Pożądanie - przyczyna cierpienia

dyskusje i rozmowy tyczące się dharmy buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

mkns
Posty: 27
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:38

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: mkns »

Nezz pisze:Nadaje ono kierunek na naszej ścieżce.
Nie! ;-)
Nezz pisze:To że pożądanie rodzi cierpienie. Brak pożądań to brak cierpienia.
Nie! ;-)
Nezz pisze:Tak, tylko żeby przestać rozróżniać, najpierw trzeba się wyzbyć pożądań...
Nie! ;-)
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Nie ma to jak konstruktywna rozmowa ;)
Radical Polish Buddhism
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

mkns pisze:
Nezz pisze:Nadaje ono kierunek na naszej ścieżce.
Nie! ;-)
Nezz pisze:To że pożądanie rodzi cierpienie. Brak pożądań to brak cierpienia.
Nie! ;-)
Nezz pisze:Tak, tylko żeby przestać rozróżniać, najpierw trzeba się wyzbyć pożądań...
Nie! ;-)
Mógłbyś rozwinąć dlaczego się nie zgadzasz? :D
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: booker »

Jeżeli nawet pożądam jak świnia - co w tym jest złego?
Saraha
Poproszę, jeżeli można, o źródło tego stwierdzenia Mahasiddhy Sarahy.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
mkns
Posty: 27
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:38

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: mkns »

booker pisze:Poproszę, jeżeli można, o źródło tego stwierdzenia Mahasiddhy Sarahy.
http://www.diamentowadroga.pl/dd37/dzie ... kazu_kagyu
mkns
Posty: 27
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:38

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: mkns »

Nezz pisze:Mógłbyś rozwinąć dlaczego się nie zgadzasz? :D
1.

W którąkolwiek stronę pójdziesz, nie dotrzesz w żadne inne miejsce niż to,
w którym jesteś teraz, dlaczego więc nie sięgnąć po to, co jest na wyciągnięcie ręki?

Odgrywać rolę człowieka szlachetnego i podążającego ścieżką duchową?
Mistrzowie mawiają: "suche gówno na patyku".

2.

Pożądanie jest stanem uwarunkowanym - pojawia się, ustala, zmienia i znika.
Postrzegane w ten sposób pożądanie jest jak tygrys, któremu wyrwano zęby i pazury.
Nie ma potrzeby cokolwiek z nim robić, lub nie robić - nikomu nie sprawi już cierpienia.

3.

Są tacy, którzy wyrywają od razu korzeń trującego drzewa.
Są tacy, którzy wolą najpierw wyrwać mu wszystkie liście, ogołocić z kory, obciąć konary,
namęczyć się okrutnie, a na koniec i tak pewnie zostawią niezauważony korzeń,
z którego drzewo wyrośnie znów w pełni.

;-)

Peace brother and nirvana!

;-)
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: booker »

mkns pisze:
booker pisze:Poproszę, jeżeli można, o źródło tego stwierdzenia Mahasiddhy Sarahy.
http://www.diamentowadroga.pl/dd37/dzie ... kazu_kagyu

"Istnieje na przykład taki cytat: "Jeżeli nawet pożądam jak świnia - co w tym jest złego?". Świnia symbolizuje tu nierozróżnianie rzeczy na dobre lub złe, na 'lubię' - 'nie lubię', ponieważ je wszystko, co ma przed nosem"

mkns pisze: Są tacy, którzy wyrywają od razu korzeń trującego drzewa.
Czy jesteś człowiekiem, który wyrwał korzeń myślenia ?
mkns pisze: Mistrzowie mawiają: "suche gówno na patyku".
Co oznacza "suche gówno na patyku" ?

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

booker pisze:Świnia symbolizuje tu nierozróżnianie rzeczy na dobre lub złe, na 'lubię' - 'nie lubię', ponieważ je wszystko, co ma przed nosem
No to zmienia zupełnie znaczenie tego cytatu..

mkns pisze:Są tacy, którzy wyrywają od razu korzeń trującego drzewa.
Czym jest ów korzeń trującego drzewa?
Blackfield
Posty: 18
Rejestracja: wt sty 02, 2007 23:21
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: Blackfield »

Nie chcę zakładać kolejnego wątku więc dopisze się do tego jako że mam problem z wstąpieniem na właściwą drogę , nie rozumiem pewnego faktu przyczyną cierpienia jest pragnienie to rozumiem i powinniśmy się wyzbyć pragnień między innymi przez zrozumienie i umiejętność dostrzegania do czego prowadzą ale proszę mi powiedzieć gdzie w takim razie leży pragnienie zdobycia wykształcenia? posiadanie dobrej pracy która zapewni nam dostatek? czy też chęć (pragnienie) zwiedzania świata są do dla mnie najbliższe pragnienia są one często przyczyną smutku ale i również radości ale one mnie napędzają do działania , jak mamy żyć nie mają celu?(pragnienia) na każdym kroku coś nakłania do podjęcia działania przez pragnienie czy nie jest tak że medytacja i uprawianie buddyzmu ma na celu wyzwolenia na od cierpienia czy sam fakt chęci bycia wyzwolonym od pragnieniem i cierpienia nie jest sam w sobie pragnieniem ?
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: booker »

Blackfield pisze: jak mamy żyć nie mają celu?(pragnienia) na każdym kroku coś nakłania do podjęcia działania przez pragnienie czy nie jest tak że medytacja i uprawianie buddyzmu ma na celu wyzwolenia na od cierpienia czy sam fakt chęci bycia wyzwolonym od pragnieniem i cierpienia nie jest sam w sobie pragnieniem ?
1. A czego chcesz ? (czego Ci naprawdę potrzeba) ;)
2. Witaj na forum.
(kolejność dowolna)


Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
majur
Posty: 19
Rejestracja: pn sty 12, 2004 10:22

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: majur »

Blackfield pisze:Nie chcę zakładać kolejnego wątku więc dopisze się do tego jako że mam problem z wstąpieniem na właściwą drogę , nie rozumiem pewnego faktu przyczyną cierpienia jest pragnienie to rozumiem i powinniśmy się wyzbyć pragnień między innymi przez zrozumienie i umiejętność dostrzegania do czego prowadzą ale proszę mi powiedzieć gdzie w takim razie leży pragnienie zdobycia wykształcenia? posiadanie dobrej pracy która zapewni nam dostatek? czy też chęć (pragnienie) zwiedzania świata są do dla mnie najbliższe pragnienia są one często przyczyną smutku ale i również radości ale one mnie napędzają do działania
Napiszę jak rozumiem słowa różnych nauczycieli, np. Namkhai Norbu lub mistrzów zen.
Samo pragnienie nie jest źródłem cierpienia - lecz przywiązanie (lgnięcie) do tych pragnień.
Chcesz to lub tamto i to jest normalne. Samo chcenie jest ozdobą twojego naturalnego stanu, tak jak i myśli czy emocje. Problemy zaczynają się gdy przywiązujesz się do tych pragnień. Jak pisał Seung Sahn im większe przywiązanie tym większe cierpienie.
Buddyzm nie zabrania ci odczuwać pragnień, nawet pożądanie seksualne może być tylko ozdobą twojego naturalnego stanu, jeśli do niego nie lgniesz lecz pozwalasz mu się pojawić i odejść. Dążenie do celu też nie jest czymś niewskazanym (jak by można inaczej osiągnąć choćby oświecenie?).
Posiadanie dobrej pracy jest lepsze niż złej i to jest OK, posiadanie rodziny też jest OK, zdobycie wykształcenie też jest OK. Posiadaj, pragnij, odczuwaj, myśl, dąż do celu ale bez lgnięcia (lub minimalizuj je), tak to rozumiem.
Blackfield
Posty: 18
Rejestracja: wt sty 02, 2007 23:21
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: Blackfield »

ale gdzie jest granica pomiędzy chęcią posiadania lepszego bytu a uleganiu pragnienia robieniu sobie "dobrze" za wszelką cenę ? jako dziecko zawsze czeka się na wigilie i rozdanie prezentu ale gdy się je już dostało to nabiera się wrażenia że samo oczekiwanie na coś jeszcze przyjemniejsze niż doczekanie się tego , to zresztą chyba nawet Pascal powiedział przyjemniejsza jest podróż nie nie samo osiągnięcie miejsca do którego podróżujemy , ale wracając do sedna stawiam pytanie gdzie jest granica której nie powinno się przekraczać? między chęcią by było lepiej a bezrozumnym uleganiu pragnieniu ? proszę napiszcie jak sami to czujecie nie lubię przywoływanych cytatów mistrzów buddyzmu bo są one ładne i okrągłe a nie przemawiają do mnie. Mam zdecydowanie umysł ścisły i muszę ( będzie mi łatwiej ) jak będę mieć granice której nie mogę przekraczać.
Blackfield
Posty: 18
Rejestracja: wt sty 02, 2007 23:21
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: Blackfield »

booker pisze: 1. A czego chcesz ? (czego Ci naprawdę potrzeba) ;)
2. Witaj na forum.
(kolejność dowolna)


Pozdrawiam
/M
również witam ;)
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: booker »

Blackfield pisze:do sedna stawiam pytanie gdzie jest granica której nie powinno się przekraczać? między chęcią by było lepiej a bezrozumnym uleganiu pragnieniu ?
Jeżeli ma być 'chcenie lepiej' to "dla kogo, dla czego w jakim celu, po co.?"
Jeżeli po to żeby bezrozumnie ulegać pragnieniu, czyli innymi słowy by zadowalać dowolne pragnienie to może odpowiedź na pierwsze pytanie to wycentruje.

Przykładowo jak rozumiem (ale prosze by koledzy buddyści mnie poprawili) w buddyźmie pragnienie oświecenia czy wyzwolenia to jest choroba praktyki.
Jednakże, pragnienie oświecenia czy wyzwolenia by użyć je w celu oświecenia czy wyzwalania istot od cierpienia i przyczyny cierpienia (pogrążenia w ułudzie) jest właściwym kierunkiem, przynajmniej w szkołach Mahajany i Wadżrajany.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
majur
Posty: 19
Rejestracja: pn sty 12, 2004 10:22

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: majur »

Blackfield pisze:ale gdzie jest granica pomiędzy chęcią posiadania lepszego bytu a uleganiu pragnienia robieniu sobie "dobrze" za wszelką cenę ?
Myślę że to ważny problem i wielu biorąc przykład z tzw. szalonych joginów łamiąc wskazania i folgując sobie nazywa to wolnością, choć pakują się prosto do piekła (np. narkotyki).

Najbezpieczniej jest moim zdaniem przestrzegać wskazań, nie krzywdzić innych, wzbudzać w sobie współczucie. Ale robiąc to robić bez przywiązania, zmniejszać swoje napięcia i lgnięcie. Po prostu przestrzegaj wskazań, ale bez tworzenia dodatkowej ideologii.
Blackfield pisze:gdzie jest granica której nie powinno się przekraczać?
Tych granic o których piszesz tak naprawdę nie można określić czymś widocznym na zewnętrz. Można na przykład w ogóle nie współżyć ale lgnąć do seksu, można też wpółżyć będąc od niego wolnym. Jak więc znaleźć granicę. Na zewnątrz jej nie znajdziesz. Jest to wewnętrzny wymiar twojej wolności od lgnięcia.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: booker »

Blackfield pisze:również witam Wink
Blackfield proponuje ciekawą lekturę na wstep: http://mahajana.net/teksty/thrangu_12_ogniw.html

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Blackfield
Posty: 18
Rejestracja: wt sty 02, 2007 23:21
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: Blackfield »

dziękuje wam za odpowiedz tyle jak się tego spodziewać mogłem pojęcia elementarne jak czas,masa są najtrudniej definiowane o ile w ogóle jest to możliwe , mi jest ciężko dotrzeć różnice pomiędzy chęcią zapewnienia sobie dobrego bytu jak i naszemu otoczeniu a pragnieniem ( legnięciem ) by mieć więcej niż potrzebujemy bo skąd mam to wiedzieć? ile potrzebuje a ile mi wystarczy do umiarkowanego życia, za każdym zakrętem jest kolejny zakręt tak jest z realizacją pragnień o ile realizacja wszystkich jest możliwa. Nasuwa mi się inne pytanie gdzie jest miejsce marzeń? marzeń zostania dostrzeżonym przez swoją prace naukową czy też filantropie czy też po prostu bycia w czymś najlepszy czy takie zdeterminowanie dążenie nie jest "lgnięciem"?

pojawia się problem równowagi pomiędzy dwoma skrajnościami jak ciągłymi przyjemnościami a ascezą , budda z tego jak go rozumiem nakazywał kroczyć ścieżką pośrodku tylko jest to strasznie trudne bo delikatne zboczenie z niej popycha mnie do tego aby jeszcze dalej przesuwać się w i popadać w skrajność

może zapytam czy czytanie wielu tekstów na temat buddyzmu tego co głoszą nauczyciele pozwala te delikatne granice lepiej odczuwać i rozumieć? bo szkół buddyzmu jest wiele a nie chcę zakręcić się za bardzo czytając fragmenty z różny podejść do sprawy.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: booker »

Blackfield pisze:czy czytanie wielu tekstów na temat buddyzmu tego co głoszą nauczyciele pozwala te delikatne granice lepiej odczuwać i rozumieć?
hmmm, przecież Ty już odczuwasz, piszesz "delikatne zboczenie z niej popycha mnie."
Blackfield pisze:budda z tego jak go rozumiem nakazywał kroczyć ścieżką pośrodku
Nie nie, nie nakazywał a wskazywał. To taka różnica jak między rozkazywaniem a doradzaniem.
Blackfield pisze:nie chcę zakręcić się za bardzo czytając fragmenty z różny podejść do sprawy.
O, i bardzo dobrze. Idź na praktykę.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
majur
Posty: 19
Rejestracja: pn sty 12, 2004 10:22

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: majur »

Blackfield pisze:pojęcia elementarne jak czas,masa są najtrudniej definiowane o ile w ogóle jest to możliwe , mi jest ciężko dotrzeć różnice pomiędzy chęcią zapewnienia sobie dobrego bytu jak i naszemu otoczeniu a pragnieniem ( legnięciem ) by mieć więcej niż potrzebujemy bo skąd mam to wiedzieć?
Logiczne zrozumienie ścieżki buddyjskiej jest niezwykle trudne (o ile w ogóle możliwe), dlatego, że wykracza ta ścieżka poza logikę myślenia. Pewne żeczy można zrozumieć, np. w jakimś stopniu prawo przyczynowości, czy też inne aspekty tej ścieżki. Ale jak zrozumieć np. czym jest natura umysłu, albo brak lgnięcia? Nie można tego uchwycić myślą, tak jak nie można zrozumieć smaku wody dopóki się jej nie wypije.
Więc pewne rzeczy można przemyśleć i zrozumieć a pewne sprawy trzeba doświadczyć, dlatego tak ważna jest tzw. praktyka.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: booker »

Blackfield pisze:zostania dostrzeżonym przez swoją prace naukową
Dziś rano jeszcze taka kwestia mi wpadła z tą Twoją pracą naukową.

Obecnie jak rozumiem prowadzisz badania naukowe tego, co postrzegasz 'na zewnątrz' a teraz nadarza się okazja by rozpocząć badania również tego, 'co wewnątrz'. Wielu naukowców pracujących na co dzień np. przy akceleratorach cząstek praktykuje buddyzm.

Zapewne wiesz o próżni kwantowej jednak jeżeli chodzi o umysł to na ten moment, a na razie nic nie zmieniło się w tej kwestii od tysięcy lat, żadne narzędzia naukowe nie pozwalają go poznać, jest zbyt blisko. Paradoksalnie więc poznanie jego natury powinno być bardzo proste, lecz ludzie uważają, że tak nie jest.

Mimo to jednak, istnieją narzędzia do poznania umysłu oraz swojej prawdziwej natury i co najlepsze nie trzeba budować żadnych przyrządów z żadnych materiałów. Takimi narzędziami są praktyki medytacyjne oraz nauczyciele. Jednak, nie ma potrzeby stać się wielkim medytującym, ok, czyli medytowanie nie jest celem samym w sobie a narzędziem poznania umysłu i swojej prawdziwej natury - i to trzeba by tu użyć.

Piszesz również o tej granicy z pragnieniem naukowca i filantropa. Być świetnym naukowcem to jest wspaniałe. Ale jeżeli zatrzymujesz to tylko dla siebie wówczas nikomu to nie służy. Jeżeli jednak używasz tego wspaniałego naukowca aby pomóc wszystkim ludziom wówczas bycie naukowcem nabiera kierunku - tak to ogólnie rozumie buddyzm. Wówczas bycie naukowcem jest właściwe, w ten sam sposób filantropia też stanie się właściwa. Wtedy im więcej tego naukowca tym więcej wiedzy, która może pomóc ludziom rozwiązywać problemy z cierpieniami różnej maści a naukowiec i jego praca naukowa przestają istnieć tylko wzajemnie dla siebie.

Książki są okej ale zazwyczaj bardzo się przywiązujemy do słów nauczania, wówczas pojawiają się nowe kłopoty. Również kłopoty pojawiają się ponieważ rozumiemy je 'na swoje' i bez nauczyciela dość trudno jest rozwikłać wątpliwości. Trudno to znaczy zabiera to więcej czasu niż w pracy z nauczycielem,
majur pisze:Logiczne zrozumienie ścieżki buddyjskiej jest niezwykle trudne (o ile w ogóle możliwe)
Jest możliwe i naucza się logiki buddyjskiej, trzeba tylko pamiętać, że jest to narzędzie nauczania na konstruktach myślowych i potrzebne jest jeszcze medytowanie aby to dopełnić. Samą medytację bez nauk porównuje się do ślepca błąkającego się po pustyni, same nauki bez medytacji do umierania z pragnienia na brzegu jeziora.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
Milarepa
Posty: 435
Rejestracja: wt lip 25, 2006 13:33
Lokalizacja: kraków

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: Milarepa »

Blackfield pisze:ale proszę mi powiedzieć gdzie w takim razie leży pragnienie zdobycia wykształcenia? posiadanie dobrej pracy która zapewni nam dostatek? czy też chęć (pragnienie) zwiedzania świata są do dla mnie najbliższe pragnienia są one często przyczyną smutku ale i również radości ale one mnie napędzają do działania , jak mamy żyć nie mają celu?(pragnienia) na każdym kroku coś nakłania do podjęcia działania przez pragnienie czy nie jest tak że medytacja i uprawianie buddyzmu ma na celu wyzwolenia na od cierpienia czy sam fakt chęci bycia wyzwolonym od pragnieniem i cierpienia nie jest sam w sobie pragnieniem ?
Budda posługiwał się językiem pali. W tym języku są dwie wersji pragnienia. Wyraz tanha oznacza żądze, nienasycenie o to chodziło Buddzie gdy mówił, ze pragnienie prowadzi do cierpienia. Wyraz chanda tłumaczu się jako pragnienie zrobienia czegoś.
Budda miał silne pragnienie oświecenia czyli chanda w połączeniu z wiarą, mądrością i współczuciem.
Jest takie tybetańskie przysłowie:
”Kiedy masz ciało osła, ciesz się smakiem trawy”.
Na początku kiedy przyszedł buddyzm na zachód został źle zrozumiany ludzie oddawali swoje majątki, rezygnowali ze szkół, żyli jak bezdomni i mówili, ze nie są przywiązani, ze życie to samsara cos nietrwałego. Ale nie oto chodzi w buddyzmie. Trzeba się cieszyć życiem ale nie być nim opętanym i to wszystko.
Tenzin Wangial Rinpocze napisał w swojej książce „Tybetańska Joga snu i śnienia” Cytuje:
„Przywiązanie może doprowadzić do wojny lub tez może zamanifestować się w postaci użytecznej technologii czy sztuki, która ma zbawienny wpływ na świat”.
Awatar użytkownika
KROOLIK
Posty: 735
Rejestracja: wt lis 28, 2006 16:06
Tradycja: Zen (Kwan Um)

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: KROOLIK »

Blackfield pisze:dziękuje wam za odpowiedz tyle jak się tego spodziewać mogłem pojęcia elementarne jak czas,masa są najtrudniej definiowane o ile w ogóle jest to możliwe , mi jest ciężko dotrzeć różnice pomiędzy chęcią zapewnienia sobie dobrego bytu jak i naszemu otoczeniu a pragnieniem ( legnięciem ) by mieć więcej niż potrzebujemy bo skąd mam to wiedzieć? ile potrzebuje a ile mi wystarczy do umiarkowanego życia, za każdym zakrętem jest kolejny zakręt tak jest z realizacją pragnień o ile realizacja wszystkich jest możliwa. Nasuwa mi się.
wpadamy w polapke jesli pragniemy podazac droga srodka, jesli pragniemy rownowagi.
jesli stwarzamy w naszej glowie jakis obraz idealnego stanu to czym bardziej jest wyidealizowany tym latwiej odejsc od niego i popasc w cierpienie, frustracje.

musisz stety/niestety porzucic swoje dazenia do osiagniecia idealnej rownowigi. ale rowniez nie popadaj w przywiazanie do twojego porzucenia. Moj szwagier nie mogl zrozumiec dlaczego w dalszym ciagu jest uzalezniony od slodyczy skoro ich sobie odmawia, ale to podobnie jak z alkoholikiem- nie przestaje sie nim byc nawet jesli sie nie pije (przywiazanie przez zaprzeczenie)

Koncepcja "rownowagi" jest oprarta jak to inne myslowe koncepcje na dualizmie. Koncepcja "Drogi" jest oprarta na zalozeniu ze cos ową Droga nie jest- i masz problem! a jak bedziesz w taki sposob chcial zbudowac swoja Sciezke to nie bedziesz juz wkrotce mogl ruszyc malym palcem u nogi.

Abstrahujac od powyzszego- jesli masz watpliwosci odnosnie swoich pragnien- czy owe przyniosa ci szczescie czy cierpienie warto zastanowic sie jakie toba kieruja pobotki. Jesli egoistyczne to i z pozoru najlepszy uczynek przyniesie cierpienie czy w najlepszym przypadku nic wartosciowego
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

"Niczego się nie wyrzekać, do niczego się nie przywiązywać"
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Nauki bookera dssn ;) przeniosłem TU

Pzdr
Piotr
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

iwanxxx pisze:Nauki bookera dssn ;) przeniosłem TU

Pzdr
Piotr
Tylko DSSN? A ja myślałem, że on już jest Mistrzem wszystkich tradycji. Jak sam o sobie mówi, ma papiery na nauczanie samych Buddów ;)
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Nezz pisze:Tylko DSSN? A ja myślałem, że on już jest Mistrzem wszystkich tradycji. Jak sam o sobie mówi, ma papiery na nauczanie samych Buddów
Pogadaj z nim o tym w dharma free.

Pzdr
Piotr
Blackfield
Posty: 18
Rejestracja: wt sty 02, 2007 23:21
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: Blackfield »

Dobre ale czym jest egoizm?

Egoizm to nadmierna albo wyłączna miłość do samego siebie. Egoista kieruje się tylko własnym dobrem i interesem, nie zwracając uwagi na potrzeby innych. Odnosi wszystko do siebie, tak więc nie uznaje systemu wartości wybiegającego poza jego własne "ja". Przez to ma mniejsze wsparcie od wspólnoty, zazwyczaj jest człowiekiem samotnym.

Przeciwieństwem egoizmu jest altruizm.

wikipedia podaje taką definicje, czy sama chęć istnienia i nie jest już sama w sobie egoizmem? stawianiem siebie na pierwszym miejscu? rodzimy się chyba z takim podejściem do życia to część naszego instynktu samozachowawczego.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: booker »

Blackfield pisze:czy sama chęć istnienia i nie jest już sama w sobie egoizmem? stawianiem siebie na pierwszym miejscu? rodzimy się chyba z takim podejściem do życia to część naszego instynktu samozachowawczego.
Nie wiem.
Ja bym takie zastanawianie się uchlastał przy samej /sory za słowo/ dupie.

Nie rodzimy się z jakimś podejściem do życia, jest tylko płacz "wuaaa wuaaa" potem cycek do buzi i "cium cium cium cium".

Kiedyś też się na tym strasznie długo kiwałem. To nie ma znaczenia.
Chcesz robić coś dla innych? Po prostu zacznij to robić.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Blackfield
Posty: 18
Rejestracja: wt sty 02, 2007 23:21
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Pożądanie - przyczyna cierpienia

Nieprzeczytany post autor: Blackfield »

chyba coraz lepiej udaje mi się odróżnić czym jest legnięcie a czym zwykła chęć wymaga to sporo obserwacji samego siebie analizy akcji i reakcji jaką wywołują nie zawsze mam na to siłę i ochotę czasem mam po prostu chęć by wszystko rzucić i płynąć z nurtem, bardzo dużo daje mi poznawanie innych osób nie związanych z buddyzmem i patrzenie i analizowanie jak oni patrzą na podobne zagadnienia
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dharma/Dhamma”