Może ten nowy ład będzie lepszy - felieton ekonomiczny

filozofia, psychologia i nauka w kontekście buddyzmu
Awatar użytkownika
Jakub Safjański
Posty: 557
Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
Lokalizacja: Warszawa

Może ten nowy ład będzie lepszy - felieton ekonomiczny

Nieprzeczytany post autor: Jakub Safjański »

Felietony Mateusza Ostrowskiego w Parkiecie
18 Luty 2009, 09:40

"Ostatnio coraz częściej można usłyszeć o końcu kapitalizmu. O tym, że liberalna, wolnorynkowa doktryna się nie sprawdziła i odchodzi do lamusa. Bez wątpienia ostatni kryzys finansowy pokazał słabości tego systemu.

Niejeden słysząc o bankach przejmowanych przez państwo pomyślał sobie: to koniec pewnej epoki. Takie opinie podzielają najtęższe głowy świata ekonomii, jak chociażby profesorzy Jeffrey Sachs czy Joseph Stiglitz. I tu pojawia się światełko w tunelu.

Może ten nowy ład będzie lepszy? Może będzie bardziej skoncentrowany na człowieku, nie pieniądzu? Może będzie przyjaźniejszy dla środowiska?

Może ten nowy ład będzie lepszy? Może będzie bardziej skoncentrowany na człowieku, a nie na pieniądzu? Może będzie przyjaźniejszy dla środowiska? Wizja, która rodzi się w głowach tych wspomnianych, ale i wielu innych ekonomistów, jest bardzo kusząca. Bogatsze państwa będą pomagać najuboższym, bo to przecież jest najlepszy sposób na walkę z napięciami społecznymi, wojnami i terroryzmem.

I oczywiście chodzi tu o przemyślaną pomoc, czyli raczej medyczną czy naukową, a nie o otwieranie nowych fabryk przez ponadnarodowe korporacje w celu wykorzystania taniej siły roboczej. Chodzi o inwestycje, które pomogą krajom rozwijającym się stanąć na nogi. Do przemyślenia jest też kwestia wolnego handlu, który często zamiast pomagać uboższym państwom naraża je na wykorzystanie przez okrzepłych graczy.

Urzekła mnie też wizja ekonomisty ekologa Hermana Daly, który wyobraził sobie gospodarkę zrównoważoną.

Zamiast presji na jak najwyższy wzrost PKB, liczy się racjonalne zużycie zasobów naturalnych (tak, by nie zużywały się szybciej, niż mogą być odtworzone) i kontrolowana produkcja odpadów (tak, by zdążyły się rozłożyć).

Jego pomysł zakłada też silną redystrybucję dochodów, tak, by zmniejszyć różnice w zamożności społeczeństwa, a te, jak wiadomo, też są często przyczyną poważnych wewnętrznych napięć. W tej wizji kończy się też pęd za masową konsumpcją czy zmniejsza obciążenie jednostki pracą.

Człowiek w takim systemie ma szansę być o wiele szczęśliwszy niż w liberalnym kapitalizmie, który, co tu dużo mówić, zmusza człowieka do wytężonej pracy, żeby zaspokoić potrzeby, którym daleko do niezbędności.

Oczywiście, te wizje mogą się wydawać nieco utopijne. I takie pewnie są z punktu widzenia człowieka wychowanego w europejskiej kulturze, przesiąkniętego duchem liberalnego kapitalizmu. Inaczej ma się sytuacja, kiedy spojrzymy na problem z drugiej strony, czyli ze Wschodu.

Natknąłem się na artykuł napisany przez niejakiego Shinichi Inoue, byłego prezesa Banku Miyazaki oraz członka Instytutu Badawczego Ekonomii Buddyjskiej na jednym z japońskich uniwersytetów. Jego wizja Nowej Ekonomii przypomina to, co prezentują wspomniani wcześniej zachodni ekonomiści. Jest jednak naturalną konsekwencją buddyjskiego światopoglądu.

Po pierwsze, prowadzenie działalności ma przysparzać korzyści sobie i innym (zamiast egoistycznego interesu własnego, i zrzucania reszty na niewidzialną rękę rynku). Po drugie, ma to być ekonomia tolerancji i pokoju, co może się objawiać chociażby zawieszeniem stosunków handlowych z krajami, które produkują i sprzedają „narzędzia wojny”.

"Myślę, że z tą ideą zgodna jest też pomoc biednym krajom i likwidowanie w ten sposób zarzewi wojny (zamiast najeżdżania innego kraju w celu eksterminacji znanego terrorysty). Trzecia zasada to ekonomia szanująca środowisko, czego chyba wyjaśniać już nie trzeba. I przy tej okazji kłania się Max Weber, niemiecki socjolog, który w XIX wieku doszukiwał się przyczyn rozwoju kapitalizmu w etyce protestanckiej.

Jest jednak druga strona medalu, bo biblijne słowa o czynieniu sobie ziemi poddanej zostały przez zachodnią cywilizację mocno nadinterpretowane. We wschodnich filozofiach ludzie nie są władcami tej planety, a tylko małym elementem o wiele większego systemu. Z tego punktu widzenia dużo łatwiej mówić o ochronie środowiska.

Oczywiście, nadmierna konsumpcja również nie znajduje uznania w oczach buddyjskiego sposobu myślenia, który zakłada ograniczanie własnych pragnień, bo tylko ten sposób pozwala osiągnąć prawdziwe szczęście.

Realizacja pomysłów zachodnich ekonomistów byłaby dużo łatwiejsza, gdyby zmieniać się zaczęła również świadomość obywateli. I nie trzeba wcale przechodzić na buddyzm, bo może wystarczy chwila refleksji. Zastanowienia się nad naszym stosunkiem do konsumpcji, pieniądza, środowiska i innych ludzi. Jeśli chcemy sami doczekać lepszego systemu ekonomicznego, zmiany trzeba zacząć od siebie."

źródło: http://blog.parkiet.com/ostrowski/2009/ ... llo-world/
Szalom
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateneum - rozważania”