Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Wasze pierwsze pytania tyczące się buddyzmu

Moderator: forum e-budda team

Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

Na początek witam wszystkich. Jestem kompletnie nowy i bardzo zielony. Buddyzmem interesuję się od dość długiego już czasu, nie trafiłem jeszcze jak do tej pory na odpowiednich ludzi, a rzeczy które czytałem co prawda dostarczyły sporo odpowiedzi, ale i sporo pytań. Do rzeczy:

Terminologia buddyzmu jest tłumaczona z jednych języków na inne i mam wrażenie, że słowa z którymi spotykałem się w różnych książkach i artykułach są dość dowolne. Ta pustka lub przestrzeń, która mnie interesuje, to pewnie w oryginale było jedno słowo, bogate znaczeniowo.

- przestrzeń i pustka

Przestrzeń, o której pisał np lama Ole wydaje mi się przestrzenią zdarzeń, jakby zbiorem wszystkich możliwości wzajemnych interakcji różnych rzeczy. To jakby ekran, na którym wyświetla się film. Wydaje mi się, że przestrzeń (pustka) powinna być buddyście raczej bliska i cenna. Z drugiej strony, mam też wrażenie, że buddyści raczej starają się unikać drogi samsary, koła życia, czyli całego tego kołowrotka w którym lgniemy i cierpimy. Z trzeciej strony - co właściwie zdarza się w tej pustce? Bo ja mam wrażenie, że właśnie samsara, właśnie to nasze dziwaczne życie się tam odbywa. Buddyzm diamentowej drogi wydaje mi się wyróżniać tym, że nie odrzuca on samsary jako zbędnego przeszkadzacza, ale pozwala raczej zająć w relacji pozycję podmiotu zamiast przedmiotu. Dobrze kombinuję, czy to zupełnie nie tak?

- emocje, zdarzenia i dlaczego nie jesteśmy oświeceni

Buddyzm naucza o przeszkadzających emocjach, ale czy nie jest tak, że z nich zbudowane są zdarzenia? Ten cały ruch wszystkiego, ten film wyświetlany w pustce? Nic nie jest bez powodu, i nie bez powodu jesteśmy nieoświeceni. Z tym mam trochę problemu. Nie wiem jeszcze do końca jak rozumieć rzeczy. Np reinkarnację. Czemu ludzie reinkarnują, czemu jedni chcą, a inni nie. Co się dzieje w dużej nirwanie - jeśli ja osiągnę pełne oświecenie i Ty - to będziemy jednym i tym samym? Buddą? Czy może możliwa jest jakaś oddzielność? Czy pełne oświecenie jest optymalnym celem dla każdego buddysty? Gdyby tak wszyscy osiągnęli nirwanę, rzeczy przestałyby się zdarzać. Koło życia by się zatrzymało, nie jest tak? Tego chyba nie chcemy?

- buddyzm w pomieszanym życiu

Zastanawiam się: żyjemy w tylu tak różnych rzeczywistościach. W niektórych jest szalenie trudno praktykować buddyzm. To wszystko zupełnie inaczej wygląda w miejscach cichych, czystych, pięknych, gdzie jest spokój. Chociażby w innych krajach. W innych miastach czy wsiach. W innych życiach i pracach. Czy ktoś się w to zagłębia i wnika, jak praktykować powinien ktoś, kto jest zawalony pracą, mieszka w okropnym miejscu, a jego każdy dzień wypełniony jest ogłuszającym hałasem, pomieszanymi ludźmi, telefonami, rachunkami, sprawami. A nie można tego sobie odpuścić. To moim zdaniem niebuddyjskie, takie odpuszczanie. Dla mnie buddysta to człowiek czynu, a nie ktoś kto ucieka przed problemami. On je rozwiązuje. Wybaczcie moją ignorancję, ale mi to się wszystko jeszcze kojarzy ze świątyniami, przyrodą, ciszą, medytacją, odpoczynkiem - nie wyobrażam sobie tego w tym miejskim wariatkowie. Założę się, że jakoś się da, pytanie tylko jak? :) Da radę medytować przy "muzyce" młotów udarowych, umcyku zza ściany i kłótni rodzinnej gdzie indziej? Wiem, że dla wprawionego buddysty to żaden problem, ale dla początkującego to spore wyzwanie.

- reinkarnacja

Kolejna sprawa, która mi nie daje spokoju, to odpowiedź Olego na pytanie czy ma duszę. Odpowiedział, że nie ma. Ja rozumiem, że to tylko kwestia nazw nadawanych rzeczom, ja na przykład myślałem, że to właśnie ta cała "dusza" reinkarnuje. No bo w końcu coś musi. Nie jest to pamięć, bo ludzie na ogół nie pamiętają poprzednich wcieleń. W takim razie co? Nie ukrywam, że osobowość kojarzy mi się z ego, a tu chyba nie o to chodzi? Nie pamięć, nie osobowość, a jednak coś łączy kolejne wcielenia. Pewnie to tylko kwestia nazwy, jedni nazywają to duszą, inni osobowością, pewnie jeszcze inni umysłem. Tak więc czym jest ten cały umysł? Jednym i tym samym, u każdego, czy indywidualnym czymś, co jednak pewnie znacznie wykracza poza to co powierzchownie widać?

Proszę o wyrozumiałość, jestem na prawdę bardzo początkujący.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witamy na forum Harry :)
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Zadałeś masę trudnych pytań. Nikt ci na razie nie odpowiedział - przypuszczam, że dlatego,że trzeba dobrze nad nimi pomyśleć i wszystko nieco posegregować. teraz jestem w pracy, ale postaram się wieczorem - lub jutro rano dać jakieś odpowiedzi, ewentualnie podać ci namiary na lekturę.
Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

Wiem, odzwierciedla to trochę bałagan jaki mam w głowie. Praktycznie zero wiedzy, ale kiedykolwiek słucham buddystów, mam wrażenie, jakby "mówili w moim języku". Ostatnio słuchałem pewnego wykładu o sensie życia, i miałem wrażenie, że już to wszystko dobrze znam, jakbym sobie tylko przypominał.

Po drodze moje pytania się nieco skrystalizowały, bo jak na razie ja widzę przynajmniej dwa buddyzmy. Jeden z nich jest religią, a inny sposobem na życie. Ktoś kiedyś nazwał dharmę drogą lub ścieżką - i wydaje mi się to pasować. Sposób na życie, postępowania, myślenia, bycia, reagowania, obserwowania. Z drugiej strony buddyzm jako religia mnie absolutnie przeraża. Mnogością szkół, nieprawdopodobnym ogromem wiedzy, terminów, historii, nauk. Czuję się w tym jak dziecko wśród dorosłych. Nawet nie rozumiem języka. Z fragmentów na które natrafiam szkicują mi się czasami kompletnie różne podejścia, mające za wspólny mianownik chyba tylko nauki samego Buddy, a i do tych pewnie podchodzą różnie.

Podchodzę do tego buddyzmu trochę jak pies do jeża, czyli ostrożnie i nieufnie, bo prawdę mówiąc pierwszą styczność z buddystami miałem już kilka lat temu. Ludzie ci zrobili na mnie ogromne wrażenie. Wydali mi się, jeśli mogę użyć tutaj takiego słowa - kozakami. Ludźmi przede wszystkim twardymi - co mi się bardzo spodobało. Z jednej strony twardzi, z drugiej strony przyjaźni. Więc skąd moja ostrożność? Bo i wtedy dużo pytałem, a oni chętnie odpowiadali. A ich odpowiedzi nie mogłem zrozumieć ot tak, z marszu. Niektóre dotarły do mnie po latach, a niektóre zasiały zamieszanie.

Generalnie, jako laik wiem, że buddyzm w podstawowej podstawie to droga do ustania cierpienia. I już samo to wydało mi się problematyczne. Bo cierpienie ma swój powód, cel. Ze wszystkiego co ostatnio słyszałem, czytałem, a powiem więcej - szczerze wierzę - wynika ono w całości z nieoświecenia. Z całej masy zaprogramowanych złudzeń, które wydają się tak realne, jak realne jest samo cierpienie. Z drugiej strony czy głupia jest ludowa mądrość, że "jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz"? Dla mnie jest to mądre, cierpienie IMHO zupełnie nie uszlachetnia, ale czasem uczy. Urodziliśmy się tacy a nie inni. Przede wszystkim - SŁABI. Skłonni do przywiązań, podatni na krytykę, żądni akceptacji, a czasem nawet mali i zawistni. Może potraktujecie mnie jak wariata, ale doświadczyłem kiedyś stanu, o którym czytałem później (ważne: później) jako chwilowe oświecenie. Jako istota skrajnie pomieszana nie mogę z tego wiele pamiętać, ale okruchy, które zapamiętałem są warte uwagi. Faktycznie byli tam wszyscy ludzie. Faktycznie cierpienie, wojny i głód nie miały tam żadnego znaczenia, były jak fragment jakiejś tekstury. Faktycznie zobaczyłem tam miłość, tak po prostu, bo to jest jedyna rzecz która z całą pewnością jest, co do całej reszty pewności nie ma. Do dzisiaj jak tylko próbuję sobie to przypomnieć, szczypią mnie oczy i muszę wziąć kilka głębszych wdechów. Czy mi smutno? Bynajmniej. Czy mogę coś powiedzieć o radości? To nie to. Zapamiętałem końcowy wniosek, jak piękna jest ludzka istota właśnie przez swoją niedoskonałość i słabość. Ściślej, jak jest silna pomimo tej całej słabości. Ludzie jako Buddowie, pozbawieni wszystkiego, przede wszystkim pozbawieni jakiejkolwiek świadomości. Wizja dharmy jako drogi do oświecenia przypomina mi krystalicznie czyste zdjęcie nieskończonej rozdzielczości, na którym wszystko jest absolutnie rzeczywiste. Świat widziany oczami nieoświeconego przypomina bardziej jakieś malarstwo, w którym respekt budzi to, jak czyjś genialny umysł za pomocą kilku barwnych plam stworzył wrażenie sugestywniejsze od fotografii.

I teraz ciekawe: kto tą abstrakcję stworzył i po co? My? Jacy my? Przecież nas tak na prawdę nie ma. Jesteśmy tylko własną iluzją. Jesteśmy kompletnie czymś innym, niż nam się wydaje, tyle, że na tym abstrakcyjnym obrazie tego wcale nie widać.

Zastanawiam się, czy na prawdę chcę to przeniknąć. Czy na prawdę chcę zajrzeć na drugą stronę, chociaż wiem, że na tej drugiej stronie jest prawda, a tutaj "matrix". Tym bardziej, że już "podglądałem". Tylko na sekundę, ale pojęcie czasu jest też naszym własnym wymysłem. Nieoświecenie, pomieszanie i związane z tym cierpienie musi mieć jakiś głębszy sens, to nie jest zwyczajną pomyłką. W świecie rzeczywistym pomyłki nie istnieją, rzeczy po prostu są jakie są, jakie być muszą. A pomyłki są wtedy, kiedy my to widzimy inaczej. Istnieje cierpienie. Cierpienie wynika z niewiedzy. Oświeceni pomagają innym w rozwianiu niewiedzy i ustaniu cierpienia. De facto "pracując przeciwko cierpieniu", przeciwko czemuś co jest, przeciwko rzeczywistości? Chyba, że chodzi o to, żeby tą rzeczywistość tylko mącić, bo potrzebuje ona ruchu. My też go potrzebujemy.

Zastanawia mnie jak różni jesteśmy. Większość ludzi goni za złudnym szczęściem nie mając pojęcia, że nigdy go nie dogoni. Jeszcze inni chcieliby po prostu, żeby nie bolało. Nie wiem co jest ze mną nie tak. Mnie boli, ale uważam, że ma to swój sens. Pytanie, czy nie nadinterpretuję buddyzmu dla swoich potrzeb. Rozumiem doskonale, że nawet biorąc pod uwagę jedynie obecne życie - nagrabiłem sobie na każdy ból. Proste i oczywiste, łatwiej z tym żyć. Nie byłem szczególnie złym człowiekiem. Byłem po prostu upierdliwym, małostkowym ludkiem, który teraz doświadcza zewsząd nie jakiś strasznych tragedii - ale właśnie upierdliwej i małostkowej prozy życia. Trudno o większą sprawiedliwość. Czy chciałbym za wszelką cenę żeby było lepiej? Często. Z drugiej strony mam też do tego dystans. Wiem że to wszystko ma jakiś sens. Moje wszystkie błędy, szczególnie te na których czegoś się nauczyłem. Czy ja się w ogóle nadaję na buddystę? Mój problem tkwi w tym, że nie jestem do końca przekonany do bycia nadczłowiekiem. Doceniam chyba jeszcze zbyt bardzo ludzkie żądze, oczywiście razem ze związanym z nimi bólem, bo ból jest wliczony w cenę. Tak czy siak - pociąga mnie na prawdę piękna logika przyczyny i skutku, chciałbym mieć też wybór, którego teraz nie mam. Znam tylko jedną stronę (nieoświeconą), zdaję sobie sprawę z wątłości tego wszystkiego i chciałbym być tu (w swoim nieoświeconym, prostym stanie) raczej dobrowolnie, niż przymusowo. Czy buddyści nie robią tak czasami? Mam wrażenie że Ole Nydahl jest takim gościem, który zna obie strony i ma pełną swobodę przemieszczania się między nimi.
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Ach, dużo pytań, dużo watpliwości. Przypuszczam,że jesteś dobrym materiałem na buddystę , skoro widzisz cierpienie istot. Oczywiście nie koniecznie Twoja droga musi być drogą buddyjską. Zanim zaczniesz iść w tę stronę, przeczytaj najpierw co nieco. Możesz zacząć od wiki - od Czterech Szlachetnych Prawd itd. Tu jest też link do strony z ogólnymi naukami
tutaj
Tu też jest link do strony z naukami:
http://www.amitaba.republika.pl/teksty.html
Na razie tyle, przeczytaj, jeśli uznasz, że to interesujące. Może wtedy ustalimy wspólną plaszczyznę do rozmowy
Pozdrawiam
Miluszka :serce:
Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

Widać nie każdy potrafi odpowiedzieć laikowi. Zrobię zatem jak mówisz, chociaż czytając cały czas widzę podstawową sprzeczność, gdyby ktoś potrafiłby mimo wszystko ją wytłumaczyć, skorzystałbym i zdobył motywację, której mi ewidentnie brakuje.

Dlaczego mimo wszystko interesuje mnie buddyzm? Bo bezwarunkowe szczęście to jedyne prawdziwe szczęście. To baza której mi brak. Same odpryski i okruchy dają ogromną siłę, a co dopiero całość? To mógłby być dla mnie "dom", a życie spędzone na pracy i rozrywkach jak włóczenie się po świecie. Po co wprowadzać tutaj albo / albo ? Czy tak musi być? Albo buddyzm, albo np radość z nowego gadżetu czy czyjejś akceptacji? Umyślnie piszę w "pierwszych pytaniach" - chodzi o sam start. Zainspirował mnie lama Ole Nydhal - do czasu jak o nim nie przeczytałem, byłem przekonany że buddyzm jest zdecydowanie nie dla mnie, z powodów, które wyjaśniłem. Ale jak facet lubi seks, towarzystwo pięknych kobiet i szybką jazdę na motrze czy samochodem - kurcze - to coś dla mnie :) Człowiek rodzi się podatny na ból i okropnie cierpi w swoim życiu. Oprócz tego życie oferuje też całą masę radości, prostej, materialnej, przyziemnej. Redukowanie wszystkiego do zera, żeby pozbyć się cierpienia jest kompletnie nie dla mnie. IMHO te wszystkie upadki i wzloty to właśnie życie. Są ważne w okresie tych kilkudziesięciu lat. Dokładnie o to pytam. O tą różnicę. Da się być buddystą i jednocześnie korzystać maksymalnie ze wszystkiego, co daje zamieszkiwanie swojego ciała przez ten śmieszny kawałek czasu? Jeśli się da, to dalej co?

Tak czy siak, gdybym nie przeczytał już trochę (wbrew pozorom sporo podstawowych tekstów już czytałem), byłbym stratny. Ta nauka przynosi mi korzyści niezależnie od tego, czy staram się o doskonałość, czy też chce się cieszyć swobodnie swoją niedoskonałością. Np takie życzenie ludziom, którzy mi szkodzą mądrości - faktycznie pomaga. Sprawdza się w praktyce, i to takiej, w której zwyczajnie, samolubnie chcę się dobrze czuć i nie mieć problemu. Mało tego, w tym wykładzie którego słuchałem (Kanzena) słyszałem, że jak człowiek np odpowie komuś złośliwie, to sam się potem źle czuje. To się sprawdza w praktyce. Od jakiegoś czasu bardzo pilnuję języka. Unikam wrednego gadania, z pewnością inni na tym zyskują (wkurza ich o jedna osoba mniej), sam jestem najbardziej do przodu (unikając zrobienia z siebie durnia angażując się w pyskówki). Taka praktyka mi się podoba. Ale oczywiście jest możliwość, że jestem idiotą i o niczym nie mam bladego pojęcia. Próbka opinii innych pomaga mi zawsze wyrobić sobie jakieś zdanie na prywatny użytek :)

Ok, znikam i nie zawracam gitary. Wrócę jak się naumiem kilkuset trudnych pochodzących z sanskrytu słówek, żeby zrobić odpowiednio uczone wrażenie :)
Awatar użytkownika
Karinos
Posty: 731
Rejestracja: czw cze 17, 2010 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wadżrajana
Lokalizacja: Dublin/Irlandia

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Karinos »

Witaj Harry,
Ja mysle ze rzecz jest w tym ze pytania ktore zadales sa tak obszerne ze odpowiedz na nie zajela by kazdemu napisanie nowej ksiazki.
A poniewaz wiekszosc z nas ma inne zadania niz notoryczne spamowanie forum dlugasnymi postami - dlatego zaproponowano ci pogrzebanie w ksiazkach ktore juz istnieja :)

pozdrawiam
Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

Oki doki, jasna sprawa, postaram się obczytać co się tylko da :) Myślałem, że może to się da jakoś na skróty, "dla opornych" ;) Luzik, z taką czy inną motywacją, to mnie po prostu ciekawi na tyle, że nie odpuszczę sobie, nawet jak mi coś z początku nie pasuje.
Awatar użytkownika
Karinos
Posty: 731
Rejestracja: czw cze 17, 2010 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wadżrajana
Lokalizacja: Dublin/Irlandia

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Karinos »

to jest tez tak, ze mozesz wybrac sie do jakiegos osrodka Dharmy w poblizu miejsca zamieszkania i poprosic ktorego z dluzej praktykujacych albo nauczyciela jesli jest w osrodku o to czy by ci nie odpowiedzial na pare trudnych pytan :)
czasem latwiej w rozmowie znalesc wlasciwa odpowiedz
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Halo Harry, czy Twoje pytania są już bardziej ukierunkowane, tak, żeby dało się nieco łatwiej do nich odnieść?
Może zatem spróbuję bez tego: - o życiu ...
całą masę radości, prostej, materialnej, przyziemnej. Redukowanie wszystkiego do zera, żeby pozbyć się cierpienia
Na szczęście, jak widać na przykładach oświeconych mistrzów, nie tracą oni prostej radości. Wręcz odwrotnie - nikt nie jest bardziej zwyczajnie i prosto zadowolony z życia jak oni. Jak to się dzieje - nie wiem!
Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

Miluszka, a Ty jesteś oświecona? Szczęśliwa? (tak z ciekawości pytam, wybacz)
Czy będąc oświeconym nadal można mieć preferencje (np woleć kolor zielony od czerwonego?)
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Niestety, oświecenie jest ciągle baaardzo daleko ode mnie. Choć nauki o naturze buddy mówią, że nic nie jest mi bliższe, że jest to tak bliskie, że nie jestem w stanie ( ja i inne istoty) tego zauważyć.
To co napisałam to jedynie wnioski z obserwacji osób oświeconych - JŚw Dalaj Lamy, Tengi Rinpocze itd.
Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

Domyślam się, że oświecenie jest bliskie Twojej naturze, ale wydaje Ci się odległe w czasie.
Wiesz co, im więcej czytam i myślę, tym więcej rzeczy mi się klaruje.
Ostatnie dziecinne pytanie: kto jest buddystą? Czy żołnierz i policjant może być buddystą? Czy rolnik (który zabija szkodniki) może? Czy ja mogę być buddystą, czy muszę spełnić najpierw jakiś szczególny warunek?
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Oświecenie jest bliskie nie tylko mojej naturze, ale każdego! I to jest wspaniałe.
Formalnie buddystą staje się po przyjęciu tzw. schronienia w Buddzie, Dharmie i Sandze.
tu masz calu artykuł na ten temat
http://amitaba.republika.pl/budd_buddysta.html
Wśród buddystów z całą pewnością byli i policjanci i żołnierze i rolnicy. jak sobie radzili z podstawową zasadą , by unikać zabijania? Nie wiem.
Awatar użytkownika
Damian907
Posty: 809
Rejestracja: pn paź 13, 2008 15:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Ta sama co na początku.
Lokalizacja: Kielce

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Damian907 »

Znaczenie buddyjskiego schronienia o którym wspominała Miluszka:

http://www.diamentowadroga.pl/dd20/schronienie
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Uwaga Harry. Przez weekend mogę mieć klopot z dostępem do netu, do pytań i odpowiedzi mogę wrócić w poniedziałek lub w niedzielę wieczór.
Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

OK, jest tak:

Nie mam możliwości odwiedzenia ośrodka, bo jest w innym mieście, potrzebowałbym czasu i pieniędzy. Nie mam zupełnie czasu, bo muszę stale pracować, wykańczająca praca, bez wolnego i weekendów. Muszę pracować, bo... nie mam pieniędzy :) W sumie ten problem mógłbym zignorować gdyby nie rosnące zadłużenie. Tak czy siak nie mogę za bardzo wyjechać z miasta. Oczywiście, wszystko tylko przez jakiś czas, obecnie mam w życiu okres "wszystko albo nic" - okazja wyjścia z długów i ustawienia się na przyszłość, jak zawalę... Lepiej nie myśleć.

Odkładać dharmę na później? Słaby pomysł.

Mówicie przyjąć schronienie. Po pierwsze w Buddzie. Póki co, pomimo braku czasu, czytam ile się tylko da różnych nauk buddyjskich, bardzo dziękuję za linki, znalazłem w nich sporo odpowiedzi na początkowe pytania. Po drugie w dharmie - staram się żyć tak, jakby już wszystkie ważne zasady właściwego postępowania mnie obowiązywały. Wychodzi różnie, ale przynajmniej mam rygor i cel. Próbuję też na własną rękę medytować, ale tutaj mam wyjątkowo trudno. Nie mam dobrego miejsca, i z racji położenia - nie mam ciszy. Jest głośniej niż na niejednym placu budowy. Czasami w nocy jest w miarę cicho, więc chyba zaplanuję to sobie na noce. Po trzecie - schronienie w sandze. Hm... Trochę czasu jeszcze minie, zanim będę mógł wreszcie odwiedzić ośrodek, ale póki co, czy Wy tutaj na forum, możecie być moją pierwszą sangą? W sumie już mi bardzo pomogliście, dziękuję.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Dobry :14:
Harry pisze:(...) Hm... Trochę czasu jeszcze minie, zanim będę mógł wreszcie odwiedzić ośrodek, ale póki co, czy Wy tutaj na forum, możecie być moją pierwszą sangą?
Tak.
Są osoby na tym forum dla których tak było zanim zdecydowały się na konkretna tradycję. ...i pewnie są takie dla których dalej tak jest.

Pozdrawiam
kunzang
Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

W takim razie dziękuję. Z Wami nie zginę :) Jak tylko załatwię konieczne sprawy, sprawdzę jak wygląda ośrodek w Gdańsku...
Awatar użytkownika
Damian907
Posty: 809
Rejestracja: pn paź 13, 2008 15:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Ta sama co na początku.
Lokalizacja: Kielce

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Damian907 »

W Gdańsku jest kilka ośrodków różnych tradycji.

http://www.amitaba.republika.pl/osrodki_buddyjskie.html

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Harry pisze:Z drugiej strony, mam też wrażenie, że buddyści raczej starają się unikać drogi samsary, koła życia, czyli całego tego kołowrotka w którym lgniemy i cierpimy.
Cześć Harry :)

Takie mam wrażenie, że buddyzm kojarzy Ci się ze stratami, z koniecznością oddania największych bogactw, które nadają życiu sens ;)
Chcę Cię zapewnić, że żaden buddysta nie może zrezygnować z samsary, bo tylko tędy wiedzie droga do nirwany, nie ma innej. Dobrze rozpoznać swoje funkcjonowanie w samsarze to właściwie klucz do buddyjskiego sukcesu. Choćby tylko z tego względu buddyzm nie może nikomu niczego cennego zabrać, żadnego z przeszkadzających uczuć na przykład. ;)
W Wadżrajanie bez przeszkadzających uczuć nie mógłbyś po prostu praktykować, one stanowią podstawę dla rozwijania mądrości i współczucia.

Pozdrawiam, gt
Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

GreenTea pisze:
Harry pisze:Z drugiej strony, mam też wrażenie, że buddyści raczej starają się unikać drogi samsary, koła życia, czyli całego tego kołowrotka w którym lgniemy i cierpimy.
Cześć Harry :)

Takie mam wrażenie, że buddyzm kojarzy Ci się ze stratami, z koniecznością oddania największych bogactw, które nadają życiu sens ;)
Chcę Cię zapewnić, że żaden buddysta nie może zrezygnować z samsary, bo tylko tędy wiedzie droga do nirwany, nie ma innej. Dobrze rozpoznać swoje funkcjonowanie w samsarze to właściwie klucz do buddyjskiego sukcesu. Choćby tylko z tego względu buddyzm nie może nikomu niczego cennego zabrać, żadnego z przeszkadzających uczuć na przykład. ;)
W Wadżrajanie bez przeszkadzających uczuć nie mógłbyś po prostu praktykować, one stanowią podstawę dla rozwijania mądrości i współczucia.

Pozdrawiam, gt
Masz dobre wrażenie. To by wyjaśniało moją główną wątpliwość - po co jest samsara? Jeśli mówisz, że jest drogą do nirwany, to ma sens. Niezrozumienie tego mnie blokowało. Teraz mogę iść dalej. Dziękuję.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Witaj :) ,
Harry pisze:Jestem kompletnie nowy i bardzo zielony
czy Ty przypadkiem nie jesteś ... marsjaninem? Nowy to znaczy nowy na Ziemi? Przyleciałeś niedawno z Marsa? ;)
Harry pisze:Gdyby tak wszyscy osiągnęli nirwanę, rzeczy przestałyby się zdarzać. Koło życia by się zatrzymało, nie jest tak? Tego chyba nie chcemy?
Koło życia inaczej nazywa się kołem samsary. Krążenie w kole samsary oznacza doswiadczanie cierpienia. Moim zdaniem, nie było by nic złego w tym żeby wszystkie istoty przestały cierpieć a wręcz przeciwnie. Inną kwestią jest natomiast, czy jest to wogóle mozliwe.

Harry pisze:Tak więc czym jest ten cały umysł?
Dla kazdego jest tym co pojawia się w jego umyśle. Zgodnie z jego doświadczeniem. Doświadczamy tego co pojawia się w naszym umyśle. A więc dla jednej osoby umysł może być cierpieniem, dla innej osoby - radością, jeszcze dla innej strumieniem pomieszanych myśli.
Ale dla kogoś kto praktykuje medytację umysł może być całkowitym spokojem, ciszą.
W buddyźmie uważa się, że jeśli głęboko - poprzez medytację badamy nasz umysł to okazuje się, że jest on pozbawiony jakichkolwiek cech i charakterystyk.

Pozdrawiam
:)
Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

leszek wojas pisze: W buddyźmie uważa się, że jeśli głęboko - poprzez medytację badamy nasz umysł to okazuje się, że jest on pozbawiony jakichkolwiek cech i charakterystyk.
:)
Zgodzisz się ze mną, że jest to dość trudne do zrozumienia? Rzeczy pozbawione jakichkolwiek cech. Też o tym czytałem, ale nie rozumiem. Wszystko co znam ma jakieś cechy. Każda zewnętrzna rzecz. Nawet kosmiczna próżnia... Może w przypadku próżni jest łatwiej mówić o cechach, których ona nie posiada, niż tych, które posiada. Z drugiej strony jak coś nie posiada żadnych cech wydaje się być próżnią, czyli niczym, jakby tego nie było. A umysł podobno jest. Czy też go nie ma? Nie może go nie być, bo w takim razie kto osiągałby oświecenie?

Dalej - fizyka (nawet teoretyczna) nie tłumaczy zewnętrznego świata w całości - tłumaczy jedynie jego materialny aspekt. Oprócz świata materialnego istnieje informacja. Informacja jest pozbawiona jakichkolwiek cech fizycznych, ale posiada inne, właściwe sobie cechy. Czy umysł może być informacją?
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Harry pisze:
Zgodzisz się ze mną, że jest to dość trudne do zrozumienia? Rzeczy pozbawione jakichkolwiek cech. Też o tym czytałem, ale nie rozumiem.
Witaj :) ,
do intelektualnego zrozumienia tak, ale praktyka buddyjska nie jest do intelektualnego rozumienia. Jest do praktykowania. To o czym mówi sie w buddyzmie - buddyjskie poglądy, to nie jest wynik intelektualnych spekulacji czy analiz. To jest wynik medytacyjnego wglądu (doświadczenia) wyrażony słowami. A właściwie, jest to próba wyrażenia czegoś co leży poza słowami za pomocą słów. Ten wgląd, to doświadczenie jest tutaj podstawą. Tak więc w buddyzmie praktyka jest najważniejsza a nie intelektualne rozumienie słów.
Pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
Karinos
Posty: 731
Rejestracja: czw cze 17, 2010 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wadżrajana
Lokalizacja: Dublin/Irlandia

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Karinos »

co oczywiscie nie oznacza ze nie mozna praktykowac filozofii w ramach buddyzmu ktora akurat jest niezwykle bogata = choc rzeczywiscie w ostatecznosci bez praktyki buddyjskiej filozofia jest wylacznie treningiem intelektualnym.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Filozofia_buddyjska
Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

Karinos pisze:co oczywiscie nie oznacza ze nie mozna praktykowac filozofii w ramach buddyzmu ktora akurat jest niezwykle bogata = choc rzeczywiscie w ostatecznosci bez praktyki buddyjskiej filozofia jest wylacznie treningiem intelektualnym.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Filozofia_buddyjska
Mogłeś od razu tutaj skierować :)

Jeśli nie przyjmę pewnych rzeczy na wiarę, jestem w błędzie i nie nadaję się na buddystę? Czy osoba, która postępuje jak dobry buddyjski mnich, ale która zupełnie inaczej postrzega rzeczywistość jest w błędzie? A może liczy się efekt?
Awatar użytkownika
Damian907
Posty: 809
Rejestracja: pn paź 13, 2008 15:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Ta sama co na początku.
Lokalizacja: Kielce

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Damian907 »

Jakie "pewne rzeczy" masz na myśli Harry?

Pozdrawiam
Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

Damian907 pisze:Jakie "pewne rzeczy" masz na myśli Harry?

Pozdrawiam
Ech, sam nie wiem do końca. Czasami wszystko wydaje mi się tak pogmatwane, zwłaszcza z pustką. Że rzeczy nietrwałe na prawdę nie istnieją. Niby z pewnego punktu widzenia, dłużej ich nie ma niż są, z drugiej strony mój informatyczny mózg uważa, że jeśli coś było chociaż przez jedną nanosekundę, to było. Różnica jest obiektywna. Nie ma znaczenia nawet czy ktoś to widział. Punkt w przestrzeni i czasie. Mało tego, jeśli przyjąć czas jako zupełnie niezależną zmienną i odrzucić na razie naszą liniową i jednokierunkową jego percepcję - coś co się zdarza po prostu jest, zawsze, w chwili Tx. Może to kwestia języka? Jak widzę te tłumaczenia z sanskrytu, to w zasadzie można to na nasze tłumaczyć tak dowolnie, że może wyjść z tego wszystko.

Dwa, kwestia nowych rzeczy w myśleniu i języku. Jeszcze kilkaset, a już na pewno ponad 2000 lat temu byłoby niedorzecznością rozważać istnienie czegoś w n-wymiarach, albo jako czystego konstruktu matematycznego, dzisiaj to co innego.

Wszystko pewnie by się mi zgadzało, gdyby przyjąć, że pewne rzeczy są z naszego punktu widzenia nieistotne, niż nieistniejące. Np takie wszechświaty n-wymiarowe. Nic z ich teoretycznego istnienia nie wynika. Zgodzę się, że można to zignorować. Może chodzi o to, że jeśli człowiek zignoruje absolutnie wszystko, to wyjdzie z tej gry i zobaczy cuda, które nie byłyby w stanie zmieścić się mu w głowie?

Przepraszam za zamieszanie, czasami mam łeb pełen kompletnych bzdur i nie mogę nic na to poradzić. Może to tylko jakieś sprzężenia zwrotne od tej gorączki i duchoty.
Awatar użytkownika
Karinos
Posty: 731
Rejestracja: czw cze 17, 2010 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wadżrajana
Lokalizacja: Dublin/Irlandia

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Karinos »

ale popatrz, sam dales wyzej linka do wiki dot. sunjaty czyli pustki.
słowo "pustka" lub "pustość" – w sanskrycie siunjata, to rzeczownik odprzymiotnikowy pochodzący od słowa siunja – "pozbawiony", co w dokładnym tłumaczeniu oznacza "pozbawioność". Słowo to sugeruje brak – brak cech, brak własnej natury. Stwierdzenie: "forma jest pustką" należy rozumieć następująco: rzeczy (zjawiska) nie posiadają swej własnej esencji, nie posiadają własnej natury. Natomiast zjawiska, które są puste, czyli pozbawione esencji, przejawiają się w różnorodny sposób, zależny od wielu czynników ("pustka jest formą"). Pojawiają się one w określonych warunkach, trwają jakiś czas, następnie znikają. Istnieją jedynie w współzależny sposób – zależą od przyczyn i warunków, nie mają więc realnego bytu. Także dharmy, które według innych doktryn opisywane są jako istniejące rzeczywiście, zarówno te uwarunkowane - powstające i zaraz znikające, jak i nieuwarunkowane (nirwana), według systemu mahajany w swej esencji są tym samym. Ich prawdziwy byt transcenduje proces powstawania i znikania, a także współzależne bądź niezależne istnienie.

jak wyzej napisano w "pustce buddyjskiej" nie chodzi o nieistnienie zjawisk czy materii, chodzi o to ze skladaja sie z wielu czynnikow i istnieją jedynie w współzależny sposób - a nie same z siebie, jak np w chrzesijanstwie dusza stanowi niepodziela i osteczna "czastke" boga. Dawniej uwazano ze atom potem ze elektron itd jest niepodzielny - obecnie wiemy ze materia jest w rzeczywistosci zbiorem prawdopodobienstw wystapienia okreslonej porcji energii w danym miejscu i czasie :89:
Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

Karinos pisze:ale popatrz, sam dales wyzej linka do wiki dot. sunjaty czyli pustki.
...
jak wyzej napisano w "pustce buddyjskiej" nie chodzi o nieistnienie zjawisk czy materii, chodzi o to ze skladaja sie z wielu czynnikow i istnieją jedynie w współzależny sposób - a nie same z siebie, jak np w chrzesijanstwie dusza stanowi niepodziela i osteczna "czastke" boga. Dawniej uwazano ze atom potem ze elektron itd jest niepodzielny - obecnie wiemy ze materia jest w rzeczywistosci zbiorem prawdopodobienstw wystapienia okreslonej porcji energii w danym miejscu i czasie :89:
A O TO chodzi z tym współzależnym". Tego właśnie nie mogłem złapać.
"...Ponieważ nie istnieje również oddzielnie od zjawisk ich obserwator, tj. jego oddzielna od wszystkiego indywidualność."
Czyli powyższe nie znaczy, że nie ma obserwatora, tylko że nie jest on oddzielny od zjawisk obserwowanych, tak?

Rozumiem, że tu zupełnie nie chodzi o redukowanie czegokolwiek, tylko przyjęcie zmienności i nietrwałości jako tego co rzeczywiście jest, w miejsce jakiś bezwzględnych wyobrażeń, tak?
Awatar użytkownika
Damian907
Posty: 809
Rejestracja: pn paź 13, 2008 15:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Ta sama co na początku.
Lokalizacja: Kielce

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Damian907 »

Harry pisze:Rozumiem, że tu zupełnie nie chodzi o redukowanie czegokolwiek, tylko przyjęcie zmienności i nietrwałości jako tego co rzeczywiście jest, w miejsce jakiś bezwzględnych wyobrażeń, tak?
O tak, zmienność jest tym co "rzeczywiście istnieje", rzeczy nie istnieją same w sobie, ale nie można też powiedzieć że zupełnie nie istnieją
(ponieważ się przejawiają, ponieważ ich doświadczamy).

PS. Karinos, w ortodoksyjnym chrześcijaństwie Bóg jest zupełnie oddzielny od człowieka, ten ostatni co prawda został stworzony na podobieństwo Boga, ale jest to taka znacznie "gorsza wersja", człowiek nigdy nie "dorówna" mu, co najwyżej może być przyjęty do jego królestwa. Pogląd że w człowieku jest cząstka stwórcy (czy że ma cząstkę Boga) wiązałbym raczej z hinduizmem. Nie żebym się czepiał, ale czasem na forum zaglądają ludzie z zewnątrz, a nie chcę żeby pomyśleli że "buddyści znają tylko Buddyzm".

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Karinos
Posty: 731
Rejestracja: czw cze 17, 2010 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wadżrajana
Lokalizacja: Dublin/Irlandia

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Karinos »

dzieki za info, ale nie o duszy tutaj dyskutujemy :)
Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

Karinos, a w kwestii duszy to jak jest? Ja tam sobie myślę, że jak to zwał, tak to zwał, mogę sobie przyjąć, że dusza jest jakimś tam zbiorem niefizycznych właściwości człowieka. W uproszczeniu pamięć, ale jak człowiek reinkarnuje - to pamięć traci, jednak karma zostaje. Czytałem kiedyś w zupełnie niebuddyjskim źródle traktującym o reinkarnacji, że ludzki mózg jest zwykle nieprzygotowany na przechowywanie więcej niż jednej osobowości z pamięcią, dlatego gdyby zostawić lub odtworzyć pamięć poprzedniego życia - człowiek by oszalał (w łagodnej formie miałby lekką dysfunkcję psychiczną). Z drugiej strony czytałem już u buddystów, że niektórzy ludzie wykształcają w sobie zdolność pamiętania poprzednich wcieleń (potrafią to np niektórzy lamowie). Ergo dusza w ujęciu karma plus opcjonalnie pamięć - istnieje. Dobrze myślę, czy wymaga to poprawki? :)
Awatar użytkownika
Damian907
Posty: 809
Rejestracja: pn paź 13, 2008 15:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Ta sama co na początku.
Lokalizacja: Kielce

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Damian907 »

Śmierć i odrodzenie

http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=130

Polecam i pozdrawiam.
Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

Damian907 pisze:Śmierć i odrodzenie

http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=130

Polecam i pozdrawiam.
Dzięki, nie wiem czemu poczułem lekkie ukłucie strachu przed śmiercią :) Boisz się umrzeć?
Awatar użytkownika
Damian907
Posty: 809
Rejestracja: pn paź 13, 2008 15:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Ta sama co na początku.
Lokalizacja: Kielce

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Damian907 »

Harry pisze: Boisz się umrzeć?
Dla mnie nie ma czegoś takiego jak śmierć, to jest jedynie zmiana formy.
Harry
Posty: 46
Rejestracja: pn cze 28, 2010 09:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen

Re: Pustka i przestrzeń, mnóstwo pytań o wszystko

Nieprzeczytany post autor: Harry »

Damian907 pisze:
Harry pisze: Boisz się umrzeć?
Dla mnie nie ma czegoś takiego jak śmierć, to jest jedynie zmiana formy.
To tylko kwestia nazwy, ale czy boisz się tej zmiany formy? Miałem kiedyś sen (mam często sny o umieraniu, w tym bardzo "realistycznie" oddające agonię) - to pewnie wynik jakieś ukrytej choroby. Śmierć w nich następuje praktycznie zawsze w ten sam sposób - przez uduszenie / niewydolność krążeniową. Zwykle się po nich budzę śmiertelnie przerażony kiedy tylko zaczyna się ta cała agonia. Raz jednak nie obudziłem się, obudził mnie ojciec, czym pewnie mi uratował życie, bo byłem mocno podduszony, długo nie mogłem złapać oddechu. Zobaczyłem hm... Ludzie opisują jak idą do światła. Może i coś w tym jest, u mnie było inaczej. Chociaż można to i tak opisać. Na początku doświadczałem uduszenia. Duszenie się jest okropnym cierpieniem, ale początkowo nie jest tożsame z bólem fizycznym. Jest tylko rozpaczliwą potrzebą oddychania. Po jakiejś minucie albo kilku pojawił się przenikliwy palący ból w klatce piersiowej, który narastał aż do chwili "zgonu". Później było niesamowite zimno i uczucie oderwania się od ciała. Widziałem swoje (martwe?) ciało od zewnątrz i bardzo szybko się od niego oddalałem. Nie miałem nad tym ruchem żadnej kontroli, mogłem tylko patrzeć. Oddalałem się od Ziemi, coraz szybciej, tak że szybko zniknęła i wymieszała się z resztą gwiazd. W końcu i one zniknęły i została tylko czarna i zimna pustka. Ale w niej coś było, tylko to się nie da opisać. To coś było spoza ludzkiego doświadczenia. Coś po prostu kompletnie innego, co nie ma koloru, zapachu ani w ogóle niczego co dałoby się nazwać jakimś słowem, ale zdecydowanie, w sposób oczywisty było. To coś jakby "powąchało mnie" i zwróciło. Znowu pokazały się gwiazdy, rosły, potem niebieska kropka zrobiła się ogromna, zobaczyłem Ziemię, jakieś miasto, to wyglądało jakby video z samolotu, tylko poklatkowe, zawrotnie szybkie. Ostatnimi szczegółami jakie dostrzegłem były jakieś korytarze, wnętrze pomieszczenia. Potem oślepiające światło i ból, i nagle szok, ojciec szarpał mnie bo wyglądałem dziwnie, jakbym nie oddychał od dłuższego czasu, nie mógł mnie dobudzić. Pomimo, że minęło już jakieś 20 lat od tego zdarzenia, pamiętam je bardzo wyraźnie, jakby zdarzyło się wczoraj. Pamiętam jak w tym zimnie zamazywało się to kim byłem. Tam w tym ciemnym to nie miało znaczenia, wtedy to wiedziałem i rozumiałem, a jednocześnie to nie byłem do końca ja. Pamiętam ten strach. Jakby żal. Coś jakby dzieciak dowiedział się że nie ma Świętego Mikołaja. Chociaż oczywiście nie tak. Nadal mam od czasu do czasu sen o uduszeniu. Ale zawsze budzę się, jak tylko "zaczynam umierać". Za każdym razem zlany zimnym potem i przerażony, chociaż na dobrą sprawę tak samo się boję jak i jestem ciekawy. Śmierć nie przeraża mnie jako "wielkie nic". Nie przeraża mnie nawet jako wielka niewiadoma. Nie przeraża nawet sam proces umierania, to tylko ból, który przechodzi w obojętność, kiedy człowiek przestaje walczyć (przynajmniej jeśli chodzi o szybką śmierć). Głęboko wierzę w reinkarnację, a ten cały strach... To strach przed tym, że tego wszystkiego co się przeżyło nie da się zachować. Że chociaż się będzie żyło dalej, to co było "to se ne vrati", tego nawet nie będę pamiętał. Trochę to paradoksalne, bo przecież jak człowiek nie wie, to co ma być mu żal. Ale żyjąc tu, instynktownie boję się utraty pamięci, wspomnień, wszystkiego dobrze znanego, co się na życie składa. Tyle, że życie to coś więcej niż składające się na nie wspomnienia. Tylko, że to inny, dorosły świat, a chciałoby się jeszcze jak najdłużej być dzieckiem. Tak, pewnie dlatego boję się pustki. Mam dość dziury w której mieszkam, ale boję się też z niej wyjechać...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wasze pierwsze pytania”