Jako mnich i nie mnich

książki artykuły i wywiady o tematyce buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Jako mnich i nie mnich

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Jako mnich i nie mnich
Rafał Kostrzyński

W Tajlandii została tylko garstka prawdziwych mnichów, bo dziś prawie nikt nie idzie do klasztoru na całe życie. Buddyjski nowicjat to najczęściej dwutygodniowa przygoda przypominająca obozy junaków z czasów PRL.

Obrazek

http://przekroj.pl/cywilizacja_otworz_artykul,5149.html
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Jako mnich i nie mnich

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

„Dziś w Tajlandii mężczyźni zostają mnichami nie dlatego, że potrzebują wyciszenia i samotności – ale dlatego, że tego chce od nich rodzina”.

Co za paradoks :zawstydzony: U nas to chyba jest odwrotnie. Tak źle i tak nie dobrze :hyhy:
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jako mnich i nie mnich

Nieprzeczytany post autor: moi »

1. Kim jest Rafał Kostrzyński i dlaczego postanowił napisać swój artykuł o współczesnych mnichach w Tajlandii?
2. Dlaczego autor wylicza jednym ciągiem: kult Sai Baby obok Falun Gong czy Sukyo Mahikari i nazywa je wszystkie "parareligijnymi sektami"?
3. "Gandzia natychmiast wypiera z ich wokabularza marihuanę i trawkę." - no, brawa dla autora za propagowanie narkotyków w iście machiawelicznym stylu (w jawnym sposób, w artykule popularnego tygodnika).
4. "W Tajlandii nie trzeba było na to długo czekać – kult Buddy został wyparty przez kult mamony." - autor zbyt często posługuje sie takimi uogólnieniami. Tak się zdarza, że mam w rodzinie tłumacza, który często bywał w tamtych stronach i mogę zapewnić, że obok "wierzących niepraktykujących" są w Tajlandii także i praktykujący wierzący. Tak się składa, że autor opisuje głównie życie młodych ludzi i ich światopogląd, więc tego nie zauważył :suchy:
5. "Nui wejdzie do świątyni, odda cześć triratnie (trzem klejnotom symbolizującym kolejno Buddę, jego nauki i jego gminę) i trzykrotnie poprosi o przyjęcie do nowicjatu, trzykrotnie poprosi o zgodę na schronienie się u Pana, trzykrotnie poprosi o wpuszczenie na Drogę Prawdy." U Pana? Gmina? Tak długo był autor w Tajlandii, a nie znalazł innych synonimów, by lepiej opowiedzieć czytelnikom, czym tam jest kult Oświeconego i buddyjskiej społeczności?
6. "Nui nie zna pali. Prawie nikt nie zna, ale tu chodzi tylko o wkucie kilku formułek do wyrecytowania." Dla wyjaśnienia autor mógłby dodać, że pali, to wymarły już język (dlatego prawie nikt go nie zna), którym posługiwano się do III w p.n.e i że używa się go w celach religijnych, ponieważ w tym języku powstały księgi z tzw. kanonu palijskiego - Tipitaka.
7.Cały artykuł opiera się na wywiadzie z trzema osobami i cytatami z jednej książki. Autor nie zadał sobie trudu, żeby spotkać się z kimś, kto np. wychodzi ze świątyni ( dlaczego tam był, w jakim celu). Nie próbował prosić o spotkanie z jakimś przełożonym w klasztorze, itd. W ten sposób i ja mogę napisać kontr-artykuł o wierzącej Tajlandii, opierając się jedynie na opowieściach z drugiej reki osób, które tam były (a wszyscy oni mówią, że mnisi są tam bardzo szanowaną grupą społeczną - z czego to się bierze? z lekkomyślnego podejścia do pseudo-nowicjatu? nie sądzę...)
8. Generalnie to artykuł jest tendencyjny i nie mówi nic o współczesnej Tajlandii.
9. TV i prasa -jak zwykle- kłamią. Byleby ogórek był. :dobani:
Lo'tsa'wa pisze:„Dziś w Tajlandii mężczyźni zostają mnichami nie dlatego, że potrzebują wyciszenia i samotności – ale dlatego, że tego chce od nich rodzina”.

Co za paradoks :zawstydzony: U nas to chyba jest odwrotnie. Tak źle i tak nie dobrze :hyhy:
Myślisz, że u nas nie ma osób, które poszły do zakonu, bo tego od nich wymagała rodzina? Mylisz się - jest b. dużo takich przypadków. Robią to najczęściej z tych samych powodów, dla których odbywa się mini-nowicjaty w Tajlandii.
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Jako mnich i nie mnich

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

moi pisze:
Lo'tsa'wa pisze:„Dziś w Tajlandii mężczyźni zostają mnichami nie dlatego, że potrzebują wyciszenia i samotności – ale dlatego, że tego chce od nich rodzina”.

Co za paradoks :zawstydzony: U nas to chyba jest odwrotnie. Tak źle i tak nie dobrze :hyhy:
Myślisz, że u nas nie ma osób, które poszły do zakonu, bo tego od nich wymagała rodzina? Mylisz się - jest b. dużo takich przypadków. Robią to najczęściej z tych samych powodów, dla których odbywa się mini-nowicjaty w Tajlandii.
Nie słyszałem o tym. Słyszałem o kiepskich perspektywach kariery na wsi(no chyba, że się jest rolnikiem : >). Bardzo dużo jest takich przypadków? A ile jest duchownych w Polsce mniej więcej?
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jako mnich i nie mnich

Nieprzeczytany post autor: moi »

Lo'tsa'wa pisze:
moi pisze:
Lo'tsa'wa pisze:„Dziś w Tajlandii mężczyźni zostają mnichami nie dlatego, że potrzebują wyciszenia i samotności – ale dlatego, że tego chce od nich rodzina”.

Co za paradoks :zawstydzony: U nas to chyba jest odwrotnie. Tak źle i tak nie dobrze :hyhy:
Myślisz, że u nas nie ma osób, które poszły do zakonu, bo tego od nich wymagała rodzina? Mylisz się - jest b. dużo takich przypadków. Robią to najczęściej z tych samych powodów, dla których odbywa się mini-nowicjaty w Tajlandii.
Nie słyszałem o tym. Słyszałem o kiepskich perspektywach kariery na wsi(no chyba, że się jest rolnikiem : >). Bardzo dużo jest takich przypadków? A ile jest duchownych w Polsce mniej więcej?
Napisałam to w oparciu o moje kontakty z zaprzyjaźnionymi siostrami zakonnymi. Ale wiadomo, kij ma dwa końce, a taka prawda, co "po ludziach chodzi" pewnie też.
Co do liczby osób duchownych w Polsce, to znalazłam takie dane (najbardziej aktualne, jakie udało mi się znaleźć):
Kościół katolicki w Polsce dziś pisze: Powołania kapłańskie

Kościół w Polsce nie przeżywa kryzysu powołań, mimo że od dziesięciu lat kraj doświadcza kryzysu demograficznego: wyludnia się i starzeje. Polska ma najwyższą ilość powołań kapłańskich w Europie. Szczyt powołań zanotowano w 1987 r., kiedy ponad 9 tys. młodych ludzi przygotowywało się do kapłaństwa. W 2005 r. naukę w seminariach diecezjalnych rozpoczęło 4 865 osób, w tym 1 171 na pierwszym roku. W stosunku do roku 2004 ogólna liczba wrosła o 34, a pierwszorocznych o 69 osób. Tak duża liczba duchowieństwa, seminarzystów i neoprezbiterów sprawia, że Kościół katolicki w Polsce jest jednym z najmłodszych Kościołów lokalnych w Europie.

W duszpasterstwo powszechne zaangażowanych jest 29 tys. 490 kapłanów, w tym 5 tys. 674 z nich do zakonnicy. Duża ilość duchowieństwa w Polsce owocuje coraz większym ich "exportem" na misje, mimo, że Polska ma słabe tradycje w tym zakresie. W tradycyjnych krajach misyjnych pracuje blisko 2 000 polskich misjonarzy oraz ok. 700 w krajach b. ZSRR.
Te dane nie obejmują zakonnic. Tu są dane z 2001 roku, które pokazują liczbę sióstr zakonnych (jest ich 5 razy więcej, niż zakonników; w 2001r. liczba sióstr zakonnych w Polsce wynosiła 23 939 osób; razem z zakonnikami daje to liczbę ok 30 tys osób)

A tu trochę większa liczba osób zakonnych, obejmująca także indywidualne formy życia konsekrowanego:
Życie zakonne pisze:
02.02.2009.
Liczba zakonów, zgromadzeń i instytutów świeckich oraz liczba ich członków

W Polsce mamy 151 zakonów, zgromadzeń żeńskich i 25 tysięcy sióstr. Zakonów, zgromadzeń męskich jest 61 i 13 tysięcy zakonników. A do 33 instytutów świeckich należy tysiąc osób. W sumie mamy 245 instytutów życia konsekrowanego i 39 tysięcy osób konsekrowanych. Są też indywidualne formy życia konsekrowanego: dziewice, wdowy i wdowcy konsekrowani oraz pustelnice i pustelnicy.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jako mnich i nie mnich

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć, :)
moi pisze:5. "Nui wejdzie do świątyni, odda cześć triratnie (trzem klejnotom symbolizującym kolejno Buddę, jego nauki i jego gminę) i trzykrotnie poprosi o przyjęcie do nowicjatu, trzykrotnie poprosi o zgodę na schronienie się u Pana, trzykrotnie poprosi o wpuszczenie na Drogę Prawdy." U Pana? Gmina? Tak długo był autor w Tajlandii, a nie znalazł innych synonimów, by lepiej opowiedzieć czytelnikom, czym tam jest kult Oświeconego i buddyjskiej społeczności?
Akurat te słowa dobrze oddają sens oryginalnych słów. W pierwotnych tekstach Theravādy, ludzie zwracali się grzecznościowo do Buddhy per 'Panie', a gmina to przecież grupa wyznaniowa na danym terenie. Często w książkach o buddyzmie można spotkać takie słownictwo. To, że nie jest ono popularne wśród polskich buddystów, nie oznacza, że autor jest niekompetentny.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jako mnich i nie mnich

Nieprzeczytany post autor: moi »

Cześć :),
możliwe, że się zapędziłam. Gmina wyznaniowa to w polskim języku synonim jakiejś małej społeczności religijnej - tak mówi się o Świadkach Jehowy, Adwentystach Dnia Siódmego. Nikt nie użyje tego wyrażenia na określenie swojej parafii, będącej reprezentantem dominującej religii w tym kraju. Dziennikarz powinien mieć wyczucie słów w danym języku, bo one dają pewien określony wydźwięk w całości, stosowanej przez niego, argumentacji.
A z tłumaczeniami też często jest tak, że jest ono albo blisko oryginału, albo czytelnika.
Jeśli tłumaczenie jest blisko oryginału, ale pomija przyzwyczajenia językowe czytelnika - wtedy odbiór będzie utrudniony, często zafałszowany.
Wydaje mi się, że tak właśnie było z tym artykułem - zadecydował przypadek, a nie świadomość znaczenia pewnych słów, które użył autor. Ich wydźwięk w naszym języku jest taki, a nie inny.
A że artykuł jest lekko tendencyjny i ubogi w fakty, to chyba nie masz wątpliwości. Piotrze?

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jako mnich i nie mnich

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć, :)
moi pisze:A z tłumaczeniami też często jest tak, że jest ono albo blisko oryginału, albo czytelnika.
Jeśli tłumaczenie jest blisko oryginału, ale pomija przyzwyczajenia językowe czytelnika - wtedy odbiór będzie utrudniony, często zafałszowany.
To jest prawdopodobne, jednak wydaje mi się, że to słownictwo akurat jest i zbieżne z oryginałem i z mentalnością ludzi o których pisał dziennikarz. Jak zrozumie to czytelnik, to już jest zależne od każdego z odbiorców.
A że artykuł jest lekko tendencyjny i ubogi w fakty, to chyba nie masz wątpliwości. Piotrze?
Ja bym powiedział, że jest lekko prowokujący. I zdaje się, że spełnił swój cel. ;)
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Jako mnich i nie mnich

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

piotr pisze:Akurat te słowa dobrze oddają sens oryginalnych słów. W pierwotnych tekstach Theravādy, ludzie zwracali się grzecznościowo do Buddhy per 'Panie', a gmina to przecież grupa wyznaniowa na danym terenie. Często w książkach o buddyzmie można spotkać takie słownictwo. To, że nie jest ono popularne wśród polskich buddystów, nie oznacza, że autor jest niekompetentny.
Powinni napisać, że idzie do sangi na medytę i robi 3 poksy, to wszyscy by zrozumieli :D
ODPOWIEDZ

Wróć do „Publikacje”