celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Moderator: forum e-budda team
celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Cześć.
Nie jestem buddystą. Być może źle rozumiem termin "karma", a co za tym idzie może źle formułuję to pytanie, ale mimo wszystko zapytam.
Teoretycznie można sobie wyobrazić człowieka, który uważa, że ma misję - katować zwierzęta, doprowadzając je do śmierci, czyli sprawiając im możliwie największe cierpienie, jakie można im w ich ziemskim życiu zadać. Po co? Aby zwierzę "przepracowało" teraz swoją złą karmę z poprzednich wcieleń w stopniu możliwie największym, aby w kolejnych wcieleniach mogło już się zająć czymś ważniejszym. Zresztą niekoniecznie zwierzę - przecież ludzi można by było torturować i uśmiercać dokładnie z tych samych pobudek.
Człowiek ten robi to z pełną świadomością, że "psuje" w ten sposób swoją własną karmę.
Ale mimo wszystko uważa, że to, co robi, jest dla tych istot czujących dobre.
Pytanie - czy zwierzęciu i jego karmie można zaszkodzić (zamiast pomóc) katując je na śmierć w celu oczyszczenia jego karmy?
Analogiczne zagadnienie można przenieść na grunt chrześcijaństwa - zabijamy dziecko tuż po urodzeniu po to, żeby jego "dusza" poszła do nieba (lub też na przykład produkujemy zarodki poprzez in vitro po to, aby je uśmiercić, wysyłając w ten sposób taśmowo "dusze" do nieba). Chrześcijanie są tutaj bezradni - bronią się jedynie tym, że zabijający skazuje się na piekło, ale kto komu zabroni skazać się na piekło aby zapewnić komuś niebo? Byłoby to poświęcenie, jakiego nie dokonał nawet Jezus...
Podobnie odnosząc to do buddyzmu: kto komu zabroni "zapaskudzić" własną karmę, aby pomóc innym istotom czującym przepracować ich karmę?
Czy należy wykluczyć, że karmą torturowanego zwierzęcia (lub człowieka) było właśnie trafić na takiego kogoś, kto mu pomoże tą karmę przepracować - oferując mu tą "usługę zadawania cierpienia"? A jeśli to było "przeznaczone", to czy ten torturujący tak naprawdę robi coś złego, skoro miało się to dokonać?
Nie jestem buddystą. Być może źle rozumiem termin "karma", a co za tym idzie może źle formułuję to pytanie, ale mimo wszystko zapytam.
Teoretycznie można sobie wyobrazić człowieka, który uważa, że ma misję - katować zwierzęta, doprowadzając je do śmierci, czyli sprawiając im możliwie największe cierpienie, jakie można im w ich ziemskim życiu zadać. Po co? Aby zwierzę "przepracowało" teraz swoją złą karmę z poprzednich wcieleń w stopniu możliwie największym, aby w kolejnych wcieleniach mogło już się zająć czymś ważniejszym. Zresztą niekoniecznie zwierzę - przecież ludzi można by było torturować i uśmiercać dokładnie z tych samych pobudek.
Człowiek ten robi to z pełną świadomością, że "psuje" w ten sposób swoją własną karmę.
Ale mimo wszystko uważa, że to, co robi, jest dla tych istot czujących dobre.
Pytanie - czy zwierzęciu i jego karmie można zaszkodzić (zamiast pomóc) katując je na śmierć w celu oczyszczenia jego karmy?
Analogiczne zagadnienie można przenieść na grunt chrześcijaństwa - zabijamy dziecko tuż po urodzeniu po to, żeby jego "dusza" poszła do nieba (lub też na przykład produkujemy zarodki poprzez in vitro po to, aby je uśmiercić, wysyłając w ten sposób taśmowo "dusze" do nieba). Chrześcijanie są tutaj bezradni - bronią się jedynie tym, że zabijający skazuje się na piekło, ale kto komu zabroni skazać się na piekło aby zapewnić komuś niebo? Byłoby to poświęcenie, jakiego nie dokonał nawet Jezus...
Podobnie odnosząc to do buddyzmu: kto komu zabroni "zapaskudzić" własną karmę, aby pomóc innym istotom czującym przepracować ich karmę?
Czy należy wykluczyć, że karmą torturowanego zwierzęcia (lub człowieka) było właśnie trafić na takiego kogoś, kto mu pomoże tą karmę przepracować - oferując mu tą "usługę zadawania cierpienia"? A jeśli to było "przeznaczone", to czy ten torturujący tak naprawdę robi coś złego, skoro miało się to dokonać?
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Witaj na forum czuowiek
Nie odpowiem na Twoje pytania. Jak dla mnie - temat rzeka, zwłaszcza, że pojęcia karma i cierpienie jest źle tutaj interpretowane (spoko - ja też się w tym gubię) Lecz jestem pewna co do jednego - gdyby istniała jakakolwiek możliwość 'przepracowania' czyjejś karmy albo jakaś inna forma pomocy jej przepracowania z zewnątrz (przez drugą osobę) to myślę, że Buddowie już dawno by na to wpadli (i np. wszystkich nas pozabijali). Tymczasem Budda przedstawił to wprost - pokazuje drogę i kierunek, lecz to my sami musimy ruszyć się z miejsca. Nie ma innego sposobu. Myślę, że tą drogą szybciej znajdziesz odpowiedź na swoje pytania
Co do aktu uśmiercania innych istot... nawet jeśli jest to robione w dobrej intencji to i tak generuje więcej cierpienia, czyli przynosi odwrotny skutek.
Pozdrawiam.
Nie odpowiem na Twoje pytania. Jak dla mnie - temat rzeka, zwłaszcza, że pojęcia karma i cierpienie jest źle tutaj interpretowane (spoko - ja też się w tym gubię) Lecz jestem pewna co do jednego - gdyby istniała jakakolwiek możliwość 'przepracowania' czyjejś karmy albo jakaś inna forma pomocy jej przepracowania z zewnątrz (przez drugą osobę) to myślę, że Buddowie już dawno by na to wpadli (i np. wszystkich nas pozabijali). Tymczasem Budda przedstawił to wprost - pokazuje drogę i kierunek, lecz to my sami musimy ruszyć się z miejsca. Nie ma innego sposobu. Myślę, że tą drogą szybciej znajdziesz odpowiedź na swoje pytania
Co do aktu uśmiercania innych istot... nawet jeśli jest to robione w dobrej intencji to i tak generuje więcej cierpienia, czyli przynosi odwrotny skutek.
Pozdrawiam.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
witam
ewidentnie masz błędne rozumienie pojęcia cierpienia oraz karmy w buddyzmie. warto, zanim się wpuści w takie spekulacje, najpierw zapoznać się z tymi pojęciami oraz z dwoma innymi, bardzo istotnymi pojęciami w buddyzmie: metta i bodhiczitta.
pozdrawiam
ps
tak przy okazji - cierpienie nie jest nigdzie zmagazynowane, by można było je oczyścić /ono się na bieżąco wydarza np na wskutek katowania/ i samo cierpienie, jako takie, niczego nie oczyszcza /krwi krwią nie zmyjesz/ - jakby dla Ciebie to dziwnie nie zabrzmiało jest ono obecne nawet w tym momencie, tylko niekoniecznie je sobie uświadamiasz. a rozumienie tu cierpienia np na modłę chrześcijańską jest nieporozumieniem
tylko mu się zaszkodzi - z pewnością, katując zwierze mu się nie pomoże i niczego nie oczyści - i temu, który katuje tak przewrotnie rozumiejąc prawo karmy, też to nie pomoże. poprzez zabijanie, katowanie, nie oczyści się niczyjej karmy, wręcz odwrotnie - ustanowi się awersję. jedyną istotą, która jest w stanie oczyścić jej karmę jest ona sama.czuowiek pisze:Pytanie - czy zwierzęciu i jego karmie można zaszkodzić (zamiast pomóc) katując je na śmierć w celu oczyszczenia jego karmy?
ewidentnie masz błędne rozumienie pojęcia cierpienia oraz karmy w buddyzmie. warto, zanim się wpuści w takie spekulacje, najpierw zapoznać się z tymi pojęciami oraz z dwoma innymi, bardzo istotnymi pojęciami w buddyzmie: metta i bodhiczitta.
pozdrawiam
ps
tak przy okazji - cierpienie nie jest nigdzie zmagazynowane, by można było je oczyścić /ono się na bieżąco wydarza np na wskutek katowania/ i samo cierpienie, jako takie, niczego nie oczyszcza /krwi krwią nie zmyjesz/ - jakby dla Ciebie to dziwnie nie zabrzmiało jest ono obecne nawet w tym momencie, tylko niekoniecznie je sobie uświadamiasz. a rozumienie tu cierpienia np na modłę chrześcijańską jest nieporozumieniem
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Czołem
Oczyszczanie przez owoce kammy/karmy jest w dżinizmie, buddyzm (w naukach Buddhy) nie uznawał by zadając sobie więcej cierpienia można było się oczyścić. Buddha miał 6 letni okres ascezy i uznał to za głupotę - a wtedy intencjonalnie dawał sobie sporo cierpienia. Przez tego rodzaju praktyki nie można oczyścić karmy. Samo oczyszczenie karmy polega na moralnym życiu, więc zadawanie bólu innym jest odwrotnością tegoż. Karmą innych istot nie powinniśmy się zajmować, bo jak podają sutty - oszalejemy.
metta&peace
H-D
Oczyszczanie przez owoce kammy/karmy jest w dżinizmie, buddyzm (w naukach Buddhy) nie uznawał by zadając sobie więcej cierpienia można było się oczyścić. Buddha miał 6 letni okres ascezy i uznał to za głupotę - a wtedy intencjonalnie dawał sobie sporo cierpienia. Przez tego rodzaju praktyki nie można oczyścić karmy. Samo oczyszczenie karmy polega na moralnym życiu, więc zadawanie bólu innym jest odwrotnością tegoż. Karmą innych istot nie powinniśmy się zajmować, bo jak podają sutty - oszalejemy.
metta&peace
H-D
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Tak, należy wykluczyć. Karmą obu było spotkać się na skutek podobnych tendencji w umyśle. Istoty z karmą krótkiego życia lgną do miejsc, w których ta karma mogłaby się zamanifestować i oczywiście to w niczym nie pomaga, utrwala to co już jest albo pogarsza. Do buddyjskiego 'nieba' (tzn. jednego ze światów samsary, świata bogów) można trafić na skutek doświadczania pozytywnych wrażeń, nie negatywnych. Czy w związku z tym ktoś, kto zadaje cierpienie nie podlega ocenie, bo karma jest mu przeznaczona? W buddyzmie operuje się bardziej kategoriami współczucia niż oceną dobry-zły, karma jest czymś, co się nieustannie zmienia i co w każdej chwili ulega modyfikacjom, nie można więc uznać, że zadawanie i przeżywanie cierpienia zmodyfikuje karmy obu istot na ich korzyść. Nie można też uznać, że nie jest możliwa zmiana na lepsze, karma nie jest w buddyjskim rozumieniu 'przeznaczeniem'.czuowiek pisze:Czy należy wykluczyć, że karmą torturowanego zwierzęcia (lub człowieka) było właśnie trafić na takiego kogoś, kto mu pomoże tą karmę przepracować - oferując mu tą "usługę zadawania cierpienia"? A jeśli to było "przeznaczone", to czy ten torturujący tak naprawdę robi coś złego, skoro miało się to dokonać?
Pozdrawiam, gt
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Ok. z tym że ja nie pisałem o zadawaniu SOBIE cierpienia aby SIĘ oczyścić... Przeczytaj jeszcze raz mojego pierwszego posta.Har-Dao pisze: Oczyszczanie przez owoce kammy/karmy jest w dżinizmie, buddyzm (w naukach Buddhy) nie uznawał by zadając sobie więcej cierpienia można było się oczyścić.
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Nie twierdzę, że obu - interesuje mnie wyłącznie zagadnienie modyfikowania karmy istocie, której cierpienie jest zadawane (aby zmodyfikować jej karmę).GreenTea pisze:nie można więc uznać, że zadawanie i przeżywanie cierpienia zmodyfikuje karmy obu istot na ich korzyść.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
witaj
pozdrawiam
wtedy modyfikujesz ją w tym sensie, że generujesz - poprzez zadawanie jej cierpienia - w niej awersję, a co za tym idzie, pchasz ją w kolejne cierpienie.czuowiek pisze:Nie twierdzę, że obu - interesuje mnie wyłącznie zagadnienie modyfikowania karmy istocie, której cierpienie jest zadawane (aby zmodyfikować jej karmę).
pozdrawiam
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
W uzupełnieniu dodam, że spotkałem się również z takim poglądem, iż nie należy usypiać zwierzęcia domowego (kot, pies itp.) które cierpi, bo jest np. stare i chore.
Argumentowano to tym, że eutanazja odbiera zwierzęciu możliwość przepracowania swojej karmy w tym wcieleniu i to, co nie zostanie przepracowane teraz, będzie musiało i tak być "odrobione" w kolejnym wcieleniu.
Ma to jakiś sens czy z punktu widzenia buddyzmu to jest herezja?
Bo ten pogląd pochodzi od kogoś, kto uważa się za buddystę.
Argumentowano to tym, że eutanazja odbiera zwierzęciu możliwość przepracowania swojej karmy w tym wcieleniu i to, co nie zostanie przepracowane teraz, będzie musiało i tak być "odrobione" w kolejnym wcieleniu.
Ma to jakiś sens czy z punktu widzenia buddyzmu to jest herezja?
Bo ten pogląd pochodzi od kogoś, kto uważa się za buddystę.
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Na czym polega "wygenerowanie awersji" w psie postrzelonym w brzuch z ukrycia, z broni z tłumikiem, z odległości kilkuset metrów, czyli w sytuacji, w której pies nie wie i nie rozumie, co się mu stało i co mu zadało ból?kunzang pisze:wtedy modyfikujesz ją w tym sensie, że generujesz - poprzez zadawanie jej cierpienia - w niej awersję
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
witaj
pozdrawiam
uważający się za buddystów to jedno, a nauki buddyjskie to drugie. proponuję Tobie w tej kwestii polegać najpierw na naukach.czuowiek pisze:Bo ten pogląd pochodzi od kogoś, kto uważa się za buddystę.
pozdrawiam
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Niejaki Lama Ole tak twierdzi o tej eutanazji - skoro o konkretach mowa.kunzang pisze:uważający się za buddystów to jedno, a nauki buddyjskie to drugie. proponuję Tobie w tej kwestii polegać najpierw na naukach.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
witaj
pozdrawiam
najpierw piszesz o katowaniu zwierzęcia i przewlekłym jego cierpieniu - i do tego się odniosłem. a teraz stosujesz prosty chwyt erystyczny zmieniając wykładnię tej rozmowy... nie wchodzę w takie zabawy, wybacz.czuowiek pisze:Na czym polega "wygenerowanie awersji" w psie postrzelonym w brzuch z ukrycia, z broni z tłumikiem, z odległości kilkuset metrów, czyli w sytuacji, w której pies nie wie i nie rozumie, co się mu stało i co mu zadało ból?kunzang pisze:wtedy modyfikujesz ją w tym sensie, że generujesz - poprzez zadawanie jej cierpienia - w niej awersję
pozdrawiam
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
witaj
pozdrawiam
to z Nim na ten temat o tym powinieneś porozmawiać - acz Jego podejście jest zgodne z tym, że nie powinniśmy odbierać żadnej istocie, pod żadnym pozorem, życia.czuowiek pisze:Niejaki Lama Ole tak twierdzi o tej eutanazji - skoro o konkretach mowa.
pozdrawiam
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
postrzał w jelita jest jedną z najgorszych tortur - umieranie długie i bolesne. Dostosowałem jedynie przykład do nowej argumentacji. Powodów do irytacji nie dostrzegam. No ale nic na siłę...kunzang pisze:najpierw piszesz o katowaniu zwierzęcia i przewlekłym jego cierpieniu - i do tego się odniosłem. a teraz stosujesz prosty chwyt erystyczny zmieniając wykładnię tej rozmowy... nie wchodzę w takie zabawy, wybacz.
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
No to zakładasz istnienie karmy, czy nie? Jeśli zakładasz, to musisz przyjąć, że postrzelić można ciało, nie umysł. A jak funkcjonuje umysł zwierzęcia z buddyjskiego punktu widzenia, to już inna kwestia, dobrze jest zapoznać się z tym również.czuowiek pisze:Na czym polega "wygenerowanie awersji" w psie postrzelonym w brzuch z ukrycia, z broni z tłumikiem, z odległości kilkuset metrów, czyli w sytuacji, w której pies nie wie i nie rozumie, co się mu stało i co mu zadało ból?kunzang pisze:wtedy modyfikujesz ją w tym sensie, że generujesz - poprzez zadawanie jej cierpienia - w niej awersję
Pozdrawiam, gt
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
To też jest jakby poza tematem wątku.GreenTea pisze: No to zakładasz istnienie karmy, czy nie? Jeśli zakładasz, to musisz przyjąć, że postrzelić można ciało, nie umysł. A jak funkcjonuje umysł zwierzęcia z buddyjskiego punktu widzenia, to już inna kwestia, dobrze jest zapoznać się z tym również.
Nie widzę różnicy - z perspektywy zwierzęcia - między nie poddawaniem go eutanazji - jeśli jest chore i cierpi, a torturowaniem go, aby mu pomóc przepracować cierpienie teraz, żeby w następnym wcieleniu już nie musiało tego robić. Odmawianie eutanazji na dobrą sprawę jest tym samym, co torturowanie w celu wywołania cierpienia. Skoro więc powstrzymanie się od eutanazji jest "dobre" to dlaczego wywołanie w innej istocie czującej cierpienia z tych samych pobudek, z których odmówilibyśmy mu eutanazji, miałoby być "złe"?
Dla mnie w tej sytuacji to niemal jedno i to samo.
Podejrzewam, że w tym rozumowaniu siedzi jakiś błąd i próbuję się od Was dowiedzieć, gdzie on siedzi.
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Czuowieku, jeśli ktoś w naturalny sposób choruje i umiera, to nikt poza chorym i umierającym, choroby i śmierci nie wywołuje, to jest karma tego ktosia i wszystkich istot tu na ziemi, które starzeją się, chorują i umierają, to jest to cierpienie, o którym mówił Budda i o którym mówił, że jest możliwość wyjścia z niego. Twoje przykłady odwołują się do ingerencji w to co samsaryczne za pomocą samsarycznych metod, które polegają na dołożeniu własnych trzech groszy, które nikogo nie zbawią, bo każda czująca istota musi sama wyzwolić swój umysł z odczuwania cierpienia. Można jej stworzyć do tego warunki, ale na pewno nie świadomym zabijaniem, tak ja rozumiem buddyzm. Pozdrawiam, gt
EDIT://
EDIT://
To chyba nie zrozumiałam Twojego pierwszego postu, wydawało mi się, że o karmę pytasz:czuowiek pisze:To też jest jakby poza tematem wątku.GreenTea pisze:No to zakładasz istnienie karmy, czy nie? Jeśli zakładasz, to musisz przyjąć, że postrzelić można ciało, nie umysł. A jak funkcjonuje umysł zwierzęcia z buddyjskiego punktu widzenia, to już inna kwestia, dobrze jest zapoznać się z tym również.
Pozdrawiam, gtczuowiek pisze:Pytanie - czy zwierzęciu i jego karmie można zaszkodzić (zamiast pomóc) katując je na śmierć w celu oczyszczenia jego karmy?
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
witam
pozdrawiam
wystarczyło to zaznaczyć. nie znam się na strzelaniu do zwierzą.czuowiek pisze:postrzał w jelita jest jedną z najgorszych tortur - umieranie długie i bolesne.
jedynie zauważyłem, jak wygląda ten przykład.czuowiek pisze:Dostosowałem jedynie przykład do nowej argumentacji.
też ich nie dostrzegam.czuowiek pisze:Powodów do irytacji nie dostrzegam.
dziękuję - zupełnie nie mam przestrzeni na takie gdybaniaczuowiek pisze:No ale nic na siłę...
pozdrawiam
- stepowy jeż
- Senior User
- Posty: 1852
- Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dzogczen, Zen
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Przede wszystkim torturowanie i zabijanie jest łamaniem najważniejszego wskazania w buddyzmie. Nie uwierzę nigdy, że ktoś torturując chce pomóc innej czującej istocie. Stosując to pokrętne myślenie powinienem bić i poniżać swoje dzieci wymazując niby ich "złą" karmę. Prawda jednak jest taka, że poniżając i bijąc powiększę cierpienie i ignorancję i doprowadzę człowieka do destrukcji. Są na to tysiące dowodów już w tym życiu. Nie wiem jak działa karma po śmierci i co dzieje się później z człowiekiem czy zwierzęciem. Wiem, że zadając świadomie cierpienie tu na Ziemi, nie rozwiązuję problemów, tylko je powiększam.czuowiek pisze:Odmawianie eutanazji na dobrą sprawę jest tym samym, co torturowanie w celu wywołania cierpienia. Skoro więc powstrzymanie się od eutanazji jest "dobre" to dlaczego wywołanie w innej istocie czującej cierpienia z tych samych pobudek, z których odmówilibyśmy mu eutanazji, miałoby być "złe"?
Osoba, która zadaje tortury może takim myśleniem po prostu usprawiedliwiać przed samą sobą, że robi to dla kogoś, w rzeczywistości jest to iluzja. Budda zostawił nam jasne wskazania. Nie nakazywał nigdzie torturować, by niby wymazać karmę. To strasznie pokrętne i fałszywe myślenie. Praktyka buddyjska nie polega na wymazywaniu karmy, tylko na bodhicicie. Czy widzisz jakąś karmę u człowieka, którą masz niby wymazać? Nie ma takich nauk, szczególnie, że proponujesz to robić innym - oczywiście bez ich zgody.
Zastanów się nad tym, czy wkładając swoją rękę do pieca rozwiążesz jakiejś swoje przyszłe potencjalne problemy, bo niby tym bólem coś wymażesz? To totalna bzdura, najwyżej uszkodzisz sobie rękę i z tego powodu będziesz miał inne problemy.
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Jasne, też przeczytaj maila którego napisałem -czuowiek pisze: Ok. z tym że ja nie pisałem o zadawaniu SOBIE cierpienia aby SIĘ oczyścić... Przeczytaj jeszcze raz mojego pierwszego posta.
Oczyszczanie przez owoce kammy/karmy jest w dżinizmie (...) Przez tego rodzaju praktyki nie można oczyścić karmy. (...) Karmą innych istot nie powinniśmy się zajmować, bo jak podają sutty - oszalejemy.
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Tyle że na szczęście Twoja wiara lub niewiara nie przesądza o prawdopodobieństwie takiego zdarzenia.stepowy jeż pisze: Przede wszystkim torturowanie i zabijanie jest łamaniem najważniejszego wskazania w buddyzmie. Nie uwierzę nigdy, że ktoś torturując chce pomóc innej czującej istocie.
Podałem przykład - strzelasz do psa z ukrycia z broni z tłumikiem celując w brzuch. W ten sposób dajesz psu możliwość długiego cierpienia, zanim umrze, przy czym pies nie rozumie, co się stało i nie widzi nikogo, przeciwko komu mógłby skierować jakieś negatywne emocje.Stosując to pokrętne myślenie powinienem bić i poniżać swoje dzieci wymazując niby ich "złą" karmę. Prawda jednak jest taka, że poniżając i bijąc powiększę cierpienie i ignorancję i doprowadzę człowieka do destrukcji.
Może inaczej: jeśli jakieś zwierzę jest dręczone przez psychopatę, któremu sprawia przyjemność dręczenie zwierząt, to czy buddyzm tłumaczy to, że "taka jest karma" tego zwierzęcia? Tak tłumaczy, czy nie tak?
Czy to dręczone przez psychopatę zwierzę "odpracowuje" w ten sposób złą karmę, którą uzbierało w poprzednich życiach, czy nie?
Mam nadzieję, że nikt nie będzie polemizował na temat tego, czy psychopaci dręczą zwierzęta dla przyjemności, czy nie dręczą. Rozmawiamy o faktach mających miejsce w naszej rzeczywistości. Więc istnieją zwierzęta, które umierają w męczarniach, bo zwyrodnialec np. dla zabawy oblewa je benzyną i podpala albo dla zabawy wkłada chomika do mikrofali i patrzy, jak chomik wybucha.
Odpowiecie mi wprost, tym razem już bez "mydlenia oczu", na pytanie, czy te wszystkie męki, jakie przeżywają zwierzęta z rąk psychopatycznych zwyrodnialców, "idą na marne" i nie mają żadnego wpływu na ich los w następnych wcieleniach, czy też mają wpływ, skoro "taka karma"?
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
witaj
GreenTea już Tobie radziła - poczytaj sobie, jak to jest ze zwierzętami w buddyzmie, jak to jest z wymiarem ich istnienia.
pozdrawiam
to co napisał Jeżu jest istotne, gdy mówimy o podejściu ze strony buddysty /też nie wierzę w to, by buddysta chciałby pomóc innej istocie torturując ją/ - a w tym dziale, odnosimy się do danej kwestii tylko od strony buddyzmu... na szczęścieczuowiek pisze:Tyle że na szczęście Twoja wiara lub niewiara nie przesądza o prawdopodobieństwie takiego zdarzenia.stepowy jeż pisze:Przede wszystkim torturowanie i zabijanie jest łamaniem najważniejszego wskazania w buddyzmie. Nie uwierzę nigdy, że ktoś torturując chce pomóc innej czującej istocie.
mają wpływ na ich kolejną manifestację /odrodzenie/ i jest to wpływ negatywny /rodzi frustrację, lęk, awersję, itd - a stan umysłu w momencie śmierci jest bardzo istotny, determinuje to, co dalej/ - niczego pozytywnego to im nie niesie.czuowiek pisze:Odpowiecie mi wprost, tym razem już bez "mydlenia oczu", na pytanie, czy te wszystkie męki, jakie przeżywają zwierzęta z rąk psychopatycznych zwyrodnialców, "idą na marne" i nie mają żadnego wpływu na ich los w następnych wcieleniach, czy też mają wpływ, skoro "taka karma"?
GreenTea już Tobie radziła - poczytaj sobie, jak to jest ze zwierzętami w buddyzmie, jak to jest z wymiarem ich istnienia.
pozdrawiam
- stepowy jeż
- Senior User
- Posty: 1852
- Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dzogczen, Zen
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Odpowiedź jest, że mają wpływ.czuowiek pisze:Odpowiecie mi wprost, tym razem już bez "mydlenia oczu", na pytanie, czy te wszystkie męki, jakie przeżywają zwierzęta z rąk psychopatycznych zwyrodnialców, "idą na marne" i nie mają żadnego wpływu na ich los w następnych wcieleniach, czy też mają wpływ, skoro "taka karma"?
Rozumiem, że jako racjonalista chciałbyś prostej odpowiedzi jaki wpływ.
Więc jako racjonaliście zadam ci proste pytanie: wiesz co to jest układ trzech ciał? Np. trzy gwiazdy o podobnej masie obiegają punkt zwany środkiem mas. Równanie, które opisuje takie zachowanie jest równaniem różniczkowym. To prosty układ fizyczny. Czy można je dokładnie rozwiązać? Np. dokładnie określić jak długo ten układ utrzyma się zanim się rozpadnie. A co jeśli dorzucisz 500 gwiazd?
Wiesz jak on się zachowa?
A może powiesz gdzie znajdzie się cząsteczka powietrza w pokoju za 1 godzinę?
Buddyzm nie zajmuje się rozwiązywaniem takich układów równań. Nie odpowiemy ci dokładnie co będzie z tym psem po jego śmierci, bo ten układ ma nieskończenie wiele zmiennych. Jak jedną zaburzysz, to zmienisz jego przyszłą historię, podobnie jak to, że tu klikasz jakoś wpływa na Twoje życie dziś i jutro.
Buddyzm uczy jak wyzwolić się od cierpienia. Takie analizy do których zmierzasz nie mają dla nas większego sensu i mimo, że być może są dla Ciebie jakąś wodą na młyn i być może chcesz wykazać jaki ten buddyzm jest absurdalny, bo np. wprowadza pojęcie karmy i wystarczy wymazać tą karmę podpalając psa a on już będzie oświecony. Nie wiem, może źle oceniam Twe intencje.
Ale tak to nie działa. Nie można według buddyzmu kogoś oświecić podpalając go, dając mu błogosławieństwo lub czyniąc nad nim jakiś cud. Gdyby tak było to przyszedł by Budda i by nas zbawił. To chrześcijanie wierzą w takie zbawienie. My nie. Tutaj sam musisz o siebie zadbać, możesz "oczyścić" tą swoją karmę (jak mówisz) sam, ale tylko swoją. Psu nie oczyścisz.
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Czyli chomik ugotowany w mikrofali ma po prostu zwykłego pecha i zdarzyło mu się to zupełnie bez związku z jego poprzednimi wcieleniami, a dodatkowo jeszcze będzie to miało "wpływ na jego kolejną manifestację /odrodzenie/ i jest to wpływ negatywny /rodzi frustrację, lęk, awersję, itd - a stan umysłu w momencie śmierci jest bardzo istotny, determinuje to, co dalej/ - niczego pozytywnego to mu nie niesie"?
Czyli psychopaci nie dość że sobie sami "brudzą" swoją karmę, to jeszcze przyczyniają się do problemów dręczonych przez siebie istot w ich kolejnych wcieleniach, tak?
Zresztą dlaczego tylko o zwierzętach mówimy? Żeby nie szukać daleko: pedofil najpierw długo gwałci dziecko, a potem je zabija.
Czy jego ofiara będzie musiała jakoś odpokutować negatywne emocje związane z tym, że świadomie przeżywała to cierpienie, które jej zadał jej oprawca?
Przepraszam z góry za drastyczność przykładu, ale po pierwsze niestety żyjemy w świecie, w którym takie rzeczy są niemal na porządku dziennym i buddyzm musi to przecież jakoś tłumaczyć (a mnie ciekawi, jak to tłumaczy), a po drugie trudno by nam chyba było rozmawiać o "sensie cierpienia w buddyzmie" na przykładzie obrywania płatków stokrotce...
Czyli psychopaci nie dość że sobie sami "brudzą" swoją karmę, to jeszcze przyczyniają się do problemów dręczonych przez siebie istot w ich kolejnych wcieleniach, tak?
Zresztą dlaczego tylko o zwierzętach mówimy? Żeby nie szukać daleko: pedofil najpierw długo gwałci dziecko, a potem je zabija.
Czy jego ofiara będzie musiała jakoś odpokutować negatywne emocje związane z tym, że świadomie przeżywała to cierpienie, które jej zadał jej oprawca?
Przepraszam z góry za drastyczność przykładu, ale po pierwsze niestety żyjemy w świecie, w którym takie rzeczy są niemal na porządku dziennym i buddyzm musi to przecież jakoś tłumaczyć (a mnie ciekawi, jak to tłumaczy), a po drugie trudno by nam chyba było rozmawiać o "sensie cierpienia w buddyzmie" na przykładzie obrywania płatków stokrotce...
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Zapytam jeszcze inaczej: czy dziecko - ofiara pedofila:
1. Będzie "mieć gorzej" w kolejnym wcieleniu z powodu tego, co mu zrobił jego oprawca, niż gdyby nigdy nie padło ofiarą gwałtu?
2. Będzie "mieć tak samo" niezależnie od tego, czy je zgwałcono, czy nie?
3. Będzie "mieć lepiej" niż gdyby nie padło ofiarą gwałtu?
4. "Nie wiem"?
Które z powyższych wybiera buddysta?
1. Będzie "mieć gorzej" w kolejnym wcieleniu z powodu tego, co mu zrobił jego oprawca, niż gdyby nigdy nie padło ofiarą gwałtu?
2. Będzie "mieć tak samo" niezależnie od tego, czy je zgwałcono, czy nie?
3. Będzie "mieć lepiej" niż gdyby nie padło ofiarą gwałtu?
4. "Nie wiem"?
Które z powyższych wybiera buddysta?
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
witaj
pozdrawiam
czyli spekulacjom nie ma tu końca zadziwiającym jest z jaką determinacją - chodź powtarzamy Tobie, że to sensu nie ma - chcesz koniecznie na nas takie spekulacje wymócczuowiek pisze:Czyli chomik ugotowany w mikrofali ma po prostu zwykłego pecha i zdarzyło mu się to zupełnie bez związku z jego poprzednimi wcieleniami, a dodatkowo jeszcze będzie to miało "wpływ na jego kolejną manifestację /odrodzenie/ i jest to wpływ negatywny /rodzi frustrację, lęk, awersję, itd - a stan umysłu w momencie śmierci jest bardzo istotny, determinuje to, co dalej/ - niczego pozytywnego to mu nie niesie"?
tak /z tymże, nie w ich kolejnych wcieleniach/.czuowiek pisze:Czyli psychopaci nie dość że sobie sami "brudzą" swoją karmę, to jeszcze przyczyniają się do problemów dręczonych przez siebie istot w ich kolejnych wcieleniach, tak?
odpokutować? ...mylisz buddyzm z chrześcijaństwem. proponuję, zapoznaj się proszę z buddyjski /podkreślam - buddyjskim/ rozumieniem prawa karmyczuowiek pisze:Zresztą dlaczego tylko o zwierzętach mówimy? Żeby nie szukać daleko: pedofil najpierw długo gwałci dziecko, a potem je zabija. Czy jego ofiara będzie musiała jakoś odpokutować negatywne emocje związane z tym, że świadomie przeżywała to cierpienie, które jej zadał jej oprawca?
nie masz za co przepraszać buddyzm tłumaczy to prawem karmy, z tymże, to, że dziecko zostaje zgwałcone i zabite, to wcale nie znaczy z automatu, że taka była jego karma. w buddyjskim prawie karmy mamy coś takiego jak przyczyny drugorzędne /warunki drugorzędne/. to z jednej strony, a z drugiej, kwestia prawa karmy w buddyzmie i jego rozumienia /oraz rożne przykłady, co by było gdyby/ była już wielokrotnie /aż do znudzenia/ omawiana na naszym forum. proponuję Tobie skorzystać z opcji ''szukaj'' na forumczuowiek pisze:Przepraszam z góry za drastyczność przykładu, ale po pierwsze niestety żyjemy w świecie, w którym takie rzeczy są niemal na porządku dziennym i buddyzm musi to przecież jakoś tłumaczyć (a mnie ciekawi, jak to tłumaczy), a po drugie trudno by nam chyba było rozmawiać o "sensie cierpienia w buddyzmie" na przykładzie obrywania płatków stokrotce...
pozdrawiam
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
witaj
jest to zależne od tego w jakim stanie umysłu umrze owo dziecko - to determinuje miejsce kolejnej manifestacji /wcielenia/. natomiast jego kondycja w owym miejscu, będzie zależna od tego, jakie sobie ono wypracowało /popadło w/ tendencje nawykowe za obecnego życia.
pozdrawiam
żadneczuowiek pisze:Które z powyższych wybiera buddysta?
jest to zależne od tego w jakim stanie umysłu umrze owo dziecko - to determinuje miejsce kolejnej manifestacji /wcielenia/. natomiast jego kondycja w owym miejscu, będzie zależna od tego, jakie sobie ono wypracowało /popadło w/ tendencje nawykowe za obecnego życia.
pozdrawiam
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Spodziewasz się, że gwałcone i mordowane dziecko umarłoby w stanie błogości, spokoju i podziwu dla piękna otaczającego go świata?kunzang pisze: jest to zależne od tego w jakim stanie umysłu umrze owo dziecko - to determinuje miejsce kolejnej manifestacji /wcielenia/.
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Czyżby? Więc mogę zupełnie bezkarnie zabijać, gwałcić, kraść, bo w następnym wcieleniu absolutnie to się na mnie nie odbije i być może odrodzę się jako szejk arabski mający wszystko, czego zapragnie?kunzang pisze:odpokutować? ...mylisz buddyzm z chrześcijaństwem.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
witaj
pozdrawiam
niczego się nie spodziewam - wszystko jest możliwe. może zmarłoby przepełnione bodhiczittą - to już zależy od dzieckaczuowiek pisze:Spodziewasz się, że gwałcone i mordowane dziecko umarłoby w stanie błogości, spokoju i podziwu dla piękna otaczającego go świata?
pozdrawiam
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Acha... A gdyby jednak nie zmarło przepełnione bodhiczittą a zamiast tego gdyby jednak mimo wszystko umierało przepełnione bólem i przerażeniem? Teoretycznie dopuszczamy taką możliwość, czy w ogóle jej nie bierzemy pod uwagę, koncentrując się wyłącznie na opcji przepełnienia bodhiczittą?kunzang pisze:niczego się nie spodziewam - wszystko jest możliwe. może zmarłoby przepełnione bodhiczittą - to już zależy od dziecka
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
witaj
wychodzi na to, że to grochem o ścinę... no ale jeszcze raz proponuję - zapoznaj się proszę z buddyjskim rozumieniem prawa karmy
pozdrawiam
o tym, to proszę porozmawiaj już z allachem lub bogiem chrześcijanczuowiek pisze:Czyżby? Więc mogę zupełnie bezkarnie zabijać, gwałcić, kraść, bo w następnym wcieleniu absolutnie to się na mnie nie odbije i być może odrodzę się jako szejk arabski mający wszystko, czego zapragnie?kunzang pisze:odpokutować? ...mylisz buddyzm z chrześcijaństwem.
wychodzi na to, że to grochem o ścinę... no ale jeszcze raz proponuję - zapoznaj się proszę z buddyjskim rozumieniem prawa karmy
pozdrawiam
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Własnie próbuję się zapoznać - zadając pytania.kunzang pisze: wychodzi na to, że to grochem o ścinę... no ale jeszcze raz proponuję - zapoznaj się proszę z buddyjskim rozumieniem prawa karmy
Nie potrafisz tego przekazać własnymi słowami? Buddyści nie odpowiadają na zadawane im pytania, tylko odsyłają do bliżej niesprecyzowanego "zapoznania się z buddyjskim rozumieniem karmy"?
Zupełnie jakbym słyszał katolika: "Nic nie rozumiesz. Postudiuj Pismo Święte, to wtedy może ewentualnie porozmawiamy"...
Rozmowa buddysty z katolikiem o cierpieniu:
- Nic nie rozumiesz. Proponuję - zapoznaj się proszę z buddyjskim rozumieniem prawa karmy.
- O nie. To Ty nic nie rozumiesz. Proponuję - zapoznaj się z Pismem Świętym.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
witaj
masz wszystko na tym forum, by zapoznać się z buddyjski rozumienie prawa karmy - nie musisz tracić swego czasu na zadawanie tego typu pytań i absorbować tym innych, wystarczy, że sobie poczytasz. ubaw polega na tym, że gdy zrozumiesz zasadę buddyjskiego rozumienia prawa karmy, to jest duże prawdopodobieństwo, iż zdasz też sobie sprawę i z tego, że Twe pytania, prowadzą jeno do gdybania, któremu końca nie ma
pozdrawiam
czuowiek pisze:Acha... A gdyby jednak nie zmarło przepełnione bodhiczittą a zamiast tego gdyby jednak mimo wszystko umierało przepełnione bólem i przerażeniem? Teoretycznie dopuszczamy taką możliwość, czy w ogóle jej nie bierzemy pod uwagę, koncentrując się wyłącznie na opcji przepełnienia bodhiczittą?kunzang pisze:niczego się nie spodziewam - wszystko jest możliwe. może zmarłoby przepełnione bodhiczittą - to już zależy od dziecka
kunzang pisze:czyli spekulacjom nie ma tu końca zadziwiającym jest z jaką determinacją - chodź powtarzamy Tobie, że to sensu nie ma - chcesz koniecznie na nas takie spekulacje wymóc
stepowy jeż pisze:Rozumiem, że jako racjonalista chciałbyś prostej odpowiedzi jaki wpływ.
Więc jako racjonaliście zadam ci proste pytanie: wiesz co to jest układ trzech ciał? Np. trzy gwiazdy o podobnej masie obiegają punkt zwany środkiem mas. Równanie, które opisuje takie zachowanie jest równaniem różniczkowym. To prosty układ fizyczny. Czy można je dokładnie rozwiązać? Np. dokładnie określić jak długo ten układ utrzyma się zanim się rozpadnie. A co jeśli dorzucisz 500 gwiazd?
Wiesz jak on się zachowa?
A może powiesz gdzie znajdzie się cząsteczka powietrza w pokoju za 1 godzinę?
Har-Dao pisze:Karmą innych istot nie powinniśmy się zajmować, bo jak podają sutty - oszalejemy.
potrafisz uszanować czasoprzestrzeń innych?... jesteś samodzielny czy może jesteś niczym dziecko, które za rączkę trzeba prowadzić?czuowiek pisze:Własnie próbuję się zapoznać - zadając pytania.
masz wszystko na tym forum, by zapoznać się z buddyjski rozumienie prawa karmy - nie musisz tracić swego czasu na zadawanie tego typu pytań i absorbować tym innych, wystarczy, że sobie poczytasz. ubaw polega na tym, że gdy zrozumiesz zasadę buddyjskiego rozumienia prawa karmy, to jest duże prawdopodobieństwo, iż zdasz też sobie sprawę i z tego, że Twe pytania, prowadzą jeno do gdybania, któremu końca nie ma
pozdrawiam
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
"Karmą innych istot nie powinniśmy się zajmować, bo jak podają sutty - oszalejemy." - jak dla mnie to cytat roku, jeśli chodzi o argumentowanie w dyskusji.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
witaj
pozdrawiam
dlaczego?... wyjaśniamy Tobie co i jak /do znudzenia wręcz/, a Ty w kółko, a piać od nowa o tym samym na różne sposoby - to już na popadanie w szaleństwo z Twej strony zakrawaczuowiek pisze:"Karmą innych istot nie powinniśmy się zajmować, bo jak podają sutty - oszalejemy." - jak dla mnie to cytat roku, jeśli chodzi o argumentowanie w dyskusji.
pozdrawiam
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Tak. Dokładnie tak. Jak dziecko. Prowadzić za rączkę. Tłumaczyć. Jak cepowi. Nie zbywać tekstami w stylu "doczytaj sobie".kunzang pisze:potrafisz uszanować czasoprzestrzeń innych?... jesteś samodzielny czy może jesteś niczym dziecko, które za rączkę trzeba prowadzić?czuowiek pisze:Własnie próbuję się zapoznać - zadając pytania.
Może w ogóle zamknijcie to forum i wywieście tabliczkę "szanuj czasoprzestrzeń innych, nie zadawaj pytań, poczytaj sobie".
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
witaj
zakładam, że się z regulaminem forum zapoznałeś, niemniej przypomnę...
Regulamin Forum e-Budda PL
(...)
3. Inne:
- Stawiamy na samodzielność
(...)
4. Pisanie listów i nowe tematy:
- Zanim założysz nowy temat, sprawdź czy nie był już on omawiany. Jeżeli tak, a nie zawiera on treści które cię interesują, możesz go kontynuować.
pozdrawiam
z tą tabliczką: "szanuj czasoprzestrzeń innych'', to dobry pomysł jest - dziękiczuowiek pisze:Tak. Dokładnie tak. Jak dziecko. Prowadzić za rączkę. Tłumaczyć. Jak cepowi. Nie zbywać tekstami w stylu "doczytaj sobie".kunzang pisze:potrafisz uszanować czasoprzestrzeń innych?... jesteś samodzielny czy może jesteś niczym dziecko, które za rączkę trzeba prowadzić?
Może w ogóle zamknijcie to forum i wywieście tabliczkę "szanuj czasoprzestrzeń innych, nie zadawaj pytań, poczytaj sobie".
zakładam, że się z regulaminem forum zapoznałeś, niemniej przypomnę...
Regulamin Forum e-Budda PL
(...)
3. Inne:
- Stawiamy na samodzielność
(...)
4. Pisanie listów i nowe tematy:
- Zanim założysz nowy temat, sprawdź czy nie był już on omawiany. Jeżeli tak, a nie zawiera on treści które cię interesują, możesz go kontynuować.
pozdrawiam
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
W dyskusji? Wydawało mi się, że zadajesz pytania. Jaki jest Twój pogląd zatem? Nie ocena wypowiedzi, ale pogląd na wywołany przez Ciebie temat?czuowiek pisze:"Karmą innych istot nie powinniśmy się zajmować, bo jak podają sutty - oszalejemy." - jak dla mnie to cytat roku, jeśli chodzi o argumentowanie w dyskusji.
Pozdrawiam, gt
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Nie mam poglądu na ten temat. Próbuję zrozumieć podejście buddyzmu do problemu cierpienia - zwłaszcza cierpienia wywoływanego w jednej istocie czującej, przez inną.
Gdyby było tak, jak tu piszecie, że torturowanie aż do uśmiercenia istoty czującej powoduje u niej negatywne emocje, które mogą negatywnie wpłynąć na jej karmę w kolejnym wcieleniu, to w następnym wcieleniu ta istota będzie jeszcze gorzej i mocniej torturowana, w kolejnym jeszcze mocniej i tak bez końca.
Zaskakujące, ale myślałem, że buddyści nie są tak bezradni wobec problemu zadawanego cierpienia, jak katolicy, a wymijające odpowiedzi, jakich do tej pory udzieliliście w tym wątku, wskazywałyby, że jesteście tutaj bezradni. Tego akurat się nie spodziewałem.
Gdyby było tak, jak tu piszecie, że torturowanie aż do uśmiercenia istoty czującej powoduje u niej negatywne emocje, które mogą negatywnie wpłynąć na jej karmę w kolejnym wcieleniu, to w następnym wcieleniu ta istota będzie jeszcze gorzej i mocniej torturowana, w kolejnym jeszcze mocniej i tak bez końca.
Zaskakujące, ale myślałem, że buddyści nie są tak bezradni wobec problemu zadawanego cierpienia, jak katolicy, a wymijające odpowiedzi, jakich do tej pory udzieliliście w tym wątku, wskazywałyby, że jesteście tutaj bezradni. Tego akurat się nie spodziewałem.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
witaj
pozdrawiam
ps
i to zostało Tobie w tym temacie przedstawione - to czy przyjąłeś to do wiadomości czy nie, to już inna sprawa.czuowiek pisze:(...) Próbuję zrozumieć podejście buddyzmu do problemu cierpienia - zwłaszcza cierpienia wywoływanego w jednej istocie czującej, przez inną.
nikt nie napisał tu, że może to wpłynąć negatywnie na jej karmę w kolejnym wcieleniu. przypomnę...czuowiek pisze:Gdyby było tak, jak tu piszecie, że torturowanie aż do uśmiercenia istoty czującej powoduje u niej negatywne emocje, które mogą negatywnie wpłynąć na jej karmę w kolejnym wcieleniu, to w następnym wcieleniu ta istota będzie jeszcze gorzej i mocniej torturowana, w kolejnym jeszcze mocniej i tak bez końca.
znaczy, to w jakim stanie umysłu się umiera, determinuje miejsce odrodzenia, natomiast to, jaka jest nasza kondycja w owym miejscu, determinują tendencje nawykowe, które wypracowaliśmy /lub popadliśmy/ w obecnym życiu.kunzang pisze:jest to zależne od tego w jakim stanie umysłu umrze owo dziecko - to determinuje miejsce kolejnej manifestacji /wcielenia/. natomiast jego kondycja w owym miejscu, będzie zależna od tego, jakie sobie ono wypracowało /popadło w/ tendencje nawykowe za obecnego życia.
pozdrawiam
ps
takie wnioski z Twej strony /i to jak podchodzisz do tego/ nie mają nic wspólnego z buddyjskim rozumieniem prawa karmyczuowiek pisze:Gdyby było tak, jak tu piszecie, że torturowanie aż do uśmiercenia istoty czującej powoduje u niej negatywne emocje, które mogą negatywnie wpłynąć na jej karmę w kolejnym wcieleniu, to w następnym wcieleniu ta istota będzie jeszcze gorzej i mocniej torturowana, w kolejnym jeszcze mocniej i tak bez końca.
- stepowy jeż
- Senior User
- Posty: 1852
- Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dzogczen, Zen
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Raczej masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Nikt nie powiedział, że zadane cierpienie w tym życiu powoduje jeszcze większe w przyszłym.czuowiek pisze:Zaskakujące, ale myślałem, że buddyści nie są tak bezradni wobec problemu zadawanego cierpienia, jak katolicy, a wymijające odpowiedzi, jakich do tej pory udzieliliście w tym wątku, wskazywałyby, że jesteście tutaj bezradni. Tego akurat się nie spodziewałem.
Kunzang stwierdził, że stan umysłu w chwili śmierci na wpływ na przyszłe odrodzenie, a to jakie będzie życie (w tym przyszłym odrodzeniu) zależy od tendencji nawykowych danej istoty.
Czyli to jak będzie postępować w przyszłym życiu nie zależy od rodzaju śmierci.
ps. W moim odbiorze wcale nie interesuje cię pogląd buddyjski na ten temat. Normalne jest, że jeśli kogoś coś interesuje, to jest w stanie wysilić się na poszukanie odpowiedzi, a nie krzyczy na tych których pyta.
Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?
Jaki jest więc stan umysłu dziecka mordowanego przez pedofila? Możemy się spodziewać, że zdeterminuje on "miejsce odrodzenia" raczej pozytywnie czy raczej negatywnie? Dasz radę odpowiedzieć wreszcie jakimś konkretem?kunzang pisze:znaczy, to w jakim stanie umysłu się umiera, determinuje miejsce odrodzenia
Jakie "tendencje nawykowe" jest w stanie wypracować 3-letnie dziecko, które morduje pedofil?natomiast to, jaka jest nasza kondycja w owym miejscu, determinują tendencje nawykowe, które wypracowaliśmy /lub popadliśmy/ w obecnym życiu.