie rozumiejąc, że ta OP to właśnie Nibbana (ale nie jako koncepcja tylko stan poza egzystencją - NIEUWARUNKOWANY - oczywiście nadęty niedualizm a nie spontaniczny boi się określeń i tak się finalnie ZAPĘTLA, że wisi z niczym tak na prawdę - a jaki wpływ ma to na progres to wolę nie myśleć).

W taki oto sposób widzę sprzeczności pomiędzy tymi wielkimi szkołami i w taki też widzę wspólny mianownik. Zwykłe nieporozumienia i pozorne sprzeczności - nic więcej.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

W dodatku Ostateczna Prawda po Szengtonowsku ociera się o Eternalizm (co także przyznaje wielu Tybetańskich mistrzów) - przez co musiał Szengton nieźle naprodukować się żeby obronić tez. Po grzyba tak komplikować Dhammę to ja nie mam pojęcia.
.
No cóż szkoda, że Dolpopa nie pogadał z Tobą , Podróżniku, nie musiałby pisać tomów Dharmy z Gór wykładających tezy Szentong. Powiedziałbyś mu, że to nadbagaż , a on dałby sobie spokój.
Lamvadis
Posty: 432
Rejestracja: wt sie 04, 2009 09:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Toruń

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Lamvadis »

Ale tu zaczyna mieszać się w głowie Mahajanistom i nie mogą tego zrozumieć bo: W/P postrzegają w rozbiciu na 3 czasy. Gdyby widzieli - tu i teraz - jak na drodze W/P powstaje koncept JA zrozumieliby to i niedoszukiwaliby się przekraczania Nibbany ponieważ widząc W/P tu i teraz, zaakceptowaliby możliwość życia Oświeconego, jedzącego, pierdzącego - ale to już nie jest OSOBA
Jeju, jakiś Ty mądry. Idź do tych wszystkich Rinpochów i mistrzów Zen i powiedz im co odkryłeś! Chłopaki się załamią bo spędzili całe życie na bezsensownej praktyce :( Ale... może dzięki Tobie się nawrócą... na doskonałą Theravadę, bez nadbagażów, zajmującą się tylko esencją.
W ogóle, zlikwidujmy wszystkie tradycje poza Theravadą! :)

Tak serio, ziom, zacięła Ci się płyta i Twoje posty cały czas naginają regulamin forum. Usiądź se na poduszce, pomedytuj, to może nie będzie Cię tak bardzo boleć, że inni praktykują i myślą inaczej. Bo nie da się czytać tego co wypisujesz.

:peace:
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

Lamvadis pisze:
Ale tu zaczyna mieszać się w głowie Mahajanistom i nie mogą tego zrozumieć bo: W/P postrzegają w rozbiciu na 3 czasy. Gdyby widzieli - tu i teraz - jak na drodze W/P powstaje koncept JA zrozumieliby to i niedoszukiwaliby się przekraczania Nibbany ponieważ widząc W/P tu i teraz, zaakceptowaliby możliwość życia Oświeconego, jedzącego, pierdzącego - ale to już nie jest OSOBA
Jeju, jakiś Ty mądry. Idź do tych wszystkich Rinpochów i mistrzów Zen i powiedz im co odkryłeś! Chłopaki się załamią bo spędzili całe życie na bezsensownej praktyce :( Ale... może dzięki Tobie się nawrócą... na doskonałą Theravadę, bez nadbagażów, zajmującą się tylko esencją.
W ogóle, zlikwidujmy wszystkie tradycje poza Theravadą! :)

Tak serio, ziom, zacięła Ci się płyta i Twoje posty cały czas naginają regulamin forum. Usiądź se na poduszce, pomedytuj, to może nie będzie Cię tak bardzo boleć, że inni praktykują i myślą inaczej. Bo nie da się czytać tego co wypisujesz.

:peace:
Nie przeczytałeś ze zrozumieniem całości. Do jakich Rinpochów mam iść i mistrzów ZEN skoro nic do nich nie mam :D Zatrzymałem się na Rangtong ALE przecież nie mam mózgu odlanego z betonu i po kilku dniach pauzy żeby siedzieć z tym co podjąłem znów wróciłem do Szentong żeby przyjrzeć się jeszcze bliżej i...zacząłem pojmować o co chodzi...sam wiesz przecież, że kwestia Siunjaty jest szeroka i trzeba to nieźle eksplorować.

Miluszko właśnie co do Szentong...im bardziej zagłębiam doktrynę Siunjaty tym...hmm jakby to powiedzieć - to zgłębianie weryfikuje to co wcześniej wypisałem i już gdzieś ponad połowa z tego co napisałem wyżej jest zdezaktualizowana. Zrozumiałem, że to rzekome "ocieranie się o eternalizm" jest pozorne.

Lamvadis..znasz trochę psychologii i pochodnych? Wiesz jak zwykle ludzie postępują? Kombinują dookoła tego co wcześniej wypowiedzieli bo nie chcą być niekonsekwentni (a na najgłębszym poziomie jest to lęk przed osądem innych...). Ja tak akurat nie mam. Nie osądzaj przez pryzmat tego typowego czynnika psycho-społecznego proszę. Z reguły odbiór jest taki, że jak widzi się niekonsekwencję to uważa się go instynktownie za niewiarygodnego.

Postawiłem tu na szczerość ponieważ to jest pewnego rodzaju przewód myślowy ciągły...zobrazowanie progresu z tłem wielkiej prośby o merytoryczne odniesienia i naprostowanie, podpowiadanie. Wszelkie kontrowersyjne słówka i odniesienia są tłem całości a wyrywanie takich bzdur z kontekstu oczywiście, że doprowadzi do nieporozumienia. Uważam, że Admini umieją czytać ze zrozumieniem i dlatego nie zostałem zbanowany. No i "otworzyłem się" na tematy gdy odpowiedziałem Miluszce i dalej samo się potoczyło. Może gdybym pisał w swoim wątku to nie byłoby problemu...

Ale Asti chyba nie ma pretensji...a jak ma to poproszę adminów o wydzielenie offtopa.
Lamvadis pisze:Usiądź se na poduszce, pomedytuj, to może nie będzie Cię tak bardzo boleć, że inni praktykują i myślą inaczej. Bo nie da się czytać tego co wypisujesz.
Takie odsyłanie na poduszkę, takie wycieczki personalne to pokaz tego jaki masz stosunek do innych (bo nie wiesz ile siedzę a przesłanki do wysunięcia takiej tezy są zabawne - tym bardziej, że kontekstu nie wyłapałeś bo ci się nie chciało, od razu w szufladkę mnie wsadziłeś i post poszedł). Dawaj dalej...uchyl rąbka bardziej. Musze Cię zmartwić...nie boli mnie, że inni praktykują i myślą inaczej - ja ich próbuję ZROZUMIEĆ. I zrozumiem. Co do moich przytyków do Mahajany....to jest ironia sytuacji bo ja właśnie zagłębiam się w Mahajanę z szacunku do jej głębi a tamte "niewyparzone słowa" były narzędziem żeby wyrazić myśl.

Ale postaram się zmienić styl pisania żeby nie budzić kontrowersji - chociaż to są uwarunkowania bo kontrowersyjny zawsze byłem w każdym aspekcie życia...pracuję nad tym, spoko :)

Do adminów prośba o radę: chciałbym poruszyć temat Rangtong i Szengtong ale zrobił się tasiemiec i offtop. Można wydzielić jakoś tego offtopa? Czy założyć temat nowy czy co zrobić żeby szumu nie było...taki niedostosowaniec społeczny jestem że nie potrafię wybrnąć :)

Pozdrawiam
Lamvadis
Posty: 432
Rejestracja: wt sie 04, 2009 09:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Toruń

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Lamvadis »

Język jakiego używasz po prostu jest nie na miejscu. Chociażby z ostatniego Twojego posta, do którego się odniosłem:
Dla jednych buddyzm musi obrosnąć w fiołki i lilie a dla innych w nic nie musi obrastać.
Otóż uważam, że Theravadini zbyt dosłownie biorą to "przekraczanie samsary i nibbany" przez co nie rozumieją (...)
Ale tu zaczyna mieszać się w głowie Mahajanistom (...)
Piszesz tak, jakbyś jako jedyny posiadł wiedzę i musiał pokazać innym, jak bardzo są w błędzie. Po prostu nie widzę sensu takiego czegoś, wręcz uważam to za szkodliwe.

Z mojej strony eot, kilka osób już Ci zwracało uwagę na styl wypowiedzi i jak widać nic się nie zmieniło, mimo obietnic.
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Podróżniku, wygląda na to, że spisujesz wprost wszystko, co w Twojej głowie sie pojawia. Może lepiej będzie, jak przefiltrujesz nieco to, co piszesz, to będzie mniej kwasów na forum. Ale muszę Ci przyznać, że potrafisz przyjmować argumenty innych, a to wcale nie jest powszechne.
A propos Szentong- rangtong. Jest sporo argumentów za jedną, czy drugą opcją, więc i jeden i drugi pogląd pomaga ludziom umieścić siebie i swą praktykę w odpowiednim miejscu. Warto natomiast te argumenty znać, bo nawet, jeśli potrafisz zbić racje drugiej strony, powiększa to Twoje zrozumienie. Pod warunkiem, ze rzeczywiście je znasz.
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

miluszka pisze:Podróżniku, wygląda na to, że spisujesz wprost wszystko, co w Twojej głowie sie pojawia. Może lepiej będzie, jak przefiltrujesz nieco to, co piszesz, to będzie mniej kwasów na forum.
Tak to prawda...nazwałem do przewód myślowy (niefortunnie w wątku Asti offtop powstał). Tak - postaram się przefiltrować...tylko, że to był taki ciąg nie w postaci przerzucania chaosu - starałem się zachować kontekst i logikę ciągłości tych różnych aspektów. Popracuję nad tym.
miluszka pisze:Ale muszę Ci przyznać, że potrafisz przyjmować argumenty innych, a to wcale nie jest powszechne.
Można tak określić. Ale to sięga o wiele głębiej - chodzi o to, żeby wyjść poza wszelkie konwencjonalne podziały, nadęcia, nieporozumienia i różnicę. Prawda jest tylko jedna a uwarunkowania chyba mam takie, że po prostu zmierzam w kierunku wystąpienia ponad to wszystko - konwencjonalny umysł po prostu nie może się utrzymać przy jakimś jednym stanowisku i zacumować...no nie da się. Ja to widzę i traktuję jako progres - mam wystarczająco lat żeby spojrzeć wstecz i ujrzeć, że te całe wcześniejsze obstawanie przy jednej tradycji bądź stanowisku wynikało po prostu z mojego "niedorozwoju" na Ścieżce. Stąd nie spocznę dopóki nie zrozumiem wszystkiego innego co dotyczy Dharmy - nie mogłem i nie potrafiłem zignorować tak wielkiej tradycji jaką jest Mahajana - wszak przecież staramy się pozbyć Ignorancji tak? Siłą rzeczy to się dzieje. Mindsurfing...płynę na fali :)
miluszka pisze:A propos Szentong- rangtong. Jest sporo argumentów za jedną, czy drugą opcją, więc i jeden i drugi pogląd pomaga ludziom umieścić siebie i swą praktykę w odpowiednim miejscu. Warto natomiast te argumenty znać, bo nawet, jeśli potrafisz zbić racje drugiej strony, powiększa to Twoje zrozumienie. Pod warunkiem, ze rzeczywiście je znasz.
Argumenty za jedną...bądź drugą opcją...jednej lub drugi pozwala umieścić siebie (i praktykę) w jakimś miejscu? Rozumiem to. Tak. Ludzie tego potrzebują. To jest naturalne. W moim przypadku miejsce jest poza wszystkimi opcjami - w kompilacji ponieważ Prawda jest tylko jedna. Miluszko odnośnie tego co wcześniej pisałem o Szentong...jak pisałem wyżej, płynę na fali, dałem się ponieść, porzuciłem wszystkie kotwice...skokowo i nieobliczalnie moje pojmowanie następuje. W każdej chwili mnie cknie coś i dezaktualizuje się stare. Tak też widzę, że Szentong kontynuuje wątek Rangtong i ujrzałem, że ten eternalizm był pozorny i mylący.

Ktoś powie, usiądź, nie myśl tyle, mistrz dałby ci koan i byś z nim siedział z kilka lat i oduczyłbyś się. Zaraz zaraz! Bodhidharma napisał, że wiele szlaków prowadzi ku Ścieżce, ale podstawowe są tylko dwa: rozum i praktyka. Skąd ta pewność, że ja nie łączę obu? Na podstawie jakich przesłanek? Wszedłem poprzez rozum i praktykę i nadal to robię. Kiedy przyjdzie czas i nasycę się Informacjami wtedy puszczę to i pozostanie praktyka którą z czasem też puszczę - o ile dożyję tego etapu. I tak Szentong stoi sobie na horyzoncie i muszę go przetworzyć i zestawić z całą resztą - nie da rady, zignorować go nie potrafię. Objąć całość trzeba. To też moja metodyka Ścieżki.
Lamvadis pisze:Język jakiego używasz po prostu jest nie na miejscu. Chociażby z ostatniego Twojego posta, do którego się odniosłem:
Dla jednych buddyzm musi obrosnąć w fiołki i lilie a dla innych w nic nie musi obrastać.
Otóż uważam, że Theravadini zbyt dosłownie biorą to "przekraczanie samsary i nibbany" przez co nie rozumieją (...)
Ale tu zaczyna mieszać się w głowie Mahajanistom (...)
Z mojej strony eot, kilka osób już Ci zwracało uwagę na styl wypowiedzi i jak widać nic się nie zmieniło, mimo obietnic.
Ja w przytoczonych cytatach nie widzę języka nie na miejscu. Stwierdziłem fakty przecież. Wystarczy zajrzeć do tekstów różnych mnichów żeby potwierdzić sobie. Jeszcze raz więc powtórzę: tak, Theravadini zbyt dosłownie biorą przekraczanie "samsary i nibbany" i nie rozumieją Mahajany w tym zakresie. i jeszcze raz .
A stwierdzenie, że bliżej nieokreślonej grupie osób miesza się to nie jest język nie na miejscu - przecież nikt nie jest idealny i każdemu się w różnych momentach życia miesza - to po prostu z kontekstu wynikało i musiałem to użyć żeby oddać myśl.
Lamvadis pisze:Piszesz tak, jakbyś jako jedyny posiadł wiedzę i musiał pokazać innym, jak bardzo są w błędzie.
Takie odniosłeś wrażenie ale tak nie jest, uprzejmie informuję. Pisząc tam na początku tego posta wyjaśniłem z czego to wynika.

PS. Tak więc pójdę za radą Miluszki i przetworzę wszystko i się ogarnę.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Ale Asti chyba nie ma pretensji...a jak ma to poproszę adminów o wydzielenie offtopa.
Ten temat już dawno wypadł ze swoich ram. Myślę że rada Miluszki była bardzo dobra, gdyby każdy zapisywał swój "ciąg myślowy" podany w sposób mniej lub bardziej nieprzetworzony, to obawiam się, że forum nie mogłoby funkcjonować. Jak chcesz, możesz te myśli zapisywać na przykład w dokumencie na kompie, a potem zrobić syntezę i zawrzeć to samo w krótkim, pozbawionym "szumu informacyjnego" poście. Możesz też wygładzić dzięki temu pewne określenia, które mogą faktycznie być niestosowne - jeśli ci rzecz jasna na tym zależy, żeby nie razić swoich rozmówców. ;)
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: amogh »

To jak to w końcu z tym poczuciem humoru jest, mają czy nie mają?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Theravada”