Medytacja i psychoterapia

filozofia, psychologia i nauka w kontekście buddyzmu
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

TeZeT pisze:Przerabiałeś tego typu historie ?
wystarczy ze przerabialem znacznie mniej hardkorowe historie, w ktorych ktos zrobil mi cos niedobrego. wspolczucie pomoglo mi tej osobie wybaczyc, ale nic poza tym :)
to oczywiscie duzo, ale nie to jest tutaj celem. celem jest uzdrowienie dziewczyny i pomoc jej w tym, zeby umiala wchodzic w zdrowy sposob w zdrowe relacje
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: jerez »

W buddyzmie jest kilka przykladow kobiet, ktore zostaly zgwalcone, albo byly maltretowane i staly sie mniszkami.
to faktycznie wspaniale i raz na zawsze rozwiazuje problem relacji damsko-meskich po takiej traumie ;)
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

jerez pisze:
W buddyzmie jest kilka przykladow kobiet, ktore zostaly zgwalcone, albo byly maltretowane i staly sie mniszkami.
to faktycznie wspaniale i raz na zawsze rozwiazuje problem relacji damsko-meskich po takiej traumie ;)
nie sądzę, żeby atomuse w tym wyopadku chodziło o to, że wspaniale, ale o to, ze właśnie uciekły w stan mnisi, bo nie mogly se z tym poradzic. rajt atomuse? :)
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

Intraneus pisze:nie sądzę, żeby atomuse w tym wyopadku chodziło o to, że wspaniale, ale o to, ze właśnie uciekły w stan mnisi, bo nie mogly se z tym poradzic. rajt atomuse? :)
W niektorych historiach, ktore czytalam, kierowalo nimi zawsze glebokie wspolczucie, jak podejmowaly ten krok.
Natomiast z opowiadan lamy Ole wynika, ze raczej nie mogly sobie z tym problemem poradzic.
Moze szukaly podswiadomie prawdziwego schronienia.

A "wspaniale" to bylo troche z przymrozeniem oka ze strony jereza... (?)
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Witam,
jak widać dyskusja w temacie medytacja a psychoterapia zatacza coraz szersze kręgi więc może warto by było w którymś momencie poruszyć pewną ważną moim zdaniem kwestię. Jak już zostało tu powiedziane, spora grupa osób rozpoczyna swoją praktykę buddyjską z pobudek nazwijmy to terapeutycznych chcąc pomóc sobie czy też uzyskać pomoc w związku z pewnymi problemami natury psychologicznej, psychiatrycznej, uzależnieniowej itp. Istnieje po prostu obiegowa opinia, że praktyka buddyjska czy też ogólniej medytacja może być w takich problemach pomocna. Nie ma w tym moim zdaniem nic złego bo w końcu ,,cierpienie jest wielkim nauczycielem czujących istot" czy jak powiedział Bodhidharma ,,cierpienie jest ziarnem oświecenia " do momentu dopóki są zachowane pewne proporcje. Otóż, praktyka buddyjska jest najczęściej praktyką grupową - jest praktykowana w grupach. Moje doświadczenia są takie, że jeśli ,,pacjenci" stanowią pewien nieduży procent grupy to wszystko jest ok. Korzystają na tym i pacjenci bo grupa ich wspiera mocną praktyką i niepacjenci bo mogą na przykład praktykować współczucie. Jeśli natomiast pacjenci stanowią przykładowo 80% grupy to grupa taka staje się automatycznie grupą terapeutyczną z różnymi konsekwencjami takiego stanu rzeczy. Wtedy moim zdaniem tracą i jedni i drudzy. Wielokrotnie zastanawiałem się jak można ,,kulturalnie" rozwiązać problem proporcji tzn bez odzywek typu ,,słuchaj, nie pasujesz tutaj" albo ,,mamy już nadmiar pacjentów, może spróbuj gdzie indziej". Nie mam opracowanej metody. Ciekaw jestem co Wy o tym myślicie?
Pozdrawiam
Leszek
Awatar użytkownika
MAXicho
Posty: 142
Rejestracja: pt lis 16, 2007 11:36
Tradycja: Karma Kagyu (Diamentowa Droga)
Lokalizacja: Thorenn

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MAXicho »

leszek wojas pisze:Witam,
spora grupa osób rozpoczyna swoją praktykę buddyjską z pobudek nazwijmy to terapeutycznych chcąc pomóc sobie czy też uzyskać pomoc w związku z pewnymi problemami natury psychologicznej, psychiatrycznej, uzależnieniowej itp. /ciach [...] /ciach Moje doświadczenia są takie, że jeśli ,,pacjenci" stanowią pewien nieduży procent grupy to wszystko jest ok. Korzystają na tym i pacjenci bo grupa ich wspiera mocną praktyką i niepacjenci bo mogą na przykład praktykować współczucie. Jeśli natomiast pacjenci stanowią przykładowo 80% grupy to grupa taka staje się automatycznie grupą terapeutyczną z różnymi konsekwencjami takiego stanu rzeczy.
O kurde, baaaardzo słuszna uwaga - to prawda. Może po prostu wziąć na stronę i jasno, ale bez agresji powiedzieć w czym rzecz? Nie wywalać, pozostawić wsparcie, ale - jak to w stosunkach między zwyczajnymi ludźmi bywa - powiedzieć "bardzo chcemy, ale nie dajemy rady?".

W naszej sandze była dziewczyna - dragi, wyrok za pobicie i tego typu klimaty. Bardzo chciała wizyty nauczyciela w więzieniu - załatwiliśmy. Dziewczyna chciała jakieś bardziej zaawansowane praktyki. Myślałem, że nauczycielka po wyjściu powie, jaka to dziewczyna dzielna, wspaniała, mądra i ile to niesamowitych medytacji ma teraz robić. Odpowiedź była całkiem inna: "żadnych skomplikowanych medytacji, najpierw na pójść na rzetelne leczenie odwykowe, ułożyć sobie życie w społeczeństwo jak wyjdzie - czyli pracować na siebie jak wszyscy i ułożyć sobie stosunki z ludźmi, a potem zobaczymy".

Bardzo to było pouczające.

Maks
Awatar użytkownika
MAXicho
Posty: 142
Rejestracja: pt lis 16, 2007 11:36
Tradycja: Karma Kagyu (Diamentowa Droga)
Lokalizacja: Thorenn

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MAXicho »

Witam,

Co do zgwałconej dziewczyny - naturalnie może zacząć swoją drogę do ozdrowienia od medytacji i współczucia, ale ... najpierw niech zajmie się sobą nie myśląc o innych. Jak ochłonie może zacząć pracować nad pozbyciem się ciągłego reagowania emocjonalnego na to, co się stało. Może to zrobić na terapii, modląc się do Boga albo medytując. Kiedy już każda chwila jej życia nie będzie przesycona bólem - wtedy może zacząć pracować nad współczuciem i prawem przyczyny i skutku. Nawet jeśli nie wierzy w reinkarnację, może zrozumieć, że jeśli ktoś gwałci, to sam sobie robi też niewyobrażalny syf w głowie - i kiedyś za to jakoś zapłaci, na przykład śmiercią w ogromnym cierpieniu.

Słowem: na początku niech współczuje SOBIE bo tego ani rusz ze współczuciem dla SPRAWCY.

Zaryzykuję nawet twierdzenie, że mogę się w tym temacie wyrażać dość autorytatywnie, hehehehe.

Maks
Awatar użytkownika
MAXicho
Posty: 142
Rejestracja: pt lis 16, 2007 11:36
Tradycja: Karma Kagyu (Diamentowa Droga)
Lokalizacja: Thorenn

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MAXicho »

atomuse pisze:
MAXicho pisze:Zróbmy to tak: człowiek to dom o wielu pokojach. W kilku z nich koszmarnie straszy, co okropnie ów dom (=człowieka) męczy. Może kiedyś w tych pokojach wydarzyło się coś strasznego, i teraz boimy się do nich wejść. Stuka, puka, trzeszczy - a w nas rośnie lęk przed czymś, czego nawet nie widzimy. Psychoterapia to dokładnie taka praca, w której w obecności terapeuty odważamy się tam wejść. Na ogół okazuje się, że tak, dramat i krzywda były - i trzeba nad tym odbyć swoją żałobę, łzy i ból - ale TU I TERAZ nie jest to już tak straszne i da się z tym żyć. Po psychoterapii w domu dalej coś puka, ale uczymy się to olewać - i żyć w nim tak radośnie jak się da. Niejednokrotnie kamień w bucie będzie nas uwierał do końca życia, pewnych spraw nie da się już odkręcić - ale uczymy się z tym żyć. Tutaj praca psychoterapeuty się kończy.
Ja mam nieco inne doswiadczenia z psychoterapia. Jak wchodze powiedzmy do takiego pomieszczenia, w ktorym mnie straszy, to terapeuty nie ma tam jak okiem siegnac. Jestem zdana na siebie sama. Dopiero w trakcie sesji terapeutycznej opowiadam o tym przezyciu i zaczyna sie snucie rozwiazan na ten moj lek czy problem. Osobiscie jestem zwolenniczka spontanicznych rozwiazan, bo takie "podsuniete" pomagaja tylko doraznie, ale nie definitywnie.
Wiesz, to jakaś tam kolejna wersja pewnej fajnej cechy psychoterapii - siedzisz naprzeciwko człowieka, z założenia możesz mu zaufać, facet sporo wie o mechanizmach psychiki i jeszcze - co za wspaniała wiadomość! - nie może gadać o sobie. ;)

Samodzielnie rozwiązane szarady są lepsze - to prawda. Oznaczają także (niestety dla nas) bardzo dobrą karmę portfela pani/pana psychoterapeutki/ty, hehehehe.

Maks
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: jerez »

atomuse pisze:A "wspaniale" to bylo troche z przymrozeniem oka ze strony jereza... (?)
jasne ;) mnie tez chodzilo o ucieczke.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

MAXicho pisze:O kurde, baaaardzo słuszna uwaga - to prawda. Może po prostu wziąć na stronę i jasno, ale bez agresji powiedzieć w czym rzecz? Nie wywalać, pozostawić wsparcie, ale - jak to w stosunkach między zwyczajnymi ludźmi bywa - powiedzieć "bardzo chcemy, ale nie dajemy rady?".
mozecie tez pokombinowac ze skladem grup. np. poprzesowac danych ludzi na inne dni, jesli to mozlwie w ogole, bo nie wiem ilu was jest. tak zeby zrownowazyc jakos "chorych na alkohol" i "chorych na samsare" ;)
Radical Polish Buddhism
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Intraneus pisze:
MAXicho pisze:O kurde, baaaardzo słuszna uwaga - to prawda. Może po prostu wziąć na stronę i jasno, ale bez agresji powiedzieć w czym rzecz? Nie wywalać, pozostawić wsparcie, ale - jak to w stosunkach między zwyczajnymi ludźmi bywa - powiedzieć "bardzo chcemy, ale nie dajemy rady?".
mozecie tez pokombinowac ze skladem grup. np. poprzesowac danych ludzi na inne dni, jesli to mozlwie w ogole, bo nie wiem ilu was jest. tak zeby zrownowazyc jakos "chorych na alkohol" i "chorych na samsare" ;)
To jest moim zdaniem poważniejszy problem. Chodzi o to, że w Polsce jak przychodzisz na praktykę do jakiejś grupy buddyjskiej czy też przyjeżdżasz na sesję medytacyjną to na ogół dostajesz instrukcje - ktoś ci robi wprowadzenie i zaczynasz praktykować. Nie wypełniasz na początku formularza z pytaniami: czy chorujesz psychiatrycznie, czy leczyłeś się psychiatrycznie, czy jest uzależniony itp itd i w zależności od odpowiedzi jesteś przyjęty na sesję bądź nie. Nie ma też wymagania, że jeśli chorujesz psychiatrycznie to musisz przynieść zaświadczenie od psychiatry, że on zezwala ci na praktykę medytacyjną. Tak więc na początku nie wiadomo kim ty jesteś. To dopiero wychodzi w praniu. Po prostu w Polsce takie procedury nie są za bardzo wypracowane ale może do czasu tzn do pierwszej większej afery (nie chciałbym być złym prorokiem).
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

leszek wojas pisze:Nie wypełniasz na początku formularza z pytaniami: czy chorujesz psychiatrycznie, czy leczyłeś się psychiatrycznie, czy jest uzależniony itp itd i w zależności od odpowiedzi jesteś przyjęty na sesję bądź nie.
Leszek, u nas tak niestety nie ma. Ale np za miedzą na Filmowej 32 taki formularz się wypełnia.

Pzdr
Piotr
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

MAXicho pisze:Witam,

Co do zgwałconej dziewczyny - ... Kiedy już każda chwila jej życia nie będzie przesycona bólem - wtedy może zacząć pracować nad współczuciem i prawem przyczyny i skutku. Słowem: na początku niech współczuje SOBIE bo tego ani rusz ze współczuciem dla SPRAWCY.
Słowem (jakkolwiek umowny związek), tak jak było to gdzieś wcześniej: że aby móc zrezygnować z ego, trzeba sobie najpierw zbudować ego poprawne (warto zauważyć, że nie "silne", "stanowcze", ale - poprawne).
intraneus pisze: mozecie tez pokombinowac ze skladem grup
Może i można ale ... po co ?

Z moich doświadczeń wynika, że medytacja może iść w parze z terapią i nie koniecznie musi dochodzić z tego powodu do konfliktów między praktykującymi. W grupie prowadzonej przez B.Magida wiekszość stanowią ludzie mający wieloletnie doświadczenie z terapią, czy to obecnie będąc pacjentami czy mając terapie ze sobą. Nie wspomnę już o osobach dla który terapia jest profesją. Na przestrzeni kilku lat nie zauważyłem żadnych większych tarć, które mogłyby wynikać z faktu, że większość praktykujących jest także pacjentami. Temat osobistej terapii nie jest dyskutowany w trakcie praktyki - za wyjątkiem osobistej rozmowy z nauczycielem. Co nie znaczy, że tzw. dokusan czyli właśnie ta rozmowa jest ekwiwalentem 45 min. w gabinecie. Tak dobrze nie jest ;) Ale równocześnie nie znaczy, że gorzej ...

Dużo jak sądzę zależy o postawienia jasnej formalnej granicy pomiędzy czasem terapii i czasem praktyki. I od tego w jaki sposób nauczyciel jest w stanie pośredniczyć pomiędzy tymi dwoma sferami, co bezpośrednio wynika z faktu na ile bliskie są mu arkana jednej i drugiej ...

Pozwolę sobie powtórzyć: Grupowa praktyka może dostarczyć cennych lekcji, podczas których forma praktyki minimalizuje skupione na sobie nasze ‘to lubie a tamtego nie’. Ale czasami, a być może zbyt często, to co ulega minimalizacji to nie neurotyczne skupianie się na sobie ale prawdziwa indywidualność i prawdziwe uczucie. Uległość paraduje w masce nie-jaźni.

+
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Tomek pisze:
Może i można ale ... po co ?

Z moich doświadczeń wynika, że medytacja może iść w parze z terapią i nie koniecznie musi dochodzić z tego powodu do konfliktów między praktykującymi. W grupie prowadzonej przez B.Magida wiekszość stanowią ludzie mający wieloletnie doświadczenie z terapią, czy to obecnie będąc pacjentami czy mając terapie ze sobą. Nie wspomnę już o osobach dla który terapia jest profesją. Na przestrzeni kilku lat nie zauważyłem żadnych większych tarć, które mogłyby wynikać z faktu, że większość praktykujących jest także pacjentami. Temat osobistej terapii nie jest dyskutowany w trakcie praktyki - za wyjątkiem osobistej rozmowy z nauczycielem. Co nie znaczy, że tzw. dokusan czyli właśnie ta rozmowa jest ekwiwalentem 45 min. w gabinecie. Tak dobrze nie jest ;) Ale równocześnie nie znaczy, że gorzej ...
Medytacja może jak najbardziej iść w parze z terapią i to jest z tego co słyszałem dość popularne podejście na przykład w USA. Chodziło jednak o coś innego - o zastępowanie terapii praktyką medytacyjną. Nie chodziło o osoby które praktykują z autentyczną motywacją - mają właściwą motywację do praktyki i jednocześnie mają potrzebę czy konieczność przejścia przez jakąś formę terapii. To jest jak najbardziej ok. Natomiast jeśli dana osoba nie jest wewnętrznie zainteresowana praktyką buddyjską tylko przychodzi na praktykę bo na przykład słyszała, że to jej pomoże rzucić picie czy ją wyleczy ze schizofrenii to to jest zupełnie inna sytuacja. Sam byłem świadkiem jak kobieta przyszła na praktykę zen bo przeczytała w jakieś gazecie, że to leczy z nadciśnienia. Więc jeśli tego rodzaju osób jest 80% w grupie to taka grupa przestaje być grupą buddyjską. Po prostu traci buddyjski kierunek. Ta pani o której wspomniałem chciała z nami rozmawiać o nadciśnieniu. Tym była zainteresowana. Podobnie ktoś chce rozmawiać o swoim piciu czy problemach z narkotykami tak jak by to była jakaś grupa wsparcia. Wszystko jest ok jeśli są zachowane odpowiednie proporcje. Od czasu do czasu można porozmawiać o czyimś nadciśnieniu czy problemach z narkotykami ale jeśli 80% grupy ciągle o tym mówi to te 20% na tym traci bo oni tu przyszli po to by praktykować buddyzm.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: moi »

leszek wojas pisze:Nie wypełniasz na początku formularza z pytaniami: czy chorujesz psychiatrycznie, czy leczyłeś się psychiatrycznie, czy jest uzależniony itp itd i w zależności od odpowiedzi jesteś przyjęty na sesję bądź nie.
I naprawdę to byłoby w porządku, powiedzieć komuś, kto wypełni w takiej ankiecie, ze jest np. schizofrenikiem i leczy się od 20 lat, albo,ze od 30 lat walczy nieskutecznie z chorobą alkoholową, że nie może przychodzić na praktykę, nie może brać w czymś tam udziału?
Nawet jeśli się powie - zgodnie z prawdą- że np. nie ma w ośrodku w tym właśnie momencie osoby, która byłaby przygotowana do pracy z kimś, kto ma większe, niż przeciętne problemy z psychiką, to to wg mnie i tak jest to ostracyzm.
Chyba, że chodzi tu o pewną formę zabezpieczenia, że np. w wyniku ew. pogorszenia się stanu takiej osoby, sangha nie ponosi za to odpowiedzialności, itd?
leszek wojas pisze:Nie ma też wymagania, że jeśli chorujesz psychiatrycznie to musisz przynieść zaświadczenie od psychiatry, że on zezwala ci na praktykę medytacyjną.
90% psychiatrów, czy terapeutów napisałoby w takim zaświadczeniu, że wszelkiego rodzaju praktyki "duchowe" (w tym pewnie też medytacja) nie są wskazane, ponieważ pacjent jest zaburzony z jakichś tam powodów. Dzieje się tak, ponieważ prawdopodobnie ok. 90% psychiatrów i terapeutów w Polsce nie jest osobami praktykującymi i stara się ograniczyć do minimum wszelkiego rodzaju bodźce, które mogłyby pogorszyć stan pacjenta. Zbyt asekurujący się lekarz zacznie kombinować, że to przecież nowe środowisko, a więc większy stres, a poza tym, na czym ma polegać ta "medytacja", czy "praktyka" - i raczej nie da zaświadczenia pozytywnego.
Inna sprawa, że ktoś, kto prowadzi sanghę sam mógłby nawiązać kontakt z najbliższym ośrodkiem, terapeutami, itd, żeby - w razie takiej potrzeby- odpowiednio zająć się daną osobą. Ale komu by się chciało???

A nie można od razu po rozmowie z osobą, która ma większe, niż przeciętne zaburzenia, starać się nakłonić ją do spotkania np. z roshi M. Monetą- Malewską? Można zacząć od zaproponowania lektury książki "Być tutaj" napisanej przez M. Monetę- Malewska wespół z W. Eichelbergerem.

Mam wrażenie, czytając ten watek, ze jedyne, co można zrobić, jak się ma jakieś poważniejsze ze sobą problemy, to zakopać się pod kocem i najlepiej przesypiać całe dnie. W końcu i tak się nic nie da z tym zrobić, żadne sangha takiej osoby nie chce, bo ryzyko zbyt duże, a praktykujących buddyzm terapeutów w Polsce jak na lekarstwo. Nic tylko się pochlastać :mad:
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: lwo »

iwanxxx pisze:
leszek wojas pisze:Nie wypełniasz na początku formularza z pytaniami: czy chorujesz psychiatrycznie, czy leczyłeś się psychiatrycznie, czy jest uzależniony itp itd i w zależności od odpowiedzi jesteś przyjęty na sesję bądź nie.
Leszek, u nas tak niestety nie ma. Ale np za miedzą na Filmowej 32 taki formularz się wypełnia.

Pzdr
Piotr
Piotrze, ja nie twierdzę, że taki stan rzeczy jest dobry czy też, że jest zły. To ma plusy i minusy. Plusy, bo jest większy dostęp do praktyki. Są ludzie, nawet poważnie psychicznie chorzy którym praktyka buddyjska bardzo dobrze robi więc gdyby ich na wejściu odrzucić bo nie spełniają kryteriów ,,zdrowego człowieka" to dla nich nie byłoby dobrze. Z drugiej strony może się też tak zdarzyć, że ktoś chory psychicznie dostaje odlotu bo energia na sesji nie poszła mu w centum tylko do głowy i próbuje kogoś zabić.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: lwo »

moi pisze:
leszek wojas pisze:Nie wypełniasz na początku formularza z pytaniami: czy chorujesz psychiatrycznie, czy leczyłeś się psychiatrycznie, czy jest uzależniony itp itd i w zależności od odpowiedzi jesteś przyjęty na sesję bądź nie.
I naprawdę to byłoby w porządku, powiedzieć komuś, kto wypełni w takiej ankiecie, ze jest np. schizofrenikiem i leczy się od 20 lat, albo,ze od 30 lat walczy nieskutecznie z chorobą alkoholową, że nie może przychodzić na praktykę, nie może brać w czymś tam udziału?
Nawet jeśli się powie - zgodnie z prawdą- że np. nie ma w ośrodku w tym właśnie momencie osoby, która byłaby przygotowana do pracy z kimś, kto ma większe, niż przeciętne problemy z psychiką, to to wg mnie i tak jest to ostracyzm.
Chyba, że chodzi tu o pewną formę zabezpieczenia, że np. w wyniku ew. pogorszenia się stanu takiej osoby, sangha nie ponosi za to odpowiedzialności, itd?
leszek wojas pisze:Nie ma też wymagania, że jeśli chorujesz psychiatrycznie to musisz przynieść zaświadczenie od psychiatry, że on zezwala ci na praktykę medytacyjną.
90% psychiatrów, czy terapeutów napisałoby w takim zaświadczeniu, że wszelkiego rodzaju praktyki "duchowe" (w tym pewnie też medytacja) nie są wskazane, ponieważ pacjent jest zaburzony z jakichś tam powodów. Dzieje się tak, ponieważ prawdopodobnie ok. 90% psychiatrów i terapeutów w Polsce nie jest osobami praktykującymi i stara się ograniczyć do minimum wszelkiego rodzaju bodźce, które mogłyby pogorszyć stan pacjenta. Zbyt asekurujący się lekarz zacznie kombinować, że to przecież nowe środowisko, a więc większy stres, a poza tym, na czym ma polegać ta "medytacja", czy "praktyka" - i raczej nie da zaświadczenia pozytywnego.
Inna sprawa, że ktoś, kto prowadzi sanghę sam mógłby nawiązać kontakt z najbliższym ośrodkiem, terapeutami, itd, żeby - w razie takiej potrzeby- odpowiednio zająć się daną osobą. Ale komu by się chciało???

A nie można od razu po rozmowie z osobą, która ma większe, niż przeciętne zaburzenia, starać się nakłonić ją do spotkania np. z roshi M. Monetą- Malewską? Można zacząć od zaproponowania lektury książki "Być tutaj" napisanej przez M. Monetę- Malewska wespół z W. Eichelbergerem.

Mam wrażenie, czytając ten watek, ze jedyne, co można zrobić, jak się ma jakieś poważniejsze ze sobą problemy, to zakopać się pod kocem i najlepiej przesypiać całe dnie. W końcu i tak się nic nie da z tym zrobić, żadne sangha takiej osoby nie chce, bo ryzyko zbyt duże, a praktykujących buddyzm terapeutów w Polsce jak na lekarstwo. Nic tylko się pochlastać :mad:
Moi(a),
nigdzie nie twierdziłem, że należy kogokolwiek odrzucać. Wręcz przeciwnie należy jak najbardziej pomagać ludziom z różnymi problemami, oczywiście w miarę możliwośći pomocy tym ludziom. Myślę jednak, że jeśli ktoś zaczyna uczęszczać do jakiejś grupy na praktykę to osoba prowadząca powinna posiadać pewne niezbędne informacje na temat tej osoby. Między innymi na temat jej zdrowia psychicznego. Proponuję żebyś postawiła się w następującej sytuacji: prowadzisz praktykę, ktoś przychodzi po raz pierwszy i lojalnie informuje Cię, że jest chory na przykład na schizofrenię,Ty mówisz ok praktykuj i w trakcie praktyki ta osoba rzuca się na sąsiada i zaczyna go dusić. Kto jest odpowiedzialny za tą sytuację?
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: moi »

leszek wojas pisze:Myślę jednak, że jeśli ktoś zaczyna uczęszczać do jakiejś grupy na praktykę to osoba prowadząca powinna posiadać pewne niezbędne informacje na temat tej osoby.
Dlatego, najlepiej po prostu szczerze rozmawiać od razu, po przyjściu każdej nowej osoby do sanghi o takich sprawach. Mówić o tym, czym jest praktyka, jakie mogą być w niej dobre i złe rzeczy, jeśli chodzi o osoby z jakimiś poważniejszymi zaburzeniami. Sądzę, że to powinno wiele ułatwić obu stronom, z których każda coś tam wie na temat terapii i medytacji i pewnie się boi, bo nie wiadomo, co z tego wyniknie. Faktem jest, że w Polsce to się wszystko odbywa "na dziko" praktycznie: brak ludzi, brak metod.
Z drugiej strony - nie można mitologizować, że ktoś nagle stanie się niepoczytalny i zacznie zabijać ludzi podczas praktyki. Takie coś to się może zdarzyć zawsze i wszędzie. I kto wtedy będzie odpowiedzialny za tę sytuację?
leszek wojas pisze:Wręcz przeciwnie należy jak najbardziej pomagać ludziom z różnymi problemami, oczywiście w miarę możliwośći pomocy tym ludziom.
Czyli jak?

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

leszek wojas pisze:Ty mówisz ok praktykuj i w trakcie praktyki ta osoba rzuca się na sąsiada i zaczyna go dusić. Kto jest odpowiedzialny za tą sytuację?
Ten duszony (w poprzednim wcieleniu wpuścił taką osobę na praktykę) ;)
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
moi pisze:Mam wrażenie, czytając ten watek, ze jedyne, co można zrobić, jak się ma jakieś poważniejsze ze sobą problemy, to zakopać się pod kocem i najlepiej przesypiać całe dnie. W końcu i tak się nic nie da z tym zrobić, żadne sangha takiej osoby nie chce, bo ryzyko zbyt duże, a praktykujących buddyzm terapeutów w Polsce jak na lekarstwo. Nic tylko się pochlastać :mad:
Zapytałem mistrza mego serca, czy wg Niego w praktykach grupowych /w sandze warszawskiej/ mogą uczestniczyć osoby, które mają tego typu problemy, o których mowa w tym wątku. Zapytał mnie, czy takie osoby sprawiają problemy podczas praktyk grupowych i jeżeli tak, to jakie? Odpowiedziałem, że nie /bo nie generują problemów/. Padło pytanie: dlaczego zatem o to pytasz? Odpowiedziałem, że nie jestem psychologiem-terapeutą i nie wiem czy taka sytuacja najzwyczajniej w świecie mnie przerośnie, czy też nie. Jest ryzyko, że mnie przerośnie i... Padło pytanie: no jest takie ryzyko - co możesz w związku z tym zrobić? Odpowiedziałem, że przede wszystkim terapeuta takiej osoby powinien wiedzieć o tym, że taka osoba medytuje i co medytuje, z jednej strony, a z drugiej, taka osoba nie powinna uczestniczyć w praktykach grupowych jeżeli nie jest pod okiem terapeuty, lub lekarza, który ją prowadzi /leczy/. Te dwie zasady zostały przyjęte jako warunek uczestniczenia w praktykach grupowych sangi warszawskiej Garudy. Nie wypełnia się jednak - jak na razie - żadnego formularza.

Pozdrawiam
kunzang
Awatar użytkownika
pawel
Posty: 1271
Rejestracja: czw sie 30, 2007 21:55
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen Longsal/ZhangZhungNG
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: pawel »

kunzang pisze: terapeuta takiej osoby powinien wiedzieć o tym, że taka osoba medytuje i co medytuje, z jednej strony, a z drugiej, taka osoba nie powinna uczestniczyć w praktykach grupowych jeżeli nie jest pod okiem terapeuty, lub lekarza, który ją prowadzi /leczy/. Te dwie zasady zostały przyjęte jako warunek uczestniczenia w praktykach grupowych sangi warszawskiej Garudy.
nie mam praktycznych podstaw do wypowiadania się na takie tematy, ale wg mnie to jest bardzo zdrowe podejście.
Niebo nie jest niebieskie, kolor z powodu atmosfery ziemskiej, z Księżyca nie ma koloru niebieskiego.
'a a ha sha sa ma
Heaven holds a place for those who pray
When all are one and one is all To be a rock and not to roll
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: lwo »

moi pisze:
leszek wojas pisze:Wręcz przeciwnie należy jak najbardziej pomagać ludziom z różnymi problemami, oczywiście w miarę możliwośći pomocy tym ludziom.
Czyli jak?
Jeśli uznasz, że możesz pomóc tej osobie wprowadzając ją w praktykę to praktykuj z nią razem. Jeśli natomiast masz podejrzenia, że ta osoba może być niepoczytalna to dopuszczając ją do praktyki w grupie bierzesz (przynajmniej w moim odczuciu) odpowiedzialność za to co się będzie podczas tej praktyki działo. Może w takim wypadku praktyka indywidualna z tą osobą byłaby bardziej wskazana. Wtedy ryzykujesz tylko swoim życiem. Oczywiście, trudno jest przewidzieć jak na daną osobę podziała praktyka. Nie zmienia to faktu, że tego rodzaju decyzje wiążą się z pewną odpowiedzialnością.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: moi »

pawel pisze:kunzang napisał/a:
terapeuta takiej osoby powinien wiedzieć o tym, że taka osoba medytuje i co medytuje, z jednej strony, a z drugiej, taka osoba nie powinna uczestniczyć w praktykach grupowych jeżeli nie jest pod okiem terapeuty, lub lekarza, który ją prowadzi /leczy/. Te dwie zasady zostały przyjęte jako warunek uczestniczenia w praktykach grupowych sangi warszawskiej Garudy.

nie mam praktycznych podstaw do wypowiadania się na takie tematy, ale wg mnie to jest bardzo zdrowe podejście.
Tak - mnie również takie postawienie sprawy wydaje się bardzo rozsądne.
Pozostaje jeszcze problem tych, którzy cierpią na rożne zaburzenia, nałogi ale nie leczą się, bo wierzą w cuda, itd. Pojawiają się np. na spotkaniach w sandze i widać, że potrzebują leczenia.
To jest bardzo trudny problem, decydować kto mieści się w normie, a kto nie.

Pozdrawiam.m.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: lwo »

kunzang pisze:Witam
moi pisze:Mam wrażenie, czytając ten watek, ze jedyne, co można zrobić, jak się ma jakieś poważniejsze ze sobą problemy, to zakopać się pod kocem i najlepiej przesypiać całe dnie. W końcu i tak się nic nie da z tym zrobić, żadne sangha takiej osoby nie chce, bo ryzyko zbyt duże, a praktykujących buddyzm terapeutów w Polsce jak na lekarstwo. Nic tylko się pochlastać :mad:
Zapytałem mistrza mego serca, czy wg Niego w praktykach grupowych /w sandze warszawskiej/ mogą uczestniczyć osoby, które mają tego typu problemy, o których mowa w tym wątku. Zapytał mnie, czy takie osoby sprawiają problemy podczas praktyk grupowych i jeżeli tak, to jakie? Odpowiedziałem, że nie /bo nie generują problemów/. Padło pytanie: dlaczego zatem o to pytasz? Odpowiedziałem, że nie jestem psychologiem-terapeutą i nie wiem czy taka sytuacja najzwyczajniej w świecie mnie przerośnie, czy też nie. Jest ryzyko, że mnie przerośnie i... Padło pytanie: no jest takie ryzyko - co możesz w związku z tym zrobić? Odpowiedziałem, że przede wszystkim terapeuta takiej osoby powinien wiedzieć o tym, że taka osoba medytuje i co medytuje, z jednej strony, a z drugiej, taka osoba nie powinna uczestniczyć w praktykach grupowych jeżeli nie jest pod okiem terapeuty, lub lekarza, który ją prowadzi /leczy/. Te dwie zasady zostały przyjęte jako warunek uczestniczenia w praktykach grupowych sangi warszawskiej Garudy. Nie wypełnia się jednak - jak na razie - żadnego formularza.

Pozdrawiam
kunzang
No tak, tylko to powinien być raczej terapeuta który posiada jakąś wiedzę a najlepiej doświadczenie w praktyce. A takich jest rzeczywiście bardzo niewielu.
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

MAXicho pisze:Co do zgwałconej dziewczyny (...)

Słowem: na początku niech współczuje SOBIE bo tego ani rusz ze współczuciem dla SPRAWCY.
A co to jest "wspolczucie sobie"?
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

NA kursie Vipassany wypełnia się taki formularz jeszcze przez mejla, a potem o ile dobrze pamiętam drugi raz po przyjezdzie na kurs. Nie wiem jak jest na innych odosobnieniach, ale wg. mnie to jest OK, bo szczególnie podczas intensywnej praktyki osoby z poważnymi zaburzeniami mogą mieć różne jazdy.
Mi się zdarzyło nim zacząłem medytować być o psychoterapeuty (bardziej na rozmowie niż na terapii) i dostałem od niego "pozwolenie" na praktykę medytacji - zresztą sam praktykował zen z tego co pamiętam.
Zresztą paradoksalnie pierwszą książką o zen jaką przeczytałem to była "Zen i psychoterapia" ;)
Awatar użytkownika
MAXicho
Posty: 142
Rejestracja: pt lis 16, 2007 11:36
Tradycja: Karma Kagyu (Diamentowa Droga)
Lokalizacja: Thorenn

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MAXicho »

atomuse pisze:
MAXicho pisze:Co do zgwałconej dziewczyny (...)

Słowem: na początku niech współczuje SOBIE bo tego ani rusz ze współczuciem dla SPRAWCY.
A co to jest "wspolczucie sobie"?
Przepraszam, jeśli wyraziłem się w sposób niezrozumiały - być może zastosowałem zbyt duży skrót myślowy.

Ludzie po traumatycznych przejściach często sami sobie dokopują. Zgwałcona dziewczyna ma do siebie pretensje, że niepotrzebna poszła ulicą A zamiast B, a molestowane dziecko uważa, że wszystko jest w porządku, tylko ono samo jest nie w porządku.

Współczuć sobie to bardzo mocno poczuć miłość do samego siebie i okazać samemu sobie wsparcie. Zostać swoim najlepszym przyjacielem. Wbrew pozorom ludzie po traumach robią często coś dokładnie odwrotnego.

Maks
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

MAXicho pisze:Współczuć sobie to bardzo mocno poczuć miłość do samego siebie i okazać samemu sobie wsparcie. Zostać swoim najlepszym przyjacielem.
I to pomaga pozniej w rozwijaniu wspolczucia dla innych?

MAXicho pisze:Wbrew pozorom ludzie po traumach robią często coś dokładnie odwrotnego.
Moze jest to juz taka naturalna reakcja na traume?
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

atomuse pisze:Moze jest to juz taka naturalna reakcja na traume?
ciekawe pytanie. jakby nie bylo, to chyba jest to jakis mechanizm obronny i zapewne czemus pozytywnemu on służy. pewnie problemem jest zafiksowanie sie a tym stanie, ale na pewno ma on jakis pozytywny cel.
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
MAXicho
Posty: 142
Rejestracja: pt lis 16, 2007 11:36
Tradycja: Karma Kagyu (Diamentowa Droga)
Lokalizacja: Thorenn

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MAXicho »

atomuse pisze:
MAXicho pisze:Współczuć sobie to bardzo mocno poczuć miłość do samego siebie i okazać samemu sobie wsparcie. Zostać swoim najlepszym przyjacielem.
I to pomaga pozniej w rozwijaniu wspolczucia dla innych?
Wykraczamy już dość mocno poza rozmowę o buddyzmie - ale OK, skoro tak się toczy rozmowa...

Pewnie może być różnie - łagodząc swój własny ból znajdzie na tyle dużo przestrzeni w sobie, żeby móc zauważyć także cierpienie innych, a drugi nauczy się po prostu mniej lub bardziej zdrowego egoizmu. Na pewno jednak pomoże zgwałconej dziewczynie lub molestowanemu dziecku - ponieważ schematy obwiniania siebie po tego typu traumie bardzo mocno określają sposób postrzegania życia, siebie i innych.

Taka to już trochę akademicka dyskusja... :)

M.
Awatar użytkownika
MAXicho
Posty: 142
Rejestracja: pt lis 16, 2007 11:36
Tradycja: Karma Kagyu (Diamentowa Droga)
Lokalizacja: Thorenn

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MAXicho »

Intraneus pisze:
atomuse pisze:Moze jest to juz taka naturalna reakcja na traume?
ciekawe pytanie. jakby nie bylo, to chyba jest to jakis mechanizm obronny i zapewne czemus pozytywnemu on służy. pewnie problemem jest zafiksowanie sie a tym stanie, ale na pewno ma on jakis pozytywny cel.
Nie mam pojęcia jak postrzegałby taką sytuację mocno zaawansowany buddyjski nauczyciel - ja jednak nie mogę zgodzić się ani odrobinę na takie postawienie problemu.

Zastosujmy bowiem przez chwilę typową zerojedynkową logikę buddyzmu i napiszmy sobie taki algorytm: "skoro jakiś stan emocjonalny występuje bardzo często w reakcji na określoną sytuację ergo jest naturalny ergo zapewne czemuś pozytywnemu służy" i dodajmy kilka przykładów: samobójstwo po śmierci ukochanej żony jest normalną reakcją, zamordowanie faceta który zgwałcił naszą czteroletnią córeczkę jest normalną reakcją (każdy na naszym miejscu miałby na to chęć...), mordowanie inteligencji w Kambodży w latach 1975-1979 było całkowicie i absolutnie normalne i usprawiedliwione, co więcej służyło na pewno czemuś pozytywnemu.

Dodam też jednak po raz kolejny, że jak dla mnie wkraczamy w pewne akademickie rozważania teoretycznych modeli, a nie praktyczne rozwiązywanie problemów - ale być może się mylę. ;)

M.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Samoobwinianie siebie po przeżytej traumie musi służyć czemuś pozytywnemu. Nie wieże, zeby psychika stworzyła całkowicie destruktywny i bezsensowny mechanizm ot tak. To musi czemuś służyć.
Radical Polish Buddhism
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

Intraneus pisze:Samoobwinianie siebie po przeżytej traumie musi służyć czemuś pozytywnemu. Nie wieże, zeby psychika stworzyła całkowicie destruktywny i bezsensowny mechanizm ot tak. To musi czemuś służyć.
Doświadczenie traumatyczne często tworzy rdzeń, na którym opiera się cała tożsamość – samoobwinianie się więc, czy też kompulsywne powracanie do tego pierwotnego zdarzenia jest sposobem na podtrzymywanie znajomego, często jedynego poczucia ‘ja’. Jakkolwiek irracjonalne i destrukcyjne z punktu widzenia osoby postronnej, takie działaniem jest ‘sensownym’ dla kogoś, kto nie ma innych punktów odniesienia w swoim życiu .... +
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: moi »

Tomek pisze:Jakkolwiek irracjonalne i destrukcyjne z punktu widzenia osoby postronnej, takie działaniem jest ‘sensownym’ dla kogoś, kto nie ma innych punktów odniesienia w swoim życiu ....
A nie ma innych, ważniejszych punktów odniesienia, ponieważ zostały zaćmione i zepchnięte na dalszy plan przez traumatyczne doświadczenia. To -jak sądzę- mechanizm "zamkniętego koła", dlatego tak trudno z pewnych stanów wyjść samodzielnie...

Wydaje mi się, że tworzenie wokół takiej osoby jak największej liczby "pozytywnych ról" pomoże jej w stworzeniu osobowości konstruktywnej, a nie destruktywnej. Tyle tylko, że widziane w tym kontekście zaproszenia na wspólną praktykę do sanghi może się wydawać psychologiczną sztuczką, mającą na celu jedynie wsparcie takiej osoby w jej próbie stworzenia pozytywnego wzorca zachowań. Ale -summa summarum- prowadzi do uwolnienia od cierpienia - przynajmniej częściowo.
Co Wy o tym sądzicie?
Awatar użytkownika
MarS
konto zablokowane
Posty: 462
Rejestracja: pt cze 06, 2008 09:12
Lokalizacja: kabaty

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MarS »

Dopóki emocje związane z doświadczeniem nie zostaną świadomie przyjęte będą wpływały na postrzeganie rzeczywistości.
Awatar użytkownika
MarS
konto zablokowane
Posty: 462
Rejestracja: pt cze 06, 2008 09:12
Lokalizacja: kabaty

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MarS »

Intraneus pisze:Samoobwinianie siebie po przeżytej traumie musi służyć czemuś pozytywnemu. Nie wieże, zeby psychika stworzyła całkowicie destruktywny i bezsensowny mechanizm ot tak. To musi czemuś służyć.
Może stworzyć jeśli w podświadomych przekonaniach osoby stała się przez to kimś gorszym, niegodnym.
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

moi pisze: To -jak sądzę- mechanizm "zamkniętego koła", dlatego tak trudno z pewnych stanów wyjść samodzielnie...
Wracając też do poczucia winy ... Dziecko przeżywając traumę, może na przykład dojść do ‘konkluzji’, że jego nie spełnione pragnienia i emocjonalny ból są wyrazem odrażających i wstydliwych defektów jego ‘ja’, które w rezultacie muszą zostać usunięte poza pole świadomego doświadczania. Dziecko takie w efekcie obwinia swoje własne reakcje (jestem zły, niedobry, do niczego, ...), których źródłem faktycznie są wczesniej doznane urazy powodującę tą właśnie traumę. I tutaj koło się zamyka.
MarS pisze:Dopóki emocje związane z doświadczeniem nie zostaną świadomie przyjęte będą wpływały na postrzeganie rzeczywistości.
Uświadamianie takich patologicznych wzorców, owszem, jak najbardziej. Należy jednak brać pod uwagę to w jakim stopniu osoba ulega cieniowi doświadczenia traumatycznego. Jeżeli w poważnym, wtedy obawiam się, że jedynym sposobem ‘podreperowania’, znaczy się ustabilizowania jego kruchego poczucia ‘ja’ może powieść się jedynie w ramach bardzo bliskiego i intymnego kontaku z terapeutą, który będzie mógł z odpowiednią empatią ‘dostosować’ się do potrzeb pacjenta i tym samym zrekompensuje mu stracone możliwości budowania spójnej osobowości. Że jest to proces długi, wymagający ogromnej cierpliwości i nie wspominając już o tym, że często kosztowny, można łatwo sobie wyobrazić.

Praktyka duchowa natomiast, wymaga z zasady w miarę dobrze zintegrowanego ‘ja’, które będzie mogło stawić czoła wszystkim bolesnym (ciało+emocje) reakcjom wynikającym np. z długotrałego siedzenia. Trudno wyobrazić sobie osobę z zaburzeniami psychotycznymi, ktora moglaby odnnaleźć się w takim środowisku …
Praktyka w tradycyjnym jej ujęciu to przede wszystkim próba odpowiedzi na podstawowe pytnia jakie niesie ze sobą egzystencja - czyli sprowadzając do esencji pytanie dlaczego chorujemy, starzejemy się i w końcu umieramy ...

+
macadamia
Posty: 551
Rejestracja: pt mar 16, 2007 00:15

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: macadamia »

leszek wojas pisze:Myślę jednak, że jeśli ktoś zaczyna uczęszczać do jakiejś grupy na praktykę to osoba prowadząca powinna posiadać pewne niezbędne informacje na temat tej osoby. Między innymi na temat jej zdrowia psychicznego.
Tudzież powinien przedstawić zaświadczenie aktualnych szczepień przeciwko chorobom zakaźnym, zaświadczenie o niekaralności oraz rekomendacje od kilku znanych wszystkim osób...
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: moi »

Tomek pisze:Praktyka duchowa natomiast, wymaga z zasady w miarę dobrze zintegrowanego ‘ja’, które będzie mogło stawić czoła wszystkim bolesnym (ciało+emocje) reakcjom wynikającym np. z długotrałego siedzenia. Trudno wyobrazić sobie osobę z zaburzeniami psychotycznymi, ktora moglaby odnnaleźć się w takim środowisku …
Nie zgodzę się z Tobą. Choroby i zaburzenia psychiczne (w tym m.in. lekooporna postać depresji) mają swoje fazy: remisje, reemisje, itd. Pomiędzy reemisjami (czyli nawrotami choroby, pogorszeniem się samopoczucia) człowiek może funkcjonować (prawie) całkiem normalnie. Tylko, że niewielu podejmuje ten wysiłek, z rożnych względów zresztą. A siedzenie z samym sobą i kiwanie się, to najgorsze, co człowiek może sobie zafundować. W tej sytuacji każde wyjście do ludzi, jest cenne.
Ale to moja prywatna opinia, oczywiście.
Tomek pisze:Praktyka w tradycyjnym jej ujęciu to przede wszystkim próba odpowiedzi na podstawowe pytnia jakie niesie ze sobą egzystencja - czyli sprowadzając do esencji pytanie dlaczego chorujemy, starzejemy się i w końcu umieramy ...
Oraz, jak sądzę, współczucie, jako podstawowy budulec tej praktyki.
Awatar użytkownika
MarS
konto zablokowane
Posty: 462
Rejestracja: pt cze 06, 2008 09:12
Lokalizacja: kabaty

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MarS »

Tomek pisze:jedynie
Jedynie to dość ograniczające stwierdzenie.
Tomek pisze:Trudno wyobrazić sobie osobę z zaburzeniami psychotycznymi, ktora moglaby odnnaleźć się w takim środowisku …
Nie znam się na określeniu psychotyczne ale jeśli to przykład opisywany powyżej to o dziwo jedne osoby będą w stanie praktykować i szybko wyjdą z tego stanu albo nie są w stanie w tym momencie praktykować. Nauczyciel powinien umieć to szybko zobaczyć. Jeśli jest w stanie to widzieć to żadne zaświadczenia nie są potrzebne a jeśli nie jest w stanie widzieć to żadne zaświadczenie żadnej gwarancji nie daje.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: moi »

Tomek pisze:Praktyka duchowa natomiast, wymaga z zasady w miarę dobrze zintegrowanego ‘ja’, które będzie mogło stawić czoła wszystkim bolesnym (ciało+emocje) reakcjom wynikającym np. z długotrałego siedzenia.
Przyszła mi do głowy jeszcze jedna rzecz. Gdyby ludzie wiedzieli, że praktyka wymaga zintegrowanej osobowości, odporności na stres oraz dużej wydolności fizycznej (coby znieść trudy długiego sesshin) , to pewnie nikt by sie nie zdecydował, bo wiele jest w nas niedoskonałości. Wg mnie praktyka nie jest dla supermanów, tylko dla zwykłych, pokręconych życiem i sobą ludzi, którzy nie chcą już być dłużej pokręceni.
To tak w ogromnym skrócie myślowym, oczywiście.
Są różne utrudnienia, jeśli ktoś ma naprawdę duże problemy z psychiką ( np. może odczuwać nie zwykłe onieśmielenie przed wejściem w nową grupę ludzi, ale ogromną presję, stres, czy nawet lęk), co faktycznie może go jakoś blokować. Ale uważam,że jeśli się o tym otwarcie powie, to wiele rzeczy może się udać. Mimo zaburzeń psychotycznych, itp.
Awatar użytkownika
MarS
konto zablokowane
Posty: 462
Rejestracja: pt cze 06, 2008 09:12
Lokalizacja: kabaty

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MarS »

moi pisze:Wg mnie praktyka nie jest dla supermanów, tylko dla zwykłych, pokręconych życiem i sobą ludzi, którzy nie chcą już być dłużej pokręceni.
Każdy ma zdolność do praktyki nie każdy natomiast ma gotowość. Lecz gotowość to nie to, że musi być na jakimś poziomie lecz jest to chęć stosowania tego co się człowiek nauczy również w trudnych momentach. Jak ktoś tej chęci nie ma tylko woli grzęznąć w swoim obwinianiu siebie lub świata to lepiej niech nie wchodzi na ścieżki samopoznania.
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

To ja ze swojej dzialki. Praktyki w buddyzmie tybetańskim są tak różnorodne, że można wybrać dla każdego coś milego. Jeśli ktoś ma problemy z integracją własnego"ja", nie powinien stosowac medytacji na pustkę czy praktyk tantrycznych. Natomiast powtarzanie mantr Czenrezi lub Karmapa czienno są jak najbardziej wskazane. ( mówie to na podstawie rozmów z nauczycielami, a nie dlatego,że tak mi się wydaje). Praktyka ma wiele imion i nie jest ograniczona tylko do formalnych sesji medytacyjnych.
Zaawansowane praktyki mogą mieć zly wpływ na osoby z zaburzeniami psychotycznymi. Niestety czesto się zdarza, że takie osoby po sesjach "odlatywały", pamietam np dziewczynę , która po pierwszym kursie pho-wa, jeszcze w Kucharach, poszła na spacer po wiosce ubrana w samo powietrze. Nie bylo to może szkodliwe, ale nieco zszokowało okolicznych mieszkańcow, z ktorymi jednak staraliśmy się o dobre kontakty. Niestety w innych przypadkach takie odloty kończyły się gorzej, np powrotem choroby i pobytami w szpitalu. Dlatego zawsze lepiej konsultować rodzaj praktyki z nauczycielem, co zreszta powinny robic także i osoby o najlepszym zdrowiu psychicznym
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

miluszka pisze: Dlatego zawsze lepiej konsultować rodzaj praktyki z nauczycielem, co zreszta powinny robic także i osoby o najlepszym zdrowiu psychicznym

Biorąc pod uwagę nauczycieli, należy być nieco ostrożnym w idealizowaniu ich możliwości co do ‘diagnozowania’ często dość skomplikowanych przypadków osobowości narcystycznych. Wyczulenie takich osób na potencjalne powtórne doświadczenie traumy jest bardzo wielkie. Nawet w warunkach w miarę ‘sterylnych’ jakie zapewnia terapia, nagminnie zdarza się, że pacjent doświadcza powtórnie traumy ze strony nieświadomie postepującego terapeuty, który sam uruchamia w procesie przeciwprzeniesienia swoje własne schematy reagowania.

Realistycznie patrząc na środowisko grup medytacyjnych ciężko sobie wyobrazić aby nawet przy wielkim wysiłku braci i sióstr w dharmie można było zapewnić tak optymalne warunki jakie powinna zapewnić solidna terapia.

Owszem praktyka w takim przypadku ale tylko w duecie z terapią. Oczywiście jest to wg. mnie sytuacja idealna. Nie znaczy to jednak że to najlepsza metoda dla wszystkich i wszędzie ... +
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateneum - rozważania”