Mariusz Orłowski pisze:Na przełomie wieku XIV i XV Cong-k'a-Py – przywódca sekty Żółtych Czapek – rozbudował sieć klasztorów buddyjskich w Tybecie i nadał im kompletną władzę świecką w tej krainie. Stworzył lamaizm, czyli tybetańską odmianę buddyzmu, teokrację, opartą na władzy Dalajlamy i Panczenlamy – dwóch kolejnych wcieleń Buddy. Ten podwójny i odrodzony po setkach lat Budda, miał przydawać znaczenia i autorytetu władzy oraz krainie. Kiedy jedno z kolejnych wcieleń Buddy konało, mnisi rozesłani po wioskach szukali jego reinkarnacji; gdy znajdowali „kolejne wcielenie” - ciemnego lecz nie upośledzonego kilkuletniego wieśniaka – zabierali go do klasztoru i rozpoczynali intensywną indoktrynację.
Mariusz Orłowski pisze:Jednak wspieranie akcji typu „wolny Tybet”, nie jest tylko przeciw Tybetańczykom i antypolskie, jest także antykatolickie. Otóż XIV Dalajlama – o pełnym imieniu: Najczcigodniejszy, Doskonałej Chwały, Elokwentny, Inteligentny Dzierżawca Nauk, Ocean Mądrości – uważa Jezusa Chrystusa za Bodhisattwę. Czyli za gościa, którego celem była nirwana, ale spowolnił swoją podróż ku niej, aby skłonić do dążenia ku nirwanie innych. Najczcigodniejszy mówi tak: „Jezus Chrystus również żył kilka razy. A więc, widzicie, osiągnął wyższy stan jako Bodhisattwa lub osoba oświecona, przez praktykę buddyjską lub coś podobnego.” Kiedyś przewodniczący ds. Inkwizycji spaliłby Dalajlamę za taką herezję na stosie, a teraz polscy katolicy popierają heretyka w imię wypaczonej przez USA idei wolności.
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/praw ... --1-a.html