Co narazie mogę robić?
Moderator: forum e-budda team
Co narazie mogę robić?
Witam! To mój pierwszy post !
Od roku poszukuję swojej drogi życiowej. Jakiś miesiąc temu natrafiłem na buddyzm. Po zapoznaniu się z jego podstawowymi założeniami stwierdziłem że to jest to czego szukałem.
Niestety ze względu na młody wiek (14 lat) nie mam możliwości skontaktowania się z żadnym nauczycielem ani uczęszczania na żadne kursy medytacyjne bądź wykłady.
Z tąd pytanie w jaki sposób mogę praktykować buddyzm póki nie będę mógł dołączyć do jakiejś wspólnoty i na wzór jakiej tradycji to robić, jakie praktyki np. wadżrajany (bo ta tradycja jak na razie najbardziej mi odpowiada problem w tym że praktykowanie jej bez nauczyciela podobno nie ma sensu) nie wymagają przekazu ani inicjacji? Co mogę zrobić w przygotowaniu do późniejszej praktyki (coś w stylu oddawanie pokłonów, bądź medytacja Szine?). Może są jakieś książki które powinienem przeczytać (aktualnie czytam "Ścieżka buddyzmu tybetańskiego." autorstwa XIV Dalajlamy ).
Jak wspomniałem to mój pierwszy post więc proszę o wyrozumiałość .
Od roku poszukuję swojej drogi życiowej. Jakiś miesiąc temu natrafiłem na buddyzm. Po zapoznaniu się z jego podstawowymi założeniami stwierdziłem że to jest to czego szukałem.
Niestety ze względu na młody wiek (14 lat) nie mam możliwości skontaktowania się z żadnym nauczycielem ani uczęszczania na żadne kursy medytacyjne bądź wykłady.
Z tąd pytanie w jaki sposób mogę praktykować buddyzm póki nie będę mógł dołączyć do jakiejś wspólnoty i na wzór jakiej tradycji to robić, jakie praktyki np. wadżrajany (bo ta tradycja jak na razie najbardziej mi odpowiada problem w tym że praktykowanie jej bez nauczyciela podobno nie ma sensu) nie wymagają przekazu ani inicjacji? Co mogę zrobić w przygotowaniu do późniejszej praktyki (coś w stylu oddawanie pokłonów, bądź medytacja Szine?). Może są jakieś książki które powinienem przeczytać (aktualnie czytam "Ścieżka buddyzmu tybetańskiego." autorstwa XIV Dalajlamy ).
Jak wspomniałem to mój pierwszy post więc proszę o wyrozumiałość .
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Co narazie mogę robić?
Cześć, Jerzy, witaj na forum
wiesz, tak naprawdę trudno coś radzić wyłącznie taką drogą, internetową, szczególnie w przypadku Wadżrajany. A znasz może osobiście kogoś praktykującego w tej szkole? Bo napisałeś post dość 'fachowym' językiem, więc wygląda na to, że coś już wiesz.
Ja na Twoim miejscu zaczęłabym od poczytywania różnych rzeczy tak ogólnie o buddyzmie, bardziej od strony teoretycznej, i spróbowała dobrze zrozumieć, o co w nim chodzi, do czego praktyka ma zaprowadzić i co jest potrzebne w codziennym zachowaniu, żeby zbliżyć się do stanu, w którym chciałoby się pomóc sobie, a przez to, że sobie, również i innym. Ta intencja pomagania innym jest w buddyzmie ważna, jeśli z sobą samym robimy pożyteczne rzeczy, także i innych w jakiś sposób uwalniamy od własnej głupoty, m.in. po to praktykujemy. Oczywiście celem głównym jest osiągnięcie pewnego stanu umysłu, ale można zapytać: po co? Takie pytania warto sobie zadać.
Generalnie mówi się (w przypadku ludzi Zachodu), że praktyka buddyjska jest dla osób dorosłych, szczególnie gdy nie praktykują rodzice. Ale możesz wypróbować wstępnie, jak czujesz się na poduszce medytacyjnej i w pozycji medytacyjnej, podejrzyj sobie, jak siedzą praktykujący z Wadżrajany, np. ze szkół Kagyu, Ningma czy Gelug (szkoła, z której wywodzi się Dalajlama) i popróbuj sam 10-15-20 minut tak posiedzieć – niezbyt długo, bo nie chodzi tutaj o maratony, a o komfort do pracy z umysłem. Właśnie po to, by ten komfort stworzyć, na jakiś czas wycisza się ciało, pozwala mu się spokojnie posiedzeć, bez żadnych sztywności, luźno, ale też bez zbędnych ruchów, do niczego nieprzydatnych w sytuacji siedzenia. Gdy się zdarzą takie zbędne ruchy, to się zdarzą, wystarczy zauważyć i nie robić z tego problemu. W gruncie rzeczy, z czasem, wiele z tego, co przeszkadza podczas siedzenia, może zostać zauważone, bo na drodze do stanu uspokojenia ciała, a później i umysłu, które m.in. w medytacji chcemy osiągnąć, lepiej staje się widoczne, co nam w takim osiągnięciu przeszkadza.
No i gdy już się siedzi w miarę spokojnie, co robić, gdy jeszcze nie ma się dostatecznej wiedzy i możliwości praktykowania Wadżrajany pod okiem kompetentnego nauczyciela? Ja bym po prostu siedziała i naprzemiennie albo liczyła oddechy do dziesięciu i z powrotem, albo próbowała skupić się na jakimś punkcie w przestrzeni, albo nie robiła nic - siedząc, zauważała tylko, co się wydarza. Gdyby po jakimś czasie siedzenie na poduszce okazało się zbyt męczące, przerwałabym je i nie robiła niczego na siłę, potraktowałabym całą historię jako pewien rodzaj eksperymentu, który miałby odrobinę mnie przybliżyć do doświadczeń, na bazie których Dalajlama napisał swoją książkę.
To tyle ode mnie
Pozdrawiam serdecznie, gt
wiesz, tak naprawdę trudno coś radzić wyłącznie taką drogą, internetową, szczególnie w przypadku Wadżrajany. A znasz może osobiście kogoś praktykującego w tej szkole? Bo napisałeś post dość 'fachowym' językiem, więc wygląda na to, że coś już wiesz.
Ja na Twoim miejscu zaczęłabym od poczytywania różnych rzeczy tak ogólnie o buddyzmie, bardziej od strony teoretycznej, i spróbowała dobrze zrozumieć, o co w nim chodzi, do czego praktyka ma zaprowadzić i co jest potrzebne w codziennym zachowaniu, żeby zbliżyć się do stanu, w którym chciałoby się pomóc sobie, a przez to, że sobie, również i innym. Ta intencja pomagania innym jest w buddyzmie ważna, jeśli z sobą samym robimy pożyteczne rzeczy, także i innych w jakiś sposób uwalniamy od własnej głupoty, m.in. po to praktykujemy. Oczywiście celem głównym jest osiągnięcie pewnego stanu umysłu, ale można zapytać: po co? Takie pytania warto sobie zadać.
Generalnie mówi się (w przypadku ludzi Zachodu), że praktyka buddyjska jest dla osób dorosłych, szczególnie gdy nie praktykują rodzice. Ale możesz wypróbować wstępnie, jak czujesz się na poduszce medytacyjnej i w pozycji medytacyjnej, podejrzyj sobie, jak siedzą praktykujący z Wadżrajany, np. ze szkół Kagyu, Ningma czy Gelug (szkoła, z której wywodzi się Dalajlama) i popróbuj sam 10-15-20 minut tak posiedzieć – niezbyt długo, bo nie chodzi tutaj o maratony, a o komfort do pracy z umysłem. Właśnie po to, by ten komfort stworzyć, na jakiś czas wycisza się ciało, pozwala mu się spokojnie posiedzeć, bez żadnych sztywności, luźno, ale też bez zbędnych ruchów, do niczego nieprzydatnych w sytuacji siedzenia. Gdy się zdarzą takie zbędne ruchy, to się zdarzą, wystarczy zauważyć i nie robić z tego problemu. W gruncie rzeczy, z czasem, wiele z tego, co przeszkadza podczas siedzenia, może zostać zauważone, bo na drodze do stanu uspokojenia ciała, a później i umysłu, które m.in. w medytacji chcemy osiągnąć, lepiej staje się widoczne, co nam w takim osiągnięciu przeszkadza.
No i gdy już się siedzi w miarę spokojnie, co robić, gdy jeszcze nie ma się dostatecznej wiedzy i możliwości praktykowania Wadżrajany pod okiem kompetentnego nauczyciela? Ja bym po prostu siedziała i naprzemiennie albo liczyła oddechy do dziesięciu i z powrotem, albo próbowała skupić się na jakimś punkcie w przestrzeni, albo nie robiła nic - siedząc, zauważała tylko, co się wydarza. Gdyby po jakimś czasie siedzenie na poduszce okazało się zbyt męczące, przerwałabym je i nie robiła niczego na siłę, potraktowałabym całą historię jako pewien rodzaj eksperymentu, który miałby odrobinę mnie przybliżyć do doświadczeń, na bazie których Dalajlama napisał swoją książkę.
To tyle ode mnie
Pozdrawiam serdecznie, gt
Re: Co narazie mogę robić?
Dzięki za odpowiedź!
Zrobię jak mówisz, poćwiczę medytacje z liczeniem wdechów. Do tego przeczytam kilka książek i postaram się podążać ośmioaspektową ścieżką.
Pozdrawiam i dziękuję za poważne traktowanie mimo mojego wieku.
Zrobię jak mówisz, poćwiczę medytacje z liczeniem wdechów. Do tego przeczytam kilka książek i postaram się podążać ośmioaspektową ścieżką.
Pozdrawiam i dziękuję za poważne traktowanie mimo mojego wieku.
Re: Co narazie mogę robić?
Cześć.
Zawsze się znajdzie jakieś „zbyt”, nawet krąży taki obrazek po sieci, jak nie za młody to zbyt zajęty, za stary itp. Tak naprawdę każdy moment jest dobry i możliwości są większe niż mogłoby się zdawać. Powiedziałbym nawet że młody wiek jest atutem, bo jeszcze pewnie nie dałeś się zepsuć przez socjalizację, może ci to oszczędzić wiele trudu. Z drugiej strony jak przypuszczam mieszkasz w mniejszym mieście gdzie nie masz możliwości zaczerpnąć wiedzy z pierwszej ręki. Znając życie jest możliwe obejście i takiego problemu, ale pewnie jest poza twoimi obecnymi możliwościami (za daleko poza granicami twojej wyobraźni).
Z tego co kojarzę, szkoła Dżogczen prowadzi odosobnienia online. Może to jest jakiś trop na początek? Z innych dróg nie przychodzi mi nic zbytnio do głowy. Chyba z tym liczeniem oddechów byłoby najprościej, albo może anapama (z vipassany), też prosta technika. Można też poprobować z mantrami. Bardziej ezoteryczne techniki chyba lepiej zostawić sobie na moment kiedy będziesz miał ogarniętego nauczyciela. Również warto pamiętać, że jak tylko będziesz mógł, warto znaleźć sobie sanghę. Mało kto może sobie poradzić bez niej…
Pozdrawiam.
Zawsze się znajdzie jakieś „zbyt”, nawet krąży taki obrazek po sieci, jak nie za młody to zbyt zajęty, za stary itp. Tak naprawdę każdy moment jest dobry i możliwości są większe niż mogłoby się zdawać. Powiedziałbym nawet że młody wiek jest atutem, bo jeszcze pewnie nie dałeś się zepsuć przez socjalizację, może ci to oszczędzić wiele trudu. Z drugiej strony jak przypuszczam mieszkasz w mniejszym mieście gdzie nie masz możliwości zaczerpnąć wiedzy z pierwszej ręki. Znając życie jest możliwe obejście i takiego problemu, ale pewnie jest poza twoimi obecnymi możliwościami (za daleko poza granicami twojej wyobraźni).
Z tego co kojarzę, szkoła Dżogczen prowadzi odosobnienia online. Może to jest jakiś trop na początek? Z innych dróg nie przychodzi mi nic zbytnio do głowy. Chyba z tym liczeniem oddechów byłoby najprościej, albo może anapama (z vipassany), też prosta technika. Można też poprobować z mantrami. Bardziej ezoteryczne techniki chyba lepiej zostawić sobie na moment kiedy będziesz miał ogarniętego nauczyciela. Również warto pamiętać, że jak tylko będziesz mógł, warto znaleźć sobie sanghę. Mało kto może sobie poradzić bez niej…
Pozdrawiam.
10000 lat tylko prosto nie wiem...
Re: Co narazie mogę robić?
Czy są jakieś mantry które mógłbym recytować bez inicjacji, czy przekazu?lew pisze: Można też poprobować z mantrami.
- dharmozjad
- Posty: 622
- Rejestracja: sob sie 11, 2012 16:03
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravada, Vipassana
Re: Co narazie mogę robić?
Myślę, że spokojnie możesz powtarzać mantrę OM MANI PADME HUM:
https://www.youtube.com/watch?v=q_Ac3zRr_Kc
https://www.youtube.com/watch?v=q_Ac3zRr_Kc
Re: Co narazie mogę robić?
Kiedyś kiedy jeszcze nie wiedziałem że większość mantr wymaga inicjacji powtarzałem mantry z tej strony http://polski.wildmind.org/mantras/buddyjskie-mantry .
Czy z tych mantr które się tam znajdują też można powtarzać bez inicjacji?
Czy z tych mantr które się tam znajdują też można powtarzać bez inicjacji?
Re: Co narazie mogę robić?
Ok, ale było by to trochę dziwne gdyby 14-latek uczęszczał na medytacje, albo wykłady .lew pisze: Zawsze się znajdzie jakieś „zbyt”, nawet krąży taki obrazek po sieci, jak nie za młody to zbyt zajęty, za stary itp.
Mieszkam w Gdańsku (jest tam karma kagyu, garuda, kwan um), ale, jak powyżej .jak przypuszczam mieszkasz w mniejszym mieście gdzie nie masz możliwości zaczerpnąć wiedzy z pierwszej ręki.
- dharmozjad
- Posty: 622
- Rejestracja: sob sie 11, 2012 16:03
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravada, Vipassana
Re: Co narazie mogę robić?
Dziwne? A to niby dlaczego?jerzy935 pisze: Ok, ale było by to trochę dziwne gdyby 14-latek uczęszczał na medytacje, albo wykłady .
Re: Co narazie mogę robić?
Mówisz że bym mógł? Jeśli tak to jestem ci bardzo wdzięczny że mi to uświadomiłeś .dharmozjad pisze: Dziwne? A to niby dlaczego?
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Co narazie mogę robić?
Większym problemem byłaby raczej zgoda rodziców. Ta młodzież gimnazjalna, którą ja widuję, przychodzi zazwyczaj z rodzicami. Może nie wszystko rzeczywiście mógłbyś robić tak, jak zaleca się dorosłym (zależy jak spojrzałby na to wybrany przez Ciebie nauczyciel buddyjski), jednak bardziej mam tu na myśli buddyzm tybetański, bo w przypadku zen, to akurat nie wiem.jerzy935 pisze:Ok, ale było by to trochę dziwne gdyby 14-latek uczęszczał na medytacje, albo wykłady .
Pozdrawiam, gt
Ps. Naprawdę masz 14 lat? Gdybyś nie podał wieku, sądziłabym, że rozmawiam z osobą dużo starszą, a jeśli już, to z kimś, kogo rodzice od dawna praktykują. Dużo wiesz jak na swój wiek o buddyzmie i piszesz o nim w całkiem dojrzały sposób.
Re: Co narazie mogę robić?
Praktyke powinno sie rozpoczac niezwlocznie po zetknieciu sie z Dharma. Wiek nie ma znaczenia. Nigdy nie wiadomo kiedy sie umrze i kwestia czasu jest najwazniejsza.Powiniennes na spokojnie poprosic, a w razie potrzeby madrze przekonac ktoregos z rodzicow do zgody na praktyke w ktorejs z grup, ktora ci odpowiada najbardziej. Zgoda powinna byc pisemna. Jesli beda sie wahac, to zabierz ich tam ze soba napierwsze praktyki, aby sie przekonali, ze nikt ci tam nie zrobi krzywdy. Co do sposobu wykonywania praktyki, to musisz dazyc do spotkania z jakims nauczycielem ktory ci podpowie jak praktykowac, choc tak jak u gory wspomniano mozesz w miedzyczasie siedziec liczac oddechy czy zapodawac jakas mantre.