Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx
-
- Posty: 1979
- Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Manchester
Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
Nie wiem czy trafiłem z tematem, przejde od razu do rzeczy, nie potrafię rozwikłać jednego filozoficznego dylematu, chodzi to za mną od jakiegoś czasu.
Zastanawiam się nad granicą między współczuciem a przemocą, nad znaczeniem "Wszechobejmującego współczucia" albo np. "Gniewnych form". Tak już mam, że porównuje co mają do powiedzenia na ten temat różne szkoły(Może w tym problem?). Poproszę o artykuły, linki, refleksje, najlepiej od ogółu do szczegółu(Mam z tym spory bałagan, w konsekwencji wybieram sobie tą naukę która akurat przyjdzie mi do głowy.)
Duże wrażenie zrobił na mnie Koan Zen o kocie, nie pamiętam gdzie go słyszałem. Do klasztoru przywędrował kot, którym mnisi się zaopiekowali. Jednak kot był jeden, mnichów wielu, każdy chciał się nim opiekować i wywołało to kłótnie i waśnie między mnichami. Mistrz pojął, że Ci mnisi nie kochają tak naprawdę tego kota. Toteż wziął nóż, i na środku placu krzyknął: "Dajcie mi jednego słowo, a ocale tego kota. W przeciwnym razie będę musiał go zabić". Trutututu, wszyscy w szoku, nikt nic nie powiedział, mistrz przeciął kota i go zabił. Jak byś zareagował?
No ja bym wrzasnął: "Jedno słowo!", nie wiem czy to dobra odpowiedź - nie ważne. Ja mam kota naprawdę, który ma sparaliżowany tył, rehabilitacja u niego jest bolesna. Zatem zadaje mu ból 'mimochodem' po to by go przywrócić do zdrowia. Tu nie mam żadnych dylematów, sprawa dla mnie jest prosta. Jednak na większą skalę, tą samą zasadę można odnieść np. do klasycznego problemu poświecenia jednego człowieka by ocalić miliony.
Inna szkoła mówi: Odwróc wzrok od świata, nie zważaj na cudze błędy, bacz tylko na własne. Dobrze. Jak to jednak pogodzić z zasadą współczucia? Nie do końca wiem jak to wygląda u podążających drogą Śrawaków/Hinayany.
Widząc np. kogoś kto przechodzi na czerwonym świetle. Nagle auto, prędkość. Nie muszę myśleć co robić - działam spontanicznie. Jednak ta zasada nie jest uniwersalna, nie sprawdzi się w każdej sytuacji. Człowiek nie jest wszechwiedzący, nie zna skutków każdego czynu, myślę, że nasze współczucie jest ograniczone, po prostu nie możemy wszystkim pomóc. Cóż zatem, trzy drogi - Przewodnik, Król i ten trzeci. (1. Osiągnę Oświecenie i wtedy wszystkim pomogę, 2. Dopiero gdy pomogę wszystkim osiągnę oświecenie 3. Niepamiętam) Tak? I to wszystko?
Następna rzecz paramita szczodrości(Dana) zalecającej pouczenia, pod warunkiem zrealizowania pustki. Zatem widząc kogoś, kto postępuję tak, że sam sobie wyrządza szkodę, powinienem zareagować, powinienem go pouczyć. Jednakże, pouczyć nie powinienem, gdyż "byłoby to ewangelizowanie i no dajcie spokój trzeba się kierować zdrowym rozsądkiem". Pozatym nie wiem czy mam prawo pouczać, skoro nie znam skutków wszystkich działań. A może powinienem spontatnicznie, tak jak do dziecka mówi się by nie bawiło się zapałkami? Pradżnia wespół z Karuną! Ale jak się nie sparzy to nie zrozumie. Więc może siedzieć z założonymi rękoma? Czy zatem mam jechać do Afryki po to by uwolnić wszystkie zwierzęta hodowlane przeznaczone na zarżnięcie i tym samym spowodować falę głodu w Etiopii?
Inna sprawa, to fizyczne ograniczenia współczucia. Wiadomo, każdy pomaga ile może, tak by nie odbywało się to kosztem własnym. Zdrowy rozsądek. Nie ma sprawy. Świat jest niedoskonały, cierpienie jest na każdym kroku. Nic dziwnego, że Avalokiteśvara ma tyle rąk. Tylko proszę mi tu żadnej herbaty, nie będę więcej pił!:) Proszę o luźne sugestie, pouczenia, może książki na ten temat...
Zastanawiam się nad granicą między współczuciem a przemocą, nad znaczeniem "Wszechobejmującego współczucia" albo np. "Gniewnych form". Tak już mam, że porównuje co mają do powiedzenia na ten temat różne szkoły(Może w tym problem?). Poproszę o artykuły, linki, refleksje, najlepiej od ogółu do szczegółu(Mam z tym spory bałagan, w konsekwencji wybieram sobie tą naukę która akurat przyjdzie mi do głowy.)
Duże wrażenie zrobił na mnie Koan Zen o kocie, nie pamiętam gdzie go słyszałem. Do klasztoru przywędrował kot, którym mnisi się zaopiekowali. Jednak kot był jeden, mnichów wielu, każdy chciał się nim opiekować i wywołało to kłótnie i waśnie między mnichami. Mistrz pojął, że Ci mnisi nie kochają tak naprawdę tego kota. Toteż wziął nóż, i na środku placu krzyknął: "Dajcie mi jednego słowo, a ocale tego kota. W przeciwnym razie będę musiał go zabić". Trutututu, wszyscy w szoku, nikt nic nie powiedział, mistrz przeciął kota i go zabił. Jak byś zareagował?
No ja bym wrzasnął: "Jedno słowo!", nie wiem czy to dobra odpowiedź - nie ważne. Ja mam kota naprawdę, który ma sparaliżowany tył, rehabilitacja u niego jest bolesna. Zatem zadaje mu ból 'mimochodem' po to by go przywrócić do zdrowia. Tu nie mam żadnych dylematów, sprawa dla mnie jest prosta. Jednak na większą skalę, tą samą zasadę można odnieść np. do klasycznego problemu poświecenia jednego człowieka by ocalić miliony.
Inna szkoła mówi: Odwróc wzrok od świata, nie zważaj na cudze błędy, bacz tylko na własne. Dobrze. Jak to jednak pogodzić z zasadą współczucia? Nie do końca wiem jak to wygląda u podążających drogą Śrawaków/Hinayany.
Widząc np. kogoś kto przechodzi na czerwonym świetle. Nagle auto, prędkość. Nie muszę myśleć co robić - działam spontanicznie. Jednak ta zasada nie jest uniwersalna, nie sprawdzi się w każdej sytuacji. Człowiek nie jest wszechwiedzący, nie zna skutków każdego czynu, myślę, że nasze współczucie jest ograniczone, po prostu nie możemy wszystkim pomóc. Cóż zatem, trzy drogi - Przewodnik, Król i ten trzeci. (1. Osiągnę Oświecenie i wtedy wszystkim pomogę, 2. Dopiero gdy pomogę wszystkim osiągnę oświecenie 3. Niepamiętam) Tak? I to wszystko?
Następna rzecz paramita szczodrości(Dana) zalecającej pouczenia, pod warunkiem zrealizowania pustki. Zatem widząc kogoś, kto postępuję tak, że sam sobie wyrządza szkodę, powinienem zareagować, powinienem go pouczyć. Jednakże, pouczyć nie powinienem, gdyż "byłoby to ewangelizowanie i no dajcie spokój trzeba się kierować zdrowym rozsądkiem". Pozatym nie wiem czy mam prawo pouczać, skoro nie znam skutków wszystkich działań. A może powinienem spontatnicznie, tak jak do dziecka mówi się by nie bawiło się zapałkami? Pradżnia wespół z Karuną! Ale jak się nie sparzy to nie zrozumie. Więc może siedzieć z założonymi rękoma? Czy zatem mam jechać do Afryki po to by uwolnić wszystkie zwierzęta hodowlane przeznaczone na zarżnięcie i tym samym spowodować falę głodu w Etiopii?
Inna sprawa, to fizyczne ograniczenia współczucia. Wiadomo, każdy pomaga ile może, tak by nie odbywało się to kosztem własnym. Zdrowy rozsądek. Nie ma sprawy. Świat jest niedoskonały, cierpienie jest na każdym kroku. Nic dziwnego, że Avalokiteśvara ma tyle rąk. Tylko proszę mi tu żadnej herbaty, nie będę więcej pił!:) Proszę o luźne sugestie, pouczenia, może książki na ten temat...
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
A Twoja droga?Lo'tsa'wa pisze:Cóż zatem, trzy drogi - Przewodnik, Król i ten trzeci. (1. Osiągnę Oświecenie i wtedy wszystkim pomogę, 2. Dopiero gdy pomogę wszystkim osiągnę oświecenie 3. Niepamiętam) Tak? I to wszystko?
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
-
- Posty: 1979
- Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Manchester
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
Moja droga? Nie wiem. Jest tuż obok, polegam głównie na uważności. Chyba wybieram bramkę nr. 1, tzn najpierw osiągnąć oświecenie.booker pisze:A Twoja droga?Lo'tsa'wa pisze:Cóż zatem, trzy drogi - Przewodnik, Król i ten trzeci. (1. Osiągnę Oświecenie i wtedy wszystkim pomogę, 2. Dopiero gdy pomogę wszystkim osiągnę oświecenie 3. Niepamiętam) Tak? I to wszystko?
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
Chodzi mi, że napisałeś dużo o zamieszaniu spowodowanym różnymi filozofiami - ja chciałem się Ciebie zapytać: a gdzie Twoja głowa?Lo'tsa'wa pisze:Moja droga? Nie wiem. Jest tuż obok, polegam głównie na uważności. Chyba wybieram bramkę nr. 1, tzn najpierw osiągnąć oświecenie.booker pisze:A Twoja droga?Lo'tsa'wa pisze:Cóż zatem, trzy drogi - Przewodnik, Król i ten trzeci. (1. Osiągnę Oświecenie i wtedy wszystkim pomogę, 2. Dopiero gdy pomogę wszystkim osiągnę oświecenie 3. Niepamiętam) Tak? I to wszystko?
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
-
- Posty: 1979
- Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Manchester
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
Hmmm... Moja głowa podpowiada mi, że jest wśród tych sprzeczności wspólny mianownik, jednak ja go nie widzę.booker pisze: Chodzi mi, że napisałeś dużo o zamieszaniu spowodowanym różnymi filozofiami - ja chciałem się Ciebie zapytać: a gdzie Twoja głowa?
Pozdrawiam
/M
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
Nie chce Ci mówić co robić, ale mogę Ci powiedzieć co ja w takich stanach zamotania robie: celuje tym wszystkim w kosz na śmieci.Lo'tsa'wa pisze:Hmmm... Moja głowa podpowiada mi, że jest wśród tych sprzeczności wspólny mianownik, jednak ja go nie widzę.booker pisze: Chodzi mi, że napisałeś dużo o zamieszaniu spowodowanym różnymi filozofiami - ja chciałem się Ciebie zapytać: a gdzie Twoja głowa?
Pozdrawiam
/M
Lepiej jest posiedzieć.
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
A jak chcesz je osiągnąć?Lo'tsa'wa pisze:Chyba wybieram bramkę nr. 1, tzn najpierw osiągnąć oświecenie.
(pytam zupełnie serio)
- stworzenie
- Posty: 1034
- Rejestracja: śr maja 28, 2008 21:24
- Płeć: kobieta
- Tradycja: bon
- Lokalizacja: Reda
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
To dwa słowa.Lo'tsa'wa pisze: No ja bym wrzasnął: "Jedno słowo!"
Szybkiego powrotu do zdrowia dla Twego kota!Ja mam kota naprawdę, który ma sparaliżowany tył, rehabilitacja u niego jest bolesna. Zatem zadaje mu ból 'mimochodem' po to by go przywrócić do zdrowia. Tu nie mam żadnych dylematów, sprawa dla mnie jest prosta.
Ale czy nie po to m. in. praktykujemy? Żeby ostatecznie postrzeganie nie było obarczone błędem, żeby widzieć wszystkie konsekwencje, żeby wiedzieć, co faktycznie w danej sytuacji będzie pomocą, a co może zaszkodzić? Budda nie ma takich problemów. My je mamy, bo nie uporaliśmy się z truciznami umysłu.Człowiek nie jest wszechwiedzący, nie zna skutków każdego czynu, myślę, że nasze współczucie jest ograniczone, po prostu nie możemy wszystkim pomóc.
Moim zdaniem - po prostu praktykować. Pomagać innym, na ile potrafimy, ale jednocześnie mieć świadomość, że to doraźna pomoc (co nie znaczy, że niepotrzebna) i nie wyprowadzi innych istot poza samsarę - dalej będą się odradzać, dalej będą cierpieć. Dopóki nie osiągniemy realizacji, możemy tylko na chwilę im ulżyć, ale prędzej czy późnej znowu będą cierpieć - jak wszyscy w samsarze. Dopiero, kiedy samemu osiągnie się realizację, można pomagać innym w sposób trwały. Czyli pomóc im wyjść poza kołowrót narodzin i śmierci. Dlatego uważam, że najcenniejszej pomocy udzielają nasi Nauczyciele - ich pomoc jest ukierunkowana na trwałe odcięcie przyczyny cierpienia, a nie tylko chwilowe złagodzenie jego objawów.Więc może siedzieć z założonymi rękoma?
-
- Posty: 1979
- Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Manchester
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
Zamierzam je osiągnąć zadając trudne pytania, tzn. tak jak radził Booker - medytując / praktykując.iwanxxx pisze:A jak chcesz je osiągnąć?Lo'tsa'wa pisze:Chyba wybieram bramkę nr. 1, tzn najpierw osiągnąć oświecenie.
(pytam zupełnie serio)
Dziękuje za pomoc.
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
Król, przewoźnik i pasterz. Król działa w myśl zasady: najpierw ja, potem inni, pasterz odwrotnie: najpierw inni, potem ja, a przewoźnik wybiera opcję wspólnotową: razem z innymi.Lo'tsa'wa pisze:Cóż zatem, trzy drogi - Przewodnik, Król i ten trzeci. (1. Osiągnę Oświecenie i wtedy wszystkim pomogę, 2. Dopiero gdy pomogę wszystkim osiągnę oświecenie 3. Niepamiętam) Tak? I to wszystko?
Buddyjskie współczucie wynika z buddyjskiej wiedzy i buddyjskiej praktyki. Jest integralną częścią całości pod nazwą buddyzm. Jeśli jego źródłem są początkowo różne nasze emocje, to z czasem, w miarę postępów w praktyce, i tak wyłoni się to, w czym właściwie rzecz – bodhiczitta, oświecona postawa. Zauważ, że „oświecona” oznacza ścisły związek z naturą oświeconego umysłu. W jaki sposób przejawia się współczucie, gdy pozostajesz w związku z naturą oświeconego umysłu, dowiesz się, gdy zgodnie z naukami buddyjskimi, spróbujesz rozwinąć bodhiczittę. Ale tę najskuteczniej rozwija się nie gdzieś pomiędzy ścieżkami, lecz na konkretnie wybranej ścieżce - co już inni próbowali wcześniej zasugerować.Lo'tsa'wa pisze:Zastanawiam się nad granicą między współczuciem a przemocą, nad znaczeniem "Wszechobejmującego współczucia" albo np. "Gniewnych form".
No, ja chyba raczej z odrobiną herbatki Pozdrawiam, GreenTeaLo'tsa'wa pisze:Tylko proszę mi tu żadnej herbaty, nie będę więcej pił!:)
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
Czasem jak się naczytamy za dużo o różnych high class bezpośrednich metodach itd to zapominamy, że oświecenie osiąga się poprzez praktykowanie paramit, nie na odwrót. Jak pisze Seosan Daesa "Jest nieskończenie wiele podejść do praktyki, ale współczucie i cierpliwość są podstawą dla wszystkich innych". Wynika z tego, że nie możesz oddzielić współczucia od praktyki, bo Twoja praktyka będzie raczej kiepska. Warto jednak pamiętać, że to współczucie niekoniecznie polega na angażowaniu się w misje charytatywne: bodhisattwa tak na prawdę nie ma misji, bodhisattwa reaguje na potrzeby czujących istot. Ja to widzę tak, że trzeba rozumieć swoją robotę. Nie można zaniedbać swojej praktyki, ale nie można też zaniedbać postawy bodhisattwy. Te dwie sprawy jednak łączą się: Sutra Doskonałego Oświecenia mówi:Lo'tsa'wa pisze:Zamierzam je osiągnąć zadając trudne pytania, tzn. tak jak radził Booker - medytując / praktykując.iwanxxx pisze:A jak chcesz je osiągnąć?Lo'tsa'wa pisze:Chyba wybieram bramkę nr. 1, tzn najpierw osiągnąć oświecenie.
(pytam zupełnie serio)
- Pojawienie wszystkich Buddów na tym świecie nie miało na celu ratowania czujących istot; miały na celu pomóc w usunięciu dwóch mylnych poglądów na temat 1) życia i śmierci i 2) nirwany.
- (1) dāna, szczodrość;
(2) priyavacana, miła mowa;
(3) arthakṛtya, korzystne działanie;
(4) samānārthatā, wspólne działanie.
Bodhisattva dzięki mądrości pradżni i nabytej mądrości zręcznych środków potrafi zastosować to wszystko przede wszystkim jako przygotowanie do właściwej pomocy, tak jak napisała wyżej stworzenie. Ale to wszystko nie jest oddzielone. Pamiętam taką historię z "Nie ma cierpienia" Szeng-jena. Mówił, że to śmieszne, że niektórzy uważają, że najpierw trzeba pomóc sobie, a potem pomóc innym. Pisał, że spotkał jakiegoś mnicha, który medytował w górach i chciał osiągnąć oświecenie. Mnich ten pytał, czy Szeng-jen, który też wcześniej odbywał odosobnienie w górach, zszedł z gór, bo osiągnął oświecenie. Szeng-jen mu odpowiedział "Nie, ale dzięki temu, że wróciłem do świata wiele osób osiągnęło korzyść z Dharmy." Nie sądzę, żeby chodziło mu o to, że jego praktyka się skończyła, gdy wyszedł z gór - myślę, że chciał powiedzieć, że sposób myślenia "najpierw ja, potem inni" jest od początku błędny. To powinno być zawsze "dla wszystkich czujących istot", więc i dla siebie, i dla innych: nie ma konfliktu interesów.
Trzeba też dużo cierpliwości. Jest taki etap w praktyce, gdzie rzeczywiście, przynajmniej w sensie zewnętrznych działań, jest się bardziej skoncentrowanym na sobie. Ale to też jest "nie tylko dla mnie". Dzięki tej praktyce pojawia się mądrość, lepsze rozumienie istot i konsekwencji swoich działań i pomoc czującym istotom staje się bardziej możliwa. Nauczyciele mówią, że trzeba do tego sporo cierpliwości.
Piotr
EDIT: Polecam How Can Sitting Save this Hungry World? - Zen Master Seung Sahn
- Intraneus
- ex Moderator
- Posty: 3671
- Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
- Tradycja: Youngdrung Bon
- Lokalizacja: Pless/Silesia
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
czy pisząć o "high class bezposrednich metodach", masz na mysli dzogczen?Czasem jak się naczytamy za dużo o różnych high class bezpośrednich metodach itd to zapominamy, że oświecenie osiąga się poprzez praktykowanie paramit, nie na odwrót.
Radical Polish Buddhism
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
Akurat o zen myślałem i wszystkie takie pomysły, że zrobię jakąś sztuczkę w główce, oświecę się i wtedy dopiero coś zrobię.Intraneus pisze:czy pisząć o "high class bezposrednich metodach", masz na mysli dzogczen?Czasem jak się naczytamy za dużo o różnych high class bezpośrednich metodach itd to zapominamy, że oświecenie osiąga się poprzez praktykowanie paramit, nie na odwrót.
-
- Posty: 1979
- Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Manchester
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
Właśnie ta reakcja na potrzeby czujących istot mnie interesuje najbardziej. Ja to rozumiem mniej więcej tak: W momencie gdy godzimy się na krzywdę która dzieje się dookoła, postępujemy niewłaściwie i szkodzimy sami sobie. Dwa przykłady z życia: 1. Sąsiad nie dzwoni na policję gdy w mieszkaniu obok jest awantura mąż-żona. (Sąsiad dostaje nerwicy, poczucie winy, itp) 2. Niemcy atakują Polskę, Wielka Brytania/Francja nic nie robi. (Koniec końców mamy globalną wioskę i już jest za późno, żeby sie 'odciąć', prędzej czy później zostaniemy wciągnięci w wydarzenia)iwanxxx pisze:bodhisattwa tak na prawdę nie ma misji, bodhisattwa reaguje na potrzeby czujących istot.
Czy mamy zgodę, że w takich sytuacjach trzeba zareagować czy siedzieć w lotosie? Jeśli zgadzamy się, że reagować trzeba, to zauważmy, że takich przykładów w ciągu dnia można znaleść milion. Jedyną możliwością by nie zwariować jest odwracanie wzroku - to się dzieje automatycznie czyż nie? Wskazuje tylko na sprzeczność - rozwiązania niestety nie znam... Wierzę, że jest.
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
Wracamy do cierpliwości.Lo'tsa'wa pisze:Właśnie ta reakcja na potrzeby czujących istot mnie interesuje najbardziej. Ja to rozumiem mniej więcej tak: W momencie gdy godzimy się na krzywdę która dzieje się dookoła, postępujemy niewłaściwie i szkodzimy sami sobie. Dwa przykłady z życia: 1. Sąsiad nie dzwoni na policję gdy w mieszkaniu obok jest awantura mąż-żona. (Sąsiad dostaje nerwicy, poczucie winy, itp) 2. Niemcy atakują Polskę, Wielka Brytania/Francja nic nie robi. (Koniec końców mamy globalną wioskę i już jest za późno, żeby sie 'odciąć', prędzej czy później zostaniemy wciągnięci w wydarzenia)iwanxxx pisze:bodhisattwa tak na prawdę nie ma misji, bodhisattwa reaguje na potrzeby czujących istot.
Czy mamy zgodę, że w takich sytuacjach trzeba zareagować czy siedzieć w lotosie? Jeśli zgadzamy się, że reagować trzeba, to zauważmy, że takich przykładów w ciągu dnia można znaleść milion. Jedyną możliwością by nie zwariować jest odwracanie wzroku - to się dzieje automatycznie czyż nie? Wskazuje tylko na sprzeczność - rozwiązania niestety nie znam... Wierzę, że jest.
Jak będziesz cierpliwie praktykował, to osiągniesz wgląd, który nie da Ci zwariować pomimo nieodwracania wzroku.
Jak będziesz cierpliwie praktykował, to osiągniesz mądrość, która pozwoli Ci zrozumieć potrzeby tych czujących istot.
Na ten moment - robimy, co możemy. Napisałem wyżej, że bodhsattwa nie ma misji (zdanie to pożyczyłem z resztą od kunzanga), a Ty w odpowiedzi pytasz "a jaki jest plan tej misji?" No nie ma planu, cierpliwości
Piotr
-
- Posty: 1979
- Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Manchester
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
Wracam do książek. Dzięki, Iwanxxx. (Szczerze:) )
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
Tylko nie przedawkujLo'tsa'wa pisze:Wracam do książek.
Proszę bardzoLo'tsa'wa pisze:Dzięki, Iwanxxx. (Szczerze:) )
- Intraneus
- ex Moderator
- Posty: 3671
- Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
- Tradycja: Youngdrung Bon
- Lokalizacja: Pless/Silesia
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
nie wiem, co masz na mysli pisząć "sztuczkę w głowie", ale pytalem o dczogczen, bo znalazłem ciekawy cytat, co do paramit:iwanxxx pisze:Akurat o zen myślałem i wszystkie takie pomysły, że zrobię jakąś sztuczkę w główce, oświecę się i wtedy dopiero coś zrobię.Intraneus pisze:czy pisząć o "high class bezposrednich metodach", masz na mysli dzogczen?Czasem jak się naczytamy za dużo o różnych high class bezpośrednich metodach itd to zapominamy, że oświecenie osiąga się poprzez praktykowanie paramit, nie na odwrót.
"Istnieje dziesięć doskonałości czyli paramit, a wśród nich pierwsza jest szzczodrość. Jednak wszystkie one są już od samego początku w pełni zawarte w Naturalnym Stanie. Nie ma więc konieczności, aby poprzez kultywowanie myśli pobudzać szczodrość albo inne paramity. Jeżeli praktykujemy Naturalny Stan, można już w nim znaleźć szczodrość w sposób naturalny i spontaniczny. Nie musimy wpierw medytować i myśleć, że powinniśmy być szczodrzy dla innych. Jeżeli praktykujemy Naturalny Stan, zawarta już w nim etyka powstaje w sposób spontaniczny i bez wysiłku. To samo jest i ze wszystkimi doskonałościami..." Nauki Dzogczen Bonpo, Lopon Tenzibn Namdak
ale zeby nie bylo tak latwo i zeby sie nikomu w glowach (lub innych częściach ciała ) nie poprzewracalo, praktykuje sie wspolczucie, jednak "ten rodzaj praktyki współczucia jako myśli jest wyłącznie przygotowaniem. Jest to tylko myśl o współczuciu, a nie rzeczywiste współczucie Buddy."
tak więc znowu wracamy do punktu wyjścia. Najpierw nyndro (w tym i wspolczucie) i inne praktyki przygotowawcze, po to, żeby osiągnać Naturalny Stan, gdzie jest już wszystko, w tym spontaniczna bodhiczitta, i gdy nie trzeba już "pobudac myslowego wspolczucia"
Radical Polish Buddhism
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
Ja przywołam Ko Bong Sunima w tłumaczeniu Bookera Bosalnima z małą korektą moją-nima.
- Zajmując wysokie podium, Mistrz Zen Ko Bong uniósł swój kij Zen i powiedział:
"Wewnątrz jest jasne
Na zewmątrz również jest jasne
Gdziekolwiek jest, jest jasne
Co to jest?"
Wszyscy [słuchający] milczeli. "Jest to Diamentowa Paramita". Następnie odłożył kij Zen.
"Kiedy złoto jest w ziemi jest jasne. Jeżeli włożysz złoto do gorącego pieca, również jest jasne. Po wyjęciu z pieca, złoto nadal jest jasne. Zanim zostało włożone do pieca, nie można było użyć go do zrobienia czegokolwiek. Było także bezużyteczne będac w piecu. Ale po wyjęciu z pieca, możemy go użyć do zrobienia wielu rzeczy: obrączki, kolczyków, lub spinki do włosów."
"Zatem, co jest 'piecem'? Piecem jest dawanie, moralność, cierpliwość, praktyka, medytacja i mądrość. Kiedykowliek coś dajesz, czy jest to duchowa czy materialna pomoc, nie rozróżniaj między podmiotem i przedmiotem, mężczyzną/kobietą, starym/młodym.... Zapomnij o takim myśleniu. Zapomnij o tych trzech rzeczach: ja, ty i dawaniu."
"Następnie: moralność. Zarówno dając i otrzymując, rób tylko to co jest właściwe, wówczas dobro i zło staną się jasne. Wówczas Twoje jasne działanie 'zabije' dobro i zło. Lecz nie przywiązuj się do dobra i zła. To jest paramita moralności.
"Jeżeli coś cię gnębi, wówczas bądź cierpliwy i wybaczający. Cierpliwy umysł uczyni Cię szczęśliwym. Wówczas, wewnątrz poczujesz dumę i pranienie by próbować mocniej. To jest paramitą cierpliwości. Duma jest jak wodna roślina, która nie ma korzeni - przychodzi i odchodzi swobodnie. Obawiaj się tylko aby nie popaść w pobłażanie [sobie]."
"Jeżeli zawsze rozróżniasz pomiędzy ludzmi i rzeczami (na przykład patrząc na nich) lecz Twój umysł jest nieporuszony, to jest paramitą medytacji."
"Jeżeli coś przychodzi -- nie bądź radosnym. Jeżeli coś odchodzi -- nie bądź smutnym. Kiedy płaczesz, tylko płacz. Kiedy śmiejesz się, tylko śmiech. Rzeczy powstają, zostają w tyle...zanikają, puste. Uczucia zmieniają się z radosnych na smutne, z uciechy w gniew. Kraje powstają, prosperują a później zanikają i zostają zniszczone. Jeżeli postrzegasz to bez przywiązania do tego, jest to paramitą mądrości."
"Słońce jest na niebie kiedy te jest jasne czy zachmurzone. Złoto jest złotem, bez względu na to czy jest w ziemi, w piecu, czy w Twoich rękach. Diamentowa Paramita jest taka jak to -- niezależna od życia czy śmierci, przychodzenia czy odchodzenia, czy czasu i przestrzeni. A więc, czy potrafisz ją zobaczyć, czy nie? Jeżeli ją widzisz, uderzę Cię trzydzieści razy. Jeżeli jej nie widzisz, również uderzę Cię trzydzieści razy...co możesz uczynić?"
"6 razy 6 = 36."
Po tym, Mistrz Zen Ko Bong zszedł z wysokiego podium.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Buddyjskie współczucie a konflikt interesów
rozmowa tycząca się naturalnego stanu została wydzielona TUTAJ