Koniec pogoni za szczęściem
Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1010
- Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Koniec pogoni za szczęściem
Z wielką przyjemnością pragnę poinformować o tym, że na polskim rynku, dzięki staraniom wydawnictwa ELAY ukazała się książka Barry'ego Magid'a pt.
"Koniec pogoni za szczęściem"
Nota redakcyjna:
O psychoterapii i medytacji, o ciągłej pogoni za szczęściem, która sprowadza na nas jedynie nieszczęście.
O emocjonalnej nieuczciwości, o wielkim, z uporem budowanym przekonaniu, że dzięki wypieraniu swoich pragnień i ściganiu ideałów osiągniemy szczęście.
O przewrotnych mechanizmach, które nawet praktykę duchową angażują w podsycanie niemożliwego do zaspokojenia głodu.
O tym, jak wciąż odtwarzamy ten sam film, przesłaniający nam to, kim jesteśmy.
O tym, dlaczego niektórzy wspaniali, szanowani nauczyciele byli alkoholikami lub wikłali się w skandale seksualne.
O rozdzierającej miłości Thomasa Mertona do Margie.
Ta książka pomaga zburzyć wszystkie mury, którymi próbujemy odgrodzić się od cierpienia i prawdziwej radości, od pełni życia i dotykania rzeczywistości.
„Cierpienie jest życiem” — szczęście pojawia się, gdy przestajemy za nim szaleńczo gonić: ujawnia się, gdy pozwalamy sobie na spontaniczne i autentyczne bycie sobą, bez zasłon i manipulacji.
Barry Magid — psychoanalityk i terapeuta z wieloletnim doświadczeniem, nauczyciel zen szkoły Zwykły Umysł (Charlotte Joko Beck). Prowadzi superwizje i prywatną praktykę w Nowym Jorku.
"Koniec pogoni za szczęściem"
Nota redakcyjna:
O psychoterapii i medytacji, o ciągłej pogoni za szczęściem, która sprowadza na nas jedynie nieszczęście.
O emocjonalnej nieuczciwości, o wielkim, z uporem budowanym przekonaniu, że dzięki wypieraniu swoich pragnień i ściganiu ideałów osiągniemy szczęście.
O przewrotnych mechanizmach, które nawet praktykę duchową angażują w podsycanie niemożliwego do zaspokojenia głodu.
O tym, jak wciąż odtwarzamy ten sam film, przesłaniający nam to, kim jesteśmy.
O tym, dlaczego niektórzy wspaniali, szanowani nauczyciele byli alkoholikami lub wikłali się w skandale seksualne.
O rozdzierającej miłości Thomasa Mertona do Margie.
Ta książka pomaga zburzyć wszystkie mury, którymi próbujemy odgrodzić się od cierpienia i prawdziwej radości, od pełni życia i dotykania rzeczywistości.
„Cierpienie jest życiem” — szczęście pojawia się, gdy przestajemy za nim szaleńczo gonić: ujawnia się, gdy pozwalamy sobie na spontaniczne i autentyczne bycie sobą, bez zasłon i manipulacji.
Barry Magid — psychoanalityk i terapeuta z wieloletnim doświadczeniem, nauczyciel zen szkoły Zwykły Umysł (Charlotte Joko Beck). Prowadzi superwizje i prywatną praktykę w Nowym Jorku.
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1010
- Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Barry to dla mnie ten facet, który każdego ranka, no chyba że rozbiera go już kompletnie choroba, sześć dni w tygodniu, bez względu na porę roku, wysiada z metra czerwonej linii na 72 ulicy Upper West Side na Manhattanie ok. 6:30, żeby po chwili pojawić się w mieszkaniu, które przerobione na Zendo znajduje się dwie przecznice dalej na 74 ulicy. Teraz zawsze ktoś przychodzi na poranne siedzenie, więc nie musi własnoręcznie uderzać w han (ten wielki kawałek brzozowego pniaka) aby dać sygnał, że już czas, że jest prawie 7:00 i pora zakończyć poranne pogaduszki i udać się prosto na wybrane zafu. Kiedy już wszyscy obecni zajmą miejsce i ostatnie, najgłośniejsze uderzenie w han cichnie, Barry jako ostatni wchodzi do Zendo i po zapaleniu na ołtarzu świecy i kadzidła w towarzystwie jikido (prowadzącego siedzenie) zajmuje swoje miejsce, by razem z innymi przesiedzieć pół godziny rozpoczęte trzykrotnym uderzeniem w gong. W przerwie pomiędzy dwoma rundami siedzenia, kinhin (medytacja podczas powolnego chodzenia), następnie kolejna 30 minutowa runda, cztery wielkie ślubowania, trzy pokłony i … w świat! Na ulice wielkiego City zalewanego niekończącym się strumieniem ludzkiej masy. Akurat w przypadku Barrego jest to szybki spacer do swojego gabinetu, gdzie prowadzi swoją psychoanalityczną praktykę, znajdującego się o kilka przecznic dalej, gdzieś przy Central Park West i kilkugodzinne przysłuchiwanie się swoim pacjentom, mówiącym o swoich nadziejach i swoich lękach. I tak dzień po dniu, rok po roku.Igo pisze:czy moglbys opowiedziec o Barrym Magidzie jakim jest nauczycielem, jaki ma styl, na co stawia akcenty w swym nauczaniu ? Czy bardzo psychologizuje czy tez raczej oddziela zen od psychoterapii ?
We wstępie do swojej pierwszej książki „Ordinary Mind” pisze on tak:
Mam nadal w pamięci wyraźny obraz japońskiego nauczyciela Rinzai, który opowiada swoim zebranym uczniom przypowieść o tygrysicy i jej małych. Matka tygrysica, powiedział, kiedy tylko jej małe skończą parę tygodni, zrzuca je wszystkie ze stromego urwiska. Wychowa tylko te z nich, które będą wystarczająco silne aby same wdrapać się z powrotem na górę. „Do których z nich należycie?” warknął. Nie będąc osobiście materiałem na samuraja, byłem dość pewny jaka jest moja odpowiedź.
Moja własna wersja psychoanalitycznie zorientowanego zen, rozłożyła swój warsztat u podnóża tego urwiska, aby służyć porzuconym tygrysiątkom według ich własnych potrzeb. Ów japoński nauczyciel bez wątpienia nauczał wartościowego, pełnego rygoru, autentycznego zen, takiego, który nie miał skrupułów związanych z własną elitarnością i wyrażał nieskrywaną pogardę wobec tych, którzy nie potrafili nadążyć. Ironia losu jednak chciała, że za jakiś czas ten sam nauczyciel wplątał się w serię skandali spowodowanych przez jego powtarzające się zaloty o charakterze seksualnym wobec swoich uczennic. Godnym ubolewania faktem było to, że zakres jego nauk nie uwzględniał i nie umożliwiał przepracowanie jego osobistych słabości. Powtarzające się przypadki niezdolności radzenia sobie, przez wielu nauczycieli z szeroko rozumianej dziedziny duchowych dyscyplin, z pragnieniami uczniów o zabarwieniu erotycznym i emocjonalnymi reakcjami i pokusami, które pojawiają się w rezultacie u nich samych, stały się głównym źródłem rosnącego uznania wśród buddyjskich społeczności względem psychoanalitycznego treningu i doświadczenia jakie wnosi ono do praktyki medytacyjnej.
To tylko tytułem wstępu. Każdemu, kto chciałby zgłębić tę tematykę i szerzej zapoznać się z 'podejściem' proponowanym przez Magida, polecam „Koniec pogoni za szczęściem”. Poza tym istnieje cała masa materiału dostępna na stronie Ordinary Mind Zendo.
Pozdrawiam +
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Przy najblizszej okazji zapoznam sie z ksiazka Barry`ego Magida. Bardzo interesujaca i pouczajaca historia
Mistrz - twardy samuraj, ktory jednak mial jakis cien, jakiegos trupa w szafie, cos pod dywanem i to wyszlo w koncu na jaw, w swiecie jako skandal.
Niektore sangi sa mocno w sojuszu z psychoterapia a inne, takie bardziej "samurajskie" dystansuja sie od slabosci, miekkosci etc. i pozniej pewnie projektuja na swiat, innych buddystow te wypierana slabosc..
Mistrz - twardy samuraj, ktory jednak mial jakis cien, jakiegos trupa w szafie, cos pod dywanem i to wyszlo w koncu na jaw, w swiecie jako skandal.
Niektore sangi sa mocno w sojuszu z psychoterapia a inne, takie bardziej "samurajskie" dystansuja sie od slabosci, miekkosci etc. i pozniej pewnie projektuja na swiat, innych buddystow te wypierana slabosc..
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Dlaczego odrazu "skandal" - nie może być "nauka"?Igo pisze:Przy najblizszej okazji zapoznam sie z ksiazka Barry`ego Magida. Bardzo interesujaca i pouczajaca historia
Mistrz - twardy samuraj, ktory jednak mial jakis cien, jakiegos trupa w szafie, cos pod dywanem i to wyszlo w koncu na jaw, w swiecie jako skandal.
Niektore sangi sa mocno w sojuszu z psychoterapia a inne, takie bardziej "samurajskie" dystansuja sie od slabosci, miekkosci etc. i pozniej pewnie projektuja na swiat, innych buddystow te wypierana slabosc..
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1010
- Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Koniec pogoni za szczęściem
booker pisze:Dlaczego odrazu "skandal" - nie może być "nauka"?
Nie wątpię, że śledząc na bieżąco wydarzenia na International Zen Forum natknąłeś się na przypadek Eido Shimano roshiego - powiedz mi, czy uważasz, że w imię 'nauki' jak Ty to nazywasz, można ranić tyle osób i powodować tyle niepotrzebnego cierpienia ??
Ja, jak i rzesza innych osób znających sprawę choćby w zarysie woli nazywać to po prostu skandalem.
I nie mam wątpliwości co do tego, że to bardziej konstruktywna nauka.
Link do wątku o Eido Tai Shimano
Pozdrawiam
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Nie nazwałem tego "w imie nauki".Tomek pisze:Nie wątpię, że śledząc na bieżąco wydarzenia na International Zen Forum natknąłeś się na przypadek Eido Shimano roshiego - powiedz mi, czy uważasz, że w imię 'nauki' jak Ty to nazywasz, można ranić tyle osób i powodować tyle niepotrzebnego cierpienia ??
Ja, jak i rzesza innych osób znających sprawę choćby w zarysie woli nazywać to po prostu skandalem.
Sądzisz może, że uważam iż takie działanie są nauką jak należy robić? W takich wypadkach, jest to nauka jak nie należy robić.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
-
- Posty: 428
- Rejestracja: śr lis 08, 2006 22:48
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: dzogczen
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Czy ktoś wie, w której księgarni w Krakowie można nabyć tę książkę?
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Tomku a czy masz jakies doświadczenia z innymi nauczycielami?
"Buddyzm i psychoterapia" - czy zdajesz sobie sprawę, że moze takie zestawienie kogoś razić, a wręcz urażać jego tzw. "uczucia religijne". Co Buddyzm jako religia ma do psychoterapii? W kazdym aspekcie życia możemy wyodrębić własciwą rolę dla tej dziedziny jaka stanowi psychologia i jej praktycznych dynamizmów zwanych psychoterapią (wybaczcie "luzną" definicję), jest psychologia sportu, psychologia pracy...itp itd. i dziesiatki systemów psychoterapeutycznych (który jest własciwy?, który ma na tyle długa tradycję by stwierdzić, że jest najlepszy i nikomu nie szkodzi, który nie był już "w odstawce", bo stał sie modny nowy?). W kazdej religii mamy doczynienia z pelnym spektrum ludzkich zachowań wobec duchowych zadań jakie one ludziom stawiają. Nie przeczę psychologii jako nauce i temu jakże cennmu "narzędziu" jakim jest psychoterapia. Mam kilku przyajciół księzy katolickich i z ich relacji mogłbym wyknuć "barwniejsze" historie niż te do których Ty dajesz linki. Łatwo jest dostrzec wypaczenia obserwując neofitów. Spojrzmy na wschodnioazjatyckich chrześcijan, coz oni wyczyniają, biczowania...ukrzyzowanie, korony cierniowe...czy uwazasz, że dobrze pojmuja intencję Jezusa..czy nawet obecnej nauki Kościoła. Moze w kontekście ich poczynan, okaleczania ciała skrajnych postaw odkupiuenia poprzez cierpienie, powinniśmy zestawić dwa słowa (przepraszam nie chce urazać niczyjych uczuć religijnych, robie to wyłącznie dla "podkeślenia" ) "Chrześcijaństwo i Psychiatria"... Między podejściem psychologicznym do pracy z ludzkim życiem a duchowa drogą jest wiele podobieństw, ale i tyle samo róznic. Barry w swoim wstępie opisuje przypadek pewnego Roshiego, ok, nazwijmy go po imieniu, Roshi Shimano. Kazdy korzystając z przeglądarki internetowej moze dalej sam się dowiedzieć szczegółów...a przedewszystkim tego, że tego typu problemy towarzyszyły mu od dawna, proszę jednak nie poczytwać moich słów jako brak szacunku dla Roshiego, a jedynie chęc jasnego posatwienia sprawy. W lini w której Roshi dostał przekaz jest więcej nauczycieli, których zycie jest jasne i klarowne. Moze więc czas zacząć mówic o jednostkach a nie o całym sytemie treningu zen... Rozumiem potrzeby łączenia zen i psychoterapi w przypadku Barrego, to jego zawód, pewnie dostrzega wiele w ludziach problemów, które próbują w błędny sposób rozwiązać chowajać się za dumnie brzmiącą fasadą duchowego rozwoju. Jest tez drugi powód ; Barry jest spodkobiercą Joko Beck a ta z kolei Roshiego Maezumiego. I znowu polecam przegladarkę internetową... po odwykowej kuracji Roshiego wielu jego uczniów skierowało sie w stronę psychoterapii...a nawet niestety niektórzy musieli zaplikowac sobie taka sama kurację:( Nastepcy Roshiego ewidentnie w wiekszości nabrali skłonności do łaczenia zen i terapii, czy pracy wspomagajacej na poziomie psychologicznym np. Big Mind, choc nalezy pamietać, że nie wszyscy. Jan Chozen Bays w raz z mężem rozpoczeli terning z Shodo Haradą Roshim, którego zresztą nazywa się "nauczycielem nauczycieli" a u którego coraz więcej nauczycieli zachodu stara się "pogłębić i nadać serszego kontekstu" swej duchowej praktyce. Roshi Shodo posłuzymy mi dla jeszcze jednego przykładu, rzekomego surowego stylu rinzai. Kazdy kto miał okazje uczesniczyć w praktyce z Roshim wie, że moze poczuc sie zaskoczony tym jak wygląda tez surowy rinzai prosto z Japonii...objawia sie to jego "jasną uderzającą w samo sedno" postawa na osobistym spotkaniu..a nie surowościa, krzykami, szturchaniem ...itp itd... Zestwaiajac go z Roshim Murakamim z lini soto, ma sie wrażenie, że zamienili się rolami...
Ostateczna konkluzja zestawienie zen i psychoterapii i twierdzenie, że taki kierunek jest jak najbardziej słuszny jest zbyt duzym uogólnieniem a przecież: "Każde uogólnienie jest błędem...nawet to"
Pozdrawiam
"Buddyzm i psychoterapia" - czy zdajesz sobie sprawę, że moze takie zestawienie kogoś razić, a wręcz urażać jego tzw. "uczucia religijne". Co Buddyzm jako religia ma do psychoterapii? W kazdym aspekcie życia możemy wyodrębić własciwą rolę dla tej dziedziny jaka stanowi psychologia i jej praktycznych dynamizmów zwanych psychoterapią (wybaczcie "luzną" definicję), jest psychologia sportu, psychologia pracy...itp itd. i dziesiatki systemów psychoterapeutycznych (który jest własciwy?, który ma na tyle długa tradycję by stwierdzić, że jest najlepszy i nikomu nie szkodzi, który nie był już "w odstawce", bo stał sie modny nowy?). W kazdej religii mamy doczynienia z pelnym spektrum ludzkich zachowań wobec duchowych zadań jakie one ludziom stawiają. Nie przeczę psychologii jako nauce i temu jakże cennmu "narzędziu" jakim jest psychoterapia. Mam kilku przyajciół księzy katolickich i z ich relacji mogłbym wyknuć "barwniejsze" historie niż te do których Ty dajesz linki. Łatwo jest dostrzec wypaczenia obserwując neofitów. Spojrzmy na wschodnioazjatyckich chrześcijan, coz oni wyczyniają, biczowania...ukrzyzowanie, korony cierniowe...czy uwazasz, że dobrze pojmuja intencję Jezusa..czy nawet obecnej nauki Kościoła. Moze w kontekście ich poczynan, okaleczania ciała skrajnych postaw odkupiuenia poprzez cierpienie, powinniśmy zestawić dwa słowa (przepraszam nie chce urazać niczyjych uczuć religijnych, robie to wyłącznie dla "podkeślenia" ) "Chrześcijaństwo i Psychiatria"... Między podejściem psychologicznym do pracy z ludzkim życiem a duchowa drogą jest wiele podobieństw, ale i tyle samo róznic. Barry w swoim wstępie opisuje przypadek pewnego Roshiego, ok, nazwijmy go po imieniu, Roshi Shimano. Kazdy korzystając z przeglądarki internetowej moze dalej sam się dowiedzieć szczegółów...a przedewszystkim tego, że tego typu problemy towarzyszyły mu od dawna, proszę jednak nie poczytwać moich słów jako brak szacunku dla Roshiego, a jedynie chęc jasnego posatwienia sprawy. W lini w której Roshi dostał przekaz jest więcej nauczycieli, których zycie jest jasne i klarowne. Moze więc czas zacząć mówic o jednostkach a nie o całym sytemie treningu zen... Rozumiem potrzeby łączenia zen i psychoterapi w przypadku Barrego, to jego zawód, pewnie dostrzega wiele w ludziach problemów, które próbują w błędny sposób rozwiązać chowajać się za dumnie brzmiącą fasadą duchowego rozwoju. Jest tez drugi powód ; Barry jest spodkobiercą Joko Beck a ta z kolei Roshiego Maezumiego. I znowu polecam przegladarkę internetową... po odwykowej kuracji Roshiego wielu jego uczniów skierowało sie w stronę psychoterapii...a nawet niestety niektórzy musieli zaplikowac sobie taka sama kurację:( Nastepcy Roshiego ewidentnie w wiekszości nabrali skłonności do łaczenia zen i terapii, czy pracy wspomagajacej na poziomie psychologicznym np. Big Mind, choc nalezy pamietać, że nie wszyscy. Jan Chozen Bays w raz z mężem rozpoczeli terning z Shodo Haradą Roshim, którego zresztą nazywa się "nauczycielem nauczycieli" a u którego coraz więcej nauczycieli zachodu stara się "pogłębić i nadać serszego kontekstu" swej duchowej praktyce. Roshi Shodo posłuzymy mi dla jeszcze jednego przykładu, rzekomego surowego stylu rinzai. Kazdy kto miał okazje uczesniczyć w praktyce z Roshim wie, że moze poczuc sie zaskoczony tym jak wygląda tez surowy rinzai prosto z Japonii...objawia sie to jego "jasną uderzającą w samo sedno" postawa na osobistym spotkaniu..a nie surowościa, krzykami, szturchaniem ...itp itd... Zestwaiajac go z Roshim Murakamim z lini soto, ma sie wrażenie, że zamienili się rolami...
Ostateczna konkluzja zestawienie zen i psychoterapii i twierdzenie, że taki kierunek jest jak najbardziej słuszny jest zbyt duzym uogólnieniem a przecież: "Każde uogólnienie jest błędem...nawet to"
Pozdrawiam
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1010
- Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Booker - nauka jaką wyciągnięto z tego albo innych skandali jakie miały miejsce w ośrodkach na całym świecie, polega na tym, że to zachodni buddyści nauczyli się postępować z nauczycielami, którzy w cyniczny sposób wykorzystywali ich naiwność. Przejrzeli to w jaki sposób ich idealizm napędzał najniższe pokusy swoich "idoli". Trzeba jasno wyeksponować to, że ci "duchowni" drapieżcy, nie wiązali z swoimi występkami żadnych wzniosłych ideałów krzewienia buddhadharmy - oni jedynie mylnie interpretowali (oczywiście na swoją korzyść) zabarwione erotyzmem pragnienia kobiet, którym zdawało się, że w swoich "mistrzach" znalazły z dawana upragnionych ojców ... zaś w azjatyckich oczach były one zwyczajnie "gorące".booker pisze:Nie nazwałem tego "w imie nauki".
Sądzisz może, że uważam iż takie działanie są nauką jak należy robić? W takich wypadkach, jest to nauka jak nie należy robić.
+
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Tomek - bardzo mnie to cieszy.Tomek pisze:Booker - nauka jaką wyciągnięto z tego albo innych skandali jakie miały miejsce w ośrodkach na całym świecie, polega na tym, że to zachodni buddyści nauczyli się postępować z nauczycielami, którzy w cyniczny sposób wykorzystywali ich naiwność.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Tomku odpowiesz na moje pytanie?
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1010
- Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Owszem, mam doświadczenia z "innymi" nauczycielami, lecz wydaje mi się, że jak na chwilę obecną, to opowiedziałem o tych doświadczeniach z dostateczną "wylewnością". A co do kwestii "buddyzmu i psychoterapii" to sądzę, że ten cytat zamieszczony w wątku "shikantaza, a emocje" przybliży Ci to jaki stosunek mam do tej kwestii.mundek pisze:Tomku a czy masz jakies doświadczenia z innymi nauczycielami?
"Buddyzm i psychoterapia" - czy zdajesz sobie sprawę, że moze takie zestawienie kogoś razić, a wręcz urażać jego tzw. "uczucia religijne". Co Buddyzm jako religia ma do psychoterapii?
Pozdrawiam +
-
- Senior User
- Posty: 3168
- Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soen
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Wystarczy przeczytać i ... wszystkie mury runą? Samo przeczytanie tej książki zburzy mury i doświadczymy prawdziwej radości i pełni życia? I ta książka nazywa się ,,Koniec pogoni za szczęściem". Zdaje się, że ktoś tu coś mówił o ,,cynicznym wykorzystywaniu naiwności".Tomek pisze: Ta książka pomaga zburzyć wszystkie mury, którymi próbujemy odgrodzić się od cierpienia i prawdziwej radości, od pełni życia i dotykania rzeczywistości.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Hmmm....Nie widzę tam "ta książka burzy wszystkie mury..."leszek wojas pisze:Wystarczy przeczytać i ... wszystkie mury runą? Samo przeczytanie tej książki zburzy mury i doświadczymy prawdziwej radości i pełni życia? I ta książka nazywa się ,,Koniec pogoni za szczęściem". Zdaje się, że ktoś tu coś mówił o ,,cynicznym wykorzystywaniu naiwności".Tomek pisze: Ta książka pomaga zburzyć wszystkie mury, którymi próbujemy odgrodzić się od cierpienia i prawdziwej radości, od pełni życia i dotykania rzeczywistości.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- Intraneus
- ex Moderator
- Posty: 3671
- Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
- Tradycja: Youngdrung Bon
- Lokalizacja: Pless/Silesia
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Może to: wielu buddystów (jako religijne osoby) może potrzebowac psychoterapii?mundek pisze:"Buddyzm i psychoterapia" - czy zdajesz sobie sprawę, że moze takie zestawienie kogoś razić, a wręcz urażać jego tzw. "uczucia religijne". Co Buddyzm jako religia ma do psychoterapii?
Radical Polish Buddhism
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Witam
Pozdrawiam
kunzang
Intra, to jest pewnym, w konkretnych przypadkach, tak jak i to, że potrzebuje się jedzenia i ubrania a jednocześnie masz /w dzogczen/ praktyki uwalniające od tego typu lgnięć / nawyków/.Intraneus pisze:Może to: wielu buddystów (jako religijne osoby) może potrzebowac psychoterapii?mundek pisze:"Buddyzm i psychoterapia" - czy zdajesz sobie sprawę, że moze takie zestawienie kogoś razić, a wręcz urażać jego tzw. "uczucia religijne". Co Buddyzm jako religia ma do psychoterapii?
Pozdrawiam
kunzang
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Tomku a czy masz jakies doświadczenia z innymi nauczycielami?
"Buddyzm i psychoterapia" - czy zdajesz sobie sprawę, że moze takie zestawienie kogoś razić, a wręcz urażać jego tzw. "uczucia religijne". Co Buddyzm jako religia ma do psychoterapii? W kazdym aspekcie życia możemy wyodrębić własciwą rolę dla tej dziedziny jaka stanowi psychologia i jej praktycznych dynamizmów zwanych psychoterapią (wybaczcie "luzną" definicję), jest psychologia sportu, psychologia pracy...itp itd. i dziesiatki systemów psychoterapeutycznych (który jest własciwy?, który ma na tyle długa tradycję by stwierdzić, że jest najlepszy i nikomu nie szkodzi, który nie był już "w odstawce", bo stał sie modny nowy?). W kazdej religii mamy doczynienia z pelnym spektrum ludzkich zachowań wobec duchowych zadań jakie one ludziom stawiają. Nie przeczę psychologii jako nauce i temu jakże cennmu "narzędziu" jakim jest psychoterapia. Mam kilku przyajciół księzy katolickich i z ich relacji mogłbym wyknuć "barwniejsze" historie niż te do których Ty dajesz linki. Łatwo jest dostrzec wypaczenia obserwując neofitów. Spojrzmy na wschodnioazjatyckich chrześcijan, coz oni wyczyniają, biczowania...ukrzyzowanie, korony cierniowe...czy uwazasz, że dobrze pojmuja intencję Jezusa..czy nawet obecnej nauki Kościoła. Moze w kontekście ich poczynan, okaleczania ciała skrajnych postaw odkupiuenia poprzez cierpienie, powinniśmy zestawić dwa słowa (przepraszam nie chce urazać niczyjych uczuć religijnych, robie to wyłącznie dla "podkeślenia" ) "Chrześcijaństwo i Psychiatria"...
Intraneus pisze:Może to: wielu buddystów (jako religijne osoby) może potrzebowac psychoterapii?mundek pisze:"Buddyzm i psychoterapia" - czy zdajesz sobie sprawę, że moze takie zestawienie kogoś razić, a wręcz urażać jego tzw. "uczucia religijne". Co Buddyzm jako religia ma do psychoterapii?
W takiej więc samej sytuacji są również Muzełmanie, sportowcy i zbieracze ziemniaków jesienna porą.... w kazdej ludzkiej działalnosci może byc potrzeba psychoterapii. Lecz co wspólnego ma Buddyzm i psychoterapia? Nie pytam o Buddystów i psychoterapię!
-
- Senior User
- Posty: 3168
- Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soen
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Marcinie, czy jeśli ktoś przeczyta tę książkę i to nie pomoże mu zburzyć wszystkich murów, doświadczyć prawdziwej radości i pełni życia to ma prawo poczuć się oszukany?booker pisze:Hmmm....Nie widzę tam "ta książka burzy wszystkie mury..."leszek wojas pisze:Wystarczy przeczytać i ... wszystkie mury runą? Samo przeczytanie tej książki zburzy mury i doświadczymy prawdziwej radości i pełni życia? I ta książka nazywa się ,,Koniec pogoni za szczęściem". Zdaje się, że ktoś tu coś mówił o ,,cynicznym wykorzystywaniu naiwności".Tomek pisze: Ta książka pomaga zburzyć wszystkie mury, którymi próbujemy odgrodzić się od cierpienia i prawdziwej radości, od pełni życia i dotykania rzeczywistości.
- Intraneus
- ex Moderator
- Posty: 3671
- Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
- Tradycja: Youngdrung Bon
- Lokalizacja: Pless/Silesia
Re: Koniec pogoni za szczęściem
A to, że jedno i drugie bada umysł. Na dodatek często postrzega go w inny sposób. Z tego względu niektórym może przydać sie psychoterapia, bardziej niż zbieraczom ziemniakówmundek pisze: Lecz co wspólnego ma Buddyzm i psychoterapia? Nie pytam o Buddystów i psychoterapię!
Radical Polish Buddhism
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Żyję i mam oczy otarte, nie jestem przkonany czy bardziej nie potrzebuja tego przygodni kartoflani zbieracze....Intraneus pisze:A to, że jedno i drugie bada umysł. Na dodatek często postrzega go w inny sposób. Z tego względu niektórym może przydać sie psychoterapia, bardziej niż zbieraczom ziemniakówmundek pisze: Lecz co wspólnego ma Buddyzm i psychoterapia? Nie pytam o Buddystów i psychoterapię!
Re: Koniec pogoni za szczęściem
ale na innych poziomach..piczytaj poprzednie postyA to, że jedno i drugie bada umysł.
- stworzenie
- Posty: 1034
- Rejestracja: śr maja 28, 2008 21:24
- Płeć: kobieta
- Tradycja: bon
- Lokalizacja: Reda
- Intraneus
- ex Moderator
- Posty: 3671
- Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
- Tradycja: Youngdrung Bon
- Lokalizacja: Pless/Silesia
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Ja też nie wiem, ale rozumiem skąd większa troska o buddystów, a nie o kartoflowych zbieraczymundek pisze:Żyję i mam oczy otarte, nie jestem przkonany czy bardziej nie potrzebuja tego przygodni kartoflani zbieracze....Intraneus pisze:A to, że jedno i drugie bada umysł. Na dodatek często postrzega go w inny sposób. Z tego względu niektórym może przydać sie psychoterapia, bardziej niż zbieraczom ziemniakówmundek pisze: Lecz co wspólnego ma Buddyzm i psychoterapia? Nie pytam o Buddystów i psychoterapię!
Radical Polish Buddhism
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Heja....buddysta czy nie..to troska taka sama byc powinna, czyz nie?
- Intraneus
- ex Moderator
- Posty: 3671
- Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
- Tradycja: Youngdrung Bon
- Lokalizacja: Pless/Silesia
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Niemundek pisze:Heja....buddysta czy nie..to troska taka sama byc powinna, czyz nie?
Jesli widzę, ze ktoś sobie robi krzywdę, a ktoś inny nie, to troska o pierwszą osobę jest większa.
Radical Polish Buddhism
Re: Koniec pogoni za szczęściem
O urazaniu tzw "uczuc religijnych" zwykle pisza chrzescijanie - w kontekscie buddyzmu raczej o czyms takim nie slyszalem.mundek pisze:Tomku a czy masz jakies doświadczenia z innymi nauczycielami?
"Buddyzm i psychoterapia" - czy zdajesz sobie sprawę, że moze takie zestawienie kogoś razić, a wręcz urażać jego tzw. "uczucia religijne". Co Buddyzm jako religia ma do psychoterapii?
Byc moze zalezy to od tego czy uznamy buddyzm za religie czy tez nie. Kwestia ta jest dyskusyjna.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Buddyzm#Bu ... ie_religii
Tutaj np http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=27Zaklasyfikowanie buddyzmu jako religii zależy od przyjętej definicji tego określenia. Jeśli pojęcie "religia" zdefiniować jako wiarę w rządzącego światem boga lub bogów i oddawanie mu czci, buddyzm nie jest religią, gdyż żadna wiara tego typu tutaj nie występuje. Z drugiej jednak strony, buddyści wyznają wiarę w istnienie istot nadprzyrodzonych (np. dewy) oraz posiadają pogląd na temat życia po śmierci (reinkarnacja), co zwykle jest kojarzone z pojęciem religii. Z tego powodu zasugerowano dla buddyzmu określenie "religii nieteistycznej".
lama Ole wypowiada sie na temat czy buddyzm jest filozofia, psychologia czy religia:
Niektórzy sądzą wreszcie, że buddyzm jest religią, ale zasadnicza różnica staje się wyraźnie widoczna już wtedy, gdy przyjrzymy się samemu słowu "religia". W rzeczywistości "re" oznacza po łacinie "znowu", a "ligare" - "zjednoczyć". Religia powinna więc doprowadzić nas ponownie do czegoś doskonałego. W buddyzmie jednak nie ma niczego, z czym można by się powtórnie połączyć, nie ma raju, z którego kiedyś zostaliśmy wyrzuceni. Takiemu stanowi i tak trudno byłoby zaufać: z jednej strony znaczyłoby to, że nie jest on doskonały, z drugiej zaś moglibyśmy ponownie go utracić.
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Polecam lekture (to juz klasyka):mundek pisze: Lecz co wspólnego ma Buddyzm i psychoterapia? Nie pytam o Buddystów i psychoterapię!
"Psychoanaliza a buddyzm zen" - ERICH FROMM
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=88
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Definicje religii są bardzo rózne wielu czołowych filozofów skłania sie do pojecia religii gdy w danej formacji istnieje pojecie wiary...a wiara w tym wypadku w "Naturę Buddy" jak podkreślaja nauczuciele róznych tradycji jest kluczowa. Spójrzmy na fakty! Wielu moich znajomych jest takim zestawiniem "urazonymi": Buddyzm i psychoterapia, choc może wyraziłem się dość "mocno"...czują, że takie połączenie jest nieadekwatne. Ma to wiele wymiarów...poczytaj inne posty:) Ośrodki Lamy Olego korzystaja w wielu krajach ze statusu religijnego...to moze niech z tego zrezygnuja, a mówmy o realiach! Ostatecznie mówiąc "Buddyzm" mam na mysli Dharmę Buddy, a łączenie jej z psychoterapia...jest ściśle okreslonym nieporozumieniem. Psychotrapia jako forma praktycznych zastosowan nauki zwnej pyschologia dotyczy wszystkich dziedzin dzialanosci ludzkiej. Niewatpliwe korzysci plynace z pracy nad swym "ja" na poletku psychologii moga znaczaco wpłynąć na skutecznośc praktyki buddyjskiej, ale ma to swoj koniec i poczatek...pocztaj watki Kunzanga. Wychodzę równiez z pewnego założenia, że rozmowa toczy się wśród ludzi praktykujacych Dharmę Buddy, szanuję "poboczne", czasem bardzo cenne spostrzezenia, ludzi , ktorzy widzieli wzajemna relację miedzy uprawianą przez siebie profesja, a buddyjska Drogą jaką dostrzega Erich Fromm. Jednak swą wiarę znajduję w Trzech Schronieniach.
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Pelna zgoda. Definicje religii sa rozne. Definicje prawdy tez sa rozne..mundek pisze:Definicje religii są bardzo rózne wielu czołowych filozofów skłania sie do pojecia religii gdy w danej formacji istnieje pojecie wiary...a wiara w tym wypadku w "Naturę Buddy" jak podkreślaja nauczuciele róznych tradycji jest kluczowa.
Jesli chodzi o pojecie wiary w buddyzmie - to znow temat rzeka. Jedni je stosuja inni raczej wola termin "zaufanie".
http://www.dlalejdis.pl/hot_mix/artykul ... ,6603.html
Jezeli chodzi o wiare w "Nature Buddy" to chyba (moze mnie ktos poprawi) nie to jest cecha obecna we wszystkich tradycjach buddysjkich, bo w thervadzie chyba w ogole sie nie mowi o "Naturze Buddy".dlaLejdis.pl: Z tego wynika, że buddyzm to bardziej system filozoficzno-etyczny niż religia. Powiedziałeś, że to religia, ale nie oparta na wierze. Gdzie tu miejsce dla Boga, czy w ogóle buddyści wierzą w jakiegoś Boga?
MB: Buddyści nie lubią używać słowa „wierzę”. Mówimy „mam zaufanie”, bo zaufanie samemu się buduje, to naturalny proces, oparty na pewnych przesłankach, poszlakach, które następnie potwierdza się kolejnymi doświadczeniami życiowymi. Pewności przecież w życiu nie można mieć, dlatego nasze wybory opierają się na zaufaniu. W buddyzmie pojęcie Boga ma znacznie drugorzędne – Budda nie jest Bogiem. Dla nas główny cel to osiągnięcie Oświecenia.
Nie przecze, ze Twoi znajomi moga byc urazeni takim zestawieniem. Ludzka wrazliwosc jest bardzo rozna. Byc moze byliby rowniez urazeni tytulem ponizszej publikacji:mundek pisze: Spójrzmy na fakty! Wielu moich znajomych jest takim zestawiniem "urazonymi": Buddyzm i psychoterapia, choc może wyraziłem się dość "mocno"...czują, że takie połączenie jest nieadekwatne.
"Psychoanaliza a buddyzm zen" - ERICH FROMM
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=88
Ciekawe czy gdyby wniesli pozew do sadu o "urazenie uczuc religinych" przeciwko temu wydawnictwu uzyskaliby dla siebie korzystny wyrok ?
http://diamentowadroga.pl/dd30/jest_tak ... ie_dzielicmundek pisze:Ośrodki Lamy Olego korzystaja w wielu krajach ze statusu religijnego...to moze niech z tego zrezygnuja, a mówmy o realiach!
Marek Czy mógłbyś krótko wyjaśnić, czym jest buddyzm?
Lama Ole Buddyzm jest religią - możemy przynajmniej używać takiej nazwy ze względów podatkowych. Tak naprawdę buddyzm jest filozofią, psychologią, sposobem życia, posiada wiele różnych znaczeń i aspektów. Mówi jak żyć w inteligentny sposób. Często myślę, że więcej niż świadomych buddystów jest ludzi, którzy są buddystami nawet o tym nie wiedząc - dlatego, że każdy, kto w życiu traktuje zjawiska jakimi rzeczywiście są, jest po prostu buddystą.
To zalezy co rozumiesz pod pojeciem "laczenie" dharmy z psychoterapia :mundek pisze: Ostatecznie mówiąc "Buddyzm" mam na mysli Dharmę Buddy, a łączenie jej z psychoterapia...jest ściśle okreslonym nieporozumieniem.
1. chodzenie np w poniedzialek do zendo a we wtorek na kozetke ?
2. tworzenie systemu jak Big Mind przez roshiego Merzela ?
3. cos takiego co robi Barry Magid ?
4. czy jeszcze cos innego ?
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Igo masz racje...jasno to ujrzalem, czy mozesz juz nauczac?
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Nie rozumiem pytania.mundek pisze:Igo masz racje...jasno to ujrzalem, czy mozesz juz nauczac?
- Intraneus
- ex Moderator
- Posty: 3671
- Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
- Tradycja: Youngdrung Bon
- Lokalizacja: Pless/Silesia
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Oj to nic wielkiego. Na tym forum zdarza się przewrażliwienie, gdy ktoś sugeruje, jakim życie jest. Zawsze znajdzie się ktoś, kto pomyśli, że ta osoba nauczaIgo pisze:Nie rozumiem pytania.mundek pisze:Igo masz racje...jasno to ujrzalem, czy mozesz juz nauczac?
Radical Polish Buddhism
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Dla sympatykow autora "Konca pogoni za szczesciem" Barry`ego Magida z antologii "Madrosc nocy"
http://www.deesis.com.pl/sklep/product_ ... 5ad3be4102
jego sen
http://www.norbu.pl/pdf/MN_SamplePages.pdf
http://www.deesis.com.pl/sklep/product_ ... 5ad3be4102
jego sen
http://www.norbu.pl/pdf/MN_SamplePages.pdf
W czasie mojego treningu psychoanalitycznego, kie-
dy stale pracowałem nad koanem Mu, miałem nie-
zwykły sen. Szedłem wzdłuż znanej mi ulicy, gdy
nagle zauważyłem moje martwe ciało leżące w ryn-
sztoku. Zdziwiony nachyliłem się chcąc sprawdzić,
czy to rzeczywiście moje ciało. Kiedy pochylałem
się nad nim, pojawiła się przede mną postać odziana
w czarną szatę i zapytała, jak się nazywam.
– Barry Magid – odparłem.
Postać wskazała zwłoki i ponownie zapytała o moje
imię.
– Barry Magid – odrzekłem.
Postać po raz trzeci zapytała o moje imię, wskazując
na ciało.
– Nie wiem – tym razem nic innego nie przychodziło
mi do głowy.
Wówczas postać rzekła:
– Proś, o co zechcesz.
Byłem oniemiały – nie miałem pojęcia, o co prosić,
gdy nagle zauważyłem, że postać trzyma w dłoni
puszkę napoju. Wskazałem na puszkę i zapytałem,
czy nie mógłbym się napić, na co postać się zgodziła.
Następnie począłem iść dalej oślepiany przez słońce wi-
szące nad ulicą.
Jeśliby porzucić oryginalny kontekst powyższego snu,
można powiedzieć, że zapowiada on nagły rozkład mo-
jego dawnego ja – śmierć dawnej tożsamości, a narodzi-
ny nowego, bardziej otwartego poczucia własnej jaźni,
narodziny nowych możliwości. Jednak co to dało? Jaki
związek miało przesłanie tego snu z interpretacjami mo-
jego psychoanalityka? O ile się nie mylę, mój psychoana-
lityk nie zaproponował żadnej interpretacji z wyjątkiem
szerokiego uśmiechu.
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1010
- Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Żeby nieco 'ożywić' osobę Autora proponuję obejrzeć krótkie wideo, które nakręcone było w Ordinary Mind Zendo podczas imprezy z okazji wydania "Końca pogoni za szczęściem".
Pozdrawiam +omek
Pozdrawiam +omek
- amogh
- Posty: 3535
- Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: hołd nie-nazwanemu
- Lokalizacja: piwnica Auerbacha
Re: Koniec pogoni za szczęściem
W takim razie jak się kończy ta "pogoń" (!?) za szczęściem?Barry Magid pisze:Obietnica zakończenia cierpienia to haczyk, na który się łapiemy, i po rozpoczęciu praktyki długo staramy się zachować fantazję o tym, jak dokładnie ma wyglądać kres cierpienia. Problem w tym, że nie kończy się ono tak, jak tego oczekujemy ani jak byśmy tego chcieli.
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1010
- Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Koniec pogoni za szczęściem
amogh pisze:W takim razie jak się kończy ta "pogoń" (!?) za szczęściem?
Barry Magid str.154-156 pisze:Kiedy rozpoczynamy medytację lub terapię, chcemy na najbardziej podstawowym poziomie poradzić sobie z faktem nietrwałości, który ostatecznie sprowadza się do faktu naszej śmiertelności. Na początku staramy się mu zaprzeczyć, kontrolować go lub robić uniki. W końcu, jeśli wytrwamy w autentycznej praktyce emocjonalnej uczciwości i uważności, to wskutek fiaska jednej sekretnej praktyki za drugą możemy odkryć radość nastawioną na życie takie, jakie jest - ulotne, niedające się przyszpilić ani kontrolować życie-takie-jakie-jest.
(...) Co można zyskać dzięki praktyce zen? Uświadamiamy sobie, że ból nie bierze się z żadnych naszych braków, lecz tylko stąd, że jesteśmy żywi. Niczego nam nie brak i nie potrzebujemy naprawy. Wszystko jest takie samo, jak u progu praktyki".
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3569
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Cześć,
Uderza mnie jak bardzo różne jest podejście Barry Magida, od tego o którym czytam w suttach.
Uderza mnie jak bardzo różne jest podejście Barry Magida, od tego o którym czytam w suttach.
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1010
- Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Cześć - mam nadzieję, że nie doszedłeś do takiego wniosku tylko po zaznajomieniu się z podejściem Magida na podstawie fragmentów dostępnych na forumpiotr pisze:Uderza mnie jak bardzo różne jest podejście Barry Magida, od tego o którym czytam w suttach.
+
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3569
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Cześć,
Tak, nie mam jego książki. Jeśli wydaje ci się, że jakiś zwięzły fragment jest krytyczny dla zrozumienia jego podejścia to zacytuj go. Tymczasem to co przeczytałem pozostawia na mnie wrażenie, o którym wspomniałem wcześniej.Tomek pisze:Cześć - mam nadzieję, że nie doszedłeś do takiego wniosku tylko po zaznajomieniu się z podejściem Magida na podstawie fragmentów dostępnych na forum
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1010
- Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Piotrze, czy nie mógłbyś podzielić się tymi swoimi wrażeniami ? Może to pomoże mi dobrać jakiś odpowiedni cytat ... +piotr pisze:Tak, nie mam jego książki. Jeśli wydaje ci się, że jakiś zwięzły fragment jest krytyczny dla zrozumienia jego podejścia to zacytuj go. Tymczasem to co przeczytałem pozostawia na mnie wrażenie, o którym wspomniałem wcześniej.
- amogh
- Posty: 3535
- Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: hołd nie-nazwanemu
- Lokalizacja: piwnica Auerbacha
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Przygnębiająca jest ta świadomość wszechobecności cierpienia i niezrozumiałej przygodności.Tomek pisze:(...) mógłbyś podzielić się tymi swoimi wrażeniami
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1010
- Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Koniec pogoni za szczęściem
amogh pisze:Przygnębiająca jest ta świadomość wszechobecności cierpienia i niezrozumiałej przygodności.
Koniec pogoni za szczęściem str.59-60 pisze:Jedynym sposobem na zaprzestanie tej szarpaniny jest zostawienie umysłu samemu sobie i pełna akceptacja tego umysłu, który mamy, z całym dobrodziejstwem inwentarza: złością, dualizmem i wszystkim, co tam jest. Kiedy przestajemy się osądzać czy kastrować emocjonalnie, wewnętrzne napięcia i konflikty zaczynają się stopniowo wyciszać. Możemy śmiało powiedzieć, że najbardziej podstawowy psychologiczny wgląd jest taki: nie mogę przed sobą uciec, zatem muszę dojść do ładu z tym umysłem, który mam. Nazwałem ów wgląd „psychologicznym”, ponieważ głównym zadaniem wszystkich psychologicznie zorientowanych praktyk jest przywrócenie odciętych, wypartych czy zdysocjowanych części umysłu. Dzięki psychologicznie zorientowanej praktyce uczymy się akceptować całą jego zawartość.
Trochę trudniej jest się większości ludzi zorientować, że jedyny umysł jaki mają, jest identyczny nie tylko z tym, przed którym uciekają, ale i z tym, do którego dążą. Doskonałości, której tak zawzięcie poszukujemy, nie da się znaleźć nigdzie indziej ale właśnie tu i teraz, bez względu na to, co się teraz dzieje. To najbardziej podstawowy duchowy wgląd, jak można mieć. Ta chwila to właśnie to! To, czego tak rozpaczliwie szukamy, jest już tu i teraz. Nazwałem ten wgląd „duchowym” dlatego, że nie odnosi się do zawartości umysłu, ale jest doświadczeniem zachwytu, spokoju, bezpieczeństwa i doskonałości całkowicie niezależnym od tego, co dzieje się w naszym umyśle czy życiu. Jest cechą samego życia takiego, jakie jest, we wszystkich jego formach.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Cześć Piotr
Pozdrawiam
Z ciekawości - czy mógłbyś wypunktować różnice, plz?piotr pisze: Uderza mnie jak bardzo różne jest podejście Barry Magida, od tego o którym czytam w suttach.
Pozdrawiam
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3569
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Koniec pogoni za szczęściem
Cześć Bookerze i Tomku,
Barry Magid mówi o radości, którą można odkryć jeśli spojrzy się na życie takie jakie jest: ulotne, nietrwałe, niedające się kontrolować. Czy życie faktycznie takie jest? Mniejsza o to. To co ważne to fakt, że w suttach wgląd w zjawiska jest przyczyną zniesmaczenia i odwrócenia się od nich, skierowania się do uwolnienia, a nie do podążania za ulotnością i nietrwałością.
Barry Magid mówi o radości, którą można odkryć jeśli spojrzy się na życie takie jakie jest: ulotne, nietrwałe, niedające się kontrolować. Czy życie faktycznie takie jest? Mniejsza o to. To co ważne to fakt, że w suttach wgląd w zjawiska jest przyczyną zniesmaczenia i odwrócenia się od nich, skierowania się do uwolnienia, a nie do podążania za ulotnością i nietrwałością.