Krawędź chaosu

filozofia, psychologia i nauka w kontekście buddyzmu
dominikdano
konto zablokowane
Posty: 96
Rejestracja: pt lut 04, 2005 21:36

Krawędź chaosu

Nieprzeczytany post autor: dominikdano »

Czy krawędź chaosu (jeden z paradygmatów teorii złożoności) może mieć buddyjskie pochodzenie?
Pytam, bo naukowcy często inspirują się innymi dziedzinami aktywności ludzkiej i najczęściej jakoś zapominają o źródłach własnych dokonań.

Wracając do krawędzi chaosu, jest to idea naukowa, może sprzed dwudziestu pięciu lat i dotyczy genetyki, a właściwie wyjaśniania procesu zmian ewolucyjnych na poziomie genetycznym. Przynajmniej ja w takiej wersji niegdyś ją poznałem.

Krawędź chaosu wg tej teorii, to „linia graniczna” pomiędzy stanem uporządkowanym (sztywnym i niezmiennym np. kryształ) a chaotycznym (czyli całkowity brak jakiegokolwiek porządku, np. wrząca się ciecz) i zdaniem twórców teorii, tylko na tej linii (krawędzi chaosu) może zajść jakaś trwała zmiana ewolucyjna w genach, prowadząca do powstania np. nowego gatunku zwierząt.

W moim przekonaniu, w praktyce buddyjskiej na dość podobnej zasadzie stosuje się różne techniki prowadzące do zmiany poziomu świadomości. Podejrzewam, że również w psychoanalizie, podczas terapii, można zaobserwować analogiczne procesy u pacjentów. Tu terapeuta stara się „przyciągnąć” psychikę pacjenta do krawędzi chaosu i ją sensownie „popchnąć”. Psychika pacjenta nie utrzymuje się na tej linii zbyt długo i bardzo szybko spadna, najczęściej zgodnie z własną skłonnością, ale już nie w to samo miejsce. W ten sposób krok po kroku zachodzi u chorego pozytywna zmiana terapeutyczna. Może nawet po dłuższym czasie nastąpić zupełny powrót do zdrowia.
Wydaje mi się, że podobnie może postępować mistrz, albo wykwalifikowany nauczyciel medytacji, z uczniem, pomagając mu zmienić poziom świadomości. Przyciąga świadomość ucznia na krawędź chaosu, np. zadając jakiś paradoks (koan), a następnie stymuluje proces jego rozwiązywania, czyli popycha ją aż do uzyskania wglądu.

Nigdy nie miałem nauczyciela, więc są to tylko moje wyobrażenia, ale być może słuszne.
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: Krawędź chaosu

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

dominikdano pisze: Nigdy nie miałem nauczyciela, więc są to tylko moje wyobrażenia, ale być może słuszne.
Może tak, może nie. :P
Swoją drogą ciekawe jest to że ludzie mają tendencje do poszukiwań jakiś teori porządkujących. Dotyczy to także mnie. :P
Szukamy potwierdzenia na zewnątrz jakby nie ufając sobie samym.
Mozemy czytając Platona doszukiwać się idei buddyjskich w jego teori. To samo moze dotyczyc np. Katrezjusz i wielu wielu innych twórców, których teorie o tyle się łączą z buddyjskimi, o ile my sami chcemy zeby się łączyły.
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
dominikdano
konto zablokowane
Posty: 96
Rejestracja: pt lut 04, 2005 21:36

Re: Krawędź chaosu

Nieprzeczytany post autor: dominikdano »

Rzecz w tym, że wiele współczesnych teorii i idei naukowych inspirowanych jest przez buddyzm. Szczególnie w fizyce i w psychologii jest to zauważalne. W naukach humanistycznych i przyrodniczych też. Wcześniej wywodziły się one z filozofii zachodniej, która jakby w pewnym momencie straciła moc ożywiania nauk.

Krawędź chaosu przy swojej spektakularnej, może nawet medialnie nośnej nazwie, wydaje mi się mieć buddyjskie pochodzenie. Może się mylę.

Jednak Budda i jego liczni następcy nie tylko uczyli znanych wówczas technik medytacyjnych, ale też eksperymentowali. Sądzę, że właśnie dlatego możliwe było tak szybkie rozprzestrzenianie się w tamtym okresie Dharmy. Czy dziś ktoś medytuje patrząc latami na rozkładające się zwłoki, albo z będąc z natury człowiekiem lubiącym czystość i schludność, nie myje się i nosi łachmany? Chyba się już nie spotyka takich praktyk.
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: Krawędź chaosu

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

dominikdano pisze: Czy dziś ktoś medytuje patrząc latami na rozkładające się zwłoki, albo z będąc z natury człowiekiem lubiącym czystość i schludność, nie myje się i nosi łachmany? Chyba się już nie spotyka takich praktyk.
Może jakiś pracownik kostnicy albo grabaż.
Poza tym troche nie rozumiem do czego zdążasz? Co to ma wspónego z krańcem chaosu?
Mógłbyś rowinąć wątek.
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
dominikdano
konto zablokowane
Posty: 96
Rejestracja: pt lut 04, 2005 21:36

Re: Krawędź chaosu

Nieprzeczytany post autor: dominikdano »

Lepsze
Tak, tak, może grabarz, bo w kostnicy maja chłodnie i nic się tam chyba nie rozkłada.

Piszę o krawędzi chaosu, a nie o jakimś jego krańcu. Wróć do pierwszego postu – tam to wyjaśniam.
Na temat krańca chaosu nie zabieram głosu. Przy tak uważnych czytelnikach nie spodziewam się też go doczekać.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Maeve
Posty: 52
Rejestracja: wt lip 04, 2006 11:48
Lokalizacja: Kraków

Re: Krawędź chaosu

Nieprzeczytany post autor: Maeve »

a moze jest bardziej jak z ciekłymi kryształami - zanim dojdziemy do tej krawędzi chaosu zbliżamy się do "krawędzi" kolejnych stanów uporządkowania i tylko dalsze dostarczanie energii może do tej krawędzi chaosu doprowadzić
obserwowałam kiedyś kolejne przejścia fazowe w ciekłych kryształach pod odpowiednim mikroskopem i oooo - to było kosmiczne :), tęczowe i różnokształtne

ostrożnie proponuję więc więcej niż jedną krawędź ;)
this is where words fail
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateneum - rozważania”