Całość artykułu:GW pisze:Jeszcze przed wybudowaniem kolei Lhasę zalali i odmienili na swoją modłę chińscy osadnicy, tacy jak pan Yu czy pan Chen. Niewielkie tybetańskie miasteczko sprzed 30 lat zamieniło się dziś w 400-tysięczną metropolię, w której większość mieszkańców stanowią już Chińczycy. Tybetańczycy boją się, że pociąg jeszcze przyspieszy proces zchińszczania ich kraju.
- W samej linii kolejowej nie ma nic złego, ale można ją wykorzystać w złych celach - mówił dwa lata temu Dalajlama. Pociągi zapewniają nie tylko sprawny przewóz osadników, turystów i towarów, ale także ciężkiego sprzętu wojskowego. Kiedy 14 marca tego roku zdesperowani tybetańscy mieszkańcy Lhasy zaczęli plądrować i palić chińskie sklepy, najprawdopodobniej właśnie koleją Chińczycy przerzucili do zbuntowanego miasta transportery opancerzone.
Chiński rząd od początku zapowiadał zresztą otwarcie, że budowa linii kolejowej do Lhasy ma dwa cele - przyspieszyć rozwój Tybetu i poprawić bezpieczeństwo narodowe Chin.
http://wyborcza.pl/1,93105,5559831,Kole ... ija_i.html