Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Moderator: forum e-budda team
-
- Posty: 4
- Rejestracja: czw lip 11, 2013 11:02
- Płeć: kobieta
- Tradycja: niesprecyzowana
Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Takie moje pierwsze, trochę może kontrowersyjne pytanie...
Z góry przepraszam, jeśli podobne się pojawiło.
Z jednej strony według nauczania buddyzmu nasza świadomość jest wieczna, możemy wiele razy rodzić się na nowo. Z drugiej strony czy ta wieczna wędrówka nie jest przerażająca, skoro do końca nie wiemy, co nas później czeka? (chociaż mamy na to jakiś wpływ poprzez karmę).
Z jednej strony nie istnieje niezmienne "ja", nie mamy duszy i po śmierci nie będziemy egzystować w tym samym znaczeniu, co teraz. Z drugiej strony, jeśli zrozumiemy to, że tak naprawdę n i e i s t n i e j e m y w pewnym sensie możemy się pogodzić z tym, że nasze ego nie będzie trwało wiecznie i wyzwolić się od lęku przed jego rozpadem...
Z jednej strony, trzeba by uwolnić się od przywiązania do samego siebie. Ale co z przywiązaniem do innych osób? Z tego, co czytałam, jest duża szansa, że w następnych żywotach będziemy spotykać te same osoby, z którymi mieliśmy do czynienia wcześniej, ale czy to jest pewne?
Przepraszam, jeśli pojawiły się jakieś błędy w moim rozumowaniu (mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za to ), ale jeszcze niewiele wiem o buddyzmie.
Będę wdzięczna za sprostowanie Chętnie usłyszę Wasze poglądy na temat śmierci.
Głównie chodzi mi o to, czy buddyzm może wyzwolić od lęku przed śmiercią bardziej niż inne religie - w Waszym subiektywnym rozumieniu
Z góry przepraszam, jeśli podobne się pojawiło.
Z jednej strony według nauczania buddyzmu nasza świadomość jest wieczna, możemy wiele razy rodzić się na nowo. Z drugiej strony czy ta wieczna wędrówka nie jest przerażająca, skoro do końca nie wiemy, co nas później czeka? (chociaż mamy na to jakiś wpływ poprzez karmę).
Z jednej strony nie istnieje niezmienne "ja", nie mamy duszy i po śmierci nie będziemy egzystować w tym samym znaczeniu, co teraz. Z drugiej strony, jeśli zrozumiemy to, że tak naprawdę n i e i s t n i e j e m y w pewnym sensie możemy się pogodzić z tym, że nasze ego nie będzie trwało wiecznie i wyzwolić się od lęku przed jego rozpadem...
Z jednej strony, trzeba by uwolnić się od przywiązania do samego siebie. Ale co z przywiązaniem do innych osób? Z tego, co czytałam, jest duża szansa, że w następnych żywotach będziemy spotykać te same osoby, z którymi mieliśmy do czynienia wcześniej, ale czy to jest pewne?
Przepraszam, jeśli pojawiły się jakieś błędy w moim rozumowaniu (mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za to ), ale jeszcze niewiele wiem o buddyzmie.
Będę wdzięczna za sprostowanie Chętnie usłyszę Wasze poglądy na temat śmierci.
Głównie chodzi mi o to, czy buddyzm może wyzwolić od lęku przed śmiercią bardziej niż inne religie - w Waszym subiektywnym rozumieniu
- ethan
- Senior User
- Posty: 842
- Rejestracja: sob maja 23, 2009 16:01
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Wspólnota Dzogczen
- Lokalizacja: Czysta Kraina
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
To chyba nie za dobry znak jesli nawet adminom czy senior userom nie chce sie odpowiadac na pytania poczatkujacych na forum
http://www.jasnesny.wordpress.com
„Nie oceniaj sukcesu człowieka po tym jak wysoko się wspiął, lecz jak wysoko odbił się od dna.”
„Nie oceniaj sukcesu człowieka po tym jak wysoko się wspiął, lecz jak wysoko odbił się od dna.”
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Witaj
Pozdrawiam
To żaden znak Lato jest i są wakacje, to z jednej strony, a z drugiej, przecież Ty możesz - jeżeli się Tobie chce /skoro tak ujmujesz sprawę/ - odpowiedzieć na to pytanie, bo przecież nie tylko administracją i senior userami to forum stoiethan pisze:To chyba nie za dobry znak jesli nawet adminom czy senior userom nie chce sie odpowiadac na pytania poczatkujacych na forum
Pozdrawiam
- ethan
- Senior User
- Posty: 842
- Rejestracja: sob maja 23, 2009 16:01
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Wspólnota Dzogczen
- Lokalizacja: Czysta Kraina
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Mowisz, ze to wakacje Tak pisze bo to jedno z kilku od jakiegos czasu pytan forumowiczow, ktore leza odlogiem.
http://www.jasnesny.wordpress.com
„Nie oceniaj sukcesu człowieka po tym jak wysoko się wspiął, lecz jak wysoko odbił się od dna.”
„Nie oceniaj sukcesu człowieka po tym jak wysoko się wspiął, lecz jak wysoko odbił się od dna.”
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Witaj
Pozdrawiam
ps
i dziękuję za ''punktowanie'' administracji i senior userów, takie podejście do tego tematu /czy innych/ z Twej strony, niewątpliwie wspiera to forum, bardziej - rzecz jasna - niż np odpowiedź z Twej strony na pytanie Maichaitai... czy może się mylę?
Takethan pisze:Mowisz, ze to wakacje
Cóż... zatem proszę załóż sobie, że to forum umiera, jak wszystko, ma on swój kres - kto wie, może właśnie terazethan pisze:Tak pisze bo to jedno z kilku od jakiegos czasu pytan forumowiczow, ktore leza odlogiem.
Pozdrawiam
ps
i dziękuję za ''punktowanie'' administracji i senior userów, takie podejście do tego tematu /czy innych/ z Twej strony, niewątpliwie wspiera to forum, bardziej - rzecz jasna - niż np odpowiedź z Twej strony na pytanie Maichaitai... czy może się mylę?
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Nie boję się - jeśli teraz forum umiera, jestem obecny, trzeźwy, uważny, cokolwiek po śmierci forum - jakiekolwiek bar-do, wiem, że będzie dobrzekunzang pisze:Cóż... zatem proszę załóż sobie, że to forum umiera, jak wszystko, ma on swój kres - kto wie, może właśnie teraz
metta&peace
H-D
- ethan
- Senior User
- Posty: 842
- Rejestracja: sob maja 23, 2009 16:01
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Wspólnota Dzogczen
- Lokalizacja: Czysta Kraina
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Kunzang nie napisalem ze forum umiera, tylko ze cos sie nie chce odpisywac nikomu ostatnio. Oczywiscie masz calkowita racje piszac, ze tym bardziej moja wypowiedz nie wspiera forum, czasem powinienem ugryzc sie w jezyk po prostu Z drugiej strony powiedzialbym ze tytul do czegos zobowiazuje a nie tylko do "zamiatania", oczywiscie moge i pewnie sie myle. Jesli kogos urazilem to przepraszam, mozna tez moja wypowiedz przeniesc w niebyt bo faktycznie niczemu nie sluzy. Samemu forum i ludziom ktorzy je tworza zycze jak najlepiej, to naprawde fajne miejsce
http://www.jasnesny.wordpress.com
„Nie oceniaj sukcesu człowieka po tym jak wysoko się wspiął, lecz jak wysoko odbił się od dna.”
„Nie oceniaj sukcesu człowieka po tym jak wysoko się wspiął, lecz jak wysoko odbił się od dna.”
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Ja na przykład nie bardzo wiem, jak odpowiedziećethan pisze:nie chce sie odpowiadac na pytania
Cześć, Maichaitai, witaj na forum
Na pytanie:
odpowiem na razie tak: nie wyzwolił i nie wiem, czy kiedykolwiek wyzwoli. Ale też przychodzi mi do głowy, że być może nie rzecz w tym, żeby lęku nie czuć, gdy już się pojawia, bo jeśli się pojawia, to po prostu jest... Ja nie zawsze zauważam, że jest i nie zawsze godzę się na to, że jest, intryguje mnie coraz bardziej, skąd takie pomysły mam w głowie, że lęk jest mi niepotrzebny, w niczym nieprzydatny...Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Tylko tyle na razie, może później coś jeszcze napiszę.
Pozdrawiam, gt
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Witaj Bracie
I jakby co, Maichaitai, to podpisując się pod słowami Har-Dao, jest to też odpowiedź z mej strony na Twe pytanie odnośnie śmierci i lęku przed nią.
Pozdrawiam
No, to jest nas - co najmniej - dwóchHar-Dao pisze:Nie boję się - jeśli teraz forum umiera, jestem obecny, trzeźwy, uważny, cokolwiek po śmierci forum - jakiekolwiek bar-do, wiem, że będzie dobrze
I jakby co, Maichaitai, to podpisując się pod słowami Har-Dao, jest to też odpowiedź z mej strony na Twe pytanie odnośnie śmierci i lęku przed nią.
Pozdrawiam
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Ja trzecia, lękowakunzang pisze:No, to jest nas - co najmniej - dwóch
Pozdrawiam, gt
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Witam
Pozdrawiam
ps
Tak, wiem - przecież to padło z mej strony - w kontekście tego tematu... i przecież o śmierć w tym temacie chodziethan pisze:Kunzang nie napisalem ze forum umiera, (...)
Pozdrawiam
ps
Wiesz, nie wiem jak to z innymi jest ale ze swej strony zawsze podkreślałem /przez dekadę/, że ze mnie prosty cieć z miotłą jest - cóż począć...ethan pisze:Z drugiej strony powiedzialbym ze tytul do czegos zobowiazuje a nie tylko do "zamiatania", (...)
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Witam
Przypomnę: ''to nie zjawiska wikłają nas w sansarę, a nasz stosunek do nich'' - lęk, to zjawisko.
Pozdrawiam
O! ...kwestią nie jest lęk, kwestią jest stosunek do tego lęku.GreenTea pisze:(...) Ja nie zawsze zauważam, że jest i nie zawsze godzę się na to, że jest, intryguje mnie coraz bardziej, skąd takie pomysły mam w głowie, że lęk jest mi niepotrzebny, w niczym nieprzydatny...
Przypomnę: ''to nie zjawiska wikłają nas w sansarę, a nasz stosunek do nich'' - lęk, to zjawisko.
Pozdrawiam
- karuna
- Posty: 1226
- Rejestracja: wt kwie 09, 2013 18:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Ziemia teraz
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Mnie na przykład Buddyzm bardziej przekonał do życia. Życie jest dla mnie zjawiskiem, pięknym cudem, a wcale wcześniej tak, nie myślałem. Myślę, że nie byłem zainteresowany świadomością życia, jak i przemijania czyli również śmierci.
Co do śmierci, nie boję się jej. Może raczej spędza na mnie strach to jak w naszej kulturze podchodzi się do niej. Wywołuje ona w niejednym przypadku lęk, i to ogromny.
Tak naprawdę, mój strach przed śmiercią jest niepewnością tego, gdzie mnie zaprowadzą moje czyny i nastawienie, motywacja.
koniec wojen
tylko liście do zamiatania
tylko liście do zamiatania
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Czołemkaruna pisze:
Tak naprawdę, mój strach przed śmiercią jest niepewnością tego, gdzie mnie zaprowadzą moje czyny i nastawienie, motywacja.
Po części takie są zapłony strachu - niepewność. Dla mnie na przykład byłoby nieco niewygodne wiedzieć dokładnie gdzie się udam po śmierci, jak np w religiach monoteistycznych. Ze swej strony: objąłem niepewność, ucałowałem mokro w policzek i idziemy razem ku zachodzącemu słońcu
metta&peace
H-D
- ethan
- Senior User
- Posty: 842
- Rejestracja: sob maja 23, 2009 16:01
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Wspólnota Dzogczen
- Lokalizacja: Czysta Kraina
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Eh Kunzang, jak dla mnie to jestes tutaj gospodarzem domu - dodam, ze dobrym gospodarzem domu. Nie zrozum/cie mnie tez tutaj prosze zle, jedyne tak naprawde to, na co chcialem zwrocic uwage jest to, ze jesli nikt nie poczuwa sie do odpowiedzialnosci odpisania komus, kto ze szczerym sercem tutaj przychodzi, to jest duze prawdopodobienstwo, ze osoba taka poczuje sie "olana" i wiecej tutaj po prostu nie wroci. Kwestia teraz taka czy zalezy wam (adminom itd. - szczegolnie moim zdaniem) oraz nam (uzytkownikom) zeby forum tutaj spelnialo swoja role pod tym wzgledem. I jesli po prostu widac, ze nikt z uzytkownikow nie ma akurat teraz ochoty cos tam komus odpowiedziec, a widzac to, admini, mody i senior userzy rowniez nie poczuwaja sie do takiej odpowiedzialnosci, to moim zdaniem troche cos tu nie tak. Jest to najlepsze polskie forum buddyjskie na naprawde dobrym poziomie, sprawmy teraz tylko, zeby takie pozostalo.kunzang pisze:Wiesz, nie wiem jak to z innymi jest ale ze swej strony zawsze podkreślałem /przez dekadę/, że ze mnie...
http://www.jasnesny.wordpress.com
„Nie oceniaj sukcesu człowieka po tym jak wysoko się wspiął, lecz jak wysoko odbił się od dna.”
„Nie oceniaj sukcesu człowieka po tym jak wysoko się wspiął, lecz jak wysoko odbił się od dna.”
- dharmozjad
- Posty: 622
- Rejestracja: sob sie 11, 2012 16:03
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravada, Vipassana
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
to ja czwarty!GreenTea pisze:Ja trzecia
sadhu! sadhu! sadhu!karuna pisze:Mnie na przykład Buddyzm bardziej przekonał do życia.
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Ethan, dobrze byłoby nie fantazjować na temat czegoś, o czym nie wiesz z całą pewnością, jakie jest. Proponuję przenieść poruszane przez Ciebie kwestie do panelu administracyjnego, a ten wątek poświęcić właściwemu tematowi.ethan pisze:jesli nikt nie poczuwa sie do odpowiedzialnosci odpisania komus, kto ze szczerym sercem tutaj przychodzi, to jest duze prawdopodobienstwo, ze osoba taka poczuje sie "olana" i wiecej tutaj po prostu nie wroci.
Pozdrawiam, gt
- miluszka
- ex Global Moderator
- Posty: 1515
- Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
- Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
- Lokalizacja: Kraków
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Ja wcale nie jestem pewna, czy pozbycie się lęku przed śmiercią jest dobre. Uzmysłowienie sobie nietrwałości, poczucie nieuchronnosci śmierci wzmacnia gorliwość w praktyce. Przypominanie sobie tej nieuchronności to podstawowa praktyka buddyjska.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Witam
Lęk tu nie jest kwestią, tylko stosunek do niego. Lęk może dołować, ale... też może być wsparciem na ścieżce i to potężnym, jak potężnym sam lęk być potrafi. Kwestią jest tu stosunku do lęku, perspektywa z jakiej postrzega się swój lęk, determinuje ona /jako intencja/ to, jak w istocie lęk działa - tak więc, to mój stosunek determinuje to, czemu mój lęk służy, a tym samym, co z tego wynika, jaki jest tego owoc.
Tak to rozumiem.
Pozdrawiam
ps
w dzogczen podejście do lęków jest takie, że jeżeli tylko jest to możliwym, to swój lęk należy przytulić, mieć w stosunku do siebie samego poczucie bodhiczitty, po prostu, bo przecież to cierpienie, no i zrozumieć ów lęk, przyjrzeć się mu, spokojnie, co tak w istocie jest u jego podstawy
Dokładniemiluszka pisze:Ja wcale nie jestem pewna, czy pozbycie się lęku przed śmiercią jest dobre. Uzmysłowienie sobie nietrwałości, poczucie nieuchronnosci śmierci wzmacnia gorliwość w praktyce. Przypominanie sobie tej nieuchronności to podstawowa praktyka buddyjska.
Lęk tu nie jest kwestią, tylko stosunek do niego. Lęk może dołować, ale... też może być wsparciem na ścieżce i to potężnym, jak potężnym sam lęk być potrafi. Kwestią jest tu stosunku do lęku, perspektywa z jakiej postrzega się swój lęk, determinuje ona /jako intencja/ to, jak w istocie lęk działa - tak więc, to mój stosunek determinuje to, czemu mój lęk służy, a tym samym, co z tego wynika, jaki jest tego owoc.
Tak to rozumiem.
Pozdrawiam
ps
w dzogczen podejście do lęków jest takie, że jeżeli tylko jest to możliwym, to swój lęk należy przytulić, mieć w stosunku do siebie samego poczucie bodhiczitty, po prostu, bo przecież to cierpienie, no i zrozumieć ów lęk, przyjrzeć się mu, spokojnie, co tak w istocie jest u jego podstawy
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Witam
Stąd wspomniałem, że możliwym, iż to forum umiera... bywa nic nie jest trwałe w sansarze, pominąwszy jako wyjątek potwierdzający regułę, samą - nietrwałość
No, a może po prostu są wakacje?... plażowo leniwie jest itp także w necie Nadchodząca przestrzeń pokaże, ta jesienna, kolejna.
Pozdrawiam
No na to wychodziethan pisze:(...) I jesli po prostu widac, ze nikt z uzytkownikow nie ma akurat teraz ochoty cos tam komus odpowiedziec, a widzac to, admini, mody i senior userzy rowniez nie poczuwaja sie do takiej odpowiedzialnosci, to moim zdaniem troche cos tu nie tak. (...)
Stąd wspomniałem, że możliwym, iż to forum umiera... bywa nic nie jest trwałe w sansarze, pominąwszy jako wyjątek potwierdzający regułę, samą - nietrwałość
No, a może po prostu są wakacje?... plażowo leniwie jest itp także w necie Nadchodząca przestrzeń pokaże, ta jesienna, kolejna.
Pozdrawiam
- miluszka
- ex Global Moderator
- Posty: 1515
- Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
- Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
- Lokalizacja: Kraków
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Oprócz sezonu plażowego w lecie jest też sezon na przyjazdy nauczycieli. Ja w ostatnim czasie akurat byłam ogromnie zajęta organizacją pobytu jednego z Rinpoczów.
- Ryu
- ex Global Moderator
- Posty: 1940
- Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Zgierz
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Cześć
pozdrawiam,
Tomek
Myślę, że im dłużej obserwujemy całą otaczającą nas rzeczywistość jako posiadającą trzy cechy: dukkha, anatta i anicca KLIK, tym łatwiej zaakceptować, że to samo tyczy się naszego istnienia, naszych bliskich, wszystkich więzi, które nas łączą itd. Jednak według mnie licytować się z innymi religiami nie możemy. Zaakceptowanie tego jaka rzeczywistość jest naprawdę wymaga od nas pracy z własnym umysłem i pewnego wysiłku. Dużo łatwiej jest wierzyć, że śmierć, to tak naprawdę nie jest śmierć, bo po śmierci my jako my idziemy na wieczność do raju, w którym żyjemy sobie szczęśliwie ze wszystkimi swoimi bliskimi.maichaitai pisze: Głównie chodzi mi o to, czy buddyzm może wyzwolić od lęku przed śmiercią bardziej niż inne religie - w Waszym subiektywnym rozumieniu
pozdrawiam,
Tomek
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Witam
Cytacik dodam...
''Ponieważ ci, którzy działają w sposób nawykowy od niemającego początku czasu mają obsesję na punkcie ''bytów'', nie mają możliwości, aby zaistniała w nich świeża świadomość (dżniana; ye shes), która jest wolna od czterech skrajności (istnienia, nieistnienie, zarówno istnienia i nieistnienie, oraz ani istnienia ani nieistnienia), niezbędne (dla nich) jest, po pierwsze, zaktywizowanie zdolności rozróżniającej (pradżnia; shes rab), będącej mentalnym wydarzeniem, które zauważa, że wszystkie ''byty'' są ostatecznie po prostu nieistniejące.''
Mipham Gyatso
Pozdrawiam
ps
tak na mój nos, to równie łatwo jest wierzyć w nirvanę, jak i raj czy absolut
Do wszelkich ''rajów'', dorzuciłbym też różne poczucia bycia, np: ''absolutem'', ''pierwiastkiem nieśmiertelnym'', ''podstawą'', jakimś sobą w dowolnym wymiarze.Ryu pisze:(...) Dużo łatwiej jest wierzyć, że śmierć, to tak naprawdę nie jest śmierć, bo po śmierci my jako my idziemy na wieczność do raju, w którym żyjemy sobie szczęśliwie ze wszystkimi swoimi bliskimi.
Cytacik dodam...
''Ponieważ ci, którzy działają w sposób nawykowy od niemającego początku czasu mają obsesję na punkcie ''bytów'', nie mają możliwości, aby zaistniała w nich świeża świadomość (dżniana; ye shes), która jest wolna od czterech skrajności (istnienia, nieistnienie, zarówno istnienia i nieistnienie, oraz ani istnienia ani nieistnienia), niezbędne (dla nich) jest, po pierwsze, zaktywizowanie zdolności rozróżniającej (pradżnia; shes rab), będącej mentalnym wydarzeniem, które zauważa, że wszystkie ''byty'' są ostatecznie po prostu nieistniejące.''
Mipham Gyatso
Pozdrawiam
ps
tak na mój nos, to równie łatwo jest wierzyć w nirvanę, jak i raj czy absolut
- Ryu
- ex Global Moderator
- Posty: 1940
- Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Zgierz
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Cześć
pozdrawiam,
Tomek
Sadhu, sadhu, sadhu!kunzang pisze:''Ponieważ ci, którzy działają w sposób nawykowy od niemającego początku czasu mają obsesję na punkcie ''bytów'', nie mają możliwości, aby zaistniała w nich świeża świadomość (dżniana; ye shes), która jest wolna od czterech skrajności (istnienia, nieistnienie, zarówno istnienia i nieistnienie, oraz ani istnienia ani nieistnienia), niezbędne (dla nich) jest, po pierwsze, zaktywizowanie zdolności rozróżniającej (pradżnia; shes rab), będącej mentalnym wydarzeniem, które zauważa, że wszystkie ''byty'' są ostatecznie po prostu nieistniejące.''
Mipham Gyatso
Jeżeli mówiąc o nirwanie mamy na myśli to, co mówią o niej sutty, czy nauczyciele ze wszystkich tradycji buddyjskich, to według mnie nie daje ona takiego samego pocieszenia co raj. Jest zbyt nieuchwytna, nieopisana, niewyobrażalna. Nie bardzo jest jak opisać nirwanę w inny sposób niż poprzez wyliczenie tego, czym nirwana nie jest. To nie jest chyba tak wygodne pocieszenie jak "po śmierci tak naprawdę nie umieram, tylko idę sobie do miejsca wiecznego szczęścia, gdzie czekają na mnie wszyscy moi bliscy." Z drugiej strony jest też bardziej potoczne rozumienie nirwany, które pewnie przypomina tę wersję z rajem i to już jakieś przyjemne pocieszenie daje.kunzang pisze:tak na mój nos, to równie łatwo jest wierzyć w nirvanę, jak i raj czy absolut
pozdrawiam,
Tomek
-
- Posty: 4
- Rejestracja: czw lip 11, 2013 11:02
- Płeć: kobieta
- Tradycja: niesprecyzowana
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi i przede wszystkim za szczerość. Co prawda, to co przeczytałam, nie uspokoiło mnie, ale przynajmniej poczułam się mniej samotna w moich obawach... Czytając Wasze wypowiedzi przyszło mi do głowy, że ten lęk przed śmiercią jest chyba wrodzony, towarzyszy każdemu z nas i chyba żadna religia nie potrafi go uleczyć. Nawet chrześcijaństwo i wizja przyszłego raju - tak naprawdę nie wiemy, jak ten raj mógłby wyglądać, a poza tym, możemy w coś wierzyć, a tak naprawdę nie mieć pewności co do tego, czy to istnieje. Niepewność jest głównym źródłem naszego cierpienia i strachu.
Dużo z Was pisze, że trzeba odnaleźć podstawy tego lęku... Ja wiem, jakie są podstawy mojego lęku: strach przed utratą samej siebie, przed utratą osób, które kocham, strach przed czymś, czego nie znam. Prawdopodobnie zaś źródłem tych wszystkich lęków jest nadmierne przywiązanie...
Chciałabym zrozumieć tyle rzeczy. Skoro nie ma podziału między "ja" i "nie ja", to jak to możliwe, że odczuwam tylko to, co jest we "mnie"? Jak to jest, że nie słyszę myśli innych osób?
Skoro w założeniu buddyzmu istnieją ponowne narodziny, to w tym nowym ciele narodzi się tylko ta część świadomości, która jest "mną", a więc cały czas to będę "ja", czy może nie do końca...?
Jeśli "ja" to jedna cząstka świadomości zawartej w całym świecie (przynajmniej ja tak to sobie wyobrażam, jeżeli się mylę, to mnie poprawcie) to znaczy, że ta świadomość jakoś się dzieli na poszczególne osoby? Jeśli może się dzielić, to może się również zlewać? Czy dwie osoby mogą w następnym życiu narodzić się jako jedna, albo jedna jako kilka osób?
Dlaczego tak mocno odczuwam swoje istnienie, skoro tak naprawdę nie istnieję? Dlaczego tak bardzo wierzę w to, że "ja" istnieje? Skąd się to bierze?
Czy w następnym życiu będę nadal coś czuć, czy nie? Czy będę sobie zadawać te same pytania? A może nie, bo mnie już nie będzie? Tylko ta część mojej świadomości, która utworzy inną osobę, ale ja już nie będę tą osobą? Może tak naprawdę to już nie będzie życie?
Do jakiego stopnia możemy pokierować tym, co się z nami wydarzy po śmierci? Czy możemy sami sobie wybrać miejsce, warunki, w których się narodzimy? Czy mamy nad tym jakąś kontrolę? Możemy odradzać się z nieskończoność tam, gdzie chcemy?
Przepraszam, że teraz, podczas wakacji, zadaję takie trudne pytania, ale musiałam je zadać. Miałam taką wewnętrzną potrzebę, nie potrafiłam się powstrzymać... Czemu istnienie musi tak bardzo boleć, czemu tak bardzo przesiąknięte jest lękiem przed swoim kresem? Nie rozumiem tego. Mam nadzieję, że wybaczycie mi moje pytania, że może część z Was będzie próbowała na nie odpowiedzieć, chociaż prawdopodobnie na większość z nich nie ma na nie odpowiedzi...
Dużo z Was pisze, że trzeba odnaleźć podstawy tego lęku... Ja wiem, jakie są podstawy mojego lęku: strach przed utratą samej siebie, przed utratą osób, które kocham, strach przed czymś, czego nie znam. Prawdopodobnie zaś źródłem tych wszystkich lęków jest nadmierne przywiązanie...
Chciałabym zrozumieć tyle rzeczy. Skoro nie ma podziału między "ja" i "nie ja", to jak to możliwe, że odczuwam tylko to, co jest we "mnie"? Jak to jest, że nie słyszę myśli innych osób?
Skoro w założeniu buddyzmu istnieją ponowne narodziny, to w tym nowym ciele narodzi się tylko ta część świadomości, która jest "mną", a więc cały czas to będę "ja", czy może nie do końca...?
Jeśli "ja" to jedna cząstka świadomości zawartej w całym świecie (przynajmniej ja tak to sobie wyobrażam, jeżeli się mylę, to mnie poprawcie) to znaczy, że ta świadomość jakoś się dzieli na poszczególne osoby? Jeśli może się dzielić, to może się również zlewać? Czy dwie osoby mogą w następnym życiu narodzić się jako jedna, albo jedna jako kilka osób?
Dlaczego tak mocno odczuwam swoje istnienie, skoro tak naprawdę nie istnieję? Dlaczego tak bardzo wierzę w to, że "ja" istnieje? Skąd się to bierze?
Czy w następnym życiu będę nadal coś czuć, czy nie? Czy będę sobie zadawać te same pytania? A może nie, bo mnie już nie będzie? Tylko ta część mojej świadomości, która utworzy inną osobę, ale ja już nie będę tą osobą? Może tak naprawdę to już nie będzie życie?
Do jakiego stopnia możemy pokierować tym, co się z nami wydarzy po śmierci? Czy możemy sami sobie wybrać miejsce, warunki, w których się narodzimy? Czy mamy nad tym jakąś kontrolę? Możemy odradzać się z nieskończoność tam, gdzie chcemy?
Przepraszam, że teraz, podczas wakacji, zadaję takie trudne pytania, ale musiałam je zadać. Miałam taką wewnętrzną potrzebę, nie potrafiłam się powstrzymać... Czemu istnienie musi tak bardzo boleć, czemu tak bardzo przesiąknięte jest lękiem przed swoim kresem? Nie rozumiem tego. Mam nadzieję, że wybaczycie mi moje pytania, że może część z Was będzie próbowała na nie odpowiedzieć, chociaż prawdopodobnie na większość z nich nie ma na nie odpowiedzi...
- Rafus
- Posty: 846
- Rejestracja: śr maja 02, 2007 15:51
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: wrodzony umysł (Tibet)
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
maichaitai, a Ty tak na codzień rozmyślasz o śmierci i boisz się, że ci się coś stanie?
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
w sferze duchowej: nie ma podziału między "ja" i "nie ja", w sferze fizycznej podziały istniejąmaichaitai pisze:Chciałabym zrozumieć tyle rzeczy. Skoro nie ma podziału między "ja" i "nie ja", to jak to możliwe, że odczuwam tylko to, co jest we "mnie"? Jak to jest, że nie słyszę myśli innych osób?
(..)
Dlaczego tak mocno odczuwam swoje istnienie, skoro tak naprawdę nie istnieję? Dlaczego tak bardzo wierzę w to, że "ja" istnieje? Skąd się to bierze?
W sferze fizycznej nie jest możliwe słuchanie myśli innych osób, tutaj również jak najbardziej istnieje Twoje "ja".
Poprzez medytację, słuchanie nauk buddyjskich nauczycieli i podążanie buddyjską 8-aspektoaą ścieżką można rozwinąć w sobie sferę duchową i zrozumieć brak istnienia "ja" itp.
Wydaje mi się, że nie jest możliwe, żeby wytłumaczyć te kwestie w kilku zdaniach. Tak jak nie jest możliwe wytłumaczyć komuś smak wiśni. Żeby wiedzieć jak smakują wiśnie trzeba ich spróbować. Najlepiej jednak robić to z nauczycielem, bo łatwo je pomylić z czereśniami.
pozdrawiam serdecznie
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Witam
W dzogczen mówi się o tzw ''pierwotnym lęku'' /inne lęki, to wariacje tego lęku/, ten lęk, to: obym istniał/a. Rodzi on dwie skrajności: eternalizm i nihilizm. Nie jest prostym, czy szybkim, stać się wolnym od tego lęku - owo ''wolnym'' nie znaczy też, że ten lęk, ot tak z automatu, przestanie się manifestować /pojawiać/, tylko znaczy, że nie będzie już nami powodował /nie będziemy działać pod jego wpływem/ i kiedyś wygaśnie, ustanie. Wtedy jest kres lęków /i nadziei/... tak mówią
A po drodze do tego stanu, rzecz jasna, pracuje się z wszelkimi przejawami tego lęku /jego wariacjami, których jest źródłem/ - różne tradycje buddyjskie mają swe metody i podejście do lęków - pracuje się z owym samo potwierdzaniem się, że oto się jest czy to od narodzin do śmierci i to wszystko /nihilizm/, czy też, że jednak się trwa w jakiejś tam prawdziwej swej postaci /wykraczającej poza to co ludzkie/, że się jest tak w istocie np absolutem /eternalizm/. Owa praca jest umownie prosta - ot podążą się ścieżką pomiędzy skrajnościami eternalizmu i nihilizmu, a metody, które się stosuje odnośnie leków w zależności od tradycji buddyjskiej, bywają różne.
Pozdrawiam
Pytanie: czy go trzeba leczyć czy może np po prostu pozwolić mu być i przyjrzeć się mu - oswoić się z nim, odpuścić sobie awersję w stosunku do niego i przyjrzeć się mu wnikliwie? Kto wie, może być ciekawiemaichaitai pisze:(...) Co prawda, to co przeczytałam, nie uspokoiło mnie, ale przynajmniej poczułam się mniej samotna w moich obawach... Czytając Wasze wypowiedzi przyszło mi do głowy, że ten lęk przed śmiercią jest chyba wrodzony, towarzyszy każdemu z nas i chyba żadna religia nie potrafi go uleczyć. (...)
W dzogczen mówi się o tzw ''pierwotnym lęku'' /inne lęki, to wariacje tego lęku/, ten lęk, to: obym istniał/a. Rodzi on dwie skrajności: eternalizm i nihilizm. Nie jest prostym, czy szybkim, stać się wolnym od tego lęku - owo ''wolnym'' nie znaczy też, że ten lęk, ot tak z automatu, przestanie się manifestować /pojawiać/, tylko znaczy, że nie będzie już nami powodował /nie będziemy działać pod jego wpływem/ i kiedyś wygaśnie, ustanie. Wtedy jest kres lęków /i nadziei/... tak mówią
A po drodze do tego stanu, rzecz jasna, pracuje się z wszelkimi przejawami tego lęku /jego wariacjami, których jest źródłem/ - różne tradycje buddyjskie mają swe metody i podejście do lęków - pracuje się z owym samo potwierdzaniem się, że oto się jest czy to od narodzin do śmierci i to wszystko /nihilizm/, czy też, że jednak się trwa w jakiejś tam prawdziwej swej postaci /wykraczającej poza to co ludzkie/, że się jest tak w istocie np absolutem /eternalizm/. Owa praca jest umownie prosta - ot podążą się ścieżką pomiędzy skrajnościami eternalizmu i nihilizmu, a metody, które się stosuje odnośnie leków w zależności od tradycji buddyjskiej, bywają różne.
Pozdrawiam
- ethan
- Senior User
- Posty: 842
- Rejestracja: sob maja 23, 2009 16:01
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Wspólnota Dzogczen
- Lokalizacja: Czysta Kraina
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Troche Ty, troche nie do konca W buddyzmie mowi sie, ze nie odradza sie ta sama osoba, ale nie odradza sie rowniez inna. Na tym polega cala magia buddyzmu. Gdyby mowiloby sie ze ciagle odradza sie ta sama dusza, ktora istnieje wiecznie, bylby to eternalizm, jesli zas bylby jakis kres istnienia, unicestwienie, bylby to nihilizm, a tutaj oba te poglady uwaza sie za bledne. Mowi sie za to o tzw. warunkowej kontynuacji lub przyczynowosci. Tutaj byl troche poruszany temat, zreszta jak i w wielu innych miejscachmaichaitai pisze:Skoro w założeniu buddyzmu istnieją ponowne narodziny, to w tym nowym ciele narodzi się tylko ta część świadomości, która jest "mną", a więc cały czas to będę "ja", czy może nie do końca...?
http://forum.medytacja.net/viewtopic.ph ... 44#p147607
Nie potrafie Tobie dokladnie na to pytanie odpowiedziec ale mysle ze, skoro nie ma zadnego "ja" ktorego trzeba by bylo sie chwytac, a pierwotny stan wszytskich istot jest dokladnie taki sam, wtedy wszystko jest mozliwe. Mowi sie na przyklad zrealizowani mistrzowie dla dobra innych istot potrafia odradzac sie w wielu inkarnacjach na raz w tym samym czasie, tak jak mowi sie rowniez ze na przyklad, ze jakis mistrz jest inkarnacja umyslu jednego buddy lub mistrza, a w tym samym czasie inkarnacja mowy (energii) innego. W takiej new age'owej ksiazce "Wedrowki duszy" ktora jest relacja z wywiadow regresingu roznych ludzi, jest fajnie opisane jak moze sie to odbywac. Jedna osoba na przyklad opisuje, ze zdecydowala sie na narodziny w dwoch cialach jednoczesnie w tym samym czasie, aby moc pracowac z wieksza iloscia spraw jednoczesnie.maichaitai pisze:Jeśli "ja" to jedna cząstka świadomości zawartej w całym świecie (przynajmniej ja tak to sobie wyobrażam, jeżeli się mylę, to mnie poprawcie) to znaczy, że ta świadomość jakoś się dzieli na poszczególne osoby? Jeśli może się dzielić, to może się również zlewać? Czy dwie osoby mogą w następnym życiu narodzić się jako jedna, albo jedna jako kilka osób?
W buddyzmie mowi sie, ze osoba ktora urzeczywistnila sie duchowo, moze wybierac miejsce swoich przyszlych narodzen, jesli chce oczywiscie, bo przeciez nie musi. Dotyczy to jednak tylko osob na bardzo wysokich poziomach realizacji, zwykle istoty zazwyczaj sa gnani sila swoja karmy, ktora powoduje gromadzenie jej wiecej i wiecej i w ten sposob kolo sie zamyka, wtedy odrodzenie jest skutkiem nagromadzonej karmy z przeszlosci. Buddyzm wyjasnia nawet skad bierze sie i gdzie ma swoj poczatek owa transmigracja, otoz zaczyna sie ona w miejscu, gdzie pojawia sie dualizm, idea mowiaca, ze postrzeganá energie uwaza sie za cos zewnetrznego, probuje sie ja kontrolowac i w ten sposob, pod wplywem owej niewiedzy, tworzy sie karme i tak w kolko, dopoki nie uwolni sie od wszelkich blednych pogladow i calego tego szalenstwa, napedzajacego ta machine kolowrotu wcielen. Pyatsz dlaczego istnienie tak bardzo boli. Coz taka jest juz natura samsary, swiata w ktorym zyjemy. Na szczescie zyjemy w szczesliwych czasach, gdzie istnieja nauki Buddy mowiace, jak mozna uwolnic sie od wszelkiego cierpienia, gdzie receptá, jak juz napisala Flandra jest podazanie szlachetna osmioraka sciezka.maichaitai pisze:Do jakiego stopnia możemy pokierować tym, co się z nami wydarzy po śmierci? Czy możemy sami sobie wybrać miejsce, warunki, w których się narodzimy? Czy mamy nad tym jakąś kontrolę? Możemy odradzać się z nieskończoność tam, gdzie chcemy?
Mam nadzieje, ze cos pomoglem
http://www.jasnesny.wordpress.com
„Nie oceniaj sukcesu człowieka po tym jak wysoko się wspiął, lecz jak wysoko odbił się od dna.”
„Nie oceniaj sukcesu człowieka po tym jak wysoko się wspiął, lecz jak wysoko odbił się od dna.”
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Witam
Pozdrawiam
Chodziło mi o to, że z nirvany łatwo jest zrobić sobie ''coś'' /raj, absolut, to jest ''coś'', nawet jeżeli jest niewyobrażalne/ - i nie w kontekście buddyzmu ludycznego chodziło mi o to, a w ramach podążania ścieżką. Tendencje nawykowe do bycia, do chwytania i do pojmowania są wystarczająco silne, by nirvana stała się ''czymś'' /nawet niewyobrażalnym/.Ryu pisze:(...) Z drugiej strony jest też bardziej potoczne rozumienie nirwany, które pewnie przypomina tę wersję z rajem i to już jakieś przyjemne pocieszenie daje.
Pozdrawiam
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Lęk przed śmiercią można moim zdaniem podzielić na ten odruchowy/podświadomy - np. uskakujemy przed pędzącym samochodem odruchowo, oraz na lęk wynikający z wyższych funkcji mózgu - lęk świadomy kiedy uświadomimy sobie przemijalność i nieuchronność śmierci.
U mnie zetknięcie z buddyzmem praktycznie wyzwoliło mnie z tego drugiego lęku, kiedyś głębokie uświadomienie sobie śmierci wywoływało głęboki lęk, teraz myślenie o tym nawet usilne wywołuje co najwyżej niepewność a nawet ciekawość. Jesteśmy nieśmiertelni mimo a może właśnie dlatego, że nas nie ma
Bez względu na to jak jest naprawdę, takie podejście ułatwia życie, niestety nie wiem do końca skąd się to wzięło bo jestem raczej buddystą-amatorem, a może wiem ale nie będę tutaj pisać. W każdym razie odpowiadając na Twoje pytanie: tak buddyzm generalnie mnie wyzwolił z lęku przed śmiercią. Jednak czy tak będzie do końca to nigdy nie wiadomo
To czy buddyzm w większym stopniu niż inne religie wyzwala z takiego lęku, trudno powiedzieć, trzeba by zrobić badania. Są np. religie które nie tylko wyzwalają od lęku przed śmiercią, ale wręcz wzywają do poświęcenia swojego życia w imię obrony dogmatów tej religii obiecując w zamian cudowne życie w raju. Kwestia tego w co się wierzy, poddając się odpowiedniej "obróbce" można uwierzyć w bardzo dużo różnych rzeczy.
U mnie zetknięcie z buddyzmem praktycznie wyzwoliło mnie z tego drugiego lęku, kiedyś głębokie uświadomienie sobie śmierci wywoływało głęboki lęk, teraz myślenie o tym nawet usilne wywołuje co najwyżej niepewność a nawet ciekawość. Jesteśmy nieśmiertelni mimo a może właśnie dlatego, że nas nie ma
Bez względu na to jak jest naprawdę, takie podejście ułatwia życie, niestety nie wiem do końca skąd się to wzięło bo jestem raczej buddystą-amatorem, a może wiem ale nie będę tutaj pisać. W każdym razie odpowiadając na Twoje pytanie: tak buddyzm generalnie mnie wyzwolił z lęku przed śmiercią. Jednak czy tak będzie do końca to nigdy nie wiadomo
To czy buddyzm w większym stopniu niż inne religie wyzwala z takiego lęku, trudno powiedzieć, trzeba by zrobić badania. Są np. religie które nie tylko wyzwalają od lęku przed śmiercią, ale wręcz wzywają do poświęcenia swojego życia w imię obrony dogmatów tej religii obiecując w zamian cudowne życie w raju. Kwestia tego w co się wierzy, poddając się odpowiedniej "obróbce" można uwierzyć w bardzo dużo różnych rzeczy.
Cały czas jest teraz.
- Ryu
- ex Global Moderator
- Posty: 1940
- Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Zgierz
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Cześć
pozdrawiam,
Tomek
Ok. Zgadzam się w 100%kunzang pisze:Witam
Chodziło mi o to, że z nirvany łatwo jest zrobić sobie ''coś'' /raj, absolut, to jest ''coś'', nawet jeżeli jest niewyobrażalne/ - i nie w kontekście buddyzmu ludycznego chodziło mi o to, a w ramach podążania ścieżką. Tendencje nawykowe do bycia, do chwytania i do pojmowania są wystarczająco silne, by nirvana stała się ''czyś'' /nawet niewyobrażalnym/.Ryu pisze:(...) Z drugiej strony jest też bardziej potoczne rozumienie nirwany, które pewnie przypomina tę wersję z rajem i to już jakieś przyjemne pocieszenie daje.
Pozdrawiam
pozdrawiam,
Tomek
-
- Posty: 4
- Rejestracja: czw lip 11, 2013 11:02
- Płeć: kobieta
- Tradycja: niesprecyzowana
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi.
Boję się tylko tego, że kiedy ten moment śmierci wreszcie nadejdzie (a kiedyś przecież nadejdzie) to... właściwie nie wiem co, wyobrażam to sobie na tysiąc różnych sposobów. Chyba najbardziej boję się utraty tego "ja". Nawet nie tyle, że stracę swoje ciało, ale tą wewnętrzną mnie, która myśli, odczuwa. Potrafię sobie wyobrazić to, że moja świadomość się rozpływa w próżni, że odpływa gdzieś dalej i żyje jako niezależny byt, albo że tej świadomości w ogóle nie ma, że to tylko złudzenie (to jest chyba najgorsze). No albo, że przechodzi do innego ciała, ale wtedy to nawet nie wiem, czy będę to czuła, bo to już nie będę "ja", tylko inna osoba.
Swoją drogą, kiedy zaczęłam interesować się buddyzmem, ten lęk przed śmiercią tylko się nasilił - długo żył sobie w ukryciu, gdzieś wewnątrz mnie, a kiedy próbował wypłynąć na powierzchnię mojego umysłu, mówiłam mu "idź sobie, mam inne zmartwienia" i odchodził...
Ale kiedy mu tylko pozwoliłam mnie na moment ogarnąć, to ogarnął mnie całą na wiele dni i nie może się odczepić... Chociaż teraz już jest trochę lepiej
Nie wiem, czy buddyzm jest dla mnie, chyba nie Ale wiem, że jest jedna rzecz, nad którą muszę popracować - nad przywiązaniem do samej siebie. Muszę się pogodzić z tym, że kiedyś odejdę. Chyba najlepiej ten lęk przetworzyć na jakieś pozytywne działanie - póki jestem, cieszyć się życiem i starać się zrobić wszystko, by coś przekazać światu od siebie, póki jeszcze żyję.
Pozdrawiam
U mnie to jest bardziej lęk świadomy - aż tak bardzo na co dzień nie zaprzątam sobie głowy tym, że coś mi się stanie, tym, że wpadnę pod samochód, że ktoś mnie zamorduje, czy w autobusie, którym jadę, ktoś podłoży bombęTeZeT pisze:Lęk przed śmiercią można moim zdaniem podzielić na ten odruchowy/podświadomy - np. uskakujemy przed pędzącym samochodem odruchowo, oraz na lęk wynikający z wyższych funkcji mózgu - lęk świadomy kiedy uświadomimy sobie przemijalność i nieuchronność śmierci.
Boję się tylko tego, że kiedy ten moment śmierci wreszcie nadejdzie (a kiedyś przecież nadejdzie) to... właściwie nie wiem co, wyobrażam to sobie na tysiąc różnych sposobów. Chyba najbardziej boję się utraty tego "ja". Nawet nie tyle, że stracę swoje ciało, ale tą wewnętrzną mnie, która myśli, odczuwa. Potrafię sobie wyobrazić to, że moja świadomość się rozpływa w próżni, że odpływa gdzieś dalej i żyje jako niezależny byt, albo że tej świadomości w ogóle nie ma, że to tylko złudzenie (to jest chyba najgorsze). No albo, że przechodzi do innego ciała, ale wtedy to nawet nie wiem, czy będę to czuła, bo to już nie będę "ja", tylko inna osoba.
Swoją drogą, kiedy zaczęłam interesować się buddyzmem, ten lęk przed śmiercią tylko się nasilił - długo żył sobie w ukryciu, gdzieś wewnątrz mnie, a kiedy próbował wypłynąć na powierzchnię mojego umysłu, mówiłam mu "idź sobie, mam inne zmartwienia" i odchodził...
Ale kiedy mu tylko pozwoliłam mnie na moment ogarnąć, to ogarnął mnie całą na wiele dni i nie może się odczepić... Chociaż teraz już jest trochę lepiej
Nie wiem, czy buddyzm jest dla mnie, chyba nie Ale wiem, że jest jedna rzecz, nad którą muszę popracować - nad przywiązaniem do samej siebie. Muszę się pogodzić z tym, że kiedyś odejdę. Chyba najlepiej ten lęk przetworzyć na jakieś pozytywne działanie - póki jestem, cieszyć się życiem i starać się zrobić wszystko, by coś przekazać światu od siebie, póki jeszcze żyję.
Pozdrawiam
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Nie wiem jak tam inne religie, ale dzieki praktyce buddyjskiej mozna doswiadczyc na sobie to, na jakiej zasadzie pracuje lęk przed śmiercią. Jest to dość oszałamiające doświadczenie (w pozytywnym sensie) aczkolwiek okazuje się, iż do tego, żeby tak konkretnie wyzwolić się od tego lęku trzeba naprawdę się napraktykować by osiągnąć to co nazywa się w byddyzmie wyzwoleniem. Da sie, ale trzeba naprawdę się o to postarać.maichaitai pisze: Głównie chodzi mi o to, czy buddyzm może wyzwolić od lęku przed śmiercią bardziej niż inne religie - w Waszym subiektywnym rozumieniu
W pewnym sensie można "przewidzieć" co nas później czeka właśnie poprzez wpływ na karme - pewne działania i intencje prowadzą do dobrych a inne do odrodzen niekoniecznie najciekawszych.maichaitai pisze: Z drugiej strony czy ta wieczna wędrówka nie jest przerażająca, skoro do końca nie wiemy, co nas później czeka? (chociaż mamy na to jakiś wpływ poprzez karmę).
Paradoksalnie, utrata tego jest wyzwalajaca. Ale kiedy to się dzieje, w "natrualny" sposób pojawia się strach. "Naturalny" dlatego, że ze wzgledu na niewiedzę, nie rozumiemy iż nasze "ja" (a w zasadzie złudzenie o "ja") jest problemem, więc chemy je chronić. Stąd strach przed utratą. Jest to niezwykle silny mechanizm i kazdy kto choć raz miał doświadczenie, w którym sądził iż umrze, lub iż może umrzeć dobrze wie co sie wówczas dzieje.maichaitai pisze:Boję się tylko tego, że kiedy ten moment śmierci wreszcie nadejdzie (a kiedyś przecież nadejdzie) to... właściwie nie wiem co, wyobrażam to sobie na tysiąc różnych sposobów. Chyba najbardziej boję się utraty tego "ja". Nawet nie tyle, że stracę swoje ciało, ale tą wewnętrzną mnie, która myśli, odczuwa.
Ale praktyka potrafi pokazać ten błąd i go usunąc. Nie wiem jak wygląda życie na codzien bez złudzenia "ja" ale są ludzie (mówie o zrealizowanych nauczycielach), którzy normalnie funkcjonują w tym stanie, i są jak najbardziej normalni
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- Rafus
- Posty: 846
- Rejestracja: śr maja 02, 2007 15:51
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: wrodzony umysł (Tibet)
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Uważam, że najlepiej pomedytować samemu, zobaczyć jak to na nas działa, czy lęk przed śmiercią się zmniejsza, czy kontrolujemy umysł czy on kontroluje nas, utrzymywać ten stan jak najdłużej po medytacji i ewentualnie prosić o wskazówki nauczycieli. To powinno pokazać, jak wiele do zrobienia jest w naszym umyślę i zachęcić do dalszej praktyki.maichaitai pisze:Ale kiedy mu tylko pozwoliłam mnie na moment ogarnąć, to ogarnął mnie całą na wiele dni i nie może się odczepić... Chociaż teraz już jest trochę lepiej
Nie wiem, czy buddyzm jest dla mnie, chyba nie
-
- konto zablokowane
- Posty: 198
- Rejestracja: pt lip 26, 2013 08:29
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: ateizm
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Jako junior-user i świeży buddysta od mniej więcej miesiąca mogę odpowiedzieć tyle, że świadomość nie jest wieczna, wieczna jest samsara i wiatr karmy napędzający cierpienie cyklicznych egzystencji. Świadomość zwykłego człowieka ulega rozpadowi i nie ma tu teozoficznego continuum, antropozoficznego reinkarnowania się tylko jako człowiek ani indyjskiego atmana-brahmana.maichaitai pisze:Z jednej strony według nauczania buddyzmu nasza świadomość jest wieczna, możemy wiele razy rodzić się na nowo. Z drugiej strony czy ta wieczna wędrówka nie jest przerażająca, skoro do końca nie wiemy, co nas później czeka? (chociaż mamy na to jakiś wpływ poprzez karmę).
Po prostu to całkiem inna historia. Co "nas"czeka potem? Potem nie ma już "nas" więc czym się martwić? Lęk jest naturalna reakcją behawioralną. Istotniejszy jest nie brak lęku ale dystansowanie się do swoich emocji nawet najsilniejszych i do tego co nas w życiu spotyka. Jest to w pewnym sensie uwolnienie od lęku ale on nadal jest jako naturalna reakcja. To tak jakbyś śmiała się przez łzy. Łzy pojawiają się naturalnie a śmiech jest wynikiem twojego postępu na ścieżce. Myślę, że dopiero całkowita realizacja ścieżki buddyjskiej za nieskończona ilość eonów kiedy już wszystkie istoty osiągną wyzwolenie od cierpienia i przyczyny cierpienia - pozwoli nam osiągnąć wolność od lęku ale wtedy nie będzie już nas i was, więc to zupełnie inna perspektywa i inne nie-ziemskie realia.
Jeśli popełniłem jakąś buddyjską herezję, albo napisałem jakiś absurd to proszę modów o sprostowanie mego błędu.
Wiedzę swoją opieram na lekturze jednej książki i wyczuciu.
-
- konto zablokowane
- Posty: 198
- Rejestracja: pt lip 26, 2013 08:29
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: ateizm
Re: Czy buddyzm wyzwolił Was od lęku przed śmiercią?
Pema Cziedryn "Miejsca, które budzą lęk":
"Istnieją zaawansowane techniki, w których świadomie podsycamy emocje, myśląc o sytuacjach czy ludziach budzących w nas gniew, pożądanie lub STRACH.
Pozwalamy następnie tym myśl9om rozpuścić się i wchodzimy w kontakt bezpośrednio z ich energią, zadając sobie pytanie: "Kim jestem bez tych myśli?"
Kiedy pojawia się jakaś nieproszona, męcząca emocja, spróbujmy oderwać się od jej warstwy fabularnej i pozostańmy tylko z jej energią.
Chodzi o doświadczanie uczucia , a nie konceptualne komentowanie tego, co przeżywamy. Poczujmy tą energię w ciele. Jeśli potrafimy trwać w kontakcie z nią, nie wyładowując jej w żaden sposób ani nie tłumiąc - obudzi nas. W buddyzmie wadżrajany mówi się, iż emocje z natury rzeczy zawierają w sobie mądrość. Stawiając opór ich sile, odrzucamy źródło mądrości.
Rozwijając bodhiczittę, otwieramy się na żywą energię swoich emocji."
"Istnieją zaawansowane techniki, w których świadomie podsycamy emocje, myśląc o sytuacjach czy ludziach budzących w nas gniew, pożądanie lub STRACH.
Pozwalamy następnie tym myśl9om rozpuścić się i wchodzimy w kontakt bezpośrednio z ich energią, zadając sobie pytanie: "Kim jestem bez tych myśli?"
Kiedy pojawia się jakaś nieproszona, męcząca emocja, spróbujmy oderwać się od jej warstwy fabularnej i pozostańmy tylko z jej energią.
Chodzi o doświadczanie uczucia , a nie konceptualne komentowanie tego, co przeżywamy. Poczujmy tą energię w ciele. Jeśli potrafimy trwać w kontakcie z nią, nie wyładowując jej w żaden sposób ani nie tłumiąc - obudzi nas. W buddyzmie wadżrajany mówi się, iż emocje z natury rzeczy zawierają w sobie mądrość. Stawiając opór ich sile, odrzucamy źródło mądrości.
Rozwijając bodhiczittę, otwieramy się na żywą energię swoich emocji."