o akceptacji
o akceptacji
Frustracja wynika z oczekiwan, pragnien. Licze ze ktos, cos zachowa sie, wydarzy w zaplanowany przeze mnie sposob. Remedium na to jest akceptacja, otwartosc na rozne warianty. Szczegolnie istotne wydaje sie odpowiednie podejscie w stosunku do drugiego czlowieka. Z doświadczenia wiem ze nie rozpaczalem z powodu takiej czy innej manifestacji rzeczy nieożywionych np. zła (nieoczekiwana) pogoda . Często zaś ból, zawód sprawia druga osoba. Dlaczego? Ano chciałbym żeby ktoś byl taki i owaki, żeby zrobił coś co sobie w umyśle zaprojektowalem. Wydaje się że rozwiązaniem tego frustrującego stanu jest zrezygnowanie z tych oczekiwań, projekcji i akceptacja.
Co o tym sądzicie? Można zyc akceptujac wszystko co sie dzieje, wydarza? A może istnieja granice akceptacji i wówczas trzeba zamanifestowac wlasny sprzeciw, bunt?
Co o tym sądzicie? Można zyc akceptujac wszystko co sie dzieje, wydarza? A może istnieja granice akceptacji i wówczas trzeba zamanifestowac wlasny sprzeciw, bunt?
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: o akceptacji
CZołem
Oczywiście wszystko zależy od A- charakteru obserwowanej istoty B - sytuacji która ewentualnie miałaby wywołać bunt i sprzeciw w tejże istocie. Nie wspominając o pozostałych warunkach które są potrzebne by podjąć decyzję - a co robimy zazwyczaj impulsywnie (mówi sie intuicyjnie).
Nie chodzi mi tu o opisywanie jakichś konkretnych przykłądów bo to jest jałowe. Chodzi o to, że każdy ma swój zawór bezpieczeństwa albo inaczej - ma jakiejś długości lont, niektórzy maja tzw: "short fuse" i wybuchają szybko, reagujac - vide wiążąc się w kolejne cierpienie.
Natomiast u mędrców taoistycznych tolerancja była najwyższą cnotą.
metta&peace
p.
Oczywiście wszystko zależy od A- charakteru obserwowanej istoty B - sytuacji która ewentualnie miałaby wywołać bunt i sprzeciw w tejże istocie. Nie wspominając o pozostałych warunkach które są potrzebne by podjąć decyzję - a co robimy zazwyczaj impulsywnie (mówi sie intuicyjnie).
Nie chodzi mi tu o opisywanie jakichś konkretnych przykłądów bo to jest jałowe. Chodzi o to, że każdy ma swój zawór bezpieczeństwa albo inaczej - ma jakiejś długości lont, niektórzy maja tzw: "short fuse" i wybuchają szybko, reagujac - vide wiążąc się w kolejne cierpienie.
Natomiast u mędrców taoistycznych tolerancja była najwyższą cnotą.
metta&peace
p.
Re: o akceptacji
W jaki sposób określano/Jak rozumiano tę tolerancję? Słownik PWN podaje:Har-Dao pisze: Natomiast u mędrców taoistycznych tolerancja była najwyższą cnotą.
«poszanowanie czyichś poglądów, wierzeń, upodobań, różniących się od własnych»
Czy podobnie?
Może masz pod ręką jakiś fragment tekstu
Re: o akceptacji
Tolerancja jest w duchu taoizmu - Daodejing mowi by nie narzucac swych pogladow.
Natomiast co do samej frustracji moim zdaniem kluczowym czynnikiem jej odczucuwania jest rozczarowanie co do nas samych. "Rzeczywistość" to przewaznie marzenia co do nas samych i naszego miejsca w zyciu. To w tym obszarze rodzi sie frustracja. Czlowiek ktory akceptuje sam siebie nie musi przekonywac innych do szacunku. Inna kwestia, ze ludzie po prostu lubia pewnych siebie.
Kiedy jestem na kogos zly, to powierzchownie skupiam sie na tej osobie. W rzeczywistosci to mam zal sam do siebie. Tao polega na tym by nie buntowac sie rpzeciwko wlasnemu miejscu w swiecie. Zdobycie wladzy nad cesarstwem polega na daniu upustu tym silom, ktore sa blokowane.
Natomiast co do samej frustracji moim zdaniem kluczowym czynnikiem jej odczucuwania jest rozczarowanie co do nas samych. "Rzeczywistość" to przewaznie marzenia co do nas samych i naszego miejsca w zyciu. To w tym obszarze rodzi sie frustracja. Czlowiek ktory akceptuje sam siebie nie musi przekonywac innych do szacunku. Inna kwestia, ze ludzie po prostu lubia pewnych siebie.
Kiedy jestem na kogos zly, to powierzchownie skupiam sie na tej osobie. W rzeczywistosci to mam zal sam do siebie. Tao polega na tym by nie buntowac sie rpzeciwko wlasnemu miejscu w swiecie. Zdobycie wladzy nad cesarstwem polega na daniu upustu tym silom, ktore sa blokowane.
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: o akceptacji
Czołęm abgal
Najszybsze wyjaśnienie daje oczywiście bogini wiki:
Co do cytatu jakiegoś, tak na chybił trafił (bo Ksiega Dao i De " jest przepełniona specyficzną tolerancją :)))
Co do tolerancji słownikowej jaką przytoczyłeś - oczywiscie patrzac okiem taoistycznym - nie ma podziałów rzecz jasna, bo te kończą sie wraz z Dao, bo w Dao zawiera sie mnogość istnienia :))) Mędrzec scala wszystko w Jedno, stąd jest wyrozumiały, tolerancyjny bo żyje i urzeczywistnia Dao.
metta&peace
p.[fade][/fade]
Najszybsze wyjaśnienie daje oczywiście bogini wiki:
żródło:http://pl.wikipedia.org/wiki/Daodejingbogini wiki pisze: Człowiek osiąga szczęście dzięki łączeniu przeciwieństw, sam zaś powinien żyć życiem prostym, skromnym i cichym, bez dążenia do celów, a jedynie poprzez czerpanie naturalnej radości z upływającej chwili. Źródłem zła jest sztuczność i pragnienia. Człowiek winien unikać konfliktów, nawet jeżeli wierzy w swoją słuszność. Silniejszy powinien ustępować słabszemu; rację ma ten, który tej racji nie udowadnia. Dobroć okazywać winniśmy każdemu, nie tylko temu, który dobry jest dla nas (jak postulował Konfucjusz według „zasady wzajemności”). Z kolei na agresję powinniśmy reagować biernością, która tę agresję niejako unieszkodliwi.
Co do cytatu jakiegoś, tak na chybił trafił (bo Ksiega Dao i De " jest przepełniona specyficzną tolerancją :)))
Ogólnie Księga ma charakter przeciwny do maksymy "dziel i rządź" - bo bez podziałów ludzie sami soba rządzą i jest spokój i harmonia :))))
29
(...)
Wśród ludzi bowiem jedni są z przodu, drudzy podążają za nimi; jedni oddychają przez nos, drudzy dyszą; jedni są silni, drudzy są słabi; jedni są energiczni, drudzy ospali.
Mędrzec uwalnia sie od nadmiaru, od ekstrawagancji, od zbytku [3]
Komentarz
[3] Wszystkie te "jedni to - drudzy tamto" znaczą, że wszystko , co zaistniało i cała rzeczywistość różnicuje się pod wpływem nakazów i żywionych przekonań. Mędrzec zna to, co każdy ma sam z siebie, czyli naturalnie (ziran), i to co każdy czuje (qing). Dlatego współdziała, zamiast działać, dostosowuje się, zamiast tworzyć (cos nowego). Oczyszcza to, co zmieszane i uwalnia od chaosu, serca i umysłu oczyszcza z waśni i pozwala, by to, co wszyscy i wszystko mają z natury (ziran) samo sie wypełniło.
Co do tolerancji słownikowej jaką przytoczyłeś - oczywiscie patrzac okiem taoistycznym - nie ma podziałów rzecz jasna, bo te kończą sie wraz z Dao, bo w Dao zawiera sie mnogość istnienia :))) Mędrzec scala wszystko w Jedno, stąd jest wyrozumiały, tolerancyjny bo żyje i urzeczywistnia Dao.
metta&peace
p.[fade][/fade]
Re: o akceptacji
Dzięki za wyjaśnienia
Re: o akceptacji
Zadałeś sobie pytanie - i odpowiedziałeś na nie. Pytasz, czy inni się z Tobą zgadzają, czy AKCEPTUJĄ Twoją akceptację?taps pisze:Frustracja wynika z oczekiwan, pragnien. Licze ze ktos, cos zachowa sie, wydarzy w zaplanowany przeze mnie sposob. Remedium na to jest akceptacja, otwartosc na rozne warianty. Szczegolnie istotne wydaje sie odpowiednie podejscie w stosunku do drugiego czlowieka. Z doświadczenia wiem ze nie rozpaczalem z powodu takiej czy innej manifestacji rzeczy nieożywionych np. zła (nieoczekiwana) pogoda . Często zaś ból, zawód sprawia druga osoba. Dlaczego? Ano chciałbym żeby ktoś byl taki i owaki, żeby zrobił coś co sobie w umyśle zaprojektowalem. Wydaje się że rozwiązaniem tego frustrującego stanu jest zrezygnowanie z tych oczekiwań, projekcji i akceptacja.
Co o tym sądzicie? Można zyc akceptujac wszystko co sie dzieje, wydarza? A może istnieja granice akceptacji i wówczas trzeba zamanifestowac wlasny sprzeciw, bunt?
Ja napiszę coś (za co zapewne będę zaraz zganiona) co nasuwa mi się w związku z tak ważnymi (o ile nie najważniejszymi) sprawami, ajk po prostu codzienne życie, relacje z ludźmi. Otóż według mnei buddyzm nie dysponuje technikami pozwalającymi na dobre relacje, dobre wybory, odpowiednie kierowanie myśli. Buddyzm daje narzedzia do wyciszania i obserwacji umysłu, pozostawiając wybory intuicji, która jest oczywiście najlepszym z nzrzędzi wyboru, pod warunkiem, że w ogóle jest. A co jeśli jej nie ma? Pozostaje ślepa wiara? Może się mylę, ale w buddyzmie nie uczy się pracy z mylślami, emocjami (poza ich obserwacją i/lub wygaszeniem), nie uczy się co będzie kiedy...
Nie można mieć tego za złe buddyzmowi, bo taka jest jego rola. Ale nie można także oczekiwać, że odpowie na osobiste pytania.
Jeśli pytasz, co o tym myślę odpowiem, że każda sytuacja jest inna. Czasem lepiej jest akceptować, czasem lepiej jest się zbuntować. Ocena i wybór - należy do Ciebie.
Re: o akceptacji
najlepsza poradą jaką slyszalem to porada Andrzeja Steca Mistrza Dharmy z wykladu, ktorego pewnie ogladaliscie w internecie.
Czlowiek szuka czesto skomplikowanych narzedzi aby rozwiazac jego skomplikowane zycie.
Zen daje prostą odpowiedz na każdą sytuacjie w zyciu jaka cie spotyka: "Utrzymuj czysty umysl, umysl Nie Wiem"
Czym jest umysl Nie Wiem?
"Wiem oznacza tutaj umysl uwiklany w opinie, poglady i pragnienia- umysl tworzacy pomieszanie i cierpienie, ktorego tak czesto doswiadczamy. Nie wiem- to codziennia uważnosc. Kiedy zdolamy odlozyc na bok swoje opinie, upodobania i niecheci, pomieszanie i ciewrpienie znikają; tylko widzimy, słyszymy, tylko postrzegamy własnie ten moment. To jest prawdziwa wolnosc." [cytat z TYLKO NIE WIEM Seung Sahna].
A.Stec mowil- "nie wiem" zawsze WIE. Zawsze bedziesz wiedzial co zrobic w danej sytuacji, jak zareagowac i gdzie jest granica tego czy tamtego. NIE WIEM to odpowiedz na wszystkie Twoje Pytania i problemy.
Czlowiek szuka czesto skomplikowanych narzedzi aby rozwiazac jego skomplikowane zycie.
Zen daje prostą odpowiedz na każdą sytuacjie w zyciu jaka cie spotyka: "Utrzymuj czysty umysl, umysl Nie Wiem"
Czym jest umysl Nie Wiem?
"Wiem oznacza tutaj umysl uwiklany w opinie, poglady i pragnienia- umysl tworzacy pomieszanie i cierpienie, ktorego tak czesto doswiadczamy. Nie wiem- to codziennia uważnosc. Kiedy zdolamy odlozyc na bok swoje opinie, upodobania i niecheci, pomieszanie i ciewrpienie znikają; tylko widzimy, słyszymy, tylko postrzegamy własnie ten moment. To jest prawdziwa wolnosc." [cytat z TYLKO NIE WIEM Seung Sahna].
A.Stec mowil- "nie wiem" zawsze WIE. Zawsze bedziesz wiedzial co zrobic w danej sytuacji, jak zareagowac i gdzie jest granica tego czy tamtego. NIE WIEM to odpowiedz na wszystkie Twoje Pytania i problemy.
..
Re: o akceptacji
Z jednej strony masz racje, jednak jesli rezygnujemy z oczekiwan, nie tworzymy w umysle pewnych rozwiazan, to jestesmy jakby troche bierni i pozwalamy, aby cos decydowalo za nas. Moze taka akceptacja jest usprawiedliwieniem strachu i obaw, ze cos moze potoczyc sie nie po naszej mysli.Wydaje się że rozwiązaniem tego frustrującego stanu jest zrezygnowanie z tych oczekiwań, projekcji i akceptacja.
Co o tym myslisz?
Pozdrawiam.
santosat anuttamah sukhalabhah .
- Intraneus
- ex Moderator
- Posty: 3671
- Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
- Tradycja: Youngdrung Bon
- Lokalizacja: Pless/Silesia
Re: o akceptacji
idealem dla mnie jest zrezygnowanie z oczekiwan i przestawienie sia na pelna spontanicznosc. wu wei
Radical Polish Buddhism
Re: o akceptacji
Zastanawiam sie akurat, co jest przeciwienstwem "akceptacji"... tzn. na jaka ceche akceptacja jest antidotum?taps pisze:Co o tym sądzicie? Można zyc akceptujac wszystko co sie dzieje, wydarza? A może istnieja granice akceptacji i wówczas trzeba zamanifestowac wlasny sprzeciw, bunt?
Co do granic akceptacji, to najciensza granica wydaje mi sie byc ta do ignorancji, obojetnosci.
Re: o akceptacji
Akceptacja to jak dla mnie życie zgodne z Tao (a jakby powiedział teista - niesprzeciwianie się woli Boga) Jeżeli pewnego dnia przykladowo stracę wzrok to pełen luzik, nie będę się bił w piersi i lamentował, gdyż jest to zgodne z Tao i bez sensu jest się temu sprzeciwiać czy smucić. Rownież jeżeli sąsiad nazwie mnie p****** s***** to również pełen luzik, pełna akceptacja Oczywiście nie może to prowadzić do jakiejś zupełnej bierności czy apatii, typu np.złamałem nogę, to nie pójdę do lekarza, ale zostawię wszystko jak jest - jest to oczywiście jedna skajność. Ale już na przykład dorobienie sobie silikonowych piersi nie jest już zgodne z duchem Tao.
Życie zgodne z Tao to również akceptacja samych siebie i warunków w jakich przyszło nam żyć, bycie zadowolonym z tego co się ma, nie posiadanie wygórowanych pragień czy ambicji, godzenie się z sprzeciwnościami losu, itp.
Teista może rozumować: jeżeli np. stracę wzrok to powinienem radować się z tego powodu gdyż sam Bóg tak chciał. W ten sposób można nauczyć się akceptacji calego cierpienia jakie na nas spada, gdyż jest ono dobrem, ktore podchodzi od Najwyższego
Brak akceptacji, sprzeciwianie się Tao to tracenie energii życiowej.
Abstrahując już od akceptacji, ciekawe wydaje mi się u Lao-Tsy kładzenie nacisku np. na nie wytwarzanie narzędzi, prócz tych które są nam absolutnie potrzebne. Wymyślanie coraz to nowszych rzeczy i sztucznych ułatwień jest sprzeczne z zasadami Tao.
Inna ciekawa sprawa: edukacja, trzymanie narodu w niewiedzy - moim zdaniem ciekawe kwestie to przedyskutowania.
W dzisiejszych czasach taka propozycja wydaje się być czymś śmiesznym i niemalże czymś nierealnym. Nie wiem do końca jak tą część filozofii Lao-Tsy zinterpretować - szczególnie w świetle współczesnego stylu życia, chyba się to mocno zdeaktualizowało.. A może się mylę?
Życie zgodne z Tao to również akceptacja samych siebie i warunków w jakich przyszło nam żyć, bycie zadowolonym z tego co się ma, nie posiadanie wygórowanych pragień czy ambicji, godzenie się z sprzeciwnościami losu, itp.
Teista może rozumować: jeżeli np. stracę wzrok to powinienem radować się z tego powodu gdyż sam Bóg tak chciał. W ten sposób można nauczyć się akceptacji calego cierpienia jakie na nas spada, gdyż jest ono dobrem, ktore podchodzi od Najwyższego
Brak akceptacji, sprzeciwianie się Tao to tracenie energii życiowej.
Abstrahując już od akceptacji, ciekawe wydaje mi się u Lao-Tsy kładzenie nacisku np. na nie wytwarzanie narzędzi, prócz tych które są nam absolutnie potrzebne. Wymyślanie coraz to nowszych rzeczy i sztucznych ułatwień jest sprzeczne z zasadami Tao.
Inna ciekawa sprawa: edukacja, trzymanie narodu w niewiedzy - moim zdaniem ciekawe kwestie to przedyskutowania.
W dzisiejszych czasach taka propozycja wydaje się być czymś śmiesznym i niemalże czymś nierealnym. Nie wiem do końca jak tą część filozofii Lao-Tsy zinterpretować - szczególnie w świetle współczesnego stylu życia, chyba się to mocno zdeaktualizowało.. A może się mylę?
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: o akceptacji
Czołem Nezz
Poruszyłeś jak dla mnie ciekawą kwestię.
Czy Tao (ew. Dao - zależy od transkrypcji) to "znaki czasu i zmian" z którymi należy podążać, akceptując cokolwiek się przydarza, nie patrząc na swoje wybory?
Wspomogę się I-Cing:
"Pomyślny los" i "niepomyślny los" odnoszą sie do straty lub zysku, "żal" i "upokorzenie" do mniejszych niedoskonałości. "Nie ma ujmy" oznacza, że ktoś jest w stanie naprawić swoje błędy we właściwy sposób.
Innymi słowy: jeśli w słowach i działaniu dokonuje się właściwego wyboru = zysk., niewłaściwego = strata. Mniejsze odchylenia od właściwej drogi = niedoskonałości. Jeśli ktoś nie wie, co jest słuszne i w sposób niezamierzony czyni to, co niesłuszne = błąd. Jeżeli zauważy nieprawidłowości i chce naprawić = żal. Jeżeli ktoś nie zauważa nieprawidłowości, lub mając możliwość naprawienia nie jest w stanie lub nie chce = upokorzenie.
Zatem podążanie Dao to nie konformizm (co mi sie skojarzyło po Twym wyłożeniu ślepoty) a moim zdaniem wgląd w dany stan rzeczy. Poniżej fragmenty z Ta-Czuan (Wielkiej Rozprawy - 5 + 6 "skrzydła"):
metta&peace
p.
Poruszyłeś jak dla mnie ciekawą kwestię.
Czy Tao (ew. Dao - zależy od transkrypcji) to "znaki czasu i zmian" z którymi należy podążać, akceptując cokolwiek się przydarza, nie patrząc na swoje wybory?
Wspomogę się I-Cing:
"Pomyślny los" i "niepomyślny los" odnoszą sie do straty lub zysku, "żal" i "upokorzenie" do mniejszych niedoskonałości. "Nie ma ujmy" oznacza, że ktoś jest w stanie naprawić swoje błędy we właściwy sposób.
Innymi słowy: jeśli w słowach i działaniu dokonuje się właściwego wyboru = zysk., niewłaściwego = strata. Mniejsze odchylenia od właściwej drogi = niedoskonałości. Jeśli ktoś nie wie, co jest słuszne i w sposób niezamierzony czyni to, co niesłuszne = błąd. Jeżeli zauważy nieprawidłowości i chce naprawić = żal. Jeżeli ktoś nie zauważa nieprawidłowości, lub mając możliwość naprawienia nie jest w stanie lub nie chce = upokorzenie.
Zatem podążanie Dao to nie konformizm (co mi sie skojarzyło po Twym wyłożeniu ślepoty) a moim zdaniem wgląd w dany stan rzeczy. Poniżej fragmenty z Ta-Czuan (Wielkiej Rozprawy - 5 + 6 "skrzydła"):
Innymi słowy - to że oślepłem nie jest takie hop siup, znaczy, że ta ślepota skądś przyszła, spowodowana jakąś nieprawidłowością. Coś co nie funkcjonuje nie jest zgodne z tao ) Utylitaryzm w naturze to podstawaI-Cing pisze: 1. Księga Przemian zawiera miarę nieba i ziemi; dlatego można z jej pomocą pojąc tao nieba i ziemi i jego porządek.
(....)
3. Ponieważ w ten sposób człowiek staje się podobny niebu i ziemi, nie popada z nimi w sprzeczność. Jego mądrość obejmuje wszystkie rzeczy, a jego tao wprowadza porządek w całym świecie; dlatego nie popełnia on błędów. Działa on wszędzie, ale nigdzie nie pozwala się porwać. Raduje się niebem i zna przeznaczenie, i dlatego jest on wolny od trosk. Jest zadowolony ze swego położenia i szczery w swej dobroci, dlatego zdolny jest praktykować miłość.
metta&peace
p.
Re: o akceptacji
Oczywiście nie chodzi o ślepy konformizm, bo to jest popadanie w pewną skrajność. Wg. mnie znaczenie tego jest troche podobne do Sutty o Strzale, którą pewnie doskonale znasz. Czyli nie lamentowanie i bicie sie w piersi, tylko podejscie konstruktywne.
Poszukam coś może w Tao te King na ten temat, jakieś cytaty, ale to raczej jutro.
No tak, w idealnym przypadku mędrzec działa w zgodzie z Tao i wtedy wszystko jest ok. Ale ktoś kto jest na początku drogi napotyka różne przeciwności losu, i wtedy musi sobie z nimi radzić. To, że się pojawia jakieś cierpienie, np. ślepota, czy to nie jest zgodne z Tao? Wg. mnie jest zgodne z Tao. Może przyczyną tego cierpienia było działanie w przeszłości, które było niezgodne z Tao, ale jeżeli sie coś manifestuje tu i teraz bez mojego wpływu to akceptując to, działam w zgodzie z Tao.Har-Dao pisze:Innymi słowy - to że oślepłem nie jest takie hop siup, znaczy, że ta ślepota skądś przyszła, spowodowana jakąś nieprawidłowością. Coś co nie funkcjonuje nie jest zgodne z tao ) Utylitaryzm w naturze to podstawa
Poszukam coś może w Tao te King na ten temat, jakieś cytaty, ale to raczej jutro.
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: o akceptacji
CzołemNezz pisze: No tak, w idealnym przypadku mędrzec działa w zgodzie z Tao i wtedy wszystko jest ok. Ale ktoś kto jest na początku drogi napotyka różne przeciwności losu, i wtedy musi sobie z nimi radzić. To, że się pojawia jakieś cierpienie, np. ślepota, czy to nie jest zgodne z Tao? Wg. mnie jest zgodne z Tao. Może przyczyną tego cierpienia było działanie w przeszłości, które było niezgodne z Tao, ale jeżeli sie coś manifestuje tu i teraz bez mojego wpływu to akceptując to, działam w zgodzie z Tao.
Poszukam coś może w Tao te King na ten temat, jakieś cytaty, ale to raczej jutro.
No tak, teraz już kumam o co Ci chodziło - to znaczy oślepnięcie jest zgodne z Tao, bo zadziałało prawo Nieba, karząc przyszłego ślepca. Jeśli ślepiec uważa, że w ślepocie nie ma ujmy -> patrz postów kilka wyżej -> i naprawi błąd, to nawet zgodnie z Tao może odzyskać wzrok.
Co do cytatów o ślepocie (dwuznaczne
12.
Pięć kolorów czyni ludzkie oczy ślepymi
pięć dźwięków czyni ludzkie uszy głuchymi,
pięć smaków powoduje, że ludzkie usta tracą smak,
wyścigi i polowania czynią ludzkie umysły szalonymi *
a trudno dostępne dobra czynią z ludzi złodziei
Dlatego człowiek mądry skupia sie na brzuchu, a pomija oczy.
Stąd odrzuca to drugie, a przystaje na pierwsze.
*Uszy, oczy, usta i umysł muszą sie stosować do własnej natury (xing)
Oraz jeszcze jeden ustęp, który ostatnimi czasy mi podchodzi, związany z pewnego rodzaju akceptacją:
49.
Człowiek mądry nie ma ustalonych raz na zawsze przekonań.
Serca i umysły (xin) Stu Rodów bierze za swoje
Dobrych bierze za dobrych, ale i niedobrych traktuje z dobrocią
Tak osiąga się biegłość w dobru.
Szczerym ufa, ale i nieszczerych również traktuje z ufnością.
Tak osiąga się biegłość w szczerości
Człowiek mądry, sprawując rządy , nie ma prywatnych pragnień. W swym umyśle harmonizuje pragnienia wszystkich swoich ludzi i scala je w jedno.
Naród traktuje jak własne dzieci.
metta&peace
p.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: o akceptacji
rozmowa na temat czynów i myśli została wydzielona TUTAJ
Re: o akceptacji
Ja mam innę, wg. mnie czytelniejsze tłumaczenie tego fragmentu:Pięć kolorów czyni ludzkie oczy ślepymi
pięć dźwięków czyni ludzkie uszy głuchymi,
pięć smaków powoduje, że ludzkie usta tracą smak,
wyścigi i polowania czynią ludzkie umysły szalonymi *
a trudno dostępne dobra czynią z ludzi złodziei
Dlatego człowiek mądry skupia sie na brzuchu, a pomija oczy.
Stąd odrzuca to drugie, a przystaje na pierwsze.
"Pięć barw czyni ludzi ślepymi,
Pięć dźwięków czyni ludzi głuchymi.
Pięć smaków sprawia, że podniebienie ludziom drętwieje.
Cwałowanie na koniach i polowanie wsród pól wprawia serca ludzi w szał.
Przedmioty drogocenne, trudne do zdobycia, popychają ludzi do zbrodni
Dlatego właśnie Mędrzec troszczy się o (to, co jest godne jego) wnętrza, a nie o (to, co jedynie mami jego) wzrok. Odżegnuje się od tamtego, a czerpie z tego."
Teraz chyba jest bardziej jasne, bo z tym "brzuchem" to do końca nie wiadomo o co chodzi, a okazuje się, że chodzi o wnętrze. Choć z drugiej strony w III jest taki fragment:
"Dlatego, gdy rządy mędrzec w kraju sprawuje, opróżnia serca ludzi a napełnia ich żołądki, osłabia ich dążenia (i ambicje), a wzmacnia ich kości (i mięśnie). "
Jak Ty to rozumiesz?
Natomiast co do pierwszych trzech wersów ("Pięć barw...") to wydaje mi się, że kluczem są pierwsze wersy Księgi:
"Bezimienne stało się prapoczątkiem nieba i ziemi.
Nazwane stało się rodzicielką dziesięciu tysięcy rzeczy".
Moim zdaniem chodzi o to, że to "nazywanie rzeczy" utrudnia doświadczanie rzeczy takimi jakie są. ale być może o co innego chodzi.
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: o akceptacji
Czołem Nezz
Co do tego ustępu,Wang Bi tak to tłumaczy:
"Umysł pragnie wiedzy, żołądek pragnie pokarmu - mądry człowiek opróżnia z wiedzy to, co jest jej pełne [czyli umysł] a napełnia to, co jest bez wiedzy [czyli żołądek]".
"Kości nie maja ambicji i dlatego są mocne. Ambicje rodzą [nową] rzeczywistość (shi) - to prowadzi do chaosu."
Jeśli o moje rozumienie chodzi - dla mnie żołądek i brzuch to dwa różne symbole. Brzuch to właśnie wnętrze (przeciwieństwem jest koncentracja na zewnątrz, zazwyczaj, najczęściej wzrok). Żołądek to z kolei wg mnie coś jakby "id" - w odróżnieniu od umysłu (ego) i serca (superego). Nie chodzi by zaspokajać pragnienia żołądka, ale by właśnie nauczyć, by radzić sobie na najgłębszym poziomie.
metta&peace
p.
Co do tego ustępu,Wang Bi tak to tłumaczy:
"Umysł pragnie wiedzy, żołądek pragnie pokarmu - mądry człowiek opróżnia z wiedzy to, co jest jej pełne [czyli umysł] a napełnia to, co jest bez wiedzy [czyli żołądek]".
"Kości nie maja ambicji i dlatego są mocne. Ambicje rodzą [nową] rzeczywistość (shi) - to prowadzi do chaosu."
Jeśli o moje rozumienie chodzi - dla mnie żołądek i brzuch to dwa różne symbole. Brzuch to właśnie wnętrze (przeciwieństwem jest koncentracja na zewnątrz, zazwyczaj, najczęściej wzrok). Żołądek to z kolei wg mnie coś jakby "id" - w odróżnieniu od umysłu (ego) i serca (superego). Nie chodzi by zaspokajać pragnienia żołądka, ale by właśnie nauczyć, by radzić sobie na najgłębszym poziomie.
metta&peace
p.
Re: o akceptacji
No teraz jest to bardziej jasne, choć i tak trzeba przyznać, że Lao-Tsy jest trudny do czytania dla nie-chińczyka Tak to niestety bywa.Har-Dao pisze:Czołem Nezz
Co do tego ustępu,Wang Bi tak to tłumaczy:
"Umysł pragnie wiedzy, żołądek pragnie pokarmu - mądry człowiek opróżnia z wiedzy to, co jest jej pełne [czyli umysł] a napełnia to, co jest bez wiedzy [czyli żołądek]".
"Kości nie maja ambicji i dlatego są mocne. Ambicje rodzą [nową] rzeczywistość (shi) - to prowadzi do chaosu."
Można i tak to rozumieć, choć ja bym nie rozróżniał tych dwóch symboli bo to komplikuje sprawę. Ja to rozumiem bardziej intuicyjnie. w każdym bądź razie jak coś jest dla mnie nie do końca jasne, to bardziej polegam na intuicyjnym rozumieniu niż intelektualnym.Jeśli o moje rozumienie chodzi - dla mnie żołądek i brzuch to dwa różne symbole. Brzuch to właśnie wnętrze (przeciwieństwem jest koncentracja na zewnątrz, zazwyczaj, najczęściej wzrok). Żołądek to z kolei wg mnie coś jakby "id" - w odróżnieniu od umysłu (ego) i serca (superego). Nie chodzi by zaspokajać pragnienia żołądka, ale by właśnie nauczyć, by radzić sobie na najgłębszym poziomie.
Najlepiej by było zobaczyć jak to jest napisane w oryginale, czy jako dwa różne pojęcia, czy po prostu tłumacz dla "lepszego brzmienia" tak po prostu przetłumaczył...
Przyszło mi do głowy skojarzenie z tym co powiedział Andrzej Stec: "nie wiem zawsze wie"mądry człowiek opróżnia z wiedzy to, co jest jej pełne [czyli umysł] a napełnia to, co jest bez wiedzy [czyli żołądek]".
Re: o akceptacji
Myślę, że nawet jakbyśmy nawet bardzo nie chcieli to i tak podejmujemy decyzje i musimy ponosic konsekwencje tych wyborow.santhi pisze:Z jednej strony masz racje, jednak jesli rezygnujemy z oczekiwan, nie tworzymy w umysle pewnych rozwiazan, to jestesmy jakby troche bierni i pozwalamy, aby cos decydowalo za nas. Moze taka akceptacja jest usprawiedliwieniem strachu i obaw, ze cos moze potoczyc sie nie po naszej mysli.Wydaje się że rozwiązaniem tego frustrującego stanu jest zrezygnowanie z tych oczekiwań, projekcji i akceptacja.
Co o tym myslisz?
Chodzi o to żeby je akceptowac (konsekwencje)jakiekolwiek by one nie byly. Wtedy nie ma usprawiedliwiania strachu bo nie ma co usprawiedliwiac. Nie ma strachu.