Diamentowa Droga - trudne pytania i sceptyczne rozważania
Diamentowa Droga - trudne pytania i sceptyczne rozważania
Witam rok się prawie zbierałem aby wyjść z tym tematem, ale dojrzało to we mnie na tyle by móc porozmawiać chociaż w internecie o tych sprawach. Mianowicie Z chrześcijaństwa zrezygnowałem już w wieku 13 lat, a później poszukiwałem czegoś swojego ucząc się i poznając życie z różnych stron. Buddyzm pojawił się u mnie w wieku jakoś 20 lat, za pośrednictwem internetu. Co się okazało później była to therawada, nauki o medytacji, współczuciu i podejściu do życia. W wieku 23 lat odkryłem Diamentową Drogę i zafascynowany tematem chodziłem od ośrodka przez miesiąc około, jednak w tym czasie pojawiło się we mnie bardzo wiele wątpliwości i sprzeczności, o których jakoś bałem się mówić wśród osób praktykujących w ośrodku bo czułem, że są bardzo niewygodne i nie byłem gotowy mierzyć się z emocjami jakie mogły one wzbudzić. To tyle słowem wstępu
Wypiszę te wszystkie wątpliwości z nadzieją na to, że zostaną one w jakiś sposób wyjaśnione.
1. Dlaczego w DD je się mięso ? Przecież dążą oni do zaniku cierpienia na ziemi, a wiadomo... kupując mięso opłaca się te wszystkie hodowle i rzeźnie dzięki czemu mogą one dalej istnieć i generować cierpienie. W ośrodku nawet nie kryto się z tym, że wegetarian przekonywano wręcz do spożywania go tłumacząc to jakimiś argumentami w stylu, że oczyszczają karmę zwierzęcia.
2. Dlaczego zamiast medytować nad współczuciem i miłością ( metta ) oraz uważnością ( vipassana ) medytuje się na 16 karmape wizualizując sobie że jego energia wnika w ciało medytującego.
3. Nyndro - praktyka pokłonów przez posągiem karmapy. Dla mnie to zawsze było jak zaprzeczenie własnej mocy i swej własnej duszy a potraktowanie innego człowieka jak boga którego plan mam realizaować.
4. guru joga - czyli ogólnie zrozumiałem, że to rozpuszczenie własnego umysłu i stopienie się z umysłem karmapy. Czy to nie oznacza, że wyrzucam własną indywidualność do śmieci i staje się klonem, marną podróbką innego człowieka ?
5. Dlaczego akurat Karmapa ma być bogiem? Mam się do niego modlić, brać go za wzór itp. Dla mnie to niepojęte, bo odrzuciłem nawet boga chrześcijańskiego dla samego siebie. Sam jestem dla siebie bogiem. Wiem, że jest we mnie światło jak i w każdym z nas, bo ze światła jesteśmy stworzeni. Jestem w stanie tego doświadczyć medytacyjnej ciszy.
Na koniec dodam tylko, że smutno mi z tym wszystkim bo sangha buddyjska była jedynym miejscem gdzie znalazłem takie aspekty jak akceptacja, miłość bezwarunkowa, otwartość, radość w byciu, swoboda itp. Nie znalazłem tego nigdy w kościele katolickim, ani u szamanów, magów, ezoteryków podczas moich poszukiwań. Myślę o diamentowej prawie codziennnie od roku, kiedy odszedłem przez te wątpliwości, jednak chyba nigdy nie pokłoniłbym się przed nikim ( chyba że pod groźbą kary śmierci ).
Wypiszę te wszystkie wątpliwości z nadzieją na to, że zostaną one w jakiś sposób wyjaśnione.
1. Dlaczego w DD je się mięso ? Przecież dążą oni do zaniku cierpienia na ziemi, a wiadomo... kupując mięso opłaca się te wszystkie hodowle i rzeźnie dzięki czemu mogą one dalej istnieć i generować cierpienie. W ośrodku nawet nie kryto się z tym, że wegetarian przekonywano wręcz do spożywania go tłumacząc to jakimiś argumentami w stylu, że oczyszczają karmę zwierzęcia.
2. Dlaczego zamiast medytować nad współczuciem i miłością ( metta ) oraz uważnością ( vipassana ) medytuje się na 16 karmape wizualizując sobie że jego energia wnika w ciało medytującego.
3. Nyndro - praktyka pokłonów przez posągiem karmapy. Dla mnie to zawsze było jak zaprzeczenie własnej mocy i swej własnej duszy a potraktowanie innego człowieka jak boga którego plan mam realizaować.
4. guru joga - czyli ogólnie zrozumiałem, że to rozpuszczenie własnego umysłu i stopienie się z umysłem karmapy. Czy to nie oznacza, że wyrzucam własną indywidualność do śmieci i staje się klonem, marną podróbką innego człowieka ?
5. Dlaczego akurat Karmapa ma być bogiem? Mam się do niego modlić, brać go za wzór itp. Dla mnie to niepojęte, bo odrzuciłem nawet boga chrześcijańskiego dla samego siebie. Sam jestem dla siebie bogiem. Wiem, że jest we mnie światło jak i w każdym z nas, bo ze światła jesteśmy stworzeni. Jestem w stanie tego doświadczyć medytacyjnej ciszy.
Na koniec dodam tylko, że smutno mi z tym wszystkim bo sangha buddyjska była jedynym miejscem gdzie znalazłem takie aspekty jak akceptacja, miłość bezwarunkowa, otwartość, radość w byciu, swoboda itp. Nie znalazłem tego nigdy w kościele katolickim, ani u szamanów, magów, ezoteryków podczas moich poszukiwań. Myślę o diamentowej prawie codziennnie od roku, kiedy odszedłem przez te wątpliwości, jednak chyba nigdy nie pokłoniłbym się przed nikim ( chyba że pod groźbą kary śmierci ).
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Diamentowa Droga - trudne pytania i sceptyczne rozważania
Cześć, Dariusz, witaj na forum
jak znajdę chwilę czasu, odniosę się do Twoich wątpliwości, może w międzyczasie ktoś wcześniej coś napisze, w tej chwili powiem tylko tyle, że Twoje pytania są bardzo ok i jak najbardziej w sangach DD można takie zadawać Musisz mieć jednak świadomość, że zadajesz je ludziom, którzy są na określonych etapach praktyki i na dany moment wiedzą, co wiedzą. Nie podchodź więc do odpowiedzi, gdy zadasz pytanie komuś w ośrodku, tak na sto procent, bo odpowiedzi ściśle merytorycznych może udzielić przede wszystkim nauczyciel.
Na koniec tej krótkiej mojej wypowiedzi napiszę jedno: cokolwiek byś sobie nie wyobrażał, w buddyzmie zawsze chodzi o własny umysł, nigdy o cudzy. Ścieżka identyfikacji z formą medytacyjną, którą widzisz przed sobą, nie jest identyfikacją z rzeczywistą osobą, albo wiarą w tą osobę, jakkolwiek by się do tej formy nie zwracano. To tylko narzędzie wykorzystujące ludzkie nawyki, z czasem zorientujesz się, że w ten sposób identyfikujesz się jedynie z własnym umysłem.
Pozdrawiam, gt
jak znajdę chwilę czasu, odniosę się do Twoich wątpliwości, może w międzyczasie ktoś wcześniej coś napisze, w tej chwili powiem tylko tyle, że Twoje pytania są bardzo ok i jak najbardziej w sangach DD można takie zadawać Musisz mieć jednak świadomość, że zadajesz je ludziom, którzy są na określonych etapach praktyki i na dany moment wiedzą, co wiedzą. Nie podchodź więc do odpowiedzi, gdy zadasz pytanie komuś w ośrodku, tak na sto procent, bo odpowiedzi ściśle merytorycznych może udzielić przede wszystkim nauczyciel.
Na koniec tej krótkiej mojej wypowiedzi napiszę jedno: cokolwiek byś sobie nie wyobrażał, w buddyzmie zawsze chodzi o własny umysł, nigdy o cudzy. Ścieżka identyfikacji z formą medytacyjną, którą widzisz przed sobą, nie jest identyfikacją z rzeczywistą osobą, albo wiarą w tą osobę, jakkolwiek by się do tej formy nie zwracano. To tylko narzędzie wykorzystujące ludzkie nawyki, z czasem zorientujesz się, że w ten sposób identyfikujesz się jedynie z własnym umysłem.
Pozdrawiam, gt
- karuna
- Posty: 1226
- Rejestracja: wt kwie 09, 2013 18:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Ziemia teraz
Re: Diamentowa Droga - trudne pytania i sceptyczne rozważania
Cześć
Mi się wydaje, że to pytania, które zadajesz są dobre i potrzebny jest nauczyciel, któremu zaufasz, który Ci to wyjaśni jeśli chcesz szybko poznać odpowiedź... Albo dobra książka, tudzież inne...
k
Mi się wydaje, że to pytania, które zadajesz są dobre i potrzebny jest nauczyciel, któremu zaufasz, który Ci to wyjaśni jeśli chcesz szybko poznać odpowiedź... Albo dobra książka, tudzież inne...
k
koniec wojen
tylko liście do zamiatania
tylko liście do zamiatania
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Diamentowa Droga - trudne pytania i sceptyczne rozważania
Hej, Dariusz, dorzucę te zaległe odpowiedzi
Kwestia mięsa
kto może, ten nie je, kto nie może, ten je i żeby z tego powodu nie robić dramatu (w praktyce buddyjskiej nie chodzi o dramaty, bo one blokują rozwój, nie chodzi również o przymus, a o działanie wynikające z dobrej intencji, przynoszącej istotom pożytek), doradza się, by wysyłać dobre życzenia dla zabijanych zwierząt. Jeśli ktoś dołącza życzenie oczyszczenia karmy poprzez zjedzenie pokarmu, nie widzę w tym nic zdrożnego. Ja słyszałam wyjaśnienie, że nie należy jeść mięsa zwierzęcia, które samemu się zabiło lub które zostało zabite, gdy się komuś to zleciło. Rozumiem, że wtedy prawo przyczyny i skutku działa "ostrzej". Ale oczywiście, nawykowe jedzenie mięsa przez ogół społeczeństwa danego kraju wpływa w jakimś sensie na karmę tego kraju, o Tybetańczykach mówi się czasem, że spożywanie przez nich mięsnych pokarmów mogło wpłynąć na ich aktualną sytuację. Był taki wątek Czy Budda jadł mięso?, zajrzyj do niego, zobaczysz, że zdania są podzielone na ten temat.
Medytacja XVI Karmapy
medytacja ta zawiera wszystko, co jest potrzebne, nie powinieneś łączyć ze sobą fazy budowania z fazą rozpuszczania, są to dwie odrębne fazy, o szczegóły zapytaj w DD.
Na pozostałe pytania już odpowiedziałam poprzednio, pracujesz wyłącznie ze swoim umysłem. Oczywiście, mówi się w buddyzmie tybetańskim o świecie bogów, ale żadna z form medytacyjnych nie reprezentuje tego świata. Odrodzenie się w świecie bogów to nie to samo, co bycie Buddą, Karmapą, bodhisattwą – w tym wypadku chodzi o niezależność od świata samsary, tymczasem bogowie są bardzo od niej zależni. Jeśli kojarzysz modlitwę (prośby, życzenia) z podejściem chrześcijańskim, to są to wyłącznie prywatne nakładki, bardzo cenne zresztą, pozwalają zobaczyć, jak dalece nie jesteśmy od nich wolni. Nie tylko Ty, właściwie większość nas wychowanych w kulturze zachodniej.
Pozdrawiam, gt
Kwestia mięsa
kto może, ten nie je, kto nie może, ten je i żeby z tego powodu nie robić dramatu (w praktyce buddyjskiej nie chodzi o dramaty, bo one blokują rozwój, nie chodzi również o przymus, a o działanie wynikające z dobrej intencji, przynoszącej istotom pożytek), doradza się, by wysyłać dobre życzenia dla zabijanych zwierząt. Jeśli ktoś dołącza życzenie oczyszczenia karmy poprzez zjedzenie pokarmu, nie widzę w tym nic zdrożnego. Ja słyszałam wyjaśnienie, że nie należy jeść mięsa zwierzęcia, które samemu się zabiło lub które zostało zabite, gdy się komuś to zleciło. Rozumiem, że wtedy prawo przyczyny i skutku działa "ostrzej". Ale oczywiście, nawykowe jedzenie mięsa przez ogół społeczeństwa danego kraju wpływa w jakimś sensie na karmę tego kraju, o Tybetańczykach mówi się czasem, że spożywanie przez nich mięsnych pokarmów mogło wpłynąć na ich aktualną sytuację. Był taki wątek Czy Budda jadł mięso?, zajrzyj do niego, zobaczysz, że zdania są podzielone na ten temat.
Medytacja XVI Karmapy
medytacja ta zawiera wszystko, co jest potrzebne, nie powinieneś łączyć ze sobą fazy budowania z fazą rozpuszczania, są to dwie odrębne fazy, o szczegóły zapytaj w DD.
Na pozostałe pytania już odpowiedziałam poprzednio, pracujesz wyłącznie ze swoim umysłem. Oczywiście, mówi się w buddyzmie tybetańskim o świecie bogów, ale żadna z form medytacyjnych nie reprezentuje tego świata. Odrodzenie się w świecie bogów to nie to samo, co bycie Buddą, Karmapą, bodhisattwą – w tym wypadku chodzi o niezależność od świata samsary, tymczasem bogowie są bardzo od niej zależni. Jeśli kojarzysz modlitwę (prośby, życzenia) z podejściem chrześcijańskim, to są to wyłącznie prywatne nakładki, bardzo cenne zresztą, pozwalają zobaczyć, jak dalece nie jesteśmy od nich wolni. Nie tylko Ty, właściwie większość nas wychowanych w kulturze zachodniej.
Pozdrawiam, gt
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Diamentowa Droga - trudne pytania i sceptyczne rozważania
witam
''Niektórzy mają tak od dziecka, że zawsze są szczęśliwi, jak Garab Dorje - urodził się i od razu zaczął śpiewać mantry. Jednak my urodziliśmy się z napięciami. Nasi rodzice mieli napięcia, rodzice naszych rodziców itd. Macie kraj, w którym jest mnóstwo napięć. Macie tak wielkie kościoły, że takich wielkich nawet we Włoszech nie widziałem. Macie małe domy i ogromne kościoły. To znaczy, że to tu jest ważne. Jak możecie oczekiwać, że tego nie będzie w waszej wizji? Nie wystarczy, że zrobicie Wadżrasattwę, wpłynie nektar i wszystko zmyje. Będziecie katolikami do śmierci. To musicie zrozumieć. Nie możecie się pozbyć tego z umysłu. Może dlatego tak ciężko stosować tu nauki Dzogczen. To jest nasiono waszego problemu. Bo macie te silne wartości i nie jesteście tego w stanie przezwyciężyć. Nigdy to się nie zmieni w waszej percepcji. Jeżeli to zrozumiecie, staniecie się świadomi. I wtedy wewnętrznie odczujecie, że to już nie ma takiego znaczenia. Ale rozpoznacie, że to pochodzi właśnie z tych napięć. Dopóki tego nie rozpoznacie, nie zaakceptujecie siebie i będzie wam ciężko.''
- Khyentse Yeshi Silvano Namkhai
pozdrawiam
...się mi cytacik przypomniał:GreenTea pisze: ↑pn lis 09, 2020 20:00(...) Jeśli kojarzysz modlitwę (prośby, życzenia) z podejściem chrześcijańskim, to są to wyłącznie prywatne nakładki, bardzo cenne zresztą, pozwalają zobaczyć, jak dalece nie jesteśmy od nich wolni. Nie tylko Ty, właściwie większość nas wychowanych w kulturze zachodniej.
''Niektórzy mają tak od dziecka, że zawsze są szczęśliwi, jak Garab Dorje - urodził się i od razu zaczął śpiewać mantry. Jednak my urodziliśmy się z napięciami. Nasi rodzice mieli napięcia, rodzice naszych rodziców itd. Macie kraj, w którym jest mnóstwo napięć. Macie tak wielkie kościoły, że takich wielkich nawet we Włoszech nie widziałem. Macie małe domy i ogromne kościoły. To znaczy, że to tu jest ważne. Jak możecie oczekiwać, że tego nie będzie w waszej wizji? Nie wystarczy, że zrobicie Wadżrasattwę, wpłynie nektar i wszystko zmyje. Będziecie katolikami do śmierci. To musicie zrozumieć. Nie możecie się pozbyć tego z umysłu. Może dlatego tak ciężko stosować tu nauki Dzogczen. To jest nasiono waszego problemu. Bo macie te silne wartości i nie jesteście tego w stanie przezwyciężyć. Nigdy to się nie zmieni w waszej percepcji. Jeżeli to zrozumiecie, staniecie się świadomi. I wtedy wewnętrznie odczujecie, że to już nie ma takiego znaczenia. Ale rozpoznacie, że to pochodzi właśnie z tych napięć. Dopóki tego nie rozpoznacie, nie zaakceptujecie siebie i będzie wam ciężko.''
- Khyentse Yeshi Silvano Namkhai
pozdrawiam
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Diamentowa Droga - trudne pytania i sceptyczne rozważania
Wypraszam sobieBędziecie katolikami do śmierci. To musicie zrozumieć. Nie możecie się pozbyć tego z umysłu.
Nie rozumiem sensu tego cytata. W czasach Buddhy tez nikt nie był buddysta. Byli nihiliści, brahmini, eternaliści, wyznawcy poszczególnych upaniszad, hipisi. I co? Buddha uczył tego jak zmieniać myślenie, to jest pozbyć się starych sposobów myślenia i zmienić je na dharmiczne sposoby myślenia. Czemu on mi każe "być katolikiem"? Jeśli mam te wzorce to - jeśli nie są zgodne z dharmą - to moim zadaniem na ścieżce jest je zmienić, a nie akceptować.
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Diamentowa Droga - trudne pytania i sceptyczne rozważania
Hej
ja zrozumiałam, że dawne wzorce mogą nadal się wyświetlać, ale nie mieć już wpływu na nas (nie działać karmicznie). Chodzi konkretnie o ten fragment: Jeżeli to zrozumiecie, staniecie się świadomi. I wtedy wewnętrznie odczujecie, że to już nie ma takiego znaczenia. Myślę, że poprzez praktykę nie resetuje się pamięci lub resetuje częściowo (pozostaje np. takie ogólne wrażenie, że gdzieś kiedyś żyło się całkiem inaczej, ale nie jest się już do tego podłączonym emocjonalnie). Ale nie wiem, czy to funkcjonuje zawsze na tej zasadzie, ja teraz miewam takie doświadczenia
Pozdrawiam, gt
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Diamentowa Droga - trudne pytania i sceptyczne rozważania
No to prościej, ale mniej efekciarsko, byłoby powiedzieć, że niestety trzeba studiować nauki, żeby zrozumieć, o co w nich chodzi. I dotyczy to tak samo rodzonych buddystów jak i ludzi wychowanych na katolików.
Hej, ja tylko mam uwagę, że buddyzm tybetański nie kończy się na ośrodkach Diamentowej Drogi, a buddyzm nie kończy się na buddyzmie tybetańskim. To wielka, szeroka i zróżnicowana tradycja. Jest kilka grup w Polsce, które mają dużo ośrodków, ale to bynajmniej nie znaczy to, że jesteś na nie skazany.
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Diamentowa Droga - trudne pytania i sceptyczne rozważania
No tak, Iwanxxx, dobrze, że dodałeś od siebie tę uwagę o różnych szkołach buddyjskich, skupiłam się głównie na pytaniach. Ale nie wiem też dokładnie, gdzie konkretnie rytuałów kojarzących się w jakiś sposób z katolicyzmem można uniknąć. Jak jest na przykład witany nauczyciel w Theravadzie zachodniej i jakich zwrotów w stosunku do niego się używa? Już sam widok szat może przypominać kogoś reprezentującego religię.
Pozdrawiam, gt
Ps. No i pytanie zasadnicze, czy to duży kłopot pokłonić się sobie samemu? Ale to już raczej pytanie-inspiracja w kierunku Dariusza
Pozdrawiam, gt
Ps. No i pytanie zasadnicze, czy to duży kłopot pokłonić się sobie samemu? Ale to już raczej pytanie-inspiracja w kierunku Dariusza
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Diamentowa Droga - trudne pytania i sceptyczne rozważania
''kwestia wzajemnego wpływu i relacji - Sakramentu Chrztu i Samaja buddyjskiego'' - została wydzielona TUTAJ
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Diamentowa Droga - trudne pytania i sceptyczne rozważania
witam
w czym rzecz z ową wypowiedzią Khyentse Yeshi Silvano Namkhai może Wam wyjaśnić podejście, które reprezentowane jest w tantrach i dzogczen /a na którym On bazuje/. jest ono zaprezentowane w wykładzie do którego załączam link. wyjaśnienie znajduje się około piętnastej minuty wykładu, proponuję jednak, byście wysłuchali go od początku tak gdzieś do dwudziestej minuty, ponieważ kontekst ma tu znaczenie.
- yoga snu: poradnik podróży poza ciałem. /tytuł trochę mylący - o eksterioryzacji w tym wykładzie jest tylko symbolicznie/
pozdrawiam
ps
mamy tu znowu tendencje nawykowe i to, że ich zmiana prostą nie jest
w czym rzecz z ową wypowiedzią Khyentse Yeshi Silvano Namkhai może Wam wyjaśnić podejście, które reprezentowane jest w tantrach i dzogczen /a na którym On bazuje/. jest ono zaprezentowane w wykładzie do którego załączam link. wyjaśnienie znajduje się około piętnastej minuty wykładu, proponuję jednak, byście wysłuchali go od początku tak gdzieś do dwudziestej minuty, ponieważ kontekst ma tu znaczenie.
- yoga snu: poradnik podróży poza ciałem. /tytuł trochę mylący - o eksterioryzacji w tym wykładzie jest tylko symbolicznie/
pozdrawiam
ps
mamy tu znowu tendencje nawykowe i to, że ich zmiana prostą nie jest
Re: Diamentowa Droga - trudne pytania i sceptyczne rozważania
Dziękuję Wam wszystkim za tak szczegółowe i obszerne odpowiedzi. Widzicie ja po prostu się boję tego, że skończę jak w kościele katolickim, z którego odszedłem. Tam gdzie nie można się odezwać ani nic bo zaraz straszą. Jak zobaczyłem że robi się pokłony do jakiegoś karmapy to bardzo się wystraszyłem że on jest tam bogiem i trzeba go czcić albo zostanie się przez tych buddystów odepchniętym czy coś gorszego jak już się bardziej wsiąknie w tą społeczność. To prawda co tam wyżej ktoś pisał, że bycie wychowanym w strukturze katolickiej zostawia potężne bierzmo, w moim wypadku braku zaufania i ciągłej podejrzliwości co do społeczności i ugrupowań. Jednak coś ciągnie mnie do tego wszystkiego, że nie odpuszczam i staram się to wszystko jakoś pojąć, zrozumieć.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Diamentowa Droga - trudne pytania i sceptyczne rozważania
witaj
ni chrześcijaństwo, ni kościół rzymskokatolicki u nas, nie są mą sprawą jednak mam z tym do czynienia i wiem, że tak bywa /jak w cytacie/ ale nie jest to jakąś zasadą czy regułą - bywa różnie /w ramach eternalizmu/. a tak w ramach dygresji, a w kontekście, to jedno z mych latorośli uczestniczyło w letnich obozach wspólnoty protestanckiej i z jej i mej perspektywy, wiele dzięki temu zyskało.
powodzenia
heh... no więc właśnie - jak dla mnie, wleczenie tego trupa zaciemnia rozumienie, ot choćby tantr, niestety
ni chrześcijaństwo, ni kościół rzymskokatolicki u nas, nie są mą sprawą jednak mam z tym do czynienia i wiem, że tak bywa /jak w cytacie/ ale nie jest to jakąś zasadą czy regułą - bywa różnie /w ramach eternalizmu/. a tak w ramach dygresji, a w kontekście, to jedno z mych latorośli uczestniczyło w letnich obozach wspólnoty protestanckiej i z jej i mej perspektywy, wiele dzięki temu zyskało.
...się nie spiesz zatem. jest obecnie przestrzeń by czytać, by słuchać, by oglądać, nie ruszając się z domu - na źródła tylko zważaj
powodzenia